Piekło weszło do raju

Okładka książki Piekło weszło do raju Bogdan Loebl
Okładka książki Piekło weszło do raju
Bogdan Loebl Wydawnictwo: Czarna Owca biografia, autobiografia, pamiętnik
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7554-154-0
Tagi:
Piekło raj
Średnia ocen

5,2 5,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Twórczość nr 12 / 2019 Kasper Bajon, Józef Baran, Bernadetta Darska, Robert Gawłowski, Józef Hen, Ryszard Kołodziej, Bogdan Loebl, Karol Maliszewski, Redakcja miesięcznika Twórczość, Tomasz Sieczkowski, Maria Terlecka
Ocena 6,5
Twórczość nr 1... Kasper Bajon, Józef...
Okładka książki Twórczość nr 2 / 2018 Anna Iwaszkiewicz, Jarosław Iwaszkiewicz, Wojciech Kass, Bogdan Loebl, Adam Ochwanowski, Uta Przyboś, Redakcja miesięcznika Twórczość
Ocena 6,0
Twórczość nr 2... Anna Iwaszkiewicz, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,2 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1173
1149

Na półkach:

Bogdana Loebla cenię za jego wspaniałe teksty dla „Breakoutu” (i nie tylko) - zwłaszcza ikoniczną „Modlitwę”. Dlatego ciężko wyznać, że jego książka nie przemówiła do mnie mocniej niż one, choć jest poprawna pod względem literackim, z wieloma dobrymi fragmentami.

Autor urodził się w 1932 r. i wychował na południowo-wschodnich kresach II RP i był synem Ukrainki – a zatem to matczyny język słyszał jako pierwszy…

Ale z tego też powodu od córek nadleśniczego słyszał: „Już nigdy w życiu nie odezwiemy się do ciebie i nawet na ciebie nie popatrzymy, bo ty jesteś źle wychowany i jesteś nie całkiem Polakiem”.

Ojciec wywodził się zaś ze spolonizowanej rodziny austriackich zaborców, co było nierzadką rzeczą w C.K. Galicji. Taką to przyciągającą siłę miała (niegdyś) kultura polska.

Trudno nie sympatyzować z małym bohaterem, Józiem. Nawet jeśli nawet nie jest on po prostu ówczesnym Autorem (a pewnie nie),to został przez niego świetnie skonstruowany, wręcz najlepiej ze wszystkich postaci. Po prostu Loebl dobrze wie, jak to było/jest być dzieckiem w niesprzyjających czasach (zresztą które to czasy sprzyjają czemukolwiek?). To największy atut tej powieści.

Wbrew licznym opiniom dużą wartością są dla mnie liczne tu omamy, czy przywidzenia Józia, którego generalna perspektywa patrzenia na świat jest dla mnie bardzo przekonująca. Cóż z tego, że w pewnych momentach być może nie wiemy, co jest prawdą, a co jego złudzeniem? Przecież dziecko z reguły żyje własnymi fantazjami. Ważne, że nadaje to całości nostalgicznie oniryczny charakter - właśnie taki, w jakim my wszyscy widzimy dziś dawne Kresy: jako krainę snu a nie rzeczywistości....

A rzeczywistość była taka, jaka była, choć z chłopięcych wspomnień tego się oczywiście nie dowiemy. Niestety, z tej książki wyłania pewien fatalizm polsko-ukraińskiej wrogości, który nie musi być wiecznym wyrokiem – i zwłaszcza dziś, już chyba nie jest. Zawsze uważałem, że to my powinniśmy – z powodów oddalonych o stulecia - pierwsi uczynić pierwszy krok, aby ten fatalizm przełamać. A skoro sami nie mogliśmy, nie chcieliśmy, czy nie umieliśmy, to nam Putin paradoksalnie w tym dopomógł….

Pomijając już wątek narodowościowy (nb. dlaczego w ogóle nie ma tu Żydów?),pewne nieprzyjemne rzeczy można tu wyczytać. Chłopiec obsesyjnie np. boi się ojca-leśnika, nadużywającego szpicruty, „którą usiłował go nauczyć prawdomówności i ślepego posłuszeństwa”. I dlaczego nazywa swego ojca „panem leśniczym”?

