Przeczytałam tę książkę z niemałym trudem. Jednak koniec końców jestem zadowolona z siebie, że udało mi się ją skończyć czytać. Wybrałam tę książkę gdyż przede mną rozciągał się weekend, a ja nie miałam co czytać. Dlatego wybrałam się do miejscowej biblioteki w poszukiwaniu czegoś co zajęłoby mi te dwa dni wolnego. Moim zamiarem było wypożyczenie "Przeminęło z wiatrem", ale, jak wiemy, życie ma dla nas własny scenariusz.

Dlaczego o tym wspominam? Mówię o tym, ponieważ gdyby nie ta wycieczka, w moje ręce nie wpadłby pierwszy tom trylogii "Północ i Południe".
Słyszałam o tym tytule wielokrotnie, zazwyczaj chodziło o słynny już serial z Patrickiem Swayze. Postanowiłam zaryzykować.

Może to wydać się dziwne, ale po dobrnięciu do końca przyznaję, że jest to kawał dobrej roboty. John Jakes z wielką pieczołowitością oddaje klimat młodych Stanów Zjednoczonych, w książce odnajdziemy mnóstwo dat i rzeczywistych wydarzeń.

Pierwszą trudnością jaką napotkałam był język. Styl pisania różni się zdecydowanie od dzisiejszych hitów. Narracja również odbiega od współczesnych standardów. Akcja rozwija się bardzo powoli, nie spieszy się, autor wplótł tu bardzo dużo opisów (co dla mnie było bardzo denerwujące), a o zawrót głowy przyprawia ilość bohaterów.

Przyjrzyjmy się zatem owym bohaterom. W prologu spotykamy protoplastów dwóch ważnych w późniejszym życiu rodów. Tu jeszcze wiemy co się dzieje i z kim mamy do czynienia.
Problem pojawia się później. Przenosimy się w czasie do lat tuż przed wojną secesyjną (słowa "tuż przed" to może zbytnie uogólnienie, ale bliżej do wojny niż dalej). Poznajemy dwóch młodych chłopców: Orry'ego Maina i George'a Hazarda. Wybierają się oni do akademii wojskowej West Point. Obserwujemy ich rozwijającą się, mimo uprzedzeń, przyjaźń (Orry pochodzi z Południa, gdzie wciąż do pracy wykorzystuje się niewolników, a George wywodzi się z rodziny przemysłowców z Północy). Widzimy jak radzą sobie z nauką na uczelni, z życiem wśród kadetów. Dorastają oni na naszych oczach.
I nagle paleta bohaterów się powiększa: śledzimy losy braci George'a i jego siostry, a także rodzeństwa Orry'ego-buntowniczego starszego brata oraz dwóch młodszych sióstr. Do tego dochodzi kuzyn Charles Main, niesforny, trudny chłopiec. Jesteśmy obecni przy scysjach rodzinnych, poznajemy sekrety rodowe. W pewnym momencie grono powiększa się jeszcze bardziej: o przyjaciół, znajomych czy też sąsiadów lub kobiety, które są tymi jedynymi dla naszych głównych bohaterów.
Bardzo duży wpływ na zachowanie bohaterów ma sytuacja polityczna kraju. Jest ona wyznacznikiem kolejnych kroków jakie są podejmowane przez postaci.

Po pewnym czasie udało mi się zapanować nad chaosem w moje głowie jeśli chodzi o bohaterów. I wtedy książka rzeczywiście wciąga. Choć jest trudna i ciężko się ją czyta, to wraz z upływem czasu kolejne kartki lektury umykają niemal niepostrzeżenie.

Autor pokusił się o przedstawienie nie tylko dziejów jednego pokolenia. Im dalej zagłębiamy się w opisane wydarzenia tym łatwiej nam zauważyć, że Orry i George ustępują miejsca kolejnej, młodszej generacji. Billy Hazard, Charles Main oraz Ashton Main i jej młodsza siostra Brett-oto bohaterowie na których teraz skupia się uwaga. Przez chwilę towarzyszymy też bratu Orry'ego, Cooperowi, a także jesteśmy świadkami narastającego konfliktu pomiędzy braćmi Hazard: starszym, asekuranckim Stanleyem a młodszym, postępowym George'em.

Bez dwóch zdań wpadłam. Nie sądziłam, że temat podjęty w tej książce aż tak mnie porwie. A to wszystko wina mojej mamy, która uwielbia serial oparty na wydarzeniach "Północy i Południa". :)
Tak naprawdę to nie wiem, dlaczego tak się wciągnęłam. Bohaterowie są prawdziwi, z krwi i kości, a świat w jakim żyją również został bardzo dokładnie odtworzony. Niektóre z sytuacji jakie mają miejsce w XIX-wiecznej Ameryce zdarzają się także i dziś.
Czy starsi uczniowie nie dręczą młodszych? Czy ludzie nie zakochują się w niewłaściwych kobietach? Lub czy los nie jest kapryśny? Czy dziś ludziom mniej zależy na bliskości innego człowieka? Czy nie chcemy poczuć ciepła ciała ukochanej osoby? Czy dziś mniej intrygujemy?

Zadajmy sobie te pytania i szczerze na nie odpowiedzmy. Tamci ludzie niewiele różnią się od nas. W ten sam sposób kochają i nienawidzą. Różnicą jest występujące w tamtych czasach niewolnictwo. Ale dziś, mimo zniesienia niewolnictwa, wciąż mamy uprzedzenia do innych ras.

Ta książka świetnie nadaje się by odpocząć od magii, alternatywnych światów, fantastyki i przygnębiających antyutopii. Pozwala spojrzeć na nasz świat świeżym okiem, a jednocześnie jest dobrą pozycją historyczną. Dla miłośników czasów około-secesyjnych to prawdziwa skarbnica dat i wydarzeń, a ci, którzy lubują się w zawiłych sagach i historiach również nie będą zawiedzeni.

Polecam tę książkę z całego serca. Może początek jest nieco toporny, lecz im dalej w las tym więcej radości czerpiemy z przebywania w tej puszczy pełnej niejasnych relacji międzyludzkich.

Przeczytałam tę książkę z niemałym trudem. Jednak koniec końców jestem zadowolona z siebie, że udało mi się ją skończyć czytać. Wybrałam tę książkę gdyż przede mną rozciągał się weekend, a ja nie miałam co czytać. Dlatego wybrałam się do miejscowej biblioteki w poszukiwaniu czegoś co zajęłoby mi te dwa dni wolnego. Moim zamiarem było wypożyczenie "Przeminęło z...