W tej książce znalazłam wszystko czego szukam w romansach, a więc przystojny mężczyzna, piękna kobieta, egzotyczna sceneria dalekiej Australii i cudownie lekko napisana baśń dla dużych dziewczynek o tym że miłość pokona różnice kulturowe. Ona- córka pastora, nauczycielka szkółki niedzielnej zjawia się w australijskim pustkowiu poszukując brata. Tam poznaje Kane, ranczera i kowboja, właściciela stad bydła i olbrzymich połaci ziemi oraz szefa jej brata. Aby czegoś się dowiedzieć zostaje jego gospodynią. Od początku aż iskrzy wokół nich, lecz świadomi tego że nic ich nie łączy, a wszystko dzieli trzymają się na dystans. Przełom następuje dopiero przy pożegnaniu. Kane wie,że nigdy już się nie spotkają, chce pożegnać się z nią "Czasem trudno pożegnać się w ostatniej chwili" - to jego słowa, słowa zagubionego macho.I później "Na wypadek gdybym później nie miał czasu, chciałem ci powiedzieć...Gdy już zaczniesz szukać męża w Anglii, celuj jak najwyżej. Zasługujesz na kogoś z najwyższej półki." I " Jeszcze jedno...jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem." Z dala słyszą głos furgonetki i podają sobie w ramiona. Tak jakby dopiero siebie odnaleźli, ale już nie mają czasu na rozmowę. Rozstają się. Jest to książka bez seksu, bez opisów pieszczot, są za to spojrzenia, marsowe miny, uśmiechy. Sam romantyzm. Z pewnością poszukam tej pisarki jeszcze inne pozycje.

W tej książce znalazłam wszystko czego szukam w romansach, a więc przystojny mężczyzna, piękna kobieta, egzotyczna sceneria dalekiej Australii i cudownie lekko napisana baśń dla dużych dziewczynek o tym że miłość pokona różnice kulturowe. Ona- córka pastora, nauczycielka szkółki niedzielnej zjawia się w australijskim pustkowiu poszukując brata. Tam poznaje Kane, ranczera i...