"Bitwa pod Kannami" to druga praca wydawnictwa Osprey, z jaką miałem okazję się zapoznać. Pierwszą był "Maraton" N. Sekundy i nie mogę nie dokonać porównania obu tych książeczek. Nie ukrywam, że wypada ono na korzyść tej autorstwa profesora gdańskiego uniwersytetu. Pierwszą kwestią jest już sama osoba Autora. O ile N. Sekunda jest zawodowym historykiem i wykładowcą akademickim specjalizującym się właśnie w wojskowości antycznej epoki klasycznej i hellenistycznej, o tyle Mark Healy był dla mnie postacią anonimową. Na stronie wydawnictwa Osprey uzyskałem o nim nieco informacji. Nic mu nie ujmując, ale jest tylko (w porównaniu z N. Sekundą) nauczycielem szkolnym. Do tego jeszcze rozrzut chronologiczny tematów jego prac sięga przeszło 3 tysiącleci! Od Kadesz po Kursk! Nie chcę być złośliwy, ani wyrażać jakichś uprzedzeń, ale uczciwie powiem: nie wzbudza to mojego zaufania.

Po tym przydługim wstępie mogę przejść do meritum. Sama książka nie jest zła. Autor dobrze przedstawia kampanię Hannibala, czytelnie wyjaśnia niuanse taktyczne jego zwycięstwa pod Kannami. Do tego dochodzą bardzo dobrze przygotowane mapy, które ukazują poszczególne fazy starcia. Brak jednak bibliografii, nieco za dużo jest cytatów źródłowych. Tak więc w nieuchronnym porównaniu z "Maratonem" Sekundy "Kanny" wypadają słabiej. Co jednak wcale nie oznacza, że są opracowaniem słabym.

Tomasz Babnis

"Bitwa pod Kannami" to druga praca wydawnictwa Osprey, z jaką miałem okazję się zapoznać. Pierwszą był "Maraton" N. Sekundy i nie mogę nie dokonać porównania obu tych książeczek. Nie ukrywam, że wypada ono na korzyść tej autorstwa profesora gdańskiego uniwersytetu. Pierwszą kwestią jest już sama osoba Autora. O ile N. Sekunda jest zawodowym historykiem i wykładowcą...