96 końców świata. Gdy runął ich świat pod Smoleńskiem

Okładka książki 96 końców świata. Gdy runął ich świat pod Smoleńskiem Jerzy Andrzejczak
Okładka książki 96 końców świata. Gdy runął ich świat pod Smoleńskiem
Jerzy Andrzejczak Wydawnictwo: Skrzat biografia, autobiografia, pamiętnik
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Skrzat
Data wydania:
2011-03-15
Data 1. wyd. pol.:
2011-03-15
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7437-650-1
Tagi:
Katyń Smoleńsk 10 Kwietnia Katastrofa
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
37 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
686
496

Na półkach: ,

Mam wrażenie, że Autor chciał podczepić się i może wypłynąć na "literaturze smoleńskiej", ponieważ czytana po 10-ciu latach od katastrofy książka nic nie wnosi. Sam Autor pisze, że rodziny ofiar boją się segregowania na lepszych i gorszych, na ważniejszych i mniej ważnych, tymczasem w swojej książce pomija wiele osób, którym nie poświęcił nawet zdania.
Sam również podkreśla, że wielu bliskich ofiar apelowało o spokój nad tymi trumnami, niestety ta książka jak wiele innych niepotrzebnych "inicjatyw" spokoju nad tymi trumnami nie szanuje.
Każdy z nas kiedyś kogoś stracił, każdy przeżywał żałobę. Żałoba po parze prezydenckiej, ministrze, czy pilocie nie różni się niczym od żałoby po sprzątaczce, kierowcy czy parkingowym. Wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. To jedyna przesłanka jaka wypływa z tego tekstu, ale też prawda ogólnie znana więc tego typu książka w ogóle, moim zdaniem, nie jest potrzebna. Przyczynia się tylko do rozdrapywania i już zabliźnionych ran i powoduje, że ból wraca. Po co? Przeżywaliśmy i tę katastrofę i pogrzeby i żałobę wszyscy jako naród. Rodziny ofiar dodatkowo obciążone kamerami i fleszami aparatów fotograficznych, niektórzy wbrew sobie narażeni na upublicznienie własnego cierpienia, straty i intymnej chwili pożegnań z bliskimi. Czy to nie wystarczy? Czy naprawdę należy o tym pisać książki i w dodatku tak słabe książki?
Książka merytorycznie i treściowo bardzo słaba, odtwórcza. Autor, wbrew wrażeniu jakie sprawia, nie przeprowadził rozmów z bliskimi osobiście. Wręcz odwrotnie - stworzył swoje dzieło - na podstawie wycinków z materiałów prasowych, blogów internetowych i serwisów informacyjnych. Do tego zapewne bardzo się spieszył, bo książka ma wiele błędów językowych, literówek, miejscami jest chaotyczna i do tego napisana słabym językiem. Kolejny pisarzyna, który wykorzystując stratę i cierpienie ludzi doświadczonych niewyobrażalną traumą, próbuje ugrać coś dla siebie. Ja takich ludzi nie szanuję i takiego pisarstwa nie popieram, dlatego z czystym sumieniem mogę napisać: Nie polecam.

Mam wrażenie, że Autor chciał podczepić się i może wypłynąć na "literaturze smoleńskiej", ponieważ czytana po 10-ciu latach od katastrofy książka nic nie wnosi. Sam Autor pisze, że rodziny ofiar boją się segregowania na lepszych i gorszych, na ważniejszych i mniej ważnych, tymczasem w swojej książce pomija wiele osób, którym nie poświęcił nawet zdania.
Sam również...

