W kategorii „książka przygodowo/sensacyjna” na tronie zasiada chyba niezmiennie Clive Cussler. Co jakiś czas pojawia się konkurencja w postaci choćby Jacka Du Brula, Teda Bella, czy (coraz bardziej popadającego w schematyzm) Jamesa Rollinsa. I oto parę lat temu Wydawnictwo Amber odpaliło petardę pod tytułem „Łowcy Atlantydy” Andy’ego McDermotta. Kupiłem to nie wiedząc kompletnie nic poza tym, co przeczytałem z tyłu okładki. Zaciekawiło mnie… No i książka „czytała” się rewelacyjnie, jak praktycznie gotowy scenariusz świetnego filmu przygodowego. A że jest przewidywalna? Wtórna? Mało ambitna? Może i jest, nie przeczę. Chciałem spędzić fajny czas przy niewymagającej lekturze książki przygodowej i „Łowcy Atlantydy” zapewnili mi to w zupełności.
McDermott wydawał się idealnym pretendentem do „obalenia” Cusslera. Tą tezę ugruntowały kolejne książki cyklu, które Amber wydał po „Łowcach Atlantydy”, i nagle koniec! Potem jeszcze bodajże Wydawnictwo Ole wydaje kolejny tom (ale nie wiedzieć czemu, część nr 7), i tyle. Podczas gdy za granicą jest dostępne – przepraszam jeśli się mylę! – niewydany w Polsce tom 6-ty, oraz pięć kolejnych części cyklu. Czy żadne wydawnictwo polskie nie chce zakupić praw do wydania tych, jakże fajnych książek, na nasz rynek???

W kategorii „książka przygodowo/sensacyjna” na tronie zasiada chyba niezmiennie Clive Cussler. Co jakiś czas pojawia się konkurencja w postaci choćby Jacka Du Brula, Teda Bella, czy (coraz bardziej popadającego w schematyzm) Jamesa Rollinsa. I oto parę lat temu Wydawnictwo Amber odpaliło petardę pod tytułem „Łowcy Atlantydy” Andy’ego McDermotta. Kupiłem to nie wiedząc...