Polacy w Wehrmachcie

Okładka książki Polacy w Wehrmachcie Ryszard Kaczmarek
Okładka książki Polacy w Wehrmachcie
Ryszard Kaczmarek Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie historia
448 str. 7 godz. 28 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
448
Czas czytania
7 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-08-04494-0
Tagi:
Polacy Wehrmacht Druga Wojna Światowa silesiana
Inne
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Karta nr 109 / 2021 Stefan Bratkowski, Kazimierz Dziewanowski, Aleksander Gieysztor, Zbigniew Gluza, Maciej Iłowiecki, Ryszard Kaczmarek, Andrzej Kijowski, Redakcja Magazynu Historycznego KARTA, Paula Sawicka, Jan Józef Szczepański, Andrzej Szczypiorski, Andrzej Wajda, Wojciech Włodarczyk, Andrzej Zakrzewski
Ocena 7,3
Karta nr 109 /... Stefan Bratkowski, ...
Okładka książki Mikołów. Monografia historyczna 1222-2022. Tom I Damian Absalon, Grzegorz Bębnik, Adam Dziuba, Edelgarda M. Foltyn, Piotr Greiner, Jakub Grudniewski, Ryszard Kaczmarek, Michał Mączka, Jerzy Polak, Jerzy Sperka
Ocena 10,0
Mikołów. Monog... Damian Absalon, Grz...
Okładka książki Fabryka Silesia nr 3 (17) 2017 Kazimierz Brakoniecki, Ryszard Kaczmarek, Zbigniew Kadłubek, Krzysztof Karwat, Marcin Luter, Redakcja kwartalnika Fabryka Silesia, Ingmar Villqist
Ocena 8,8
Fabryka Silesi... Kazimierz Brakoniec...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
44 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
311
100

Na półkach:

Polacy w armii III Rzeszy i walczący po stronie Hitlera podczas II Wojny Światowej to w dalszym ciągu u nas temat tabu, często spłaszczany do "dziadka z Wehrmachtu" i volksdeutscha-zdrajcy zapatrzonego na narodowosocjalistyczną wizję świata, w którym panuje tylko rasa aryjskich panów. Tymczasem książka obala parę - nadal utrzymujących - mitów. Pierwszym jest w ogóle obecność Polaków w Wehrmachcie, drugim - skala tej obecności. Książkę naprawdę warto przeczytać, tym bardziej, że Autor nie skupił się tylko suchym przytoczeniu faktów, ale podjął się również tematu m.in. postaw Polaków w armii niemieckiej, odwołując się tutaj do listów i wspomnień żołnierzy. Wydaje się jednak, że kilka wątków mogłoby być bardziej rozwiniętych, np. późniejsze losy żołnierzy w okresie PRL, ale z drugiej strony tenże wątek na dobrą sprawę zasługiwałby na osobną publikację. Polecam.

Polacy w armii III Rzeszy i walczący po stronie Hitlera podczas II Wojny Światowej to w dalszym ciągu u nas temat tabu, często spłaszczany do "dziadka z Wehrmachtu" i volksdeutscha-zdrajcy zapatrzonego na narodowosocjalistyczną wizję świata, w którym panuje tylko rasa aryjskich panów. Tymczasem książka obala parę - nadal utrzymujących - mitów. Pierwszym jest w ogóle...

