Wybraniec

Okładka książki Wybraniec Thomas Mann
Okładka książki Wybraniec
Thomas Mann Wydawnictwo: Czytelnik Seria: Nike literatura piękna
358 str. 5 godz. 58 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nike
Tytuł oryginału:
Der Erwahlte
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1960-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1960-01-01
Liczba stron:
358
Czas czytania
5 godz. 58 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Anna Maria Linke
Tagi:
grzesznik kazirodztwo pokuta
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki HERITO nr 40 / 2020 Mindaugas Kvietkauskas, Thomas Mann, Adam Mazur, Piotr Paziński, Redakcja kwartalnika HERITO, Bartosz Sadulski, Maciej Topolski, Miłosz Waligórski
Ocena 7,5
HERITO nr 40 /... Mindaugas Kvietkaus...
Okładka książki Opowieści niesamowite z języka niemieckiego Ludwig Bechstein, Joseph von Eichendorff, Paul Ernst, Hanns Heinz Ewers, Friedrich Gerstäcker, Johann Wolfgang von Goethe, Jeremias Gotthelf, Wilhelm Hauff, Paul Heyse, E.T.A. Hoffmann, Henryk Mann, Thomas Mann, Dauthendey Max, Gustav Meyrink, Paul Rohrer, Georg von Schlieben, Oskar A.H. Schmitz, Theodor Storm, Karl Hans Strobl, Ludwig Tieck, Friedrich de la Motte Fouqué, Heinrich von Kleist
Ocena 7,3
Opowieści nies... Ludwig Bechstein, J...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
105 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
47
45

Na półkach:

Wersja papierowa

Zastanawiałam się jaką książkę ze "starego konta" wrzucić tutaj... Nigdy nie opisywałam fabuły, bo ta jest na okładce. Postaram się więc i tym razem napisać o emocjach które mną targały gdy czytałam książkę( gdy się czyta takiego mistrza, to emocje po prostu są)

Mann wychodzścy z szafy, poza szablon. Książka wychodzi u schyłku życia wielkiego mistrza i jest on już swym piórem i całą moc największum autorem swych czasów, jednocześnie nie czując wstydu nad własną osobą( a bywało tak np w Doktorze Faustusie). Mann jest tu pierwszy raz oszalały, dostojny i piękny w swej pysze... Bo autor będąc geniuszem pyszny nie bywał. Nie jest już dystyngowanym mistrzem, a szafuje swą wielkością
To nie jest najważniejszy utwór Manna, choć moim zdaniem największy, bo staje on sam przed sobą z dorobkiem swych lat i w całej swojej świadomości opatrzonej w geniusz mistrza... W moim sercu małego człowieka, to największy utwór tego pięknego człowieka. Wielki artysta jest już nie tylko najlepszym erudytą swych czasów... Jest on bezwstydnikiem, satyrem, mentorem, jest najbogatszym z ludzi "Bóg zatem może być sobą".... Mann w ostatnim roku życia widząc ukochane Niemcy ostatni raz w życiu- jest człwiekiem, już nie ma w nim figury. Mann jest człwiekiem, który w swym geniuszu, w swej wielkiej wiedzy i ze świadomością przypisywanej wielkości siada ostatni raz na " skruszałych ze starości schodach Bawarii z widokiem na Alpy" i widzi nadzieję dla swego ukochanego kraju będącego na kolanach...

Mann będąc przeciwnikiem nazizmu przed wojną ucieka do USA i wraca tam, a wraca w roku śmierci by ostatni raz odwiedzić ukochane Niemcy. Mann nigdy nie przestał kochać swej ojczyzny i będąc przeciwnikiem nazizmu( i całej reszty izmów) czekał na lepszy czas dla swojego narodu.

