Sandman: Nadzieja w piekle
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Sandman (tom 1.2)
- Tytuł oryginału:
- The Sandman: Preludes & Nocturnes, Part 2
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2002-11-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2002-11-01
- Liczba stron:
- 136
- Czas czytania
- 2 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8323713480
- Tłumacz:
- Paulina Braiter-Ziemkiewicz
- Tagi:
- Gaiman komiks sandman
Drugi tom jednego z najsłynniejszych amerykańskich komiksów, uważanego za czołowe dzieło ambitnego komiksu dla dorosłych. Scenarzysta i pisarz Neil Gaiman w fascynujący sposób prowadzi nas po światach rzeczywistych i nierzeczywistych, które przemierza Władca Snów, Sandman, po kolei odzyskując swoje magiczne Narzędzia. Po jedno z nich dociera do samego Piekła, gdzie czeka go rozprawa z całą armią demonów. Czy da radę stawić im czoło?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 501
- 170
- 55
- 51
- 37
- 25
- 10
- 7
- 7
- 6
Cytaty
Jaką moc miałoby piekło, gdyby uwięzieni w nim nie mogli śnić o niebie?
Sandman: Jestem wszechświatem, wszechogarniającym źródłem wszelkiego życia. Choronzon: Jestem antyżyciem, bestią sądu ostatecznego. Mrokie...
Rozwiń
Opinia
*Opinia dotyczy wszystkich pozycji w oryginalnej serii "Sandmana"
Witajcie w królestwie snów. W hipnotyzującej, fantastycznej podróży, o której marzy się, by trwała jak najdłużej. W krainie mitów przybierających najbardziej zaskakujące, współczesne formy. W miejscu, w którym do głosu dochodzi tłumiona na co dzień podświadomość. Bo „Sandman” Gaimana to przede wszystkim rewelacyjne zaproszenie na drugą stronę lustra, możliwość zderzenia się z własną jaźnią, rojącą się od wieloznacznych symboli tego, czego zazwyczaj nie dopuszczamy do głosu.
W zachodnim świecie, który na piedestale stawia rozum i z ironicznym dystansem traktuje aspekty rzeczywistości nie mieszczące się w naukowych kategoriach, jedynym miejscem w którym wyrażać się mogą nasze irracjonalne lęki, staje się przestrzeń sztuki. Z każdym przeczytanym komiksem coraz silniej przekonuję się, że to komiksy właśnie – jako medium z najszerszą sferą wolności, najmniej skonwencjonalizowane, są sztuką w pełnym tego słowa znaczeniu.
Współczesna próba ujarzmienia podświadomości nie miała szans tak zupełnie się powieść. Zbyt silna jest ludzka potrzeba tajemnicy, fascynacja niezrozumiałym. Udało nam się jednak narzuć sobie – w dziedzinie malarstwa, literatury czy nawet filmu – pewne ograniczenia, definiujące dobry gust, stawiające granice dla tego, co uznaje się za kicz. Komiks, jako pogardzane dziecko popkultury, szczęśliwie – w tym przypadku - ignorowane przez miłośników „sztuki wyższej”, uniknęło tej okrutnej kastracji. Dzięki temu właśnie twórcy komiksów mogą sobie pozwolić na więcej, bezwstydnie wyrazić najbardziej pierwotne ludzkie potrzeby, śmiejąc się w nos starającym się ich zaszufladkować krytykom.
Patos, brutalizm, przerysowanie oraz mieszanina stylów i tematyk – rzeczy które w książkach traktowane są jako wyznacznik literatury niższego szczebla, w komiksie „przechodzą” bez problemu. Pewna umowność związana z formą, fakt iż w samą definicję komiksu wpisana jest transgresja, przekraczanie granicy między obrazem a słowem pisanym, swojego rodzaju zabawa w konwencje – pozwala na więcej. I z tego przyzwolenia Gaiman czerpie pełnymi garściami. Dzięki temu zaś osiąga to, co powinno być naczelnym celem każdej formy sztuki - wybija nas z codzienności, konfrontuje z kluczowymi dla ludzi pytaniami: o sens życia, o moralność, o odpowiedzialność względem drugiego człowieka. Ale przede wszystkim kwestionuje naszą pychę, pewność co do możliwości zgłębienia wszechświata, pełnego zrozumienia rządzących nim mechanizmów.
