Białe noce
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Depozytariusz Chorągwi Archanioła (tom 2)
- Seria:
- Asy Polskiej Fantastyki
- Wydawnictwo:
- Fabryka Słów
- Data wydania:
- 2010-08-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-08-27
- Liczba stron:
- 456
- Czas czytania
- 7 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375742701
To opowieść o ciszy, w której grzęźnie szelest stóp w szturmowych butach. Chwycie, który więzi gardło, tchnieniu noża godzącego w nerkę, syku strzału ujarzmionego tłumikiem. Jedyny dźwięk jaki tu usłyszysz to huk gwoździ wbijanych w wieko trumny!
Drapieżnik! Pan Białych Nocy!
Wszedł do rezydencji warownej niczym twierdza, zmielił na bity jej system alarmowy, a potem wymordował ochronę. Twardych chłopaków ze Specnazu. Chłodno, metodycznie, wytłukł ich niczym ślepe kocięta. A potem powyrywał im serca.
Odszedł niczym duch, unosząc w mrok ofiarę – córkę człowieka, z którym liczył się sam Władimir Władimirowicz Putin.
Tylko człowiek, który nosi w sercu dotyk Michała Archanioła, tylko Depozytariusz Chorągwi, relikwii Specnazu pochwyci jego trop. Może...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 626
- 257
- 168
- 25
- 15
- 5
- 5
- 4
- 3
- 3
Cytaty
Są miejsca, gdzie słowo "chuju" brzmi jak "obywatelu".
Opinia
Mitomańska historyjka o superzabijakach.
Mnożących się niczym króliki.
Nie, prędzej jak szarańcza.
Z każdego kątka wygląda jakiś super ekstra nadzwyczajny najlepsiejszy specjalista. Wraz z ilością stron ich zastęp mnoży się w postępie geometrycznym. Szczególnie w Rosji, która to właśnie kreowana jest na taki mityczny kraj, gdzie super nadzwyczajni mega twardzi zawodnicy, a nade wszystko ekstremalnie morderczy z umiejętnościami, niż wszelacy mistrzowie kina kopanego klasy z rodem z Chin, gdzie tam, z Korei Północnej, gdzie jeden heros rozbija w puch i pył zastępy burżuazyjnych kontrrewolucjonistów. Jednak w Rosji rodzą się zuchy większe, wprost na kamieniu. Wszelkie epickie wyczyny to dla nich fraszka. To w większej połowie półbogowie, bardziej boscy od Achillesa czy Herkulesa.
Choć są jeszcze od nich skuteczniejsi.
Chińczycy.
Nie wszyscy jednak.
A doskonalcy.
Flaki mi się ze śmiechu plątały, jak czytałem o tych nadludzkich wyczynach, a zwoje mózgowe co do jednego prostowały ilekroć główny bohater w każdej, ale to w każdej sytuacji udowadniał, że jest gierojem co się zowie, a przy tym czułym tatkiem, choć tylko zastępczym, oraz tkliwym mężusiem.
Przed zalewem patetycznych mądrości, które w gruncie rzeczy były tylko stekiem dyrdymałów, jakie na wszelkie okazje miał na podorędziu nasz główny bohater, czyli historyk, alchemik i mistrz walk karate okinawskiego, ratowała mnie nabyta gruboskórność. Bogu dzięki za wszelkie bzdurne lektury, z jakimi dotąd się stykałem. Inaczej tej bym nie zmógł.
Sceny w których główny bohater zastępuje szesnastoletniej smarkuli ojca miliardera są wzorcem żenady.
Scena w której na balu udowadnia fachowość rosyjskiej akcji ubicia morderców w jakimś bloku mieszkalnym – idiotyczna.
Migdalenie się z żonką, te wszystkie niby zmysłowe prowokacje są do bólu infantylne.
To koszmar.
Porównywalna z nimi tylko czułostkowość naszego speca od wszystkiego.
Konstrukcja powieści to czyste kuriozum.
Niby sensacja z kryminałem, plus motywy paranormalne.
Sensacja i kryminał?
No takie stylizowanie na intelektualizm, bo nasz bohater to także wybitny historyk. Objaśni każdą epokę. Każdy obyczaj, błahostkę i nierozwiązywalny dylemat, choćby tak dziwaczny jak historia prezerwatywy. Encyklopedyczna główka. A w ogóle dowcipny i wygadany.
Choć ani razu się nie zaśmiałem.
W każdym razie ta sensacyjno – kryminalna opowieść nie trzyma w napięciu.
Ni przez chwilę.
A tym dzieło takiego gatunku powinno się charakteryzować.
Jeszcze gorsze są opisy walk.
Do przesady szczegółowe.
