Moje życie

Okładka książki Moje życie Isadora Duncan
Okładka książki Moje życie
Isadora Duncan Wydawnictwo: Polskie Wydawnictwo Muzyczne biografia, autobiografia, pamiętnik
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
My life
Wydawnictwo:
Polskie Wydawnictwo Muzyczne
Data wydania:
1986-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1969-01-01
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
8322402570
Tłumacz:
Karol Bunsch
Tagi:
biografie muzyka
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
149 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
213
161

Na półkach: ,

Życie Isadory Duncan nie było usłane różami. Cała rodzina była uzdolniona artystycznie i tym żyli. Dla nich nie było przeszkody, której nie można było pokonać. Bez pieniędzy, niejednokrotnie bez dachu nad głową dokonywali rzeczy niemożliwych, a szczególnie Isadora. Żyła tańcem, który był dla niej całym światem. W tamtych czasach, na przełomie IX i XX wieku przemieszczała się po całym świecie, co jest nie do uwierzenia. Pieniądze? Czasem było ich mnóstwo, a czasami wcale. Najważniejszy był taniec. Jeśli chodzi o książkę, jest w niej dużo chaosu, zbędnych opisów jak dla mnie, ale mimo wszystko warto było przeczytać o życiu tak szalonej kobiety i z taką wytrwałością dążącej do celu.

Życie Isadory Duncan nie było usłane różami. Cała rodzina była uzdolniona artystycznie i tym żyli. Dla nich nie było przeszkody, której nie można było pokonać. Bez pieniędzy, niejednokrotnie bez dachu nad głową dokonywali rzeczy niemożliwych, a szczególnie Isadora. Żyła tańcem, który był dla niej całym światem. W tamtych czasach, na przełomie IX i XX wieku przemieszczała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
586
579

Na półkach: , ,

Czytałem wydanie trzecie z grudnia 1982 roku. Na okładce z tyłu krótką i ciekawą zachętę do przeczytania napisała poetka Wisława Szymborska. Książka miała formę pamiętnika trochę naznaczonego egzaltacją Izadory [użyłem spolszczonej formy imienia, tak jak tłumacz w książce] Duncan. Rewelacyjny wstęp autorki, która w całej książce przedstawiła wspaniałe, trafne przemyślenia. Przy tym odsłaniała swoją kobiecą duszę i wrażliwość. Wyrażała swoje uczucia (wewnętrzne przeżycia) poprzez taniec – w gestach i ruchach ciała. Według niej słowa były czymś innym niż taniec.

"Nic nie jest tak odległe od rzeczywistej prawdy, jak bohater i bohaterka przeciętnego filmu czy powieści. Wszechstronnie obdarzeni wszelkimi cnotami, nie do pomyślenia, by popełnili coś złego. Szlachetność, odwaga, męstwo etc. – to on. Czystość, słodycz sama – to ona. Wszelkie ujemne cechy i grzechy koncentrują się w łotrze z intrygi i złej kobiecie, podczas gdy w rzeczywistości wiemy, iż nikt nie jest ani całkiem dobry, ani całkiem zły. Może nie wszyscy łamiemy Dziesięcioro Przykazań, ale wszyscy jesteśmy do tego zdolni. Czai się w nas przestępca łamiący wszystkie prawa, gotów skoczyć przy pierwszej lepszej sposobności. Ludzie cnotliwi to po prostu tacy, którzy albo nigdy nie podlegali dość silnym pokusom, ponieważ prowadzą wegetatywne życie, albo dlatego, że cele ich są tak jednokierunkowo skoncentrowane, iż nie mają czasu rozejrzeć się dokoła".

Izadora w różnych fragmentach pisała o Polakach: Paderewskim, Chopinie, swoim kochanku...

"Znałam ludzi o takich usposobieniach, że kładą się do łóżka w dwu pidżamach, jednej jedwabnej, by nie drażniła skóry, drugiej wełnianej dla ciepła, z "Timesem", "Lancetem" i głogową fajką i nagle zmieniają się w satyrów, wobec których niczym są greccy. Wybuchają takim wulkanem namiętności, że wystraszyłaby Włocha".

Zobaczyłem młodą, pełną energii, pomysłów i odwagi tancerkę, która realizowała to co chciała, to do czego dążyła. Natrafiała na przeszkody materialne: niedobór pieniędzy, brak miejsca do mieszkania czy chociażby tylko do przespania się. Jednak parła do celu, "(...) nigdy nie zwlekałam, by zrobić to, czego pragnęłam". Między innymi nauczyła się kilku języków, by usunąć bariery komunikacyjne. Potrafiła podjąć szybką decyzję o zmianie miasta lub nawet opuszczeniu kontynentu amerykańskiego, zmianie Londynu na Paryż, wyjazdach do "dzikiej" Rosji itd.

