Filmowy wehikuł czasu
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Mistrzowie SF
- Tytuł oryginału:
- Technicolor time machine
- Wydawnictwo:
- Amber
- Data wydania:
- 1994-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1994-01-01
- Data 1. wydania:
- 1980-01-01
- Liczba stron:
- 238
- Czas czytania
- 3 godz. 58 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8370823491
- Tłumacz:
- Marcin Urbański
- Tagi:
- harrison wehikuł czasu
Tylko cud albo szerokoekranowa superprodukcja może ocalić wytwórnię filmową Climatic Studios przed bankructwem. Ratunkiem okazuje się jednak Vremiatron - maszyna czasu profesora Hewetta.
Przedsiębiorczy menadżer, Barney Hendrickson, przenosi się z całą ekipą w jedenastowieczny świat Wikingów, by tam, bez kosztownych wydatków i kłopotów z dekoracjami, statystami i związkami zawodowymi nakręcić przygodową sagę z życia krwiożerczych barbarzyńców. Pomysł jest znakomity, ale średniowieczna Europa szykuje Amerykanom wiele niespodzianek...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 200
- 61
- 50
- 9
- 9
- 8
- 2
- 2
- 2
- 2
Cytaty
- Gdybym spytał pana, kto odkrył Amerykę – cóż by pan odpowiedział? - Kolumb. Rok 1492. - Tak myśli większość, ale w rzeczywistości tę robotę odwalili Wikingowie. - To Kolumb był Wikingiem? Byłem przekonany, że był Żydem.
OPINIE i DYSKUSJE
Przezabawna. A zakończenie zwala z nóg.
Przezabawna. A zakończenie zwala z nóg.
Pokaż mimo toNic szczególnego. Ekipa filmowców przenosząca się w przeszłość , aby nakręcić w oryginalnej scenografii film o Wikingach. Teść okraszona odrobinką humoru i ........ tyle. Szału nie ma.
Nic szczególnego. Ekipa filmowców przenosząca się w przeszłość , aby nakręcić w oryginalnej scenografii film o Wikingach. Teść okraszona odrobinką humoru i ........ tyle. Szału nie ma.
Pokaż mimo toHarry Harrison z pewnością należy do grona znanych autorów sf z czasów złotego wieku tej literatury, ale żadną miarą nie należy do autorów wybitnych. No i ta książeczka to potwierdza. Historyjka ani odkrywcza, ani szczególnie dobrze napisana, ot, rozrywka z odrobiną satyry na świat amerykańskiego filmu, choć to żadne odkrycie, że właśnie Hollywood i amerykańskiej telewizji ludzkość zawdzięcza pierwsze w swojej historii próby tworzenia kultury przez analfabetów i głupków (nie wyłącznie, na szczęście),słowem, przez artystów reprezentujących niższy poziom niż ich publiczność.
Książczyna w sam raz do pociągu lub poczekalni u dentysty.
Harry Harrison z pewnością należy do grona znanych autorów sf z czasów złotego wieku tej literatury, ale żadną miarą nie należy do autorów wybitnych. No i ta książeczka to potwierdza. Historyjka ani odkrywcza, ani szczególnie dobrze napisana, ot, rozrywka z odrobiną satyry na świat amerykańskiego filmu, choć to żadne odkrycie, że właśnie Hollywood i amerykańskiej telewizji...
więcej Pokaż mimo toSą takie książki, od których nie oczekuje się niczego poza inteligentną i chuligańską nieco rozrywką. Takie książki ani gór nie chcą przenosić, ani wytrącać z równowagi, nikogo nie pouczają, nie diagnozują rzeczywistości. Nie stają na palcach i nie biorą wysokiego C. Bawią się gatunkiem i są dowodem na to, że autor również musiał nieźle się bawić w rozbudowując mniej lub bardziej absurdalne pomysły fabularne. Taką książką jest właśnie "Filmowy wehikuł czasu" Harry'ego Harrisona, któremu udało się zapewnić mi kilka ładnych godzin uczciwej, pozbawionej głębszej refleksji rozrywki.