więcej Pokaż mimo to

avatar
298
191

Na półkach: ,

Książka Ryszarda Kaczmarka to swoiste studium nad losami Polaków, Niemców i osób innych narodowości mieszkających na terenach okupowanych przez Niemców w czasie II Wojny Światowej. Rzeczywistość wojenna i agresja Niemiec stawiała wymagania określenia swojej narodowości przez mieszkańców tych miejsc, które w jakimś stopniu związane były z Niemcami bądź Prusami w przeszłości. Podstawą książki są relacje dotyczące głównie obszarów takich jak Górny i Dolny Śląsk, Pomorze i Wielkopolska. To z tych terenów najwięcej osób wpisało się na tzw. volkslistę i stało się w mniejszym lub większym stopniu Niemcami. Bardzo ważną sprawą jest to, propagowane zresztą przez autora, żeby tych osób nie oceniać jednoznacznie źle. Niekoniecznie byli to zdrajcy Ojczyzny. Musimy sobie dobrze wyobrazić ówczesne realia. "Zmiana" narodowości często była jedyną szansą na przeżycie - nikt nie powinien o tym zapominać. Wpisy na listę niemiecką często miały również opłakane skutki - najczęściej nakaz wstąpienia do Wehrmachtu czy innej jednostki niemieckiego wojska. Zaciąg do wojska i wysłanie na front skończyło się dla wielu z tych ludzi śmiercią - w sprawie niemieckiej. Autor stawia tezę, że zdecydowana większość Polaków wpisanych na volkslistę kierowała się strachem i obawą o własny byt. Tylko nieliczni (naprawdę nieliczni) zapisywali się "na Niemca" z własnych przekonań. Kaczmarek obala mit "dziadka z Wehrmachtu" - tak często przytaczany chociażby w obecnym życiu politycznym. Ktoś kto gra taką kartą jest doprawdy żałosny. Na dowód swoich słów autor przytacza fakt, że po załamaniu się sytuacji Niemiec pod koniec 1944r wiele osób z niemieckiej armii dezerterowało bądź poddawało się bez walki. Zgadnijcie cóż to za osoby - właśnie Polacy, którzy zazwyczaj przechodzili do obozu armii radzieckiej, amerykańskiej czy brytyjskiej. Reasumując - wypada mi stwierdzić, że moje miejsce zamieszkania sąsiaduje bezpośrednio z Górnym Śląskiem, a historie z wstępowaniem osób z tych ziem w szeregi armii niemieckiej są mi znane. Powtarzam - nie należy tego jedynie krytykować jako zdradę. Mając w głowie realia wojenne, walkę o własne życie zastanówmy się w jaki sposób zachowalibyśmy się my? Miejmy również w pamięci tych poległych w mundurach niemieckich Polaków - i tragizm ich życia. Warto czytać książki historyczne - właśnie po to, by swoje opinie i sądy budować na rzetelnych obrazach przeszłości nie li tylko na własnych domysłach. Zatwardziałym krytykom volksdeutschów polecam przeczytanie tej książki - na pewno pozwoli wam ona wiele zrozumieć i patrzeć przychylniejszym okiem na OFIARY, a nie sprawców II Wojny Światowej.

Książka Ryszarda Kaczmarka to swoiste studium nad losami Polaków, Niemców i osób innych narodowości mieszkających na terenach okupowanych przez Niemców w czasie II Wojny Światowej. Rzeczywistość wojenna i agresja Niemiec stawiała wymagania określenia swojej narodowości przez mieszkańców tych miejsc, które w jakimś stopniu związane były z Niemcami bądź Prusami w przeszłości....

więcej Pokaż mimo to

avatar
288
230

Na półkach:

https://grafomanya.wordpress.com/2016/06/27/polacy-w-wehrmachcie-recenzja-refleksja-bo-ja-wiem/

Zanim recenzja, pozwólcie, że przytoczę dwie liczby. Pierwsza to 0,5 mln. Tylu polskich obywateli służyło w siłach zbrojnych Trzeciej Rzeszy w latach 1939 – 1945. Druga to 3 mln. To z kolei liczebność polskiego wojska w roku 1939. Liczby te podaję za Ryszardem Kaczmarkiem, autorem monografii pt. „Polacy w Wehrmachcie”.

