rozwińzwiń

Intelektualiści

Okładka książki Intelektualiści Paul Johnson
Okładka książki Intelektualiści
Paul Johnson Wydawnictwo: Zysk i S-ka reportaż
479 str. 7 godz. 59 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Intellectuals
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
1998-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1998-01-01
Liczba stron:
479
Czas czytania
7 godz. 59 min.
Język:
polski
ISBN:
8371503431
Tłumacz:
Andrzej Piber
Tagi:
historia humanistyka filozofia anegdota
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
43 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
160
160

Na półkach:

Książka przedstawiająca biografię kilkudziesięciu, największych intelektualistów w historii ludzkości wydawała się dla mnie doskonała, bo lubię tego typu publikację. Autor zaczyna od przybliżeniu nam sylwetki Rousseau i jak się szybko okazuje, mówiąc kolokwialnie, jedzie po filozofie Oświecenia jak mało kto w dostępnej nam literaturze. Robi to także w późniejszych życiorysach innych przedstawicieli ludzi kultury, intelektualistów, jakby każdy wyrósł i wziął swe poglądy od Jana Jakuba. Czasami zakrawa to na małą obsesję. Obdarza głównego filozofa XVIII-wiecznej epoki samymi złymi rzeczami, ignorując jego myśli i spuściznę, jaką ten po sobie zostawił. Czemu się tak dzieje? Wyjaśnienie przychodzi samo, kiedy przeczytamy na tyle okładki, ze Paul Johnson był konserwatywnym katolikiem o silnie antykomunistycznych poglądach. I niestety nie uciekł od nich prezentując tu sylwetki tych sławnych i znaczących ludzi, atakując właściwie każdego, kto miał poglądy postępowe czy chociaż trochę skręcające na lewo od jego własnych i Kościoła. Tak były w przypadku Sartre'a, Ibsena czy i to nie dziwi Marksa. Poza negatywnie nacechowanymi portretami tytułowych Intelektualistów, dowiadujemy się z tej książki wielu ciekawostek na temat ich życia i to jeden z powodów, by tą książkę przeczytać, bo nie można zarzucić autorowi, że nie umie pisać, dodając do tego kontekst historyczny; co to, to nie. Zanurzając się w przedstawianych przez Johnsona wadach, niedoskonałościach czy po prostu ludzkich cechach ludzi z intelektualnych wyżyn, autor zapomina, że jednostkom wybitnym wolno więcej. Nikt nie będzie przecież pamiętał, że Rousseau nie dbał o swoje nieślubne dzieci, Ibsen był społecznym pasożytem, a Bertolt Brecht wyrachowanym oportunistą bez serca. Dla nas jako ludzkości ważny jest ich dorobek, nie raz posuwający ludzkość w przyszłość. To, że czasem bohaterowie tej książki byli mniej ludzcy niż od nich moglibyśmy oczekiwać mi się przeszkadza. To, że nie raz wychodzili na hipokrytów również. Trzeba, w przypadku takich jednostek pamiętać o słowach Marka Aureliusza, że "szaleństwem jest wymagać od filozofa, by ten stosował się do swoich maksym; one są dla ludzi nie dla niego". Gdy to sobie uświadomimy i zrozumiemy Intelektualiści staną się dla nas fascynującą lekturą, zdecydowanie godną polecenia i przeczytania, bo ciekawą i dającą do myślenia.
Za książkę dziękuję @takczytam.poznan

Książka przedstawiająca biografię kilkudziesięciu, największych intelektualistów w historii ludzkości wydawała się dla mnie doskonała, bo lubię tego typu publikację. Autor zaczyna od przybliżeniu nam sylwetki Rousseau i jak się szybko okazuje, mówiąc kolokwialnie, jedzie po filozofie Oświecenia jak mało kto w dostępnej nam literaturze. Robi to także w późniejszych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
30

Na półkach:

Ciekawe spojrzenie na życiorysy wielu znanych postaci, m.in.ibsena, marksa czy hemingwaya. przerazajace jednak, ze wiekszosc ukazana jako ludzie nie nadajacy sie na autorytety, majacy wiele do ukrycia i niegodni wielu zachowan.

Ciekawe spojrzenie na życiorysy wielu znanych postaci, m.in.ibsena, marksa czy hemingwaya. przerazajace jednak, ze wiekszosc ukazana jako ludzie nie nadajacy sie na autorytety, majacy wiele do ukrycia i niegodni wielu zachowan.