Wersja papierowa

Zastanawiałam się jaką książkę ze "starego konta" wrzucić tutaj... Nigdy nie opisywałam fabuły, bo ta jest na okładce. Postaram się więc i tym razem napisać o emocjach które mną targały gdy czytałam książkę( gdy się czyta takiego mistrza, to emocje po prostu są)

Mann wychodzścy z szafy, poza szablon. Książka wychodzi u schyłku życia wielkiego mistrza i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
882
842

Na półkach:

Od razu szczerze powiem, że treść książki była mi raczej obojętna i mało ciekawa. Pociągał tylko piękny, elegancki , klasyczny język jakim jest pisana i wspaniałe odtworzenie treści przez Jerzego Zelnika. Zastanawiałam się co- zaraz po zakończeniu II wojny św- skłoniło tego wielkiego pisarza niemieckiego do podjęcia tak mityczno-legendarnego tematu o grzechu ,pokucie i wyzwoleniu? Samo rozwiązanie tematu było jednak zbyt hagiograficzne by miało wymiar uniwersalny i filozoficzny. I pomyślałam, ze może wobec tak wielkiego upadku narodu niemieckiego pisarz szukał jakiegoś światełka nadziei dla tak trudnego do przebaczenia grzechu. I może znalazł go pisząc o szansie odwrócenia bezlitosnego, tragicznego losu poprzez pokutę i uzdrowienie przez moc większą niż ludzka

Od razu szczerze powiem, że treść książki była mi raczej obojętna i mało ciekawa. Pociągał tylko piękny, elegancki , klasyczny język jakim jest pisana i wspaniałe odtworzenie treści przez Jerzego Zelnika. Zastanawiałam się co- zaraz po zakończeniu II wojny św- skłoniło tego wielkiego pisarza niemieckiego do podjęcia tak mityczno-legendarnego tematu o grzechu ,pokucie i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
976
454

Na półkach: , ,

Z reguły, gdy akcja powieści zostaje umieszczona w średniowieczu, uciekam z piskiem. Więc kiedy w końcu, po długich wahaniach, sięgnęłam po "Wybrańca" Tomasza Manna - książkę, o której nie wiedzialam nic i sprawdziłam w necie, że to opowieść stworzona na kanwie średniowiecznej legendy, momentalnie zbladłam.

Coś jednak mnie podkusiło, że przecież to Mann, nie powinnam się zawieść, ach, yolo, spróbuję.

I nie żałuję. Autor bawi się tutaj konwencją, językiem i stylem. Doprawia wszystko ironią i okrasza humorem.

A o czym w ogóle jest książka? Narrator to mnich spisujący gorszącą historię rodzeństwa żyjącego w kadzirodczym związku. Wspomina ich rodziców, książęcą parę przez lata nieskutecznie starającą się o dziecko. Wspomina narodziny książęcych bliźniąt, a potem relacjonuje ich dzieciństwo i dorastanie aż po pojawienie się na świecie tytułowego Wybrańca i jego losy.

Dalej patos miesza się z odrobiną wspomnianego humoru, co sprawia, że powstał bardzo niestandardowy żywot świętego, który czytałam z zapartym tchem. Sama byłam w szoku i chciałam wiedzieć, jakie kolejne sceny będą składać się na tę historię.

A mamy tutaj m.in.: kazirodczy związek, wojnę miłości, etos rycerski, schizmę w Kościele, prorocze sny, ekstremalną pokutę za grzechy, człowieka na pustkowiu zasuszonego do stworzenia wielkości jeża, opowiesci o nepotyzmie, o fałszu kleru czy też (zamierzone lub nie) nawiązania do Króla Edypa, a także morał, bo jakżeby inaczej.

Misz masz, który, jak mi się wydaje, możemy czytać bardziej lub mniej na poważnie. Humor sprawia, że religijny patos jest mniej uderzający, a refleksje filozoficzne czy etyczne nie narzucają się, zapewniając niewymagającą lekturę.

Z reguły, gdy akcja powieści zostaje umieszczona w średniowieczu, uciekam z piskiem. Więc kiedy w końcu, po długich wahaniach, sięgnęłam po "Wybrańca" Tomasza Manna - książkę, o której nie wiedzialam nic i sprawdziłam w necie, że to opowieść stworzona na kanwie średniowiecznej legendy, momentalnie zbladłam.

Coś jednak mnie podkusiło, że przecież to Mann, nie powinnam się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
275
222

Na półkach:

"Wybraniec" (1951 r.) jest późnym dziełem Tomasza Manna, nieco odmiennym w tonie od jego najbardziej znanych utworów. Wielki niemiecki pisarz zaprasza nas do uroczej zabawy z konwencją legendy średniowiecznej, serwując zajmującą opowieść o grzechu i odkupieniu.