Walka jest szybka, opisywanie jak dokładnie bohater unosi nogę, tę szybkość redukuje do tempa żółwia tetryka.
Nie rozumiem tej metody. Przy innej książce rżałem jak głupi, gdy szermierz „przycinał wlew”, bo nie mogłem się powstrzymać i czytałem: „przyciął zlew”. Ta szczegółowa metoda, kiedy Autor wysila się nad opisaniem każdego złożenia nie działa, bo akcję zwalnia, a ja umieram od śmiechu, bo skojarzenia narzucają się same.
Taki sposób przedstawiania walki, dynamiczny nie jest. Dynamiczne przedstawienie pojedynków szermierczych wypada w metodzie Sienkiewicza, Dumasa, Fevala, gdzie napór, cięty komentarz, co najwyżej uprzedzenie jak w przypadku Wołodyjowskiego i Kanneberga, kiedy Szwed chce zwodniczo przekłuć Polaka. Wołodyjowski odpowiada wiatraczkiem. Głupią metodą jest skupianie się na tym jak dokładnie przycina i odcina, nie oddaje prędkości, a dynamiczność starcia powinna być elementem najważniejszym. Adekwatnie ma się sprawa ze starciem wręcz. Skupienie się na tym, że jeden kopie w kolano, ale wychodzi w łydkę, bo tamten w międzyczasie ustawił się bokiem i delikatnie skręcił nogę w stawie skokowym prostując przy okazji palce i napinając ścięgno Achillesa lub jakieś podobne dokładności, większego sensu nie mają. Bo nim czytelnik to przeczyta, to karateka już wykonuje kilka innych uderzeń lub tłucze pięściami jakby w bęben walił.
Mniejsza.
Przejdźmy do akcji.
Dzieje się sama.
Ta bez śladu napięcia konstrukcja sensacyjno – kryminalna bardziej przypomina jakąś żałosną operę mydlaną. Głębia, argumentacja, metody rozwiązywania problemów, to poziom szczeniacki i życzeniowy. Bzdura, kiedy przybysz rozwiązuje kłopot z kapryśną nastolatką, córką miliardera, bo bierze ją za twarz, bo sam przeżył niejedno, a ona bezbłędnie to odczytuje. Po oczach to widzi jego zbolałych. Ja wiem, jakby to określić? Serwowane metody wychowawcze to fachowość bywalców ławeczek spod sklepów z tanim winem i bynajmniej nie nawiązuję tu do prostej mądrości „Rancza”, nie, raczej do czegoś konkretnego, kiedy jeden napruty w trupa tołkuje drugiemu naprutemu w trupa sprzedając niezawodne recepty na życie.
Idiotyczne rozwiązania wychowawcze dorównują wszelkim umiejętnościom głównego bohatera. Pisałem już, że zna się właściwie na każdej sferze ludzkiej działalności, porównywalne są one tylko z mityczną fachowością rosyjskich służb specjalnych i nadymaniu się nad jakąś niesprecyzowaną ezoteryką.
Podczas lektury drażnili mnie przeidealizowani bohaterowie, płaskie tłumaczenia ludzkich motywów, lecz nade wszystko brak sensu w rozwiązywaniu zagadki, jaka powinna być osią książki takiego gatunku.
Czyli kwestia porwania córki miliardera.
Starszej, nie tej szesnastolatki.
Działanie naszego specjalisty, który w tym celu ściągnięty z Polski, bo on taki nadzwyczajny, to popis gadulstwa, nadymania się, jakiś wplątywań w poboczne wątki. Główny to tylko pretekst, by zachwycać się nad cudownymi umiejętnościami, jakimi ten osobnik dysponuje. Założę, że gdyby co do czego przyszło, to z papieżem o teologii też by pogadał.
Słowem:
bohaterowie byle jacy, psychologicznie niewiarygodni, nazbyt hojnie obdarowani nadzwyczajnymi umiejętnościami;
mądrości życiowe banalne i prostackie;
tempo żadne;
akcja nieskoordynowana, widoczny brak głównego wątku;
wątki poboczne przesłaniające plan główny;
całość podporządkowana zachwytom nad głównym bohaterem.
Zero humoru, za to niezgłębione pokłady ckliwości. Męskiej.
Czyli:
Słaba książka,
na trzy
gwiazdki.
Mitomańska historyjka o superzabijakach.
więcej Pokaż mimo toMnożących się niczym króliki.
Nie, prędzej jak szarańcza.
Z każdego kątka wygląda jakiś super ekstra nadzwyczajny najlepsiejszy specjalista. Wraz z ilością stron ich zastęp mnoży się w postępie geometrycznym. Szczególnie w Rosji, która to właśnie kreowana jest na taki mityczny kraj, gdzie super nadzwyczajni mega twardzi zawodnicy, a...