Pokaż mimo to

avatar
126
34

Na półkach:

znakomite dzieło obnażające papkinów i pozerów jak Hemingway

znakomite dzieło obnażające papkinów i pozerów jak Hemingway

Pokaż mimo to

avatar
36
20

Na półkach:

Książkę etyczno-filozoficzną należy oceniać w tych samych kategoriach, w jakich sama poddaje ocenie. Obok publikacji szkodliwej (użyte w opisie słowo "prowokująca" jest niewłaściwe) nie można przechodzić obojętnie. Dałbym jej gwiazdki ujemne mimo, że napisana jest zręcznie i bez przekłamań. Autor bardzo tendencyjnie opisał życiorysy znanych intelektualistów, nie próbując nawet skonfrontować je z ich dziełami. W rezultacie "Intelektualiści" stali się żelazną pozycją na półkach apologetów myśli prawicowych.
Gra z gołębiem w szachy nie ma sensu.

Książkę etyczno-filozoficzną należy oceniać w tych samych kategoriach, w jakich sama poddaje ocenie. Obok publikacji szkodliwej (użyte w opisie słowo "prowokująca" jest niewłaściwe) nie można przechodzić obojętnie. Dałbym jej gwiazdki ujemne mimo, że napisana jest zręcznie i bez przekłamań. Autor bardzo tendencyjnie opisał życiorysy znanych intelektualistów, nie próbując...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
81
68

Na półkach:

Tak jednostronna narracja zasługuje na najwyższą krytykę. Nawet jeśli duża część wywodu jest słuszna, to autor jest niewiarygodny poprzez umniejszanie aspektów, które nie odpowiadają jego punktowi widzenia, albo totalne ich pomijanie. Jakbym czytał opowieści jakiejś złośliwej plotkarki. Nawet jeśli coś jest oparte na rzetelnych materiałach to jej nie wierzę, bo jasne jest, że jest mocno stronnicza. A miałem nadzieje, że dowiem się czegoś interesującego z tej książki.

Tak jednostronna narracja zasługuje na najwyższą krytykę. Nawet jeśli duża część wywodu jest słuszna, to autor jest niewiarygodny poprzez umniejszanie aspektów, które nie odpowiadają jego punktowi widzenia, albo totalne ich pomijanie. Jakbym czytał opowieści jakiejś złośliwej plotkarki. Nawet jeśli coś jest oparte na rzetelnych materiałach to jej nie wierzę, bo jasne jest,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
221
144

Na półkach: , ,

W „Intelektualistach” Paul Johnson opisuje prywatne życie kilkunastu znanych ludzi, którzy w jakiś sposób pretendowali do miana intelektualisty. Są wśród nich głównie filozofowie oraz ludzie kultury. Skupia się na ich prywatnych życiach, ich stosunku do społeczeństwa, rodziny, znajomych oraz do własnych głoszonych tez.

Każdy rozdział jest poświęcony innemu autorowi. W każdym z nich znajdziemy krótką notkę biograficzną oraz opis zachowań, wśród których część z nich uchodzi wśród większości ludzi za patologiczne. Autor w ramach tych mini biografii stara się nakreślić archetyp świeckiego intelektualisty, który w współczesnych czasach zastąpił duchowieństwo. Według autora wiele poglądów znanych intelektualistów wynikało z nich własnych braków (np. niechęć do kapitalizmu często szła w parze z bardzo wystawnym życiem, za którym to ciągnęły się długi i oszustwa). Lubili głosić, że kochają całą ludzkość przy jednoczesnym złym traktowaniu swoich kochanek, znajomych, służących itd. Odrzucali zastany porządek i uważali, że są wstanie rozwiązać problemy ludzkości za pomocą swojego własnego rozumu. Wypowiadali się na wszelkie tematy i widzieli siebie w roli nauczycieli ludzkości. Jednak osiąganie dla nich celów politycznych i osobistych stało dużo wyżej niż prawda czy uczciwość. Mają świetne zdolności autoreklamy, które objawiają się między innymi w pisaniu zakłamanych autobiografii. Wielu z nich miało okresy utożsamiania się ze „zwykłymi ludźmi” i twierdzenia, że są ich reprezentantami, chociaż żyli jak arystokracja. Według autora, w okresie drugiej wojny światowej, intelektualiści stopniowo przechodzi z pozycji utopijnych na hedonistyczne. Nie brakowało też ludzi, którzy byli chętni pełnienia roli pożytecznego idioty w rękach ZSRR.