więcej Pokaż mimo to

avatar
813
813

Na półkach: ,

Ciekawa i dająca do myślenia książka. Autor, pomimo kilku błędów stylistycznych i ortograficznych, w przystępny sposób przedstawił "ludzką" stronę tej katastrofy. Nie skupia się na jej przyczynach, czy przebiegu tylko na emocjach towarzyszących całemu zdarzeniu i rodzinom ofiar. Przybliża nam szczegóły z życia zmarłych osób, często związane z ostatnimi chwilami przed katastrofą. Relacjonuje przeżycia członków rodzin i podaje mało znane szczegóły prywatne z życia zmarłych. To co mnie szczególnie zaintrygowało to fragment dotyczący osób, które w różny sposób nie wsiadły do tego samolotu. W pewien sposób wygrały drugie życie. Można się pokusić o stwierdzenie, że książka jest trochę stronnicza ponieważ wszystkie osoby, działania i relacje przedstawione są wyłącznie w pozytywnym świetle (być może wynika to z faktu, iż książka powstawała kilka miesięcy po katastrofie). Mija 10 lat od katastrofy i 9 lat od wydania tej książki, a autor pokusił się o kolejną "96 blizn smoleńskich". Jestem ciekaw czy w tej książce autor opisze również te negatywne aspekty katastrofy pod Smoleńskiem jak wykorzystywanie jej do celów politycznych przez Kaczyńskiego i jego podwładnych, walka o odszkodowanie za śmierć męża Pani Gosiewskiej (roszczenie na 5 mln zł) czy fakt tego jak Państwo Polskie pozostawiło bez wsparcia chociażby autystyczne dziecko jednego z oficerów Bor-u. Było by to co najmniej sprawiedliwe i na pewno to sprawdzę. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie trochę urzekła czytając tą pozycję. W książce pojawiają się fragmenty wypowiedzi opisujące członków rodzin mówiących, że po ich bliskich pozostały wspomnienia bo czegoś nie zrobili i mieli to skończyć po powrocie albo zrobili to na chwilę przed katastrofą. Były to jakieś drobne szczegóły, drobiazgi, na które pewnie nigdy byśmy nie zwrócili uwagi. Czytając te fragmenty, w głowie miałem jedno zdarzenie z sierpnia 2018. Moja przyjaciółka z pracy (świetna, miła dziewczyna) wyjechała na urlop na Hel. Weszła do wody nie wiedząc, że to bardzo niebezpieczne miejsce (w wodzie były dzieci małżeństwa, które z nią przebywało, a zakaz kąpieli i znaki ostrzegawcze postawiono po zdarzeniu). Prąd ją zniósł na otwarte morze, pomoc przyszła za późno i utonęła. Było to cztery dni po jej 36 urodzinach. W ostatni dzień pracy, przed urlopem, wychodząc z biura lekko się ścięliśmy o jakiś drobiazg. Koledze natomiast zostawiła na biurku karteczkę, aby się trzymał podczas jej nieobecności, że nie będzie jej tylko dwa tygodnie ale szybko wróci. Nie wróci nigdy... Bardzo często patrzę w zdjęcie tej karteczki i stwierdzam, że życie jest niesprawiedliwe natomiast samą książkę warto przeczytać.

Ciekawa i dająca do myślenia książka. Autor, pomimo kilku błędów stylistycznych i ortograficznych, w przystępny sposób przedstawił "ludzką" stronę tej katastrofy. Nie skupia się na jej przyczynach, czy przebiegu tylko na emocjach towarzyszących całemu zdarzeniu i rodzinom ofiar. Przybliża nam szczegóły z życia zmarłych osób, często związane z ostatnimi chwilami przed...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
11

Na półkach:

Skłania do refleksji i o dużym ładunku emocjonalnym, choć z literatury "smoleńskiej" dużo bardziej podobało mi się "12 rozmów o miłości" Racewicz. Tutaj przeszkadzały mi błędy stylistyczne, literówki oraz - momentami - kiepski język. Przez to niejednokrotnie miałam wrażenie, że książka powstawała w pośpiechu i że autorowi trochę brakowało pomysłu na jej kształt. Dobra jako zbiór wspomnień (i taki jest zapewne jej cel),natomiast od strony technicznej, literackiej - przeciętna.

Skłania do refleksji i o dużym ładunku emocjonalnym, choć z literatury "smoleńskiej" dużo bardziej podobało mi się "12 rozmów o miłości" Racewicz. Tutaj przeszkadzały mi błędy stylistyczne, literówki oraz - momentami - kiepski język. Przez to niejednokrotnie miałam wrażenie, że książka powstawała w pośpiechu i że autorowi trochę brakowało pomysłu na jej kształt. Dobra jako...

więcej Pokaż mimo to

avatar
369
34

Na półkach: ,

Rozmowy z rodzinami ofiar...

"... smutna opowieść o tych, którzy zostali po nagłej i niespodziewanej śmierci swoich bliskich. Prawie codziennie spotykają się przy 96 grobach. Cmentarze w różnych częściach kraju powoli stają się ich drugim domem. Zbliżają się do siebie, jakby szukali wspólnoty w żałobie. Szeptem opowiadają, jak radzą sobie ze stratą najbliższych, wspominają tragicznie zmarłych. Pocieszanie wzajemne nie ma sensu, bo wszyscy czują to samo. Ich koniec świata trwa do dziś...