A zaraz potem czytamy, że ojca „wszyscy (czyli Ukraińcy – przyp. mój) się tutaj bali, bo miał strzelbę, sztucer i dwa rewolwery”. Tak, ktoś, kto bije własne dziecko, ten może być skory generalnie do przemocy i wobec Innych. A i stosunek do kobiet mocno tu przedmiotowy i pełen pogardy. Ot taka np. głęboka mądrość ojca: „kobiety głupie się rodzą i nie o wiele mądrzejsze umierają”. Ponadto małe dziecko już przejawia jakieś niejasne obawy przed Ukraińcami, które raczej chyba nie matka w nim zaszczepiła.

„Ojciec Józia był Polakiem i na Wasyla patrzył, jak gdyby ten zrobiony był z powietrza lub ze szkła. (…) Na +Sława Bohu+ Wasyla zawsze odpowiadał ledwie dostrzegalnym ruchem głowy, nigdy słowem”.

„Gniew ojca byłby jeszcze sroższy, gdyby zobaczyły, że jego syn trzema złożonymi palcami trzykrotnie dotyka czoła, piersi i ramion, jakby był Ukraińcem a nie Lachem”.

”Najdotkliwiej bolało Józia, kiedy nazywano go Lachem. Był jedynym małym Polakiem wśród tych chłopców. Był białą wroną pośród stada czarnych wron”.

„Pawło za każdym razem pluł do śmietany, z której matka robiła masło dla Lachów”.

Ale są i bardziej „ludzkie” wypowiedzi: „Wielu zabitych widziałem na wojnie, zarówno Polaków, jak i bolszewików, i wszyscy oni, nawet ci, którzy jeszcze w dłoniach trzymali szable albo karabiny, byli cisi, a w ich szeroko otwartych oczach nie było ani odrobiny jeszcze przed chwilą płonącej do wroga nienawiści”.

Gorzkie złudzenia wypełniają dni września 1939:

„Stryjek mówi, że nie będzie żadnej wojny, bo wszystkie kraje boją się polskich żołnierzy”.

„To nasze wycofanie, panie kolego, to tylko manewr taktyczny – odparł pan major – Przegrupujemy się za granicą i uderzymy na wrogów, jak w 20. nad Wisłą”.

„Ojciec podszedł do okna, jakby miał nadzieje, że ujrzy nadciągających drogą Anglików i Francuzów”.

„Józio domyślił się, że wszystkie niemieckie samoloty zajęte są bombardowaniem Warszawy, natomiast polskie Berlina”.

I pierwsze obawy pod nowa władzą, gdy jeszcze trwają złudzenia: „Józia Ukraińcy ma pewno nie ruszą…. On przecież… To dobrze, że może uchodzić za Ukraińca, dopóki nie wkroczą do Polski Anglicy i Francuzi”.

Poruszające są tu obrazy sowietyzacji. Za serce chwytają sceny, gdy Józio musi chwilami ukrywać swa narodowość: „Nie wiedział, czy powinien wyrecytować +Kto ty jesteś, Polak mały+, czy też +Kto ty jesteś, Ukrainiec mały, jaki znak twój, tryzub biały+”.

Na uwagę zasługuje język Loebla, często poetycki. Np. takie piękno-smutne zdania: „Mama Józia, Józio i pan leśniczy szli środkiem opustoszałej drogi, niosąc do odległej jeszcze leśniczówki swoje trudne do dźwigania milczenie”.

Niestety, kompletnie bezsensowna jest okładka, z sowieckiego plakatu z 1939 r. wzięta. Tym bardziej, że w dużej mierze kłamliwy był on już wtedy. Galicyjscy Ukraińcy to nie Białorusini i nie całowali się za bardzo z Sowietami, bo tylko niepodległość ich interesowała. Ponadto nie odnosi się ona do głównego tematu książki – bolesnego zapoznawania się młodego chłopaka z brutalnością świata dorosłych.

W sumie: tej książce bardzo jednak daleko do największego arcydzieła na ten temat, czyli„Doliny Issy”, nie mówiąc już nawet o najlepszej książce nt. polsko-ukraińskiego węzła, genialnego ”Zasypie wszystko, zawieje”…

Bogdana Loebla cenię za jego wspaniałe teksty dla „Breakoutu” (i nie tylko) - zwłaszcza ikoniczną „Modlitwę”. Dlatego ciężko wyznać, że jego książka nie przemówiła do mnie mocniej niż one, choć jest poprawna pod względem literackim, z wieloma dobrymi fragmentami.