O ile sam sposób narracji jest lekki w odbiorze (to właśnie różni książkę od "Czarodziejskiej góry" czy "Doktora Faustusa", wspaniałych skądinąd dzieł),o tyle fabuła może przytłaczać spiętrzeniem problemów, które dotykają protagonistów. Są nimi tytułowy wybraniec Grigors oraz jego matka księżniczka Sybilla. Spotyka ich los Edypa i Jokasty (tu ukłon w stronę antycznej tragedii).

Jednakże ta moralna katastrofa znajdzie szczęśliwe zakończenie, inaczej niż u Sofoklesa. Pozostajemy bowiem w optyce średniowiecznego eposu, w którym zwyciężają wartości chrześcijańskie. Nie triumfuje więc mroczne fatum, lecz łaska, wybaczenie i "moc, co w słabości się doskonali".

"Wybraniec" (1951 r.) jest późnym dziełem Tomasza Manna, nieco odmiennym w tonie od jego najbardziej znanych utworów. Wielki niemiecki pisarz zaprasza nas do uroczej zabawy z konwencją legendy średniowiecznej, serwując zajmującą opowieść o grzechu i odkupieniu.

O ile sam sposób narracji jest lekki w odbiorze (to właśnie różni książkę od "Czarodziejskiej góry" czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
403
403

Na półkach:

Nie ukrywam, że czytanie tej książki szła nieco opornie, początek nudny, ale potem stawała się coraz ciekawsza. Czyż dziecko z nieprawego łoża musi być z góry skazane na potępienie? Czy nie ma prawa do życia? Czy musi cierpieć za grzechy swoich rodziców? Nie! Historia Gregoriusa udowadnia, że mimo hańby, jakiej dopuścili się rodziciele, potrafi odkupić swoje winy, zmyć plamę z honoru swojego rodu i stać się kimś więcej, niż zwykłym grzesznikiem.
Mało tego, jakie to słabe, wyśmiewać kogoś, kto wyróżnia się w tłumie. Przybrany brat głównego bohatera stale mu dokuczał, i to, z jakiego powodu? Wmawiał sobie, że ten się nad nim wywyższa… Nie ma ludzi gorszych ani lepszych, a to jak działamy zależy wyłącznie od naszego podejścia i jest ściśle uzależnione od podejmowanych przez nas decyzji.
Spodobała mi się, lecz koniec taki słaby, jakby niedokończony…, dlatego nie daję więcej niż sześć gwiazdek.

Widzę też podobieństwa do mitu o Edypie. Przy czytaniu nasuwała mi się myśl o mitologii.

Nie ukrywam, że czytanie tej książki szła nieco opornie, początek nudny, ale potem stawała się coraz ciekawsza. Czyż dziecko z nieprawego łoża musi być z góry skazane na potępienie? Czy nie ma prawa do życia? Czy musi cierpieć za grzechy swoich rodziców? Nie! Historia Gregoriusa udowadnia, że mimo hańby, jakiej dopuścili się rodziciele, potrafi odkupić swoje winy, zmyć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1041
993

Na półkach: , , , , ,

Późna powieść niemieckiego noblisty. Stylizowana na średniowieczną baśń (rozpoczynająca się za siedmioma górami i za siedmioma rzekami) historia papieża Grzegorza Wielkiego. Napisana językiem tak innych od „Buddenbroków” czy „Czarodziejskiej góry”, że nie znając autorstwa trudno byłoby się go domyślić.
Ale to tylko pierwsze, pobieżne wrażenie. Po zaakceptowaniu nietypowej i nie każdemu pasującej formy, treść zaczyna budzić zaciekawienie. Nie spoilerując – mamy w pewnym sensie powtórzenie historii biblijnej. Od grzechu – nie może nie pierworodnego – to jednak oczywistego, aż do jego odkupienia. Ale że nie mamy do czynienia z Bogiem, lecz człowiekiem – poprzez pokutę i zadośćuczynienie. Ale to nie wystarcza. Wychowany w rodzinie ewangelickiej autor kładzie nacisk na łaskę Bożą. Powstaje zatem szereg pytań, np. na ile człowiek jest kowalem własnego losu. Mimo tego w powieści nie brakuje ani akcji, ani fabuły, ani wreszcie lekkich, miejscami prawie humorystycznych fragmentów. Dzięki temu łatwiej się czyta, a cała historia – mimo anachronicznej treści i miejscami formy – budzi sympatię. Można powiedzieć, że Mann niczym Stwórca okazał miłość i łaskę swojemu stworzeniu, nawet jeśli kreując swą historię bazował na średniowiecznych legendach.

