Taka miłość zdarza się tylko raz.
W zwariowanym gąszczu doczesności.
Każdy z nas, ma życiu szansę, na ten jeden, jedyny, świetlisty strzał.
Mężczyzna strzela, by mieć syna.
Myśliwy – poroże – jakiego świat nie widział.
Noc – ciemność, choć oko wykol.
Pani Zima – cerę białą jak śnieg, włosy czarne jak heban.
Puzo trafił ,,Ojca Chrzestnego,,.
I na nic się zdadzą lamenty aspirantów, naśladowców, pretendentów.
Chrzestny rozstawił ich po kątach. Narzucił swoją wolę. Zrobił uprzejmość, jak to chrzestni w zwyczaju mają i udzielił aprobaty na rozpowszechnienie magnum opus niniejszego. Tak jak kamień filozoficzny wyraził onegdaj zgodę, by odkryć go w alchemicznym procesie. I tak jak Kolumb Amerykę ukazał, jak Magellan Świat okrążył i jak Dias Bartolomeu Przylądek opłynął, tak Puzo z Ojcem na piedestale stanęli.
I stoją do dziś. Ramię w ramię.
A że se chłopaki od czasu do czasu postrzelają ?
Toć nawet Amor bez bełtów, kariery by nie zrobił.

Taka miłość zdarza się tylko raz.
W zwariowanym gąszczu doczesności.
Każdy z nas, ma życiu szansę, na ten jeden, jedyny, świetlisty strzał.
Mężczyzna strzela, by mieć syna.
Myśliwy – poroże – jakiego świat nie widział.
Noc – ciemność, choć oko wykol.
Pani Zima – cerę białą jak śnieg, włosy czarne jak heban.
Puzo trafił ,,Ojca Chrzestnego,,.
I na nic się zdadzą lamenty...