Atramentowa śmierć

Okładka książki Atramentowa śmierć
Cornelia Funke Wydawnictwo: Egmont Polska Cykl: Atramentowy Świat (tom 3) literatura młodzieżowa
670 str. 11 godz. 10 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Cykl:
Atramentowy Świat (tom 3)
Tytuł oryginału:
Tintentod
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2008-09-23
Data 1. wyd. pol.:
2008-09-23
Liczba stron:
670
Czas czytania
11 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788323778004
Tłumacz:
Jan Koźbiał
Tagi:
fantasy

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
2310 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
983
112

Na półkach:

Każdy czytelnik zna to uczucie, kiedy chciałoby się przeniknąć do świata książki, móc zwiedzić wszystkie miejsca w nim opisane i spotkać swoje ulubione postacie. Bohaterom atramentowej trylogii się to udało. Jednak tak jak i oni, tak i my często zapominamy, że każdy świat ma swoją mroczną stronę, a napotkani w nim bohaterowie nie zawsze są dobrzy. Że bezsilność, którą odczuwamy, żyjąc tutaj, nie zniknie nagle, kiedy zaczniemy żyć gdzieś. Zła nie da się uniknąć, przechodząc gdzie indziej, walczyć z nim trzeba zawsze, zarówno tu i teraz, jak i gdzieś i kiedyś.

„Atramentowa śmierć” to trzeci i ostatni tom atramentowej trylogii. Tym, którzy czytali poprzednie części nie muszę mówić, o czym rzeczona seria jest, jednak z uwagi na resztę społeczeństwa, kilka słów wprowadzenia. Kiedy wszystko się zaczyna, Meggie jest dziesięcioletnią dziewczynką, której mama zaginęła dawno temu. Ojciec dziewczynki, Mortimer, jest introligatorem i, tak jak córka, posiada pewien niezwykły dar: potrafi głosem sprowadzić książkowych bohaterów do naszego świata (innymi słowy, potrafi sprawić, aby słowo stało się ciałem). Problem polega na tym, że nie zawsze są to bohaterowie dobrzy… Część pierwsza („Atramentowe serce”) opowiada nam więc o zmaganiach tej dwójki (ale nie tylko, bohaterów jest dosłownie na pęczki) z przeróżnego autoramentu kreaturami sprowadzonymi przypadkiem z pewnej specyficznej książki. Część druga („Atramentowa krew”) zaś rozpoczyna się ucieczką Meggie do świata powieści i mówi o tym, jak ojciec ruszył jej na ratunek. Część trzecia rozgrywa się już w całości w magicznym świecie książki i w przeciwieństwie do pierwszej jest ściśle powiązana z drugą częścią, tzn. jest jej ścisłą kontynuacją. A więc wszyscy nasi bohaterowie zostają przeniesieni do atramentowego świata, gdzie introligator musi przemienić się w zbójcę, aby chociaż częściowo zapobiec złu, które na ten świat osobiście sprowadził. Bruździ więc głównemu schwartzcharakterowi, jak tylko może: a to napadnie na jego zbrojnych, a to rozda żywność biednym, a to skazańców uwolni… Jednak w pewnym momencie dostaje propozycję nie do odrzucenia od osoby, której się nie odmawia i od tej pory musi podjąć bardziej konkretne działania.

Myślałam chwilami, że jestem za stara, aby docenić dobrą powieść młodzieżową, bo taką z pewnością jest zarówno „Atramentowa śmierć”, jak i cały cykl. Jednak po skończeniu lektury uznałam, że to jednak wina mankamentów powieści. A właściwie jednego mankamentu: przez pierwsze 300 stron nie dzieje się nic ciekawego, w związku z czym czytelnik się zwyczajnie nudzi. Mnie samozaparcia starczyło, ale nie wiem, czy każdy młodociany czytelnik będzie w stanie wykazać się takim uporem. Z drugiej strony, jest to już ostatni tom, więc jeśli będzie chciał poznać zakończenie, będzie musiał przebrnąć.