Pół miliona polskich obywateli służyło w silach zbrojnych państwa, które na nas napadło, zamordowało trzy miliony naszych Żydów, regularnie mordowało obywateli nieżydowskiego pochodzenia, ograbiło, zniszczyło naszą stolicę, zabiło 200 tysięcy jej mieszkańców! Wyobrażacie to sobie? Mnie było trudno. Mimo wszystko. Mimo tego, że może akurat mnie to dziwić nie powinno. Dlaczego? Już piszę.

Gdy przeczytam książkę, którą uznam za wartą szerszego zrecenzowania, zwykle wypowiadam się na jej temat od razu. Tego samego dnia, najdalej nazajutrz po przeczytaniu. Tym razem… odczekałam kilka dni. Musiałam przemyśleć to, czego się dowiedziałam z „Polaków w Wehrmachcie”. Po pierwsze, ta ogromna w moim mniemaniu liczba żołnierzy. Po drugie mechanizmy, jakie stały za ich przymusowym powoływaniem do Wehrmachtu, a po roku 1943 także do Waffen SS (naprawdę, było tak!). Zachowanie wcielonych. Historie pojedynczych ludzi i ich rodzin. Często niesamowite, ktoś mógłby wręcz powiedzieć: niemożliwe. A jednak. No i wreszcie – kogo „brano”. Kaszubów, Mazurów, mieszkańców tzw. Kraju Warty (Poznań i okolice),ale przede wszystkim oczywiście Ślązaków.

Mam nadzieję, że jako dziecko śląskiej ziemi, jestem w stanie tę recenzję napisać tak obiektywnie i bez emocji, jak Ryszard Kaczmarek napisał swoją książkę. Chwała mu za to, że zamiast zagłębiać się mocno w losy poszczególnych żołnierzy, wybudował wokół nich mur faktów i dokumentów, od czasu do czasu jedynie posługując się listami polskich żołnierzy Wehrmachtu. Pojedyncze listy, niedokończone historie, a i tak bije z nich dramatyzm. Pozwólcie, że przytoczę tylko jedną, która wyjątkowo zapadła mi w pamięć:

Oto mamy mieszkańca powiatu pszczyńskiego, człowieka w latach, ojca dwóch dorosłych synów. Ten człowiek w roku 1921 opowiedział się zdecydowanie za Polską. Był mianowicie komendantem III powstania śląskiego. W roku 1943 obaj jego synowie służą w niemieckim wojsku, a on sam wystosowuje do władz cywilnych list z prośbą o przesunięcie jego rodziny w górę na niemieckiej liście narodowościowej. Z DVL 4 (osoby pochodzenia niemieckiego, które się spolonizowały i działały na rzecz przedwojennej Rzeczypospolitej) na DVL 3 (Polacy niemieckiego pochodzenia). Dlaczego to robi? Czy jest zdrajcą? Raczej nie. Przypuszczalnie chodzi mu o to, by uniknąć wysiedlenia i konfiskaty majątku. Prośbę motywuje tym, że oddał Trzeciej Rzeszy obydwu synów…

Dramaty. Pół miliona dramatów. Dla Ślązaków, Kaszubów, Mazurów zapisanie się na niemiecką listę narodowościową bynajmniej nie było dobrowolne. Owszem, niektórzy czynili to ochotniczo, większość jednak pod groźbą. Wysiedlenia, konfiskaty majątku, innych represji, z wysłaniem do obozu koncentracyjnego włącznie. Im dalej w wojnę, tym przymus narastał. Podobnie wcielenie do wojska. Nie raz i nie dwa zdarzyło się, że przyszli frontowcy z Katowic, czy Cieszyna, w pociągach jeszcze śpiewali „Boże coś Polskę…”. Wielu nie znało słowa po niemiecku. Niektórzy tę nieznajomość tylko udawali. W większości woleliby pewnie uniknąć przyjemności życia i umierania w hitlerowskim mundurze. No, może poza młodymi, których do broni wzywał także głos wewnętrzny. Potrzeba doświadczenia przygody życia. Ale ojców rodzin nie. Oni płakali, odjeżdżając.