Późna powieść niemieckiego noblisty. Stylizowana na średniowieczną baśń (rozpoczynająca się za siedmioma górami i za siedmioma rzekami) historia papieża Grzegorza Wielkiego. Napisana językiem tak innych od „Buddenbroków” czy „Czarodziejskiej góry”, że nie znając autorstwa trudno byłoby się go domyślić.
Ale to tylko pierwsze, pobieżne wrażenie. Po zaakceptowaniu nietypowej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
171
166

Na półkach: ,

Jak niemal każde dzieło Manna, tak i to wbija się w mózg niczym drzazga. Tym bardziej, że temat powieści dość kontrowersyjny, w dodatku okraszony mistrzostwem noblisty....Musi robić wrażenie. I robi. Aczkolwiek to jedna z lżejszych "prac" Manna.

Jak niemal każde dzieło Manna, tak i to wbija się w mózg niczym drzazga. Tym bardziej, że temat powieści dość kontrowersyjny, w dodatku okraszony mistrzostwem noblisty....Musi robić wrażenie. I robi. Aczkolwiek to jedna z lżejszych "prac" Manna.

Pokaż mimo to

avatar
548
40

Na półkach:

To chyba moja ulubiona powieść Thomasa Manna. "Doktor Faustus" - doceniam, ale strasznie zmęczyła mnie lektura. "Czarodziejska góra" - moim zdaniem bardzo się zestarzała w treści. No i jest zdecydowanie przeceniona :) Ta ostatnia lektura sprawiła, że długo nie wracałem do twórczości Thomasa Manna. Po kilku latach zatęskniłem i chciałem się zmierzyć z kolejną książką noblisty. Padło na "Wybrańca". Przyznam, że zachęcił mnie krótki opis książki - historia papieża, który został poczęty w kazirodczym związku... Brzmi grubo, co nie? Nie jest to spoiler, bo już na pierwszych stronach uroczy narraror-mnich o imieniu Klemens nakreśla nam zarys fabuły.

W "Wybrańcu" okazuje się, że Thomas Mann ma poczucie humoru. Ta powieść jest wariacją na temat średniowiecznego eposu. Pisarz igra sobie z patosem starodawnego gatunku, wykręca go na rzecz tonacji buffo, a zarazem nie traci powagi pięknego przekazu tej historii.

Mann w mistrzowski sposób konkretyzuje jego fabułę, uwypukla znaczenie, uwspółcześnia ją, daje tej historii drugie (być może) lepsze życie.

To pierwsza powieść Manna, którą czytałem, bo po prostu wciągnąłem się w fabułę! A nie dlatego, że mam do czynienia z "wielkim dziełem".

Choć w "Wybrańcu" nie potykamy się na każdym kroku o interteksty, zagwozdki intelektualne, to wcale nie jest to powieść gorsza od wspomnianego przeze mnie na początku "Doktora Faustusa", czy "Czarodziejskiej góry". Wręcz przeciwnie. Jest lepsza, bo napisana bez zadęcia, zaskakująca konceptem fabularnym, niezwykle bogata w możliwości odczytania. Takiego Manna to ja bardzo lubię. Po prostu. I polecam po "Wybrańca" sięgnąć każdej i każdemu, którą i którego nieco zmęczył rozmach "największych dzieł noblisty".