Świat powieści jest bardzo bogaty. Roi się od przeróżnego kształtu rozumnych ras, co, jak zauważyłam, jest dla fantastyki niemieckiej dość charakterystyczne (w przeciwieństwie do fantastyki anglosaskiej, gdzie mamy zazwyczaj ludzi, elfy, krasnoludy i orki w kilku podgatunkach). Także i bohaterowie są nieźle skonstruowani. Jest to powieść młodzieżowa, więc nie poczytałam autorce za wadę faktu, że są to bohaterowie albo czarni, albo biali: jak źli, to gorsi od diabła, a jak dobrzy, to świętsi od aniołów. Przynajmniej w tej swojej dobroci, względnie złośliwości, są autentyczni – co przy takich skrajnych rozróżnieniach, jest nie lada sztuką. Jedyną postacią nieokreśloną w tej kwestii jest tytułowa Śmierć (bohaterka epizodyczna choć kładąca się cieniem na całą historię), przedstawiona jako istota mogąc przybrać dowolną postać. I chociaż bardziej lubię Śmierć Świata Dysku, to ta atramentowa, mimo, że nie zdobyła aż tyle sympatii, to na pewno zyskała sporo szacunku z mojej strony.

Język Cornelii Funke jest prosty, ale sugestywny, doskonały wręcz do powieści młodzieżowej: nie męczy wyszukanym słownictwem, ale z drugiej strony jest na tyle bogaty, żeby czytelnik mógł coś z niego wynieść. Zgrzyta tylko tłumaczenie nazw własnych, głównie imion i przydomków. Książka jest tłumaczona z języka niemieckiego, a o ile się orientuję, tam kilkudziesięcioliterowe zbitki słowne nie są niczym nagannym. Gorzej, że tłumacz to wszystko przełożył dosłownie, co daje komiczny efekt w przypadku postaci negatywnych. O ile jeszcze Atramentowy Tkacz brzmi nieźle, o tyle Cielęca Głowa czy Świecąca Gęba wyglądają dziwacznie. No i jakoś niezręcznie mi brzmi Baptiste spolszczony na Baptystę – z niewiadomych względów miałam wrażenie, że zaraz zacznie śpiewać gospel…

Słów jeszcze kilka o wydaniu. Okładka, jak widać powyżej, bardzo stylowa, pasuje do pozostałych w serii. Wewnątrz również zadbano o tego nieco młodszego czytelnika: duże litery i przejrzysta interlinia bardzo ułatwia czytanie, a żeby jeszcze dodać smaczku, każdy rozdział rozpoczyna się jakimś cytatem i kończy niewielką ilustracją. Na końcu zaś dodano spis owych cytatów i (głównie na użytek młodszych czytelników jak mniemam) spis postaci i miejsc. Może być bardzo użyteczny, zważywszy, że trzeba było ładnych kilku stron, aby go pomieścić. Cała seria jest moim zdaniem jednym z najlepszych przykładów na to, jak powinna wyglądać przyjazna czytelnikom powieść młodzieżowa.

Myślę, że każdy, a zwłaszcza czytelnik wczesno nastoletni, może się bez obaw z cyklem zapoznać, zwłaszcza, jeśli nie miał jeszcze do czynienia z żadnym z tomów. Tom trzeci zaś polecam tylko wytrwałym, bo te 300 pierwszych stron to wcale niebłaha przeszkoda.

[Recenzję zamieściłam wcześniej na swoim blogu.]

Każdy czytelnik zna to uczucie, kiedy chciałoby się przeniknąć do świata książki, móc zwiedzić wszystkie miejsca w nim opisane i spotkać swoje ulubione postacie. Bohaterom atramentowej trylogii się to udało. Jednak tak jak i oni, tak i my często zapominamy, że każdy świat ma swoją mroczną stronę, a napotkani w nim bohaterowie nie zawsze są dobrzy. Że bezsilność, którą...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    3 453
  • Chcę przeczytać
    1 439
  • Posiadam
    901
  • Ulubione
    420
  • Fantastyka
    90
  • Chcę w prezencie
    80
  • Fantasy
    44
  • Z biblioteki
    38
  • Teraz czytam
    27
  • Młodzieżowe
    17

Cytaty

Więcej
Cornelia Funke Atramentowa śmierć Zobacz więcej
Cornelia Funke Atramentowa śmierć Zobacz więcej
Cornelia Funke Atramentowa śmierć Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także