Specyficzna mieszanka poezji wrażeniowej i intelektualnej. Personifikujące wzmianki o uśmiechającym się kwietniu i krzyczących wróblach sąsiadują tu z apostrofami do Freuda i Husserla, czy też z obecnością archetypów wydobytych z greckich mitów. Skojarzenia splatane są gęsto, kulturowe odniesienia wymagają dalekich podróży mentalnych, nagromadzenie środków stylistycznych rozszczepia percepcję czytelnika pomiędzy wielorakość znaczeń.

W efekcie? Czyta się trudno, lecz jeśli porzuci się wolę holistycznej analizy i interpretacji na rzecz schwycenia wędki do wybiórczego połowu myśli, które inspirują - wówczas da się przetrwać w poczuciu rozsmakowania w lekturze.

Jest jeszcze coś... Przewijająca się przez wiele utworów postać "gościa/faceta, który kupił świat" najpierw intryguje, potem irytuje. Ile można wracać do jednej "transakcji" - choćby nawet była to "transakcja" ŚWIATOWA?!

Nie znaczy to wszystko, że autor się nie popisał. Oj, się popisał! Popisał się oczytaniem, wykształceniem, lingwistyczną kompetencją - a nawet finezją!. Kunsztem łączenia motywów, toposów i reszty spuścizny kulturowej. Wrażliwością i osobowością.
Popisał się lirycznym opisem... czego? Lepiej i Ty, Czytelniku, wyposaż się zawczasu we wszystko powyższe, by dojść do tego - czego.

Powodzenia!

Specyficzna mieszanka poezji wrażeniowej i intelektualnej. Personifikujące wzmianki o uśmiechającym się kwietniu i krzyczących wróblach sąsiadują tu z apostrofami do Freuda i Husserla, czy też z obecnością archetypów wydobytych z greckich mitów. Skojarzenia splatane są gęsto, kulturowe odniesienia wymagają dalekich podróży mentalnych, nagromadzenie środków stylistycznych...