Sytuacja zmieniała się na polu walki. Dezercji, przejść na drugą stronę frontu było stosunkowo niewiele. Powstrzymywał ich strach przed represjami, jakie czekały pozostawione w ojczyźnie rodziny. Na pewno tak było, bo wzięci do niewoli, chętnie zgłaszali się do polskich oddziałów alianckich by… gromić faszystów. Ale było też coś innego. Jak pisali niemieccy dowódcy, Śląski żołnierz jest odważny i bitny. Słucha rozkazów i świetnie współpracuje z kolegami z jednostki. Braterstwo broni. Poczucie odpowiedzialności za ludzi, z którymi się trwa, walczy i ginie. To chyba najbardziej dla mnie niezrozumiała, bo typowo „męska” postawa.

Nie wiem, czy udało mi się choć w części oddać przekaz, jaki znalazłam w książce „Polacy w Wehrmachcie” Ryszarda Kaczmarka. Śląsk, Pomorze, Mazury… Tu nie Warszawa. Tu Kresy Zachodnie. Tu nic nie jest czarno-białe. Tu człowiek jest rozmyty, nie do końca zdefiniowany narodowościowo. Ani stuprocentowy Polak, ani stuprocentowy Niemiec. Najlepiej: Ślązak, Kaszub, Mazur. Osobna nacja. Dwa razy pomyśli, zanim rzuci się w beznadziejny bój zbrojny w szablę i patriotyzm przeciw czołgom i karabinom maszynowym. A pewnie wcale się nie rzuci. Zrobi raczej to, czego nauczyły go wieki funkcjonowania na pograniczu – przyczai się, dostosuje, rozważy za i przeciw i popłynie z prądem. Dzięki temu przetrwa. Statystyki wskazują, że śmiertelność w wojsku osób polskiego pochodzenia (czy – obywateli Polski międzywojennej),była o połowę mniejsza, niż tzw. Reichsdeutschów.

Rozsądek. Rozsądek przede wszystkim.

PS

Jeśli myślicie, że próbuję usprawiedliwić własnego dziadka, mylicie się. Prawda, że jestem w połowie Ślązaczką (i jestem z tego dumna!),ale mój śląski dziadek był za młody, by trafić do Wehrmachtu. Nim dorósł, wojna się skończyła. Nie miał też braci. Także, dzięki zbiegowi szczęśliwych rodzinnych okoliczności, genetyczne sumienie mam czyste, bo nie używane. Dlatego mam nadzieję, że jestem w stanie obiektywnym okiem spojrzeć na paradoksy, jakie stały się udziałem „pokolenia Kolumbów” tutaj. Na moim Śląsku.

https://grafomanya.wordpress.com/2016/06/27/polacy-w-wehrmachcie-recenzja-refleksja-bo-ja-wiem/

Zanim recenzja, pozwólcie, że przytoczę dwie liczby. Pierwsza to 0,5 mln. Tylu polskich obywateli służyło w siłach zbrojnych Trzeciej Rzeszy w latach 1939 – 1945. Druga to 3 mln. To z kolei liczebność polskiego wojska w roku 1939. Liczby te podaję za Ryszardem Kaczmarkiem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
250
37

Na półkach: ,

Książka, co istotne, żywo napisana, nie zanudza. Plastycznie przedstawia sytuację i motywy wcielonych lub zgłaszających się do Wehrmachtu.

Książka, co istotne, żywo napisana, nie zanudza. Plastycznie przedstawia sytuację i motywy wcielonych lub zgłaszających się do Wehrmachtu.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    175
  • Przeczytane
    60
  • Posiadam
    24
  • Historia
    9
  • Historia Polski
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Ulubione
    2
  • II wojna światowa
    2
  • BB.NIEPOLOMICE
    1
  • Historia współczesna >1815
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Polacy w Wehrmachcie


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne