Matt Haig i ‘ Radleyowie ‘

Na początku zaznaczę, że nie mam w zwyczaju sprawdzać krótkich opisów zamieszczonych na tylnych stronach okładek książek dlatego, że często zawarte są w tych kilku zdaniach streszczenia całych historii i zaraz potem mam poczucie, że nie ma powodu dla otwarcia książki, bo na wstępie wiem, co będzie pisać na jej ostatniej stronie – przy wyborze nowej lektury oceniam sam przód, a czasem czytam też pierwszą stronę.
W tym przypadku strużka krwi przecinająca tytuł ‘ Radleyowie ‘ przywiodła mi na myśl skojarzenie z WIELKIM ‘ZMIERZCHEM’
- Kolejna imitacja rodziny Cullenów – pomyślałam z niesmakiem, mając już dość książek mówiących w kółko o jednym i tym samym czyli o strasznych wampirach i innych fantastycznych postaciach, które tak naprawdę są dobre i jednocześnie o ich szczęśliwych tudzież nieszczęśliwych uczuciach miłosnych. Postanowiłam jednak dać tej historii szansę. Miałam nadzieję, że nawet jeśli jest to kolejna lekka opowiastka o wampirzej rodzinie, to autor jako mężczyzna przedstawi ją w nieco odmiennym świetle do tych, które przeczytałam dotychczas. Haig nie zawiódł mnie.

+ Tekst nie jest napisany sposobem pamiętnikarskim- nie występuje tu narracja pierwszoosobowa.
Wydarzenia opisywane są wieloma różnymi punktami widzenia, każdy bohater przeżywa daną sytuację na swój własny sposób, dzięki czemu odbiorca nie jest nakierowywany na jednotorowy sposób myślenia.
+ Książka ta nie jest nastawiona dla mnie w sposób szczególny na jeden, konkretny wątek miłosny Jego i Jej ( choć taki jest także), a wszystko co pozostało wokół Nich się nie kręci. Żaden z bohaterów nie jest faworyzowany, każdy znalazł swoje miejsce w odpowiednim ku temu momencie. Jest to spójna całość.
+ Podoba mi się sposób opisania wampirzej egzystencji w świecie ludzkim. Podziwiam autora za pomysłowość w wymyślaniu nazw dla wielu obiektów ( choć nie mam pewności, czy nie zostały one po części zaczerpnięte z innych tekstów).
Nie ma owijania w bawełnę dla dodania delikatności. Krew, krew, krew… Rozerwane tętnice, żyły i inne wnętrzności.

- Polecam tą lekturę osobom , które chcą spędzić wolne popołudnie, czy też wolny wieczór w pożyteczny sposób bez wykorzystywania do tego dużej ilości szarych komórek.


:)

Matt Haig i ‘ Radleyowie ‘

Na początku zaznaczę, że nie mam w zwyczaju sprawdzać krótkich opisów zamieszczonych na tylnych stronach okładek książek dlatego, że często zawarte są w tych kilku zdaniach streszczenia całych historii i zaraz potem mam poczucie, że nie ma powodu dla otwarcia książki, bo na wstępie wiem, co będzie pisać na jej ostatniej stronie – przy...