W „Sandmanie” świat bogów i magii współistnieje z ludzkim, rzeczywistości te przenikają się i są od siebie zależne. W komiksie bohaterowie świata „rzeczywistego” z założenia stale konfrontowani są z niezrozumiałym, jest ono integralnym elementem szkicowanych realiów. Gaiman zdaje się krytykować naszą cywilizację za próby racjonalizacji, wyparcia ze sfery codziennych rozważań różnych problemów nie mieszczących się w kategoriach rozumu. Ale też piętnuje tendencję do nadawania specjalnego, groźnego statusu kwestiom, które towarzyszyły ludzkości od zawsze. Oswaja lęk przed śmiercią, pokazuje cienką granicę między marzeniem a maligną - oddaje należne miejsce pełnej alegorii narracji będącej źródłem odwiecznej mądrości.
Ale przede wszystkim – co dla mitologii nietypowe - zwraca odpowiedzialność za własne życie w ręce ludzi. Mogą oni potrzebować mitów, opierać się na nich – ale koniec końców to sami ludzie je kreują. Bogowie mają taką tylko moc, jaką im nadano, piekło i związana z nim straszliwa pokuta – spotykają tylko tych, którzy uważają, że im się ono należy, brat Snu – Zniszczenie – odchodzi, oddając ludziom pełnię władzy nad swoją dziedziną.
Cała ta magiczna, przepełniona głęboką humanistyczną moralnością rzeczywistość, pełna jest również bezlitosnej brutalności i przemocy. W swojej przesadzie – epatowaniu okrucieństwem – Gaiman konfrontuje nas z otaczającą agresją, złem, które w codziennym życiu ignorujemy dopóki nie zaczyna dotyczyć nas bezpośrednio. W przedstawionej w komiksie formie nie możemy ich już tak łatwo zlekceważyć, zdecydować się na odwrócenie wzroku i szybkie zapomnienie. Wszystko to zaś przeplatane jest przejawami ostrego, często sarkastycznego poczucia humoru, dystansu do prezentowanych przez siebie treści. To właśnie formuła komiksu pozwala na przedstawianie poważnych, metafizycznych zagadnień, by zaraz potem mrugnąć do czytelnika okiem i sprowadzić go na ziemię.
Komiks pełen jest niesamowitych rozwiązań graficznych. Nieregularność kratek komiksowych, dostosowanie stylu rysunku do poruszanej w danym momencie tematyki, częste odwoływanie się do właściwości kojarzących nam się ze snem właśnie – uczuciem pustki, spadania – to wszystko buduje niepowtarzalną atmosferę „Sandmana”. Zachwyca barwna mieszanina konwencji - od slapsticku do kiplingowskich bajek, styl i kreska są ściśle związane z osobą, która snuje opowieść lub sen. Smaku dodają także niesamowite, kolażowe okładki Dave'a McKean'ea, pełne niepokojących, psychodelicznych elementów, przypominających stronice z czarnoksięskich ksiąg.
„Sandman” to dzieło wyjątkowe. Wchodząc do świata najbardziej rozbuchanych, nierzeczywistych fantazji, zderzamy się z tym, co najbardziej ludzkie. W królestwie Śnienia rządzonym przez Morfeusza Gaiman daje swoim bohaterom prawo do bycia sobą – w swym najlepszym i najgorszym wydaniu. I patrzy na kreślonych przez siebie ludzi z nieustającą życzliwością i wiarą w to, że każdy pełen jest wspaniałych światów i opowieści, zasługujących na wysłuchanie.
*Opinia dotyczy wszystkich pozycji w oryginalnej serii "Sandmana"
więcej Pokaż mimo toWitajcie w królestwie snów. W hipnotyzującej, fantastycznej podróży, o której marzy się, by trwała jak najdłużej. W krainie mitów przybierających najbardziej zaskakujące, współczesne formy. W miejscu, w którym do głosu dochodzi tłumiona na co dzień podświadomość. Bo „Sandman” Gaimana to przede wszystkim...