A już myślałam, że nigdy nie nadzieję się na tak beznadziejną książkę... No cóż, nadzieja matką głupich.
W życiu nie czytałam tak nudnej książki opowiadającej praktycznie o niczym. Bohaterowie są płytcy, nie da sie z nimi znaleźć wspólnego języka. Dialogi są ciężkie, trudne do zrozumienia. Akcji praktycznie nie ma, jedynie parę ostatnich stron książki jest w miarę ciekawe. Reszta to totalna klapa.
O czym jest ta powieść? Tak jak mówiłam, o niczym. Jest mały chłopiec, który zarazem jest kochany przez rodziców i nie jest... Nie ma kolegów, ale zarazem ma.. Pojawia sie problem przemocy, ale jest on praktycznie niewyjaśniony. Główny bohater musi kraść i płacić Rudemu i jego paczce, ale nie wiadomo za co... Czasem po prostu przechodzi, popatrzy się na nich i już każą mu coś robić, bo inaczej na niego nakablują. Ale w sumie na co mają kablować? Że się na nich patrzy? Bez sensu... Świat Sławka to tylko strach przed życiem, odwiedziny u starszego Pana, Szkaradełko (maskotka) i sklejanie samolotów. Bohater był denerwujący, od początku odpychał, a jego ciągły płacz doprowadzał mnie już do szału. Gdyby nie to, że jest to lektura na konkurs, w życiu bym po nią nie sięgnęła.
Ostatnie 100 stron praktycznie przeleciałam pomijając niektóre fragmenty. Niesamowicie dłużąca się powieść, tak nudna, że aż brak mi na nią słów...
Absolutnie NIE polecam.

A już myślałam, że nigdy nie nadzieję się na tak beznadziejną książkę... No cóż, nadzieja matką głupich.
W życiu nie czytałam tak nudnej książki opowiadającej praktycznie o niczym. Bohaterowie są płytcy, nie da sie z nimi znaleźć wspólnego języka. Dialogi są ciężkie, trudne do zrozumienia. Akcji praktycznie nie ma, jedynie parę ostatnich stron książki jest w miarę ciekawe....