W tym dziele opisywane są takie nazwiska jak: Rousseau, Shelley, Marks, Ibsen, Tołstoj, Hemingway, Brecht, Russell, Sartre, Edmund Wilson, Gollancz, Hellman oraz wielu innych w skrócony sposób w ostatnim rozdziale.

Według mnie autor mógł poświęcić trochę więcej miejsca na nakreślenie poglądów niektórych ludzi, bo czasami ciężko wyłuskać coś poza tym, że ktoś był socjalistą i fanem Stalina. Warto też zwrócić uwagę na to, że autor jest konserwatystą, więc nie uświadczymy tu opisu grzechów takich intelektualistów (ale na obronę autora trzeba wspomnieć o tym, że tacy intelektualiści zazwyczaj nie głoszą aż tak górnolotnych tez, jak towarzystwo przedstawione w tej książce). Pod koniec książki autor nawołuje do sceptycyzmu w stosunku do tego, co głoszą intelektualiści, ponieważ zazwyczaj ich kompetencje w kierunku udzielania rad ludzkości są podobne lub nawet mniejsze niż losowych osób napotkanych na ulicy. O ile pewna doza podejrzliwości jest wskazana, to jednak należy pamiętać o tym, że nie należy odrzucać wszystkiego i „myśleć samodzielnie”, ponieważ zazwyczaj nie kończy się to dobrze. Nikt nigdy nie będzie ekspertem od wszystkiego i często trzeba mieć przynajmniej minimalne zaufanie do autorytetów w danej dziedzinie. Kolejnym zarzutem jaki można by poczynić wobec autora to deprecjonowanie idei reprezentowanych przez intelektualistów na podstawie ich prywatnego życia. Zgodzę się z takim zarzutem ale jednocześnie warto pamiętać o tym, że o ile nie mówi to zbyt wiele o samych ideach, to mówi to bardzo dużo o ich autorach i głównych propagatorach.

Książkę można polecić ludziom zainteresowanym życiem wskazanych wyżej autorów oraz ogólnie pojętą polityką.

W „Intelektualistach” Paul Johnson opisuje prywatne życie kilkunastu znanych ludzi, którzy w jakiś sposób pretendowali do miana intelektualisty. Są wśród nich głównie filozofowie oraz ludzie kultury. Skupia się na ich prywatnych życiach, ich stosunku do społeczeństwa, rodziny, znajomych oraz do własnych głoszonych tez.

Każdy rozdział jest poświęcony innemu autorowi. W...

więcej Pokaż mimo to

avatar
458
439

Na półkach: ,

Bardzo dokladne zyciorysy,ale niestety wieje nudä.....

Bardzo dokladne zyciorysy,ale niestety wieje nudä.....

Pokaż mimo to

avatar
260
25

Na półkach:

Smaczki z życia intelektualistów i wypominanie im hipokryzji. Lekkie czytadło, niezwykle ciekawe, świetne jako źródło anegdot. Miejscami razi tabloidowym stylem. Zaskakuje też klucz w jakim dobrane były postaci – autor zaczyna od Rousseau,Shelleya i Engelsa, a kończy bliżej nieznanymi angielskimi wydawcami i dramatopisarzami. Mimo wszystko polecam.

Smaczki z życia intelektualistów i wypominanie im hipokryzji. Lekkie czytadło, niezwykle ciekawe, świetne jako źródło anegdot. Miejscami razi tabloidowym stylem. Zaskakuje też klucz w jakim dobrane były postaci – autor zaczyna od Rousseau,Shelleya i Engelsa, a kończy bliżej nieznanymi angielskimi wydawcami i dramatopisarzami. Mimo wszystko polecam.