Pisarz w bezczelny sposób wykorzystał motyw podróży w czasie, by napisać fantastyczną komediową opowieść, która kpi z każdego po równo - z "szalonych" naukowców, z goniących za kasowymi hitami filmowców, z muskularnych szkolonych w wojsku twardzieli, a nade wszystko chyba z samego science fiction.
Na czym stoimy? Punkt wyjścia jest wybitnie osobliwy: stojące na krawędzi bankructwa studio filmowe jak tlenu potrzebuje przeboju, który pomoże spłacić kolosalne długi. Seria kinowych klap nie jest pomyślną wróżbą i wydaje się, że już nic nie jest w stanie uchronić wytwórni przed finalnym upadkiem. Nagle jak diabeł z pudełka wyskakuje naukowiec prezentujący tytułowy wehikuł, za pomocą którego można dowolnie przenosić się w czasie i przestrzeni. Grzech nie skorzystać z podobnej okazji, więc całe towarzystwo (od dźwiękowca po biuściastą sex bombę) wysłane jest w odmęty czasu, w pobliże osady Wikingów, by posłużyć się nie tylko znakomitymi plenerami, ale również wykorzystać brodatych wojowników jako statystów. Oczywiście Wikingowie początkowo traktują gości z XX wieku z typową dla siebie gościnnością i usiłują zarąbać toporami naszych filmowców i gdyby nie broń palna, książka dość szybko by się skończyła...
Karuzela wydarzeń zaczyna się kręcić na dobre - filmowcy przy pomocy whiskey przekonują jednego z Wikingów, by zagrał główną rolę w ich romansie historycznym, komplikacje związane z naturą podróży w czasie pogrążają w totalnym chaosie plan filmowy, sex bomba wpada w oko Wikingowi, Wiking za bardzo wczuwa się w rolę namiętnego kochanką i tak dalej, i tak dalej... Fabuła rwie do przodu jak koń kłuty ostrogami i szkoda psuć potencjalnym czytelnikom przyjemność czytania, opowiadając zbyt szczegółowo o wszystkich wirażach tej zwariowanej historii.
"Filmowy wehikuł czasu" obfituje w iście komediowe momenty i gdyby podjęto się ekranizacji tejże powieści, sale kinowe wybuchałyby śmiechem. Ciąg nielogicznych lub kompletnie absurdalnych sytuacji oszałamia i nie mamy wątpliwości, że Harrison pękał ze śmiechu, gdy wymyślał kolejne łamiące wszelkie reguły hard science fiction zawirowania fabularne. Na dodatek książka ta jest swoistym hołdem złożonym złotej erze hollywoodzkich produkcji historycznych - ci wszyscy rycerze, rzymscy legioniści w technikolorze, pięknie ufryzowane heroiny, błyszczące rydwany i zachodzące słońce podświetlające napis THE END - temu kłania się Harrison, dobrotliwie śmiejąc się z ułomności historii wykładanej przez Fabrykę Snów.
Polecam uwadze. Niby nic wielkiego, ale jednak przyjemna i bezpretensjonalna to lektura. Podejrzewam, że sam Mark Twain (jako autor "Jankesa na dworze króla Artura") serdecznie uścisnąłby Harrisonowi rękę.
Są takie książki, od których nie oczekuje się niczego poza inteligentną i chuligańską nieco rozrywką. Takie książki ani gór nie chcą przenosić, ani wytrącać z równowagi, nikogo nie pouczają, nie diagnozują rzeczywistości. Nie stają na palcach i nie biorą wysokiego C. Bawią się gatunkiem i są dowodem na to, że autor również musiał nieźle się bawić w rozbudowując mniej lub...
więcej Pokaż mimo toTrochę infantylna, jak na dzisiejsze czasy. Ale do tego zabawna i wciągająca.
Trochę infantylna, jak na dzisiejsze czasy. Ale do tego zabawna i wciągająca.
Pokaż mimo toStara lektura ale wciąż jara. Lubię wracać do Hollywoodu w tej wersji a przy okazji do koncepcji podróży w czasie, będących siłą sprawczą odkrywania nowego niekoniecznie lądu. Napisana prosto i z humorem, doskonała rozrywka.
Stara lektura ale wciąż jara. Lubię wracać do Hollywoodu w tej wersji a przy okazji do koncepcji podróży w czasie, będących siłą sprawczą odkrywania nowego niekoniecznie lądu. Napisana prosto i z humorem, doskonała rozrywka.