To chyba moja ulubiona powieść Thomasa Manna. "Doktor Faustus" - doceniam, ale strasznie zmęczyła mnie lektura. "Czarodziejska góra" - moim zdaniem bardzo się zestarzała w treści. No i jest zdecydowanie przeceniona :) Ta ostatnia lektura sprawiła, że długo nie wracałem do twórczości Thomasa Manna. Po kilku latach zatęskniłem i chciałem się zmierzyć z kolejną książką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
142
53

Na półkach:

Tę książkę od zawsze uważałem za arcydzieło. Język, konstrukcja i fantastyczna narracja „cudownej historii” są niezwykłe. A sama historia głęboko poruszająca.

Tę książkę od zawsze uważałem za arcydzieło. Język, konstrukcja i fantastyczna narracja „cudownej historii” są niezwykłe. A sama historia głęboko poruszająca.

Pokaż mimo to

avatar
610
567

Na półkach:

„Jak powiedziała moja mama: "dziwna książka". (...) "Wybraniec" to jeden wielki żart ;) Mann miał dziwne zamiłowanie do zadziwiających, tak naiwnych, że aż zabawnych historii i w ogóle dziwne poczucie humoru, które czasem trafia w moje poczucie humoru.” (ze strony Biblionetka)
„Dziwne dzieło. Przykre ale jakby z happy endem. Humor raczej wisielczy.” ze strony https://nakanapie.pl/wybraniec-thomas-mann-ksiazka,313874
„Dziwne” to mało powiedziane.
Przeczytałam zachęcona przez przyjaciółkę, której bardzo się podobało. Treść wzorowana na poemacie „Gregorius” albo „Dobry grzesznik” (Der gute Sünder) Hartmanna von Aue z około 1190 roku, którego inspiracją z kolei był zapewne starożytny mit o Edypie.
Główny bohater Gregorius, zrodzony - niczym Zygfryd w „Pierścieniu Nibelunga” - z kazirodczego związku brata z siostrą (z królewskiego rodu zresztą),nie znając swego pochodzenia mieszka w chatce rybaka, któremu zapłacono za tę fatygę. Opat, będący ojcem chrzestnym, bardzo dba o wykształcenie Gregoriusa.
Zazdrosny syn rybaka Flann zaczepia go raz:
„— Czytasz sobie?
— Tak, czytam. A ty, jak widzę, oporządzałeś Reine Inguse? [chodzi o łódź]
— To cię nic nie obchodzi. A co czytasz?
— Można by powiedzieć, że to znów ciebie niewiele obchodzi. Ale czytam właśnie książkę "De laudibus sanctae crucis".
— To po grecku? (Ist das Kriechisch? dosłownie: po krecku)
— Po łacinie i znaczy: "O chwale krzyża świętego". Powinienem był od razu tak powiedzieć. To są, wiesz, wiersze, opatrzone dobrymi prozaicznymi przypisami.
— Ty się tu przede mną nie dmij, nie chwal! — huknął na niego Flann — ze swoim uczonym gadaniem o prusaczych przepisach! Chcesz mnie umyślnie upokorzyć swoimi bajdami i bajesz o tym, żeby mi dać odczuć, o ileś sam mądrzejszy a lepszy ode mnie!”
„prusacze przepisy” (prusaschen Läuterungen) całkiem udane...
Flann z głupoty bezmiernej wyzywa go do walki (Gregorius ulega, gdyż nie chce uchodzić za tchórza),a gdy dostaje w nos, jest jeszcze bardziej wściekły. Gregorius opuszcza chatę i dowiedziawszy się od opata prawdy o sobie (częściowej, gdyż wciąż nie zna imion rodziców) wyrusza w świat. Dociera do twierdzy, którą oblega pożądający ręki księżnej Sybilli Roger Ostrobrody (der Spitzbart). „Miał ci ów wprawdzie cielesną sprawę ze wszystkimi damami dworu poniżej pięćdziesiątki, nadto zaś z mnóstwem mieszczańskich córek, ale nigdy nie zapomniał żądzy, jaką wzbudziła w nim owa czysta dziewa w białej szacie, tak na niego szyderczo patrząca; a odkąd wstąpił na tron, do żądzy posięścia jej przyłączyła się chęć przymnożenia swych ziem, jak mu to nakazywał dla racji stanu mądry testament jego ojca.”