Autor urodził się w 1932 r. i wychował na południowo-wschodnich kresach II RP i był synem Ukrainki – a zatem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4663
3431

Na półkach: , , ,

Pełna magii, widziadeł i onirycznych obrazów dwuczęściowa opowieść o życiu polskiej rodziny na Kresach w 1939 i 1941 roku.
Niestety, odniosłam wrażenie, że realizm został stłamszony przez omamy i wizje, co nie wyszło fabule na dobre; czasem nie wiadomo, czy wydarzenia rozgrywają się naprawdę, czy są efektem maligny lub zbytniej wyobraźni dziecięcego bohatera.
Nie mam nic przeciwko przenikaniu się w powieściach światów rzeczywistego i wyimaginowanego, jednak tu zrobił się z tego przysłowiowy groch z kapustą.

Niewątpliwym plusem jest wzruszający i trzymający w napięciu obraz życia Polaków otoczonych ukraińskimi sąsiadami, którzy stopniowo stają się coraz bardziej wrodzy. Pierwsze oznaki wrogości pojawiają się jeszcze przed wybuchem wojny; wraz z zajęciem wschodnich terenów Polski przez sowietów wybucha niekontrolowana nienawiść. Rodzinę leśniczego od rzezi ratuje jedynie pochodzenie jego żony, która ma ukraińskie korzenie...

Całość napisana jest plastycznym, ale prostym językiem. Nie jest to lektura lekka i przyjemna, jednak warto się z nią zmierzyć, zwłaszcza jeśli ktoś interesuje się historią polskich Kresów.

Pełna magii, widziadeł i onirycznych obrazów dwuczęściowa opowieść o życiu polskiej rodziny na Kresach w 1939 i 1941 roku.
Niestety, odniosłam wrażenie, że realizm został stłamszony przez omamy i wizje, co nie wyszło fabule na dobre; czasem nie wiadomo, czy wydarzenia rozgrywają się naprawdę, czy są efektem maligny lub zbytniej wyobraźni dziecięcego bohatera.
Nie mam nic...