Żeby było wczoraj...
Ktoś w Internecie napisał: "I czego ma nas nauczyć taki cios? Po śmierci Ojca Świętego ponownie wróciłem do lektury Księgi Hioba. Był to wtedy dla wszystkich Polaków wielki cios. Dzisiaj mam ją przeczytać 96 razy?! Mam pretensje do Pana Boga. Nie mam już łez. Nie mogę się z tym pogodzić i nic mnie nie pocieszy. Może jutro? Nie mam zgody na taką niesprawiedliwość..."

Nikt się nie odezwał...
To były tysiące dramatycznych słów o ładunku emocjonalnym, który po zdetonowaniu mógłby wywołać trzęsienie ziemi. Gdyby ujawniono wszystkie esemesy wysłane do ofiar katastrofy, powstałby jeden wielki krzyk rozpaczy...

W tej jednej tragicznej sekundzie...
Tylko dwa słowa: nie żyje... nie żyje... nie żyje... Tylu ludzi, tyle nazwisk, tyle funkcji. Politycy, działacze społeczni, duchowni, piloci, stewardesy, żołnierze. I wszyscy nie żyją. Zginęli w jednej chwili. Ich krew wsiąkła w katyńską ziemię...

Nie wiemy, kogo pochowaliśmy...
Pochowaliśmy tych, których kochamy. Ich śmierć nie zamyka tragedii, lecz otwiera drzwi do waznych pytań.

Uwierzyć, że naprawdę odeszli...
Okropny ból po niewyobrażalnej tragedii. I to jest ogromem tej katastrofy, że obejmuje wszystkich, od obsługi samolotu po prezydenta Rzeczypospolitej. I codziennie kolejny kondukt żałobny mija kwatery pochowanych wcześniej współpasażerów ostatniego lotu Tu-154M.

Nie będzie ciągu dalszego...
Śmierć 96 osób to tragedia ich bliskich. Czuło się ich ból, gdy witali ciała przywiezione z Moskwy. Rodziny, znajomi, współpracownicy. Oni też są ofiarami.

Kiedy rodzic nagle umiera...
Nigdy się nie dowiemy, ile osób wsiadających 10 kwietnia do prezydenckiego samolotu nie zdążyło się pożegnać z najbliższymi. Może w pośpiechu zapomnieli powiedzieć coś bardzo ważnego swoim dzieciom...

Wyszli na krótko i mieli wrócić...
Dziś czas się zatrzymał i nie wiadomo, czy kiedykolwiek ruszy dalej. Nic nie ma znaczenia, wszystko wydaje się ulotne i nieważne. Ciągle nie widać jutra. Każdy poranek jest mglisty. Jak niebo nad Smoleńskiem.

Na to nie ma lekarstwa...
96 ofiar to liczba trudna do zapomnienia. Nigdy żadne społeczeństwo nie mierzyło się ze śmiercią tylu osób, które w taki czy inny sposób znało z twarzy, imienia i nazwiska. Znów historia uczy nas szczególnej wiedzy o cierpieniu.

Niedziela, której nie było...
Z mowy pogrzebowej: "Mieliśmy się spotkać zaraz w poniedziałek. Tych poniedziałków miało być jeszcze wiele. Wierzę, że kiedyś wszyscy się spotkamy właśnie w ten poniedziałek."

Nieznośna cisza żałobna...
Ich wspomnienia mają zapach czekolady w Paryżu, biblioteki w Krakowie, wojny w Iraku, zupy z dyni. Dzielą się swoim bólem, ale także tym, jak zapamiętali tych, którzy odeszli.

Wszyscy są sierotami...
Głębokiego bólu nic nie ukoi. Bez nich już nic nie będzie takie samo. Ta rana nigdy się nie zagoi. Ta pustka nigdy się nie wypełni. Trudno zrozumieć, że ich najbliższa osoba i 95 innych już nigdy nie wrócą do domu. Trudno nie wypierać tego, co się stało.

Drugie życie katastrofy...
Niechętnie przyjmujemy do wiadomości, że różne zdarzenia są przypadkowe. Intuicja mówi nam, że nic nie dziej się bez przyczyny, choć ta jest zwykle starannie ukryta. Demaskując spisek, czujemy się mądrzejsi...

Rozumiemy się bez słów...
Pielgrzymka do Smoleńska zrodziła się z duchowej potrzeby. Chcemy dotknąć ziemi, kóra przyjęła ostatni oddech naszych najbliższych. Wspólnie pomodlić się na miejscu, gdzie umarli. Być tam razem...

