Wielu mężczyzn (czy to świeckich, czy duchownych) za ojcami kościoła prezentuje, niezwykle ciekawy z psychologicznego punktu widzenia, chrześcijański feminizm – podobnie myśli ojciec Joachim. Nie dziwcie się jednak, że nigdy o tym nie słyszeliście, gdyż jest to punkt widzenia zupełnie przeciwny do zwykłego feminizmu! Polega to na tym, ze uznajemy kobietę za nadczłowieka (mężczyzna był tylko prototypem, rozgrzewką, przed stworzeniem prawdziwego ideału – kobiety). Wszystko wydaje się piękne, jednak zastanówmy się na czym polega wyższość kobiety? Otóż, jak wynika z książki, sprowadza się ona do rodzenia dzieci, karmienia i opiekowania się domem. Natomiast kobieta zmuszona do wykonywania „męskiej” pracy, jaką jest np. bycie premier, czy minister rządu zmuszona jest do ratowania swojej kobiecości po przez „pieczenie ciastek po powrocie do domu” (cały dzień gęba mi się śmiała po przeczytaniu tego fragmentu).
Niech Was jednak nie zwiodą moje złośliwe przytyki. Książka jest bardzo ciekawa, poważnie traktuje temat duchowości kobiety i porusza niezwykle ciekawe zagadnienia. Trzeba jednak wziąć poprawkę na dość archaiczne myślenie ojca Joachima. Potrafi to być jednak wielką zaletą! Dzięki temu mamy prócz cennej nauki mistyczno-teologicznej kilka momentów przywołujących szeroki uśmiech (jeśli nie śmiech) na twarzy. Gorąco polecam. Każdemu, bez wyjątku (no chyba, że ten ktoś jest zapaloną feministką, bez dystansu do siebie – wtedy lepiej nie czytać, bo może się to skończyć wylewem ;-)

Wielu mężczyzn (czy to świeckich, czy duchownych) za ojcami kościoła prezentuje, niezwykle ciekawy z psychologicznego punktu widzenia, chrześcijański feminizm – podobnie myśli ojciec Joachim. Nie dziwcie się jednak, że nigdy o tym nie słyszeliście, gdyż jest to punkt widzenia zupełnie przeciwny do zwykłego feminizmu! Polega to na tym, ze uznajemy kobietę za nadczłowieka...