Ruchomy cel

Okładka książki Ruchomy cel Ross MacDonald
Okładka książki Ruchomy cel
Ross MacDonald Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Lew Archer (tom 1) kryminał, sensacja, thriller
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Lew Archer (tom 1)
Tytuł oryginału:
The Moving Target
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
1997-03-27
Data 1. wyd. pol.:
1979-01-01
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
8371801572
Tłumacz:
Zofia Zinserling
Tagi:
Archer powieść detektywistyczna
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
69 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1553
465

Na półkach: ,

Pierwszy kryminał z detektywa Lwa Archera. Może być, choć mam nadzieję, że inne będą lepsze. Trochę słuchałem (audiobook słaby) ale musiałem przeczytać około 40% i wtedy już mogłem dosłuchać do końca. Nie mam ostatnio chęci na kryminały. Te stare mają więcej szans.

Pierwszy kryminał z detektywa Lwa Archera. Może być, choć mam nadzieję, że inne będą lepsze. Trochę słuchałem (audiobook słaby) ale musiałem przeczytać około 40% i wtedy już mogłem dosłuchać do końca. Nie mam ostatnio chęci na kryminały. Te stare mają więcej szans.

Pokaż mimo to

avatar
1848
1500

Na półkach: , , ,

Po paru nieudanych przygodach z polskimi kryminałami wróciłem do swojego ulubionego twórcy crime noir, którego audiobooki wydaje ostatnio Saga Egmont (ale w fatalnych okładkach!). Samą książkę czytałem już tak dawno, że nie pamiętałem, kto zabił, ale do MacDonalda wracam nie dla intrygi kryminalnej, tylko dlatego, że jest to świetnie napisane.

Książka otwiera serię powieści z prywatnym detektywem Lwem Archerem w roli głównej. Mamy tu standardową konwencję czarnego kryminału: Archer jest biednym, ale uczciwym detektywem operującym w rejonie Los Angeles, który balansuje na cienkiej linie między swoimi zleceniodawcami a policją, często przy tym obrywając.

Rzecz cała zaczyna się tak, że nasz detektyw zostaje wezwany do rezydencji Ralfa Sampsona, milionera mieszkającego nad oceanem, który zniknął jakiś czas temu. Na miejscu Archer rozmawia z jego żoną Elaine, córką Mirandą i osobistym pilotem Sampsona, Alanem Taggertem, jest jeszcze adwokat Sampsona, Albert Graves, który naraił tę pracę detektywowi. Wszystkie te osoby odegrają dużą rolę w intrydze kryminalnej.

A potem sporo się dzieje, mamy sektę religijną zniewalającą adeptów, aktorkę alkoholiczkę na zimno upijaną przez Archera (ale ma z tego powodu wyrzuty sumienia),opryszka, który tłucze naszego bohatera parę razy, mamy też oczywiście kilka morderstw, dzieje się sporo, ale na końcu sprawiedliwość i Archer triumfują.

Warto porównać tę książkę z najlepszymi , moim zdaniem, kryminałami MacDonalda z serii z Archerem: 'Sprawa Galtona', 'Lewe pieniądze', 'Z tamtej strony dolara', 'Pasiasty karawan' i 'Człowiek pogrzebany'. Za największą wartość wymienionych książek uważam pogłębione tło obyczajowe i społeczne: MacDonald dokonuje w nich bezlitosnej wiwisekcji społeczeństwa amerykańskiego. W 'Ruchomym celu' z kolei akcja jest bardzo dynamiczna, ale tło społeczne dosyć słabe, chociaż coś się znajdzie: mamy milionera, który pomiata pracującymi dla niego biedakami, mamy biedaków, który marzą o dużej forsie i w tym celu uciekają się do przestępstwa. Mamy wreszcie ludzi z klasy średniej, którym duże pieniądze zaślepiają oczy i wchodzą w konflikt z prawem. Jak mówi Archer: „Pieniądze to soki żywotne tego miasta. Kto ich nie ma, jest tylko na wpół żywy.” Myślę, że nie tylko miasta, ale całego kraju...

Były już zarzuty, że książka jest kalką dzieł Chandlera, zresztą sam mistrz mocno ją skrytykował w 'Mówi Chandler'. Coś jest na rzeczy, ale w tym kryminale MacDonald wciąż szuka jeszcze swego stylu, niemniej już pokazuje, że umie pisać, chociaż pod koniec rzecz cała nieco się dłuży.

Na podstawie książki powstał bardzo dobry film z Paulem Newmanem w roli Archera, z pewnością warty obejrzenia.