Nie ma recepty na żałobę...
Nie ma dwóch takich samych rodzin. I takiej samej żałoby. Życie każdego po katastrofie jest inne. I z bólem każdy musi sobie radzić sam.

Ich koniec świata rozpoczął się, gdy lewe skrzydło Tu-154M uderzyło w brzozę..."

Czy w obliczu tego co zostało napisane powyżej, mogę coś jeszcze dodać od siebie? O książce nie da się powiedzieć, że jest bardzo dobra, wybitna czy rewelacyjna, tutaj skalą jest ból i cierpienie...

Rozmowy z rodzinami ofiar...

"... smutna opowieść o tych, którzy zostali po nagłej i niespodziewanej śmierci swoich bliskich. Prawie codziennie spotykają się przy 96 grobach. Cmentarze w różnych częściach kraju powoli stają się ich drugim domem. Zbliżają się do siebie, jakby szukali wspólnoty w żałobie. Szeptem opowiadają, jak radzą sobie ze stratą najbliższych, wspominają...

więcej Pokaż mimo to

avatar
479
428

Na półkach: , ,

Pamiętacie, co robiliście rano w dniu 10 kwietnia 2010 roku? Ja, oczekiwałam wtedy gościa. Krzątając się po domu, robiłam kilka rzeczy naraz jak to często mam w zwyczaju. Gdy w końcu przysiadłam nad poranną kawą, zabrałam się też do codziennej „prasówki” na portalach internetowych. Wśród informacji z kraju i ze świata pojawiła się początkowo niegroźna wzmianka o bliżej nieokreślonej awarii prezydenckiego samolotu – nikt jeszcze nie zakładał najgorszego i przyznam, że sama byłam przekonana o znikomej szkodliwości defektu TU-154. Dopiero po chwili włączyłam TV, a tam każdy kanał skutecznie pozbawiał mnie moich wcześniejszych przypuszczeń. Nie pamiętam w tej chwili jak długo stałam przed ekranem w osłupieniu…

Tego pamiętnego dnia, na chwilę zamknęły się wszelkie podziały polityczne (choć ubolewam bardzo nad tym, że na tak krótką),a otwarły serca wielu ludzi na całym świecie. Tak wielu z nas, uczucie smutku i niezmierzonego współczucia wypełniło po brzegi. Nieważne czy te tragicznie zmarłe osoby ceniliśmy jako polityków, księży, artystów czy wypełniających swoją służbę – to byli przede wszystkim, ludzie tacy jak my.
Właśnie tak stara się przedstawić ich sylwetki, Jerzy Andrzejczak w swojej książce zatytułowanej „96 końców świata. Gdy runął ich świat pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010”.
Krok po kroku przybliża nam każdą z nich, opowiada nie tylko o ich pracy zawodowej i licznych w niej zasługach, ale także o życiu rodzinnym – przy pomocy osób bliskich, opowiada, jakimi byli wspaniałymi rodzicami, dziadkami, żonami, mężami, dziećmi czy duszpasterzami. Tak jak ja we wstępie, przybliża początek tego feralnego dnia w życiu rodzin każdego z nieżyjących. Mówi o silnej potrzebie uczestniczenia w rocznicy zbrodni katyńskiej wielu z nich i o tym jak los sprawił, że przyszło im uczcić śmierć pomordowanych, płacąc za to najwyższą z cen.

Dzięki panu Andrzejczakowi, poznajemy tę historię od samego początku, gdy pracownicy warsztatu samochodowego, znajdującego się nieopodal lotniska w Siewiernyj, zobaczyli spadający z nieba samolot. Potem prowadzi nas (wraz z bliskimi ofiar) przez proces identyfikacji ciał (nie szczędząc drastycznych opisów),powrót zmarłych do ojczyzny oraz pogrzeby. Wspomina także o licznych insynuacjach dotyczących winnych katastrofy, które posypały się lawinowo, jednak ostatecznie pozostawia kwestię teorii spiskowych by udać się z rodzinami na pielgrzymkę do miejsca tragedii, do Smoleńska.

Wspomnienia te są przesycone bólem, cierpieniem, ale też bezgraniczną miłością, szacunkiem i podziwem. Pokazują, że choć fizycznie tych osób nie ma już wśród nas to pamięć o nich nigdy nie zginie, bo tak wiele serc, które ich kochało, zostało tutaj, na Ziemi.

