rozwińzwiń

Zamczysko w Otranto: opowieść gotycka

Okładka książki Zamczysko w Otranto: opowieść gotycka Horace Walpole
Okładka książki Zamczysko w Otranto: opowieść gotycka
Horace Walpole Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie klasyka
106 str. 1 godz. 46 min.
Kategoria:
klasyka
Tytuł oryginału:
The Castle of Otranto
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1974-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1974-01-01
Liczba stron:
106
Czas czytania
1 godz. 46 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Maria Przymanowska
Tagi:
powieść grozy zamczysko duchy
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki The Castle of Otranto, Vathek & Nightmare Abbey William Beckford, Thomas Love Peacock, Horace Walpole
Ocena 6,7
The Castle of ... William Beckford, T...
Okładka książki Three Gothic Novels William Beckford, Mary Shelley, Horace Walpole
Ocena 8,3
Three Gothic N... William Beckford, M...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
159 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
49
49

Na półkach:

horacy pięknie kochał szekspira. kicz. patrzę czułym okiem.

horacy pięknie kochał szekspira. kicz. patrzę czułym okiem.

Pokaż mimo to

avatar
456
209

Na półkach:

Przeczytana lata temu. Krótka, ale i tak przebrnąłem z wielkim trudem. Kiedyś się inaczej pisało, wiem, ale to zdecydowanie nie lektura dla mnie. W takich i podobnych przypadkach bywa, że nie jestem w stanie dać więcej niż 1 gwiazdkę.

Przeczytana lata temu. Krótka, ale i tak przebrnąłem z wielkim trudem. Kiedyś się inaczej pisało, wiem, ale to zdecydowanie nie lektura dla mnie. W takich i podobnych przypadkach bywa, że nie jestem w stanie dać więcej niż 1 gwiazdkę.

Pokaż mimo to

avatar
367
325

Na półkach:

Książę Manfred jest uzurpatorem - bezprawnie zarządza zamkiem i roztacza wokół siebie negatywną aurę. Poddani są posłuszni, ale lękliwi, dzieci raczej w zachwyt na jego widok nie wpadają, ale żona jest w niego wpatrzona jak w obrazek - istne ucieleśnienie cnót.

Koszmar zaczyna się, gdy w dniu swojego ślubu ginie syn Manfreda - Konrad. Okoliczności są o tyle upiorne, że zostaje on przygnieciony przez gigantyczny hełm kojarzony z pomnikiem prawowitego władcy zamku.

Manfred jednak długo nie rozpacza - po co ma się ślub marnować! Z delikatnością tyrana stwierdza, że z racji wieku obecna żona nie da mu drugiego dziedzica, więc warto położyć łapska na niedoszłej synowej.

Pełną recenzję można przeczytać na blogu Redhead in Wonderland:
https://redhead-in-wonderland.blogspot.com/2022/07/the-castle-of-otranto.html

Książę Manfred jest uzurpatorem - bezprawnie zarządza zamkiem i roztacza wokół siebie negatywną aurę. Poddani są posłuszni, ale lękliwi, dzieci raczej w zachwyt na jego widok nie wpadają, ale żona jest w niego wpatrzona jak w obrazek - istne ucieleśnienie cnót.

Koszmar zaczyna się, gdy w dniu swojego ślubu ginie syn Manfreda - Konrad. Okoliczności są o tyle upiorne, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
303
229

Na półkach: ,

Trochę intryg i tajemnic, trochę romansu i trochę grozy. Na wszystkich tych polach "Zamczysko w Otranto", ze szczególnym wskazaniem na to ostatnie, nie przetrwało próby czasu.

Nawet biorąc pod uwagę, że ta mała powieść ma znaczenie tylko i wyłącznie jako kamień, który popchnął lawinę zdarzeń, doprowadzając do rozpowszechnienia gotyckich powieści, to w porównaniu np. z takim "Mnichem" Lewisa wypada naprawdę marnie. To ten typ książki, która jeśli nie powstałaby, to i tak na jej historyczne miejsce wskoczyłaby inna, lepsza lub gorsza, bo takie po prostu musiały być następstwa historii. Nie byłoby żadnego powodu, aby żałować "Zamczyska...", bo nie ma w nim nic tak naprawdę wartego uwagi.