Słuchałem audiobooka w dosyć przeciętnym wykonaniu Tomasza Ignaczaka.

Po paru nieudanych przygodach z polskimi kryminałami wróciłem do swojego ulubionego twórcy crime noir, którego audiobooki wydaje ostatnio Saga Egmont (ale w fatalnych okładkach!). Samą książkę czytałem już tak dawno, że nie pamiętałem, kto zabił, ale do MacDonalda wracam nie dla intrygi kryminalnej, tylko dlatego, że jest to świetnie napisane.

Książka otwiera serię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
708
618

Na półkach: ,

Głupotą i profanacją byłoby oceniać powieść , która należy do klasyki gatunku , zatem ograniczę się do kilku refleksji . "Ruchomy cel" powstał w roku 1949 i był debiutem literackim Macdonalda . W książce jednak zachwyca dojrzałość stylu i oryginalny pomysł na fabułę . Od czasów opisanych w powieści dzieli nas aż ponad 70 lat , lecz czyta się ją tak dobrze jak współcześnie napisane najlepsze kryminały . Od tamtych czasów dzieli nas przepaść technologiczna : nikt w tamtych czasach nie słyszał o internecie , czy telefonii komórkowej , a w całych USA był tylko jeden komputer , który ważył 27 ton i pobierał moc równą zapotrzebowaniu 100 gospodarstw domowych . Wcale mi nie brakowało w tej powieści współczesnych urządzeń i gadżetów , ale zaskoczyła mnie wysoka wartość $ USA - prawie 50 razy większa niż obecnie .

Polecam lekturę "Ruchomego celu" , bo mimo upływu czasu powieść wcale się nie zestarzała .

Głupotą i profanacją byłoby oceniać powieść , która należy do klasyki gatunku , zatem ograniczę się do kilku refleksji . "Ruchomy cel" powstał w roku 1949 i był debiutem literackim Macdonalda . W książce jednak zachwyca dojrzałość stylu i oryginalny pomysł na fabułę . Od czasów opisanych w powieści dzieli nas aż ponad 70 lat , lecz czyta się ją tak dobrze jak współcześnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
291
275

Na półkach:

EUNUCHY LITERACKIE
Przyszedł wreszcie czas na ostatniego klasyka amerykańskiego czarnego kryminału, z którym nie miałam do tej pory okazji zawrzeć znajomości. Zaczęłam po bożemu, od pierwszej książki serii z Lwem Archerem, która ukazała się (to ważne!) w 1949 roku.

Czytam, czytam, i im dalej w las, tym bardziej nie mogę oprzeć się wrażeniu deja vu. No przecież, jakbym czytała Chandlera, tylko styl trochę słabszy. Oprócz anegdoty, wszystko jest takie samo, wszystko. Akcja dzieje się w południowej Kalifornii, znanej z tego, że policja jest tam nieudolna i skorumpowana. Pierwszoosobowym narratorem jest prywatny detektyw, którego tylko nazwisko różni od Philipa Marlowe’a. Ma tyle samo lat, podobne poczucie humoru, zabarwione nutą ironii, nie śmierdzi groszem. Tak samo uwielbia pakować się w kłopoty, często dostaje po gębie i romansuje, mniej lub bardziej skutecznie, ze swoimi klientkami. Trochę mniej pije, ale to pierwszy odcinek, może się rozkręci.

Nad fabułą i intrygą „Ruchomego celu” nie będę się rozwodzić, bo są całkiem w porządku. Nie ma się czego czepić, wszystko gra. Ba! Nawet nabrałam ochoty do przeczytania kolejnych książek autora, bo to moje klimaty, a całego Chandlera (to tylko kilka powieści) już przeczytałam. I tylko ten absmak, spowodowany odkryciem, że przecież Macdonald popełnił paskudny plagiat. No dobrze, może to za ostre słowa, ale granice inspiracji mocno zostały przekroczone. Skoro nawet ja to zauważyłam i oburzyłam się po siedemdziesięciu latach, bardzo mnie zaciekawiło, czy odbiło się to jakimś echem w czasach, kiedy książka została opublikowana. I znów rezultaty literackiego śledztwa okazały się ciekawsze od samej lektury, która nie jest zła, tylko po prostu wtórna.

