Wyobraźcie sobie, że możecie przenieść się w czasie do XV-wiecznej Szkocji i Anglii... Tak, do XV-wiecznej! Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że jesteście na weselu w ogromnym zamczysku. Zobaczcie oczami wyobraźni tłum ludzi na uczcie weselnej, a wśród nich postawnego rycerza i jego wybrankę...

"Zdrowie księcia Claymore’a oraz panny młodej!
W normalnych okolicznościach taki weselny toast wywołałby uśmiechy i radosne okrzyki wśród bogato ubranych dam i panów, zebranych w sali biesiadnej zamku Merrick. Puchary z winem powędrowałyby w górę, wznoszono by kolejne toasty ku czci tak uroczystych i znakomitych zaślubin jak te, które miały się odbyć za chwilę tu, na południu Szkocji.Ale nie dziś. Nie na tym weselu." - Tak rozpoczyna się historia pełna humoru, namiętności i intryg, która wdarła się do mojego serca parę ładnych lat temu i została do dziś. :)

Zaznaczam, że nie jest to jakaś wybitna literatura, powieść ta służy mi od lat jako poprawiacz humoru oraz furtka do świata renesansu oraz marzeń, konkretniej Królestwa Marzeń, którego twórczynią jest moja ulubiona autorka romansów historycznych - Judith Mcnaught. Uwielbiam ją za lekkie pióro, zawsze porywającą fabułę, oraz świetnie wykreowanych bohaterów.

Mam słabość do historii miłosnych, gdzie bohaterowie najpierw się nie cierpią, a potem nie mogą bez siebie żyć. Z każdą stroną byłam coraz bardziej zaciekawiona tą historią. Wartka i wciągająca akcja, wybuchowe charaktery głównych bohaterów, napięcie między nimi oraz cała renesansowa otoczka sprawiły, że od Królestwa Marzeń nie mogłam się oderwać. Kolejnym plusem jest poboczny wątek romansu przybranej siostry Jenny z bratem Royce'a, a także inni bohaterowie, którzy prezentują przeróżne typy osobowości. Od ponurego i twardego jak kamień Arika, po wiecznie trajkoczącą ciotkę Elinor. Wszystko dodatkowo jest okraszone humorem. Krótko mówiąc w tej powieści mamy śmiech i łzy, miłość i patriotyzm, polityczne i rodzinne intrygi...

Książka kompletnie mnie zauroczyła. Może dlatego, że jest jedynym znanym mi romansem historycznym, którego akcja toczy się w w XV wieku. W dodatku tak zgrabnie napisanym. Królestwo marzeń to pierwsza część cyklu o Westmorelandach. Kolejne - Whitney, moja miłość i Zanim się pojawiłaś osadzone są w XIX wieku i opowiadają o potomkach Czarnego Wilka. Również serdecznie je polecam, szczególnie tę pierwszą.

Więcej na: http://ladylukrecja.blogspot.com/2013/02/w-krolestwie-marzen-judith-mcnaught.html

Wyobraźcie sobie, że możecie przenieść się w czasie do XV-wiecznej Szkocji i Anglii... Tak, do XV-wiecznej! Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że jesteście na weselu w ogromnym zamczysku. Zobaczcie oczami wyobraźni tłum ludzi na uczcie weselnej, a wśród nich postawnego rycerza i jego wybrankę...

"Zdrowie księcia Claymore’a oraz panny młodej!
W normalnych okolicznościach...