Największy problem tej książki jest jej nadęcie, które współcześnie wypada żenująco. Nadęcie to zaś tkwi i w bohaterach, jak i intrydze czy sposobie budowania napięcia grozy, której dzisiejszy czytelnik nie uświadczy.

Z reguły tak dobieram czytane książki, że nawet jeśli ostatecznie mi one nie przypadną do gustu, to zawsze ostatecznie jest konkluzja, że nawet pobieżna znajomość jest wskazana. W tym przypadku o tego typu czytelniczej rutynie z mojej strony nie ma mowy - znajomość osiemnastowiecznej "pop-kultury" nie jest w tym przypadku potrzebna do szczęścia.

PS Pierwszy raz też spotkałem się, że w posłowiu (w tym przypadku Marii Przymanowskiej) ktoś może mieć tak pełen dystansu stosunek do omawianej książki. Dziwne doświadczenie.

Trochę intryg i tajemnic, trochę romansu i trochę grozy. Na wszystkich tych polach "Zamczysko w Otranto", ze szczególnym wskazaniem na to ostatnie, nie przetrwało próby czasu.

Nawet biorąc pod uwagę, że ta mała powieść ma znaczenie tylko i wyłącznie jako kamień, który popchnął lawinę zdarzeń, doprowadzając do rozpowszechnienia gotyckich powieści, to w porównaniu np. z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
245
186

Na półkach: , , ,

Książę Manfred, aby uporządkować sprawę prawa do dziedziczenia tronu postanawia ożenić swojego syna z księżniczką Izabelą. Wszystko komplikuje się w dniu ślubu, gdy syn ginie za sprawą... gigantycznego szyszaka, który spada na niego prosto z nieba. Manfred w odpowiedzi na ten nieoczekiwany zwrot akcji postanawia, iż sam poślubi Izabelę. Jest tylko jeden problem, mianowicie książę ma kochającą go żonę. Manfred jednak uparcie dąży do spełnienia swojego planu i zamierza zgwałcić niewinną dzieweczkę. Izabelę ratuje schodzący z obrazu portret przodka. Księżniczka ucieka wprost w mroczne podziemia zamku. Podczas gdy niewiasty podkochują się w niedawno przybyłym młodzieńcu, Manfred knuje nowe intrygi. W międzyczasie okazyjnie pojawia się jakiś duch lub kawałek gigantycznej zbroi.

Książka ta jest prekursorem powieści gotyckiej. Autor zainspirował nią późniejszych twórców literatury gotyckiej. Warto przeczytać tę powieść, lecz jedynie w ramach ciekawostki, bo niestety, ale dość niekorzystnie się zestarzała. Nie wywołuje już tych emocji co dawniej. Ma ciekawy klimat, jednak pozbawiona jest atmosfery grozy. Współczesny czytelnik przy tej lekturze prędzej się uśmieje, niż przestraszy.

Książę Manfred, aby uporządkować sprawę prawa do dziedziczenia tronu postanawia ożenić swojego syna z księżniczką Izabelą. Wszystko komplikuje się w dniu ślubu, gdy syn ginie za sprawą... gigantycznego szyszaka, który spada na niego prosto z nieba. Manfred w odpowiedzi na ten nieoczekiwany zwrot akcji postanawia, iż sam poślubi Izabelę. Jest tylko jeden problem, mianowicie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
34
29

Na półkach:

W dobrym kryminale na samym początku musi być trup, a w dobrej powieści grozy... Szyszak!

W dobrym kryminale na samym początku musi być trup, a w dobrej powieści grozy... Szyszak!