Pokaż mimo toLekkostrawne sci-fi, nie wymagające skupienia i "niemózgożerne"! W sam raz jako wypełniacz pomiędzy bardziej wymagającymi pozycjami.
Lekkostrawne sci-fi, nie wymagające skupienia i "niemózgożerne"! W sam raz jako wypełniacz pomiędzy bardziej wymagającymi pozycjami.
Pokaż mimo to„Filmowy wehikuł czasu” Harry’ego Harrisona to powieść, w której próżno by szukać ponurych wizji przyszłości i ciężkich rozważań na temat kondycji moralnej człowieka, nie ma też w niej rozsmakowywania się w naukowo-technicznych realiach, te ostatnie są bowiem podporządkowane praktycznej sferze celów i efektów, na których osiągnięciu koncentrują się bohaterowie tej książki. Jednocześnie istota literatury science fiction, jaką jest zderzenie kultur, cywilizacji oraz odmiennych mentalności i wartości, zostaje tu zachowana – wraz z całym wachlarzem groteskowych i komicznych konsekwencji takiego kontaktu oraz podróżowania w czasie. Również refleksja dotycząca skutków ingerencji w funkcjonowanie społeczności na innym poziomie rozwoju nie jest tu pominięta, tyle że sens tej opowieści opiera się nie na dylematach, klęsce i poczuciu bezradności wobec ludzkich wad i ograniczeń, lecz na skutecznym działaniu i współpracy w obliczu różnic. Tym sposobem – pomimo instrumentalnego i biznesowego traktowania nauki i akademickiego sposobu myślenia (sposobu reprezentowanego tu przez postać filologa i tłumacza) – dokonuje się tu przy okazji wymiana kulturowa na poziomie języka i zabytków piśmiennictwa.
Sięgając po tę lekką i pomysłowo napisaną lekturę lub mając ją już za sobą, możemy się zastanowić zatem, czy szalony i zabawny pomysł wykorzystania maszyny czasu do nakręcenia rozrywkowego filmu historycznego pod względem literackim ustępuje np. wzniosłej, lecz – wskutek ludzkiej małostkowości – skazanej na śmieszność i niepowodzenie próbie naprawiania historii ludzkości przy pomocy podróży w czasie („Dzienniki gwiazdowe” Lema – warto po nie sięgnąć, swoją drogą). Moim zdaniem, nie. A w każdym razie nie na tyle, żeby stanowiło to przeszkodę w lekturze tej powieści. Polecam!
„Filmowy wehikuł czasu” Harry’ego Harrisona to powieść, w której próżno by szukać ponurych wizji przyszłości i ciężkich rozważań na temat kondycji moralnej człowieka, nie ma też w niej rozsmakowywania się w naukowo-technicznych realiach, te ostatnie są bowiem podporządkowane praktycznej sferze celów i efektów, na których osiągnięciu koncentrują się bohaterowie tej książki....
więcej Pokaż mimo toFajna lekka zabawna książka, można sobie ją czytać w wakacje wśród krzyku i pisku dzieci na plaży.
Fajna lekka zabawna książka, można sobie ją czytać w wakacje wśród krzyku i pisku dzieci na plaży.
Pokaż mimo toKsiążka z początku niezbyt zaciekawiająca, aczkolwiek nawet nie zauważyłam, kiedy wciągnęły mnie perypetie grupki filmowców z podupadającej wytwórni, którzy cofnęli się w czasie, by kręcić film o przygodach wikinga, który odkrył Amerykę. Mieszanka wybuchowa, wystarczy przebrnąć przez [według mnie] przynudnawy wstęp. Zabawa murowana ;D
Książka z początku niezbyt zaciekawiająca, aczkolwiek nawet nie zauważyłam, kiedy wciągnęły mnie perypetie grupki filmowców z podupadającej wytwórni, którzy cofnęli się w czasie, by kręcić film o przygodach wikinga, który odkrył Amerykę. Mieszanka wybuchowa, wystarczy przebrnąć przez [według mnie] przynudnawy wstęp. Zabawa murowana ;D
Pokaż mimo to