więcej Pokaż mimo to

avatar
378
198

Na półkach: , , , ,

Po niezwykłej lekturze „Złotej trąbki” niemal natychmiast zdecydowałam, iż muszę sięgnąć po kolejną pozycję Bogdana Loebla. Całkiem nieświadomie znów znalazłam się w Jasieniu, by przeżywać losy małego Józia i jego rodziny. Od ukończenia akcji poprzedniej części minęło kilka miesięcy. 17 września 1939 roku, niespodziewanie Armia Czerwona wkroczyła na teren Polski, która już od kilkunastu dni walczyła z III Rzeszą. Ta trudna sytuacja była wynikiem tajnego porozumienia między Sowietami i Niemcami znanego pod nazwą Ribbentrop – Mołotow, który równocześnie oznaczało zerwanie paktu o nieagresji, który Związek Radziecki zawarł z rządem siedem lat wcześniej. W praktyce dla Polaków mieszkających na Kresach Wschodnich oznaczało to podwójne zagrożenie. Od zakończenia wojny bolszewickiej między narodem znad Wisły, a Ukraińcami istniał ukryty konflikt, wynikający m.in. z niesatysfakcjonującego dla żadnej ze stron kształtu granicy, ale również złych relacji ogólnospołecznych, przesączonych skrytą niechęcią. ZSRR postanowiło wykorzystać zaistniałą sytuację, by wykorzenić wszelkie przejawy polskości.
W Jasieniu życie pozornie zdaje się iść spokojnym torem. Mały Józio, co prawda wydaje się być nieco bardziej strzeżony przez domowników, ojciec ma skromniejszy ubiór, a matka nadal pracuje w szkole, choć teraz jakoś dziwnie nie kroczy, jak dotąd, z wyrazem dumy na twarzy, tylko skrada się chyłkiem czuwając, by nie zwracać na siebie uwagi innych, ale wioska nadal wygląda tak samo. Uczucie wzrastającego napięcia też nie stanowi wyjątku, po wydarzeniach, które chłopczyk przeszedł kilka miesięcy wcześniej. Pewnego dnia kilkulatek wymyka się przez kuchenne okno do pobliskiej cerkwi, gdzie odrywa odezwę do narodu ukraińskiego, wzywającą do pogromu Lachów. Malec nawet nie ma pojęcia, iż prawdopodobnie uratował swojego ojca, a nie jak uważał, zabrał list dla niego od polskich legionów. Gdy matka Józia odkrywa niesubordynację, jest zmuszona do szybkiego działania. Armia Czerwona aresztuje przecież za mniejsze przewinienia, a taki czyn zakrawa o akcję kontrrewolucyjną. Kobieta, pod osłoną nocy, zabiera pierworodnego, by ukryć go u swojej siostry. Przy okazji wmawia mu, że chłopiec nie jest żadnym Józiem, a jego ojciec wcale nie walczył z bolszewikami. Dziecko nie może uwierzyć, że całe jego dotychczasowe życie było fikcją. Czy mogło mu się wydawać, że widział w gabinecie leśniczego, prawdziwą szablę i sztucer? Po niedługim czasie, chłopczyk trafia w nieznane środowisko i jedynym wyjściem jest udawanie głuchoniemego. Ciężka dla młodego człowieka, jest degradacja społeczna z syna ważnego leśniczego, na kogoś zepchniętego poza margines.
Książka kolejny raz w specyficzny sposób ukazuje trudne losy mieszkańców małej wioski. Szczególnie drastyczne wydają się sceny rozpowszechniania propagandy skierowanej przeciwko ludności polskiej. Nacjonalizm zatacza coraz szersze kręgi, co powoduje uczucie desperacji i bezbronności. Ten terror autor umiejętnie wplata w mały dziecięcy świat przepełniony uczuciami oraz strachem. Również tym razem czytelnik jest zmuszony lawirować między prawdą, a wyobrażeniami małego Józia. Wzmacniane stylistycznie wrażenia niepewności w postrzeganiu świata, zmusza do empatii z małym chłopcem, któremu niedane było zaznać słodkiego dzieciństwa. Taki rodzaj przekazu zmusza jednak odbiorcę do wysiłku. Dopiero, analizując sprzeczne reakcje innych, zdałam sobie sprawę, że nie sposób w pełni zrozumieć fabuły, bez wcześniejszych, choć ogólnych, samodzielnych poszukiwań historycznych. Warto przed rozpoczęciem lektury, nawet mgliście poznać zarys trudnych stosunków polsko-ukraińskich od lat dwudziestych po sytuację w pierwszych miesiącach II wojny światowej. Pozornie nie ma to bezpośredniego przełożenia w interpretacji zdarzeń, ale z pewnością pozwoli na bardziej realne zrozumienie motywów i odczuć bohaterów.

(Pierwotnie tekst ukazał się na blogu pod adresem: http://inna-perspektywa.blogspot.com/2014/02/bogdan-loebl-pieko-weszo-do-raju.html)

Po niezwykłej lekturze „Złotej trąbki” niemal natychmiast zdecydowałam, iż muszę sięgnąć po kolejną pozycję Bogdana Loebla. Całkiem nieświadomie znów znalazłam się w Jasieniu, by przeżywać losy małego Józia i jego rodziny. Od ukończenia akcji poprzedniej części minęło kilka miesięcy. 17 września 1939 roku, niespodziewanie Armia Czerwona wkroczyła na teren Polski, która już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
52
49

Na półkach: ,

Na 70 stronie zakończyłem czytanie, ponieważ jest to dla mnie ciężka i dziwna powieść. Jakieś przywidzenia, jakieś zjawy itp. NUDA

Na 70 stronie zakończyłem czytanie, ponieważ jest to dla mnie ciężka i dziwna powieść. Jakieś przywidzenia, jakieś zjawy itp. NUDA

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    19
  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    6
  • II wojna światowa
    2
  • Teraz czytam
    1
  • Literatura polska
    1
  • Kresy
    1
  • Z historią w tle
    1
  • By wiedzieć więcej
    1
  • W planach do przeczytania
    1

Cytaty

Więcej
Bogdan Loebl Piekło weszło do raju Zobacz więcej
Bogdan Loebl Piekło weszło do raju Zobacz więcej
Bogdan Loebl Piekło weszło do raju Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także