Pokaż mimo to

avatar
174
173

Na półkach:

Jedna z tych książek, które zatraciły swój dawny blask, czy jak kto woli: po prostu się niekorzystnie zestarzały. Nie jest to w żadnym wypadku zła książka, ale we współczesnym czytelniku nie wywoła tego, co zamierzała robić, choć nie oznacza to znowu niedysponowania innymi walorami mogącymi przyciągnąć potencjalnych odbiorców. Trawią ją przede wszystkim bolączki wynikające z tego, że jest prekursorem swojego gatunku – powieści gotyckiej. Sprawia to, że wszystko zostało zbudowane na bardzo jasnych, wręcz oczywistych podstawach i nic poza tym. Gdzieś zabrakło takiej kropki na i, która by przesądziła o tym, czy będzie można ją uznać bardziej jednoznacznie za dobrą, bądź też złą. Z pewnością ma swój klimat, ale nie jest to już atmosfera grozy, która przytłoczy czytelnika w dobrym tego słowa znaczeniu. Zamiast niej napotykamy się z teatralną manierą widoczną w przebiegu akcji, jak i samych postaciach. Nie jest to znaczący feler, bo da się w tym znaleźć pewien urok, ale przyzwyczailiśmy się już do bardziej naturalnego kreowania świata przedstawionego niezależnie od gatunku.

Wstępem do historii jest śmierć jedynego dziedzica rodu Manfreda – Konrada – zmiażdżonego w dzień ślubu przez gigantyczny hełm. Zdarzenie to będące preludium do spełnienia starego proroctwa poskutkuje wpadnięciem, przez jego ojca, w obłęd pokierowany rządzą utrzymanie władzy. Chcąc ją zachować, będzie chciał zmusić do małżeństwa Izabelę – niedoszłą żonę własnego syna oraz zerwać więzy małżeńskie z dotychczasową małżonką, która nie może dać mu zdrowego, męskiego potomka. Ten niecny czyn zmusza Izabelę próby ucieczki do pobliskiego kościoła, gdzie liczy na otrzymanie schronienia. Dalsze wydarzenia popychane przez despotyczną naturę Manfreda doprowadzą do poznania prawdziwej historii dawnego pana zamku Ortanto, rozstrzygając, kto jest prawowitym spadkobiercą jego włości, jak i tytułu.

Powieść ta stworzyła podstawy, na jakich opierały się dalsze dzieła z gatunku powieści gotyckiej. Nie ma chyba żadnej książki w jego obrębie, w której nie widziałbym jej wpływu: począwszy od postaci, od których archetypów niewiele się odeszło, przechodząc przez miejsce ulokowania akcji i skończywszy na detalach, takich jak, chociażby wplatanie elementów nadprzyrodzonych w fikcję realistyczną, skrywana tajemnica czy jednokierunkowe uczucie romantyczne niemające prawa się ziścić. Brak jednak tej książce czegoś, co by ją wyróżniło. Późniejsi twórcy inspirujący się dziełem Horacego Walpole'a wypadają, pod tym względem, znacznie lepiej tworząc moim zdaniem utwory ponadczasowe, do których można podejść z jakimś większymi oczekiwaniami. Doceniam tę książkę przede wszystkim za to, czego początkiem się stała, ale też i ogólną estetykę powieści. Mimo wad nie powiedziałabym, że mnie jakoś przesadnie rozczarowała. Jej sztuczność rekompensuje w sporej mierze ten tlący się średniowieczny duch przynoszący na myśl stare zamczyska, lochy, cnotliwych ludzi, ale też barbarzyńców będących ich odwrotnością; ogółem to, co cię kojarzy z tamtym okresem. Dzięki tej powieści z łatwością wnikałem w ten świat. Nie czuć też zbytnio przesadnego spłaszczenie psychologicznego bohaterów, choć oczywiście ono występuje. Uważam w związku z tym, że innym miłośnikom tego konkretnego gatunku również nie przyniesie ona poczucia zawodu.

Jedna z tych książek, które zatraciły swój dawny blask, czy jak kto woli: po prostu się niekorzystnie zestarzały. Nie jest to w żadnym wypadku zła książka, ale we współczesnym czytelniku nie wywoła tego, co zamierzała robić, choć nie oznacza to znowu niedysponowania innymi walorami mogącymi przyciągnąć potencjalnych odbiorców. Trawią ją przede wszystkim bolączki wynikające...

więcej Pokaż mimo to

avatar
226
55

Na półkach: , , ,

Książka, która stała się pierwszą powieścią gotycką, która zapoczątkowała nurt gotyku i zainspirowała innych późniejszych twórców literatury gotyckiej.
Urokliwa, niezwykła klasyka, która dziś raczej nie przestraszy, ale urzeknie swym klimatem, językiem i historią osadzoną w mrocznych murach zamku w Otranto.
Dla miłośników gatunku warta przeczytania.