Raymond Chandler przeczytał tę powieść, gdy tylko się ukazała i w liście do Jamesa Sandoe’a – recenzenta „New York Herald Tribune” wyraził się tak:
„Uderzyła mnie w tej książce (…) maniera dość odrażająca. Trudno tu dojść do ładu. Autor chce zdobyć odbiorców dla swej powieści kryminalnej z gatunku najbardziej krwiożerczego i prymitywnego, a jednocześnie chce udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że osobiście jest nowoczesnym literatem najwyższej próby. Samochód jest więc „obsypany trądzikiem rdzy”, a nie pokryty plamami. (…) Według mnie niektórzy pisarze odczuwają przymus używania wyszukanych zwrotów, żeby zrekompensować braki pewnych naturalnych emocji. Nie czują nic, są eunuchami literackimi i dlatego ratują się zagmatwaną frazeologią, aby udowodnić, jak są nietuzinkowi.”* Było tam jeszcze kilka innych prztyczków, a nawet jeden prawie komplement: „niektóre sceny są dobrze napisane”.

Chandler zmarł w 1959 roku. Trzy lata później jego listy (wspomniany wyżej również),notatki i artykuły zostały wydane w zbiorze „Raymond Chandler Speaking”. Do tej pory Ross Macdonald wypowiadał się o Chandlerze w samych superlatywach. Po tej publikacji zmienił zdanie.

Ciekawa jestem, ilu polskich autorów zmieni zdanie na temat kolegów pisarzy albo recenzentów, gdy po latach wyjdzie na jaw, co naprawdę o nich myśleli. Ciekawe również, jakim epitetem Chandler określiłby niektórych dzisiejszych autorów, kiedy całkiem niewinny, moim zdaniem, „Ruchomy cel” był dla niego literaturą „z gatunku najbardziej krwiożerczego i prymitywnego”. Macie jakiś pomysł?

*Zbiór „Mówi Chandler” został wydany w Polsce przez wydawnictwo „Czytelnik” w 1983 roku. Dla wielbicieli pisarza – pozycja obowiązkowa. Naprawdę, warto się dowiedzieć, co Chandler miał do powiedzenia, nie tylko na temat kolegów po piórze.
www.czytacz.pl

EUNUCHY LITERACKIE
Przyszedł wreszcie czas na ostatniego klasyka amerykańskiego czarnego kryminału, z którym nie miałam do tej pory okazji zawrzeć znajomości. Zaczęłam po bożemu, od pierwszej książki serii z Lwem Archerem, która ukazała się (to ważne!) w 1949 roku.

Czytam, czytam, i im dalej w las, tym bardziej nie mogę oprzeć się wrażeniu deja vu. No przecież, jakbym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3137
676

Na półkach: ,

Cykl obejmuje 18 części, po polsku nie wydano jednej (!),oraz 9 opowiadań. Lew Archer to prywatny detektyw z Los Angeles, trzydziestoparoletni rozwodnik, który prowadzi śledztwa w okresie lat 50-70 ubiegłego wieku. Ciekawa jest kreacja samego bohatera, bacznie przyglądającego się ludziom. W PRL-u wydano tylko kilka części. Polecam!

Cykl obejmuje 18 części, po polsku nie wydano jednej (!),oraz 9 opowiadań. Lew Archer to prywatny detektyw z Los Angeles, trzydziestoparoletni rozwodnik, który prowadzi śledztwa w okresie lat 50-70 ubiegłego wieku. Ciekawa jest kreacja samego bohatera, bacznie przyglądającego się ludziom. W PRL-u wydano tylko kilka części. Polecam!

Pokaż mimo to

avatar
1693
459

Na półkach: , , ,

W zasadzie nie ma czego się czepić. Ciekawa fabuła, wartka akcja, ciekawy, sympatyczny główny bohater. A jednak czytałam już ciekawsze pozycje w Klubie Srebrnego Klucza. Dziwne to zestawienie, bo polubiłam Lwa Archera, ale denerwują mnie jego przygody, irytujące jest to, że niemal za każdym razem trafia on jak kulą w płot, a na dodatek nieustannie pada ofiarą pobicia, a połowa bohaterów ginie tragicznie, najczęściej ktoś do nich strzela. Chyba wszyscy w tej książce źle kończą, nawet jeśli dziwnym trafem udaje im się przeżyć. Bardzo zawiła, bardzo smutna intryga o bardzo smutnych i nieszczęśliwych ludziach.