Pokaż mimo to

avatar
2121
614

Na półkach: , , , , ,

Lubię często podawać jako atut książki to, że jest krótka. Ta nie jest, ale jej objętość i mnogość wątków, trochę przytłaczających w przypadku mniej znanych postaci, nie popsuła ogólnego wrażenia. Jest to książka świetna. Świadczą o tym tematyka, źródła i komentarz autora, któremu zarzucają niektórzy stronniczość. Prawdą jest, że mamy tu głównie myślicieli lewicowych i Johnson pozwala sobie nie raz na dość złośliwy humor, ale biorąc pod uwagę, co wyczyniali bohaterowie tej książki, to cudem jest, że czytelnik ma do czynienia tylko z drobnymi przytykami, bo mnie nasuwałyby się na myśl głównie przekleństwa.

Ależ gdzie moje maniery! Opowiadam, a nie przedstawiłem was sobie. „Intelektualiści", to są czytelnicy recenzji; czytelnicy recenzji, to są „Intelektualiści". Jest to zbiór biografii bardziej i mniej znanych postaci, których żywoty miały duże znaczenie w przekształcaniu roli całej grupy społecznej, jaką są intelektualiści. A że tak się składa, że jest to współcześnie grupa skompromitowana i mająca wiele za uszami, to i jej twórcy aniołami nie są. Słusznie mógłby ktoś teraz zauważyć, że nikt nie jest idealny; widziałem na portalu Lubimy czytać opinie w stylu, że można napisać książkę o prawicowych intelektualistach, czy że każda osoba „wybitna" jest ekscentryczna i odstaje od realiów swojego świata. To drugie jest tak oczywistą bzdurą, że nawet nie będę się nad tym pochylać, a co do pierwszego – litości! Gdzie Rzym, a gdzie Krym? Abstrahując już od tego, że podział na lewicę i prawicę jest współcześnie trochę bezsensowny – oponenci książkowych intelektualistów, chcących zmieniać całe fundamenty społeczności czy naturę człowieka, nie głosili nigdy nic tak skrajnego, by ich hipokryzja była aż tak kłująca w oczy, jak hipokryzja Rousseau, Marksa, Tołstoja, czy Sartre'a. Możemy sobie wyobrazić np. katolickiego konserwatystę, który na co dzień głosi czystość, a sam się łajdaczy, ale idee takowego uwzględniają ułomność człowieka i skłonność do upadania. To lewicowcy lubią opowiadać o zupełnym i ostatecznym rozwiązaniu ludzkich problemów, gdy tylko spełni się pewne warunki, czy też lubują się w nazywaniu normalnych, cywilizacjo-twórczych czynników wynaturzeniami, więc ciężko traktować ich poważnie, gdy nauczają na temat wychowania dzieci, swoje oddając do sierocińca, jak Rousseau, czy gdy całe życie narzekają na rzekomy wyzysk robotników, samemu trzymając w domu niewolnicę jak Marks.

Przedstawianie poszczególnych biografii nie ma sensu, bo każda nadawałaby się na osobny artykuł, ale spróbuję zbudować ogólny portret intelektualisty-świeckiego kapłana, którego szkic odnajdujemy w tej pozycji. Poszczególne postacie oczywiście różniły się między sobą i potrafiły w poszczególnych kwestiach wyróżnić się pozytywnie, ale kompensowały to sobie większym zepsuciem w innej dziedzinie, więc tak czy siak, mowa o jednostkach zdegenerowanych.

No to tak. Archetyp nowożytnego intelektualisty stworzył Jan Jakub Rousseau, inni go pogłębiali i rozwijali. Jako pierwszy skumulował w sobie wszystkie cechy „prometejczyka" tj. odrzucanie w całości istniejącego porządku, ufność w swoją zdolność zbudowania nowego według wymyślonych przez siebie zasad, wiara w osiągnięcie tego środkami politycznymi i uznanie roli instynktu, intuicji i impulsu w działaniu człowieka. I to będzie typowe dla wszystkich kolejnych, zwłaszcza skrajny irracjonalizm i poddawanie się emocjom. Nawet u Bertranda Rusella, który deklaratywnie był fetyszystą rozumu, a w praktyce rezygnował z jego używania jak mało kto.