Krystyna Janda w swojej genialnej roli w obrazie Andrzeja Wajdy pt. „Tatarak”, mierząc się z problemem śmierci synów, powiedziała do swojego filmowego męża tak:
„Czy tobie nie jest wstyd, że żyjesz?”. To takie trudne żyć, gdy poczucie sensu bytu chwieje się w posadach, gdy obok nie ma TEJ osoby. Jednak jest to możliwe, co pokazują nam bliscy tych 96 osób – swoją siłą i wolą walki dają wiarę w to, że z każdych ruin, krok po kroku, milimetr po milimetrze, da się odbudować życie, które w sensie dosłownym nigdy się nie skończyło.

Ze względu na tematykę książki nie podejmuję się jej punktowej oceny.

*http://ksiazkowka.blox.pl/html*

Pamiętacie, co robiliście rano w dniu 10 kwietnia 2010 roku? Ja, oczekiwałam wtedy gościa. Krzątając się po domu, robiłam kilka rzeczy naraz jak to często mam w zwyczaju. Gdy w końcu przysiadłam nad poranną kawą, zabrałam się też do codziennej „prasówki” na portalach internetowych. Wśród informacji z kraju i ze świata pojawiła się początkowo niegroźna wzmianka o bliżej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1818
152

Na półkach:

"Ich koniec świata rozpoczął się,gdy lewe skrzydło Tu-154M uderzyło w brzozę..."
96 końców świata,96 ludzkich tragedii.Tego feralnego dnia 10 kwietnia,rankiem,pasażerowie prezydenckiego tupolewa szykowali się do podróży,niektórzy pożegnali sie z najbliższymi buziakami,inni nawet nie budzili swoich żon,czy mężów,przecież wieczorem mieli się spotkać...
Wszyscy wsiedli do samolotu...
W książce tej,patrzymy na katastrofę oczami bliskich ofiar.Jerzy Andrzejczak dotarł do wielu osób i skłonił ich do niezwykle intymnych wyznań.Dowiadujemy się,jak przyjęli wiadomość o katastrofie,jak sobie z tym radzą...
Jest to temat aktualny,a rany wciąż świeże,tym bardziej,że tak naprawdę nadal do końca nie wiemy,co się stało tam w górze i pewnie długo nie bedziemy wiedzieć.
Polecam,choć jest to lektura smutna,przygnębiająca.Ja długo nie mogłam się zabrać za czytanie tej książki.

"Ich koniec świata rozpoczął się,gdy lewe skrzydło Tu-154M uderzyło w brzozę..."
96 końców świata,96 ludzkich tragedii.Tego feralnego dnia 10 kwietnia,rankiem,pasażerowie prezydenckiego tupolewa szykowali się do podróży,niektórzy pożegnali sie z najbliższymi buziakami,inni nawet nie budzili swoich żon,czy mężów,przecież wieczorem mieli się spotkać...
Wszyscy wsiedli do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1766
669

Na półkach: ,

Nie sposób mi napisać zbyt wiele o tej książce tak bardzo jest wzruszająca. To prawda ,że 10 kwietnia 2010 roku w domach 96-ciu rodzin miał miejsce koniec świata .Wielu Polaków w tym dniu tak nagle i niespodziewanie straciło swoich bliskich - rodziców , dziadków ,braci ,mężów ,żony ,synów i córki.


Zły los albo fatum Katynia znów pokazało jak łatwo zranić wielu ludzi naraz. O tej tragedii wyszło już wiele książek. Ta autorstwa Andrzejczaka to garść wspomnień o ofiarach ,ludziach pełniących ważne funcje publiczne , społeczne i polityczne , ale i o nich w innym kontekście . Bo przecież każdy miał swoje życie prywatne ,pasje ,rodzinę i był nie tylko politykiem czy aktorem ,pilotem czy funkcjonariuszem BOR - każdy był po prostu Człowiekiem po którym pozostała pustka nie do zapełnienia ,żal ,smutek i żałoba rodziny .


Proszę po lekturze tej książki wszystkich tych którym znudziło się słuchanie o tym tragicznym wydarzeniu ,aby choć na moment pomyśleli o ile bardziej ta sytuacja męczy rodziny i bliskich tragicznie zmarłych! Czy warto przeczytać "96końców świata "? Moim zdaniem tak ,choć mnie nie raz popłyneły łzy .