Książka, która stała się pierwszą powieścią gotycką, która zapoczątkowała nurt gotyku i zainspirowała innych późniejszych twórców literatury gotyckiej.
Urokliwa, niezwykła klasyka, która dziś raczej nie przestraszy, ale urzeknie swym klimatem, językiem i historią osadzoną w mrocznych murach zamku w Otranto.
Dla miłośników gatunku warta przeczytania.

Pokaż mimo to

avatar
60
45

Na półkach: ,

Powieść, która zrewolucjonizowała literaturę, więc warto się z nią zapoznać. To książka uznawana za pierwszą tak zwaną "powieść gotycką", która uświadomiła ludziom, że lubią klimat tajemniczości, grozy, zamków, uciekania przed szaleńcami, kobiet w niebezpiecznych sytuacjach i inne elementy, które w sumie już istniały w czasach Szekspira, ale najwyraźniej zostały zapomniane na jakiś czas. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, spodoba mu się ta książka. Dzisiaj to po prostu standardowa dobra historia, którą dobrze się czyta w wolnej chwili. Od jej czasów powstało wiele lepszych podobnych powieści, nawet w tej samej epoce, ale ta też jest po prostu dobra.

Powieść, która zrewolucjonizowała literaturę, więc warto się z nią zapoznać. To książka uznawana za pierwszą tak zwaną "powieść gotycką", która uświadomiła ludziom, że lubią klimat tajemniczości, grozy, zamków, uciekania przed szaleńcami, kobiet w niebezpiecznych sytuacjach i inne elementy, które w sumie już istniały w czasach Szekspira, ale najwyraźniej zostały zapomniane...

więcej Pokaż mimo to

avatar
632
602

Na półkach: , , , , ,

„Pacjent Zero” literackiej grozy, powieść powszechnie uznawana za pierwszy „horror” w historii, ucieszna ramotka, która, co prawda, dziś nie przestraszy nawet przedszkolaka (prędzej zdrowo rozbawi),niemniej warta jest poznania przez co bardziej poszukujących miłośników gatunku.
+
Książę Manfred z Otranto zamierza ożenić swego syna z księżniczką Izabelą z Vicenzy, licząc, że ślub ten uporządkuje sprawy sukcesji w jego księstwie (jest coś namieszane z jego prawami do tytułu). Jednak w dniu ślubu syn, zmierzający do kościoła na ceremonię, tragicznie ginie, przywalony gigantycznym, uwaga, uwaga …szyszakiem !!!(naprawdę, takim hełmem ! sic!),który ni stąd ni zowąd spada na niego z białego nieba ! Cassida ex machina :-)
W związku ze śmiercią syna Manfred zmienia plany i… sam postanawia poślubić Izabelę (!) Jest tylko problem taki, że książę ma jak najbardziej żywą żonę, kochającą go niezmiernie niejaką Hipolitę. Docelowo konieczny będzie rozwód, niemniej póki co, książę, działając metodą faktów dokonanych postanawia siłą wziąć „kwiat dziewictwa” niedoszłej synowej - pisząc wprost, rwie się do zgwałcenia dzieweczki. Powstrzymuje go przed tym (uwaga, będzie straszyło…) portret przodka, schodzący z ram obrazu (Scooby Doo by się uśmiał).
Wykorzystując konsternację Manfreda ofiara umyka w mroczne podziemia zamkowe, gdzie ukryty jest tunel, wiodący do pobliskiego kościoła, w którym zamierza się ona skryć korzystając z prawa azylu.
W międzyczasie na scenie pojawiają się : przystojny, uderzająco podobny do poprzedniego (prawowitego) władcy, młodzieniec, w którym z miejsca zakochują się i Izabela i córka Manfreda, Matylda i wracający z wyprawy krzyżowej ojciec Izabeli (z wielkim, dopasowanym rozmiarami do „szyszaka”, mieczem, wiezionym na ramionach swych przybocznych).
Złowrogi Manfred wciąż knuje nowe bezeceństwa i intrygi, dziewczęta kochają się w młodzieńcu, a w zamku straszy Duch Olbrzymiego Rycerza - a to kawałek gigantycznej nogi się pojawi, a to ręka w zbroi…
+
No, nie wiem… Znaczy tak, zabawa w trakcie lektury jest naprawdę przednia. Akcja pędzi na łeb, na szyję, czytając nie sposób się ani chwili nudzić. Format książeczki jest niewielki, w przeciwieństwie do innych powieści gotyckich, zalewających czytelnika tysiącami zbędnych słów, zdań, akapitów i rozdziałów. Jeżeli ktoś chce jak najmniej boleśnie zapoznać się z pierwocinami gatunkowej grozy literackiej, „Zamczysko W Otranto” ma jeden z najłatwiejszych i najprzyjemniejszych progów wejścia.
Niemniej, no pls, strachu nie ma tu wcale a wcale. Na samym początku powieści pojawia się nieco nadnaturalnych zdarzeń, ale bliżej im do groteskowego bizarro (naprawdę - can you imagine ? „gdzie Panicz ? Zabił go gigantyczny SZYSZAK, który spadł na niego z nieba” buchachacha) niż horroru.