Z Rousseau nadeszła też nienawiść do własności prywatnej, mieszczaństwa, racjonalnego egoizmu; skłonność do uważania się za jednostkę wybitną i bardzo wrażliwą, przekonanie o konieczności pouczania tłumów i obrony tych klas społecznych, z którymi nigdy się nie miało de facto do czynienia i której problemów się nie zna; przeświadczenie o byciu „przyjacielem całej ludzkości" i niezdolności do negatywnych emocji przy jednoczesnej kłótliwości i wręcz kipieniu zazdrością, zawiścią i nienawiścią. Opatentował też specyficzny, grubiański sposób bycia, oparty na jego koncepcji dobrego dzikusa, nieskrzywionego cywilizacją. Był skrajnie chamski, nieprzyjemny, niewdzięczny i dawał do zrozumienia swoim gospodarzom, mecenasom i wszelkim innym dobrodziejom, że wyświadcza im łaskę, korzystając z ich hojności. Ciężko to zrozumieć, ale podejrzewam, że po prostu natrafiał na ludzi z odwrotnymi jemu brakami intelektualno-emocjonalnymi i dochodziło do specyficznej symbiozy, trochę jak w mechanizmie kat-ofiara. A propos problemów z psychiką, to od Marksa częstą cechą intelektualistów był wyniszczający styl życia, wymagający jakiejś podświadomej nienawiści do samego siebie i życia jako takiego. Mnóstwo alkoholu, papierosów, niedbanie o higienę, załamania nerwowe, rozwiązłość. Późniejsi odkryli też narkotyki i choroby weneryczne.

Z Henrykiem Ibsenem, norweskim dramaturgiem, który miał olbrzymią zasługę w przekształceniu społeczeństwa końca XIX wieku poprzez przekonanie ludzi, że indywidualne sumienie i wyobrażenie wolności mają moralne pierwszeństwo nad wymaganiami społeczeństwa, doszła mizoginia. To widać i dzisiejszych lewicowców, że im więcej ktoś gada o prawach kobiet, emancypacji, równości itd., tym bardziej skrycie gardzi kobietami, nie wierzy w ich równość, nie traktuje partnersko i wykorzystuje głównie do zaspokajania potrzeb seksualnych.

Ostatnim najważniejszym twórcą tej instytucji-plagi, nękającej nas po czasy współczesne, był Lew Tołstoj. Żądał, by jego żona czytała wszystkie jego Dzienniki, zawierające najbardziej intymne szczegóły jego życia, w ramach polityki pełnej otwartości, ale z czasem zaczął taić przed nią fakty związane z seksem. Ten postulat jawnej rozwiązłości również głosili i zatajali Hemingway, Russell, czy Sartre i za każdym razem było to ze szkodą dla którejś ze stron i było źródłem cierpienia, wstydu, upokorzenia, zazdrości, czy załamań nerwowych i prób samobójczych.
Ale nie na tym polega główna „zasługa" Tołstoja. Jest nią to, że ustanowił urząd świeckiego kapłana-intelektualisty, zabierającego głos w każdej możliwej sprawie, udzielającego poparcia danym grupom, publikującego oświadczenia, podejmującego „problemy" i proponującego rozwiązania. Potem już każdy ważniejszy myśliciel miał to w nawyku i wypowiadał się na multum tematów spoza swojej dziedziny. Nie tylko na takie oczywiste jak ekonomia i polityka, ale też czy używać szminki oraz czy bić żonę, jakie to ma na koncie Rusell. Prawdziwie destrukcyjna siła tego gatunku demonów, nękających naszą cywilizację objawiła się w dobie totalitaryzmów. Intelektualiści potrafili usprawiedliwiać komunizm nie tylko przez swoją naiwność i zaczadzenie ideologiczne, ale też potrafili bez zająknięcia kłamać, mimo widzenia na własne oczy jak się żyje w ZSRE. Taki np. Sartre mówił bez żadnego skrępowania w wywiadzie do gazety France Obsevateur, że sowieci nie podróżują po świecie, bo tak jest im dobrze w ich kraju. Po latach się przyznał do kłamstwa i usprawiedliwiał się tym, że nieładnie byłoby mówić źle o państwie, które go dopiero co ugościło. Ręce opadają. Zresztą to wyjątkowo obrzydliwa postać, bo jego nawoływanie lewaków do aktów przemocy zrodziło wiele organizacji terrorystycznych, czarny rasizm w Afryce i ludobójstwo w Kambodży. Ale nie psujmy już sobie humoru.