Z tego miejsca na ręce każdego dotniętego wypadkiem Tu 154 m składam płynące z serca kondolencje. Szczególne słowa kierują do Pani Marty Kaczyńskiej-Dubienieckiej - to straszne co Panią dotknęło. Niech Bóg doda sił do dalszego życia w każdym dniu.

Nie sposób mi napisać zbyt wiele o tej książce tak bardzo jest wzruszająca. To prawda ,że 10 kwietnia 2010 roku w domach 96-ciu rodzin miał miejsce koniec świata .Wielu Polaków w tym dniu tak nagle i niespodziewanie straciło swoich bliskich - rodziców , dziadków ,braci ,mężów ,żony ,synów i córki.


Zły los albo fatum Katynia znów pokazało jak łatwo zranić wielu ludzi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1059
87

Na półkach:

10 kwietnia...Dla wielu Polaków ta data już zawsze będzie kojarzyła się z katastrofą prezydenckiego samolotu. 10 kwietnia swoje życie tragicznie zakończyło 96 osób. Dzieci zostały osierocone, małżonkowie pozostawieni, gdzieś na stole pozostała niedopita herbata...
10 kwietnia nastąpił koniec świata dla rodzin, których bliscy byli w samolocie gdy jego lewe skrzydło uderzyło w brzozę...

Z ciężkim sercem rozpoczynałam książkę,która przytłaczała mnie nadmiarem wspomnień, bólu, tęsknoty i smutku. Wspomnień,które jako jedyne ocalały z tej katastrofy. Autor książki Jerzy Andrzejczak zebrał cały ból, tęsknotę i ogrom wspomnień w jedną książkę. Książka, która z pewnością na długo pozostanie w pamięci, i do której po latach się wróci.
Niejednokrotnie ze łzami w oczach czytałam kolejne strony książki. Wszyscy ludzie, którzy zginęli byli dziećmi swoich rodziców, rodzicami swoich dzieci, małżonkami, siostrami, braćmi. Byli ludźmi bez których ich rodziny nie wyobrażają sobie dnia codziennego. 96 osób pozostawiło po sobie niedopite herbaty, zagięte rogi książek, które mieli dokończyć po powrocie, niespełnione obietnice nie zakończone sprawy...

10 kwietnia zakończył się pewien etap nie tylko wśród rodzin,których bliscy zginęli ale także wśród nas - Polaków.Uważam, że ta książka jest twardym dowodem na to, że ludzie którzy zginęli pozostaną na zawsze wśród nas i w naszych wspomnieniach. Zachęcam do sięgnięcia po książkę aby chociaż trochę "pobyć" wśród ludzi, którym świat zawalił się 10 kwietnia.

10 kwietnia...Dla wielu Polaków ta data już zawsze będzie kojarzyła się z katastrofą prezydenckiego samolotu. 10 kwietnia swoje życie tragicznie zakończyło 96 osób. Dzieci zostały osierocone, małżonkowie pozostawieni, gdzieś na stole pozostała niedopita herbata...
10 kwietnia nastąpił koniec świata dla rodzin, których bliscy byli w samolocie gdy jego lewe skrzydło uderzyło...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4390
1288

Na półkach: , , , ,

http://mojswiat-szelestkart.blogspot.com/2013/10/iwona-kienzler-kobiety-zygmunta-augusta.html

http://mojswiat-szelestkart.blogspot.com/2013/10/iwona-kienzler-kobiety-zygmunta-augusta.html

Pokaż mimo to

avatar
297
252

Na półkach: ,

To jest książka o tych, którzy odeszli i o tych, co zostali. O ich bólu, lękach, cierpieniu, o tym, jak radzą sobie z tą pustką. Literacka stypa, podczas której zmarłych wspomina się dobrze, a mówią o nich ci, którzy ich kochali ...

To jest książka o tych, którzy odeszli i o tych, co zostali. O ich bólu, lękach, cierpieniu, o tym, jak radzą sobie z tą pustką. Literacka stypa, podczas której zmarłych wspomina się dobrze, a mówią o nich ci, którzy ich kochali ...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    44
  • Przeczytane
    41
  • Posiadam
    15
  • Teraz czytam
    2
  • Rok 2011
    2
  • Wymienię
    1
  • Na sprzedaż / Wymianę
    1
  • Biografia/Wspomnienia/Pamiętnik
    1
  • Życiem pisane
    1
  • Pamiętniki/Wywiady/Wspomnienia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki 96 końców świata. Gdy runął ich świat pod Smoleńskiem


Podobne książki

Przeczytaj także