Na zasadzie wolnych skojarzeń Roger skojarzył mi się z „Paralizym, władcą Epilepontu i Malacji, starcem przestarym, roztrzęsionym, okrutnej sprośności, z duszą występków pożądającą” z „Cyberiady”. Pomijając starość chyba pasuje.
Gregorius pokonuje Rogera w pojedynku i w nagrodę zostaje mężem Sybilli. Gdy wychodzi na jaw, iż nieświadomie poślubił swą matkę, porzuca ją i udaje się na wygnanie. Spędza lata długie w pustelni na wyspie na jeziorze w głuszy położonym.
W międzyczasie po śmierci papieża
„dwa wrogie stronnictwa, z których każde obwołało swojego kandydata na ten tron świata jako jedynie godnego — stanęły przeciw sobie w srogim rozjątrzeniu. Jeden obóz chciał na papieża pewnego wysoko urodzonego prezbitra imieniem Symmachus, drugi zaś — wielce otyłego archidiakona Eulaliusa, który równie jak Symmachus drżał z żądzy zaszczytu. (...) Duch Boży nie spłynął oświecająco i rozstrzygająco na wyborców, ale z wściekłego zacietrzewienia nastąpił wśród nich rozłam, partie się uzbroiły i wybuchnęła zażarta wojna domowa, która toczyła się na placach, ulicach, a niestety także w kościołach, zaś przyczółki mostów oraz podwyższone i rozbudowane pomniki starożytnych służyły za obwarowania i szańce. Powiadam wam, był to wielki wstyd. Z jednego conclave zrobiły się dwa, a każde obrało własnego kandydata” i temuż podobnież...
Zabrzmiało trochę jak z „Imienia Róży” o Janie XXII „A jako biskup Awinionu dawał tylko słuszne rady (słuszne — powiadam — dla celów tego nędznego przedsięwzięcia) Filipowi Pięknemu, by zniszczyć templariuszy. A po wyborach zdołał uniknąć spisku kardynałów, którzy chcieli go zabić... Ale nie o tym miałem powiedzieć, mówiłem o jego zręczności w zdradzaniu przysiąg tak, by nikt nie oskarżył go o krzywoprzysięstwo.”
Oraz znów jak z „Cyberiady” : „Zbój Gębon (...) miał dość, lecz już go Informacja trzystu tysiącami mil papierowych spowiła i spętała, że nie mógł się ruszyć i musiał czytać dalej, o tym (...) jakimi słowy obraził papież Ulm z Pendery antypapieża Mulma”.
A oto Sekstus Anicjus Probus, człek pobożny i w ogóle, sen miał wieszczy, by biskupem Rzymu został Gregorius, który odpokutował swe, nieumyślne zresztą, przewiny. I za poradą Faltonii żony swej mądrej Probus (co po łacinie „Prawy” czy też „Dobry” znaczy) udał się do zaprzyjaźnionego kardynała Liberiusza, by powiadomić o tym, a ów rzekł, iż także sen miał takowy. Znak to z Niebios był oczywisty, wyruszyli zatem po Wybrańca i odnaleźli go, zaś drogę wskazał im inny dziw, ściągnięty chyba z opowieści Herodota o pierścieniu Polikratesa. Tu wprawdzie zamiast pierścienia klucz był w rybie, a dziw zapowiadał szczęście zamiast zguby.
Gregorius objąwszy tron Piotrowy zasłynął z mądrości, wyrozumiałości et caetera.

„Jak powiedziała moja mama: "dziwna książka". (...) "Wybraniec" to jeden wielki żart ;) Mann miał dziwne zamiłowanie do zadziwiających, tak naiwnych, że aż zabawnych historii i w ogóle dziwne poczucie humoru, które czasem trafia w moje poczucie humoru.” (ze strony Biblionetka)
„Dziwne dzieło. Przykre ale jakby z happy endem. Humor raczej wisielczy.” ze strony...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    464
  • Przeczytane
    276
  • Posiadam
    87
  • Literatura niemiecka
    10
  • Ulubione
    8
  • Nobliści
    6
  • Teraz czytam
    6
  • Chcę w prezencie
    3
  • Seria Nike
    3
  • 2023
    2

Cytaty

Więcej
Thomas Mann Wybraniec Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także