Książkę tę uważam za bardzo ważną i jest na pewno cennym źródłem informacji na temat wielu niesłusznie wielbionych dziś osób. Nawet jak nie całość, to polecam gorąco rozdziały o Marksie, Tołstoju i tym zezowatym karle, o którym już miałem nie mówić. Johnson na koniec stara się nazwać swoje przesłanie do świata, ale mam wątpliwości co do jego słuszności. Twierdzi on, że należy przestać przywiązywać uwagę do wypowiedzi intelektualistów i oprzeć się na własnym sądzie. Jest to wezwanie o tyle nietrafione, że jest niemożliwe do spełnienia. Musimy słuchać autorytetów w dziedzinach, o których nie mamy pojęcia, bo inaczej będziemy skazani na los antyszczepionkowców, czy innych dzikusów. Musimy wierzyć nauce, że Ziemia nie jest płaska, albo, że na Alasce jest dość zimno, bo nie osiągniemy nic w życiu, jeśli będziemy odkrywać koło na nowo. Sztuka polega na tym, by umieć rozpoznawać autorytety i nasze emocjonalne skłonności do wierzenia w coś, co nie musi być wcale prawdą. Nie wydaje mi się, by było to możliwe na dużą skalę, z uwagi na naturę ludzką, więc raczej należałoby walczyć z egalitarną i obowiązkową edukacją, a nie z instytucją autorytetu. Szkoda, że taki postulat spotka się z mniejszą przychylnością, niż chwytliwe hasło „myśl samodzielnie".

Lubię często podawać jako atut książki to, że jest krótka. Ta nie jest, ale jej objętość i mnogość wątków, trochę przytłaczających w przypadku mniej znanych postaci, nie popsuła ogólnego wrażenia. Jest to książka świetna. Świadczą o tym tematyka, źródła i komentarz autora, któremu zarzucają niektórzy stronniczość. Prawdą jest, że mamy tu głównie myślicieli lewicowych i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
94
89

Na półkach: ,

Naprawdę każdy powinien przeczytać tę książkę, a zapewniam Was, że uczynicie to z wielką przyjemnością. ;)
Przed Wami panteon intelektualnych autorytetów. Crème de la crème erudycji. Rousseau, Marks, Ibsen, Tołstoj, Hemingway czy Sartre. Już na dźwięk tych nazwisk czujemy mniejszy lub większy respekt. Czy aby słusznie? Czy każdy z nich, roszcząc sobie prawo do pouczania maluczkich, faktycznie żył w zgodzie z zasadami, które z nieksrywaną butą wygłaszał? Cytując klasyka: "Nic bardziej mylnego!"
Rousseau, znany myśliciel, okaże się próżnym bubkiem, który dobiegając niemal 40stki, żyje jako damski utrzymanek. Karol Marks, któremu tak mocno leżało na sercu dobro proletariatu, nigdy nie postawił stopy w jakimkolwiek zakładzie przemysłowym, a wydając pierwszą część swego opus magnum, czyli "Kapitału", nie przymierał głodem wyłącznie dzięki Engelsowi, który zapewniał mu stałe środki finansowe, oraz rodzinie, od której regularnie wyłudzał pieniądze. Jeśli myślicie, że gorzej być nie może, poczytajcie o Tołstoju. Przekonany o swej nieomylności oraz licznych boskich(marzył o karierze wielkiego proroka, a nie pisarza) cechach, przez lata dręczył swoją żonę i dzieci, uprawiał hazard, nie wylewał za kołnierz i przyznawał, że "niewolnictwo jest złem, ale złem nadzwyczaj przyjemnym".
Trochę śmiesznie, a chwilami strasznie. Ale uprzedzam! Po tej lekturze, już prawdopodobnie nigdy nie spojrzycie na wielkie nazwiska tym samym okiem, co wcześniej. ;)

Naprawdę każdy powinien przeczytać tę książkę, a zapewniam Was, że uczynicie to z wielką przyjemnością. ;)
Przed Wami panteon intelektualnych autorytetów. Crème de la crème erudycji. Rousseau, Marks, Ibsen, Tołstoj, Hemingway czy Sartre. Już na dźwięk tych nazwisk czujemy mniejszy lub większy respekt. Czy aby słusznie? Czy każdy z nich, roszcząc sobie prawo do pouczania...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    427
  • Przeczytane
    183
  • Posiadam
    60
  • Teraz czytam
    7
  • Historia
    6
  • Biografie
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • Ulubione
    3
  • 2014
    3
  • Do kupienia
    3

Cytaty

Więcej
Paul Johnson Intelektualiści Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także