Powieść łapie przez chwilę miły gotycki klimat, kiedy Dziewica W Opałach snuje się po ponurych zamkowych lochach, uciekając przed prześladowcami, później jednak element fantastyczny praktycznie zanika. Mamy zagrywki romansowe - Nieznajomego Pięknego Młodziana, pełnego Cnót i Honoru, paskudnego „gotyckiego” łajdaka, któremu tylko majątek, władza i cnota dziewic w głowie, gęste koligacje rodzinne i tajemnice dziedziczenia, mamy przygody - ucieczki, pojedynki, zwroty akcji, ale nic a nic grozy.
Zwracają uwagę naprawdę ucieszne dialogi, a dodając do nich co bardziej absurdalne pomysły fabularne (Szyszak !) czasami przychodzi na myśl klimat rodem z …Monty Pythona.

Jeszcze zdanie na temat najciekawszego, ze współczesnego punktu widzenia, wątku fabularnego „Zamczyska”. Chodzi mianowicie o rozwód. Zbrodzień Manfred po śmierci syna zamierza zalegalizować swą władzę ślubem z Izabelą, a, zważywszy na fakt, że jest już żonaty, planuje rozwód ze swą dotychczasową małżonką (na plus należy mu policzyć, że nie postanowił rozwiązać tematu w najprostszy sposób - zostając wdowcem…). Zwraca tutaj uwagę zdecydowana odmowa mnicha, powołującego się na nierozerwalność świętych więzów małżeńskich, jakże różna od stanowiska obecnych możnych Kościoła w Polsce (że przypomnę drugi kościelny ślub prezesa TVPiS).

Podsumowując - lektura całkiem przyjemna, sporo przygód i twistów fabularnych, ani grama grozy, nieco śmiechu, w atmosferze poznawania zabytku literackiego. Dla dociekliwych fanów grozy, chcących poznać pierwszy „legitny” horror w historii.

„Pacjent Zero” literackiej grozy, powieść powszechnie uznawana za pierwszy „horror” w historii, ucieszna ramotka, która, co prawda, dziś nie przestraszy nawet przedszkolaka (prędzej zdrowo rozbawi),niemniej warta jest poznania przez co bardziej poszukujących miłośników gatunku.
+
Książę Manfred z Otranto zamierza ożenić swego syna z księżniczką Izabelą z Vicenzy, licząc,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    641
  • Przeczytane
    585
  • Posiadam
    100
  • Klasyka
    17
  • Ulubione
    15
  • Teraz czytam
    14
  • Literatura angielska
    12
  • Horror
    12
  • Groza
    9
  • Chcę w prezencie
    9

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zamczysko w Otranto: opowieść gotycka


Podobne książki

Przeczytaj także