W zasadzie nie ma czego się czepić. Ciekawa fabuła, wartka akcja, ciekawy, sympatyczny główny bohater. A jednak czytałam już ciekawsze pozycje w Klubie Srebrnego Klucza. Dziwne to zestawienie, bo polubiłam Lwa Archera, ale denerwują mnie jego przygody, irytujące jest to, że niemal za każdym razem trafia on jak kulą w płot, a na dodatek nieustannie pada ofiarą pobicia, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
55

Na półkach: ,

To już drugi pisarz obok Johna D. MacDonalda o tak samo brzmiącym nazwisku i mający równie pokaźny dorobek literatury kryminalnej z cyklicznym bohaterem na tropie zbrodni. Twórczość Rossa, choć w naszym kraju liczniej wydana od raczkującego dopiero w polskich wydawnictwach Johna, do moich rąk trafiła dopiero teraz!

„Ruchomy cel” z 1949 roku, to pierwszy tom cyklu o prywatnym detektywie Lew Archerze i od razu przyjemnie wprowadzający czytelnika w świat starej, amerykańskiej crime fiction. Już w tej pionierskiej powieści rzeczonej serii czuć ten subtelny klimat dobrej sensacyjnej prozy, która mimo upływu lat, ma się świetnie nawet i dzisiaj.

I choć powieść oferuje nieskomplikowaną intrygę, to jednak ma swoje wielkie atuty. Po pierwsze bohater – zawzięty detektyw z cierpkimi, ale jakże trafnymi spostrzeżeniami na temat życia, ludzi, pieniędzy i walki o stołki, czego przykładem choćby ten cytat Archera na wspomnienie o odejściu ze służby w policji: "Nie mogłem znieść lizania tyłków. I nie odpowiadały mi brudne gierki polityczne". Zadziorny, podstępnie wydobywający potrzebne informacje i niejednokrotnie dostający ostry łomot od napotykanych na swej drodze zbirów, a mimo to koniec końców niezwykle moralny w swojej postawie. Lew Archer to po prostu postać, którą lubi się już po pierwszej powieści.

Po drugie, słoneczna południowa Kalifornia jako miejsce akcji, jakże lubiana przeze mnie w utworach Deana R. Koontza. Opisy wzgórz, krętych nadbrzeżnych dróg i oceanu mieniącego się na horyzoncie w świetle gasnącego dnia – po prostu ujmujący klimat! Ross Macdonald terytorialnie także zaskarbił moje czytelnicze serce, nawet pomimo tego, iż Santa Teresa - miasteczko w jakim działa Archer – stanowi tylko literacką fikcję pisarza ;).

Po trzecie – warstwa sensacyjna i potyczki z bandziorami. Niczym fajne męskie kino akcji, z zaciekawieniem śledziłem wszelkie podchody śledcze oraz zwady i bójki z udziałem bohatera Macdonalda. Powieść wielokrotnie przeplatana i kobiecym, delikatnym na pozór akcentem fabularnym, ale jak się okazuje jednocześnie pełnym temperamentu i przywdzianym w ostry pazur! Całość uzupełniają jeszcze opisy bogatych próżniaków, nękanych namiętnością do pieniądza, którzy w imię grubego portfela i pokaźnego stanu konta, gotowi są na zdradę najbliższych. Moralność ludzka w „Ruchomym celu” śmierdzi gorzej niż najbrudniejsze pieniądze, czego doświadcza w ostatnich scenach sam Lew Archer, widząc zgorzknienie w oczach swoich pracodawców i pseudo-przyjaciół.

Refleksja z tej powieści jest taka, że pokaźne sumy dając złudzenie szczęścia, zabijają w ludziach najcenniejsze wartości i cieszy w tym wszystkim fakt, że jedynie on, Lew Archer pozostaje niezmienny i niczym ostatni sprawiedliwy trwa na posterunku ze swoim żelaznym kodeksem postępowania.

Zadowolenie z lektury jest duże i ufam Rossowi Macdonaldowi, że będzie kontynuowane w kolejnych spotkaniach z jego Lew Archerem :).

To już drugi pisarz obok Johna D. MacDonalda o tak samo brzmiącym nazwisku i mający równie pokaźny dorobek literatury kryminalnej z cyklicznym bohaterem na tropie zbrodni. Twórczość Rossa, choć w naszym kraju liczniej wydana od raczkującego dopiero w polskich wydawnictwach Johna, do moich rąk trafiła dopiero teraz!

„Ruchomy cel” z 1949 roku, to pierwszy tom cyklu o...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    98
  • Chcę przeczytać
    70
  • Posiadam
    27
  • Legimi
    3
  • Kryminały
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Literatura amerykańska
    2
  • Kryminał, sensacja, thriller
    2
  • Thriller/sensacja/kryminał
    2
  • 2011
    2

Cytaty

Więcej
Ross MacDonald Ruchomy cel Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także