"Moje życie przemieniło się już tylko w serię dzikich ucieczek od tego wszystkiego, upodabniając się do życia Żyda Wiecznego Tułacza czy Latającego Holendra; całe życie było już dla mnie tylko okrętem-widmem na upiornym morzu".

Natomiast jej projekcje wydarzeń, których doświadczyła, mogły okazywać się obrazem zafałszowanym przez nią celowo, aby uzyskać osobiste profity lub lepszy (według niej) wizerunek siebie w otaczającym ludzkim świecie.

Izadora sprzeciwiała się panującej obyczajowości. W jej systemie wartości wysoko umiejscowiła kwestię emancypacji kobiet, seksu pozamałżeńskiego (czyli wolnego seksu) i rodzeniu dzieci nieślubnych. Na szczęście nie zauważyłem bezwzględnej nienawiści do płci męskiej, nie wszystkich mężczyzn uważała za łotrów.

Miłość macierzyńska, tęsknota za dziećmi, nie mogła się pozbierać psychicznie po stracie dzieci w wypadku, ogromny ból – czysto ludzkie zachowania, jak u każdego.

Będąc już dojrzałą kobietą, artystycznym opisem skrótowo przedstawiła swoje doznania: "Co to za cudowna rzecz wyczuwać życie naszego własnego ciała w ciągu całej tej tajemniczej wędrówki po ziemi. Z trwożliwej, drżącej, szczupłej młodej dziewczyny, jaką byłam, przemieniłam się w śmiałą Amazonkę, potem uwieńczoną winoroślą bachantkę, która upojona winem, miękko i bez oporu pada na łono satyra. Później rośnie i nabrzmiewa bujne, pełne pragnień ciało, pełnieją piersi i przy najlżejszej miłosnej podniecie cały nasz system nerwowy przechodzi rozkoszny dreszcz. W końcu nasza świadomość płci rozkwita jak kwiat, zamykający się nad zdobytym dla miłości mężczyzną. Żyję w swym ciele jak duch w chmurze – w chmurze różanego żaru i lubieżnego oddźwięku. Co za nonsens opiewać tylko zawsze wiosenną miłość. Jesienne barwy są wspanialsze, różnorodniejsze, jesienne radości tysiąckroć potężniejsze, straszliwsze, piękniejsze. Jak mi żal tych biednych kobiet, które anemiczny, ciasny przesąd odpycha od wspaniałych i hojnych darów jesieni miłości".

"Czasami zapytywano mnie, czy miłość według mnie jest wyższa od sztuki. Odpowiadałam, że nie mogę ich rozdzielać, ponieważ tylko artysta jest prawdziwym kochankiem; jedynie on ma czystą wizję piękna; miłość jest wizją duszy dla tego, komu wolno spojrzeć na nieśmiertelne piękno".

"Jestem wrogiem baletu, który uważam za fałszywą i niedorzeczną sztukę"; zarzucała sztuczność przedstawieniom tanecznym i sztywność ciała u tancerzy. O swoim tańcu myślała w ten sposób, że "Taniec ten nie będzie miał w sobie nic z bezdusznej kokieterii baletu czy zmysłowych konwulsji murzyńskich. Będzie czysty".

Jak to ujęła Izadora o swoim przyjacielu Henryku Thode, pisarzu, że "jak wszyscy wielcy artyści, w wyobraźni żył swoim dziełem" – i tak w rzeczy samej dotyczy to wszystkich twórców, kreatywnych artystów wszelkich dziedzin.

Cechowała się oryginalnością, swobodą myślenia, otwartym umysłem na nowe pomysły, poszukiwaniem naturalnych ruchów tanecznych, podziwem dla sztuki malarskiej, rzeźbiarskiej, architektury, literatury. Przebywała w świecie cyganerii artystycznej, biednych literatów i artystów. U Izadory była ogromna fascynacja sztuką, miała artystyczną duszę – co bardzo spodobało mi się. Interesowała się sztuką grecką i czerpała z niej wzorce oraz inspiracje do rozwoju tańca – takiego tańca jaki uważała za najlepszy. Nie podobał się jej nowy styl (chodzi o charleston) tańczącej Ameryki z muzyką jazzową.

Widzowie czasem inaczej rozumieli to co przedstawiała Izadora, odmiennie interpretowali, stąd wynikało niezrozumienie się stron oraz krytyczne artykuły w prasie. Podobnie bywało w kolejnych dziesięcioleciach (i trwa do dzisiaj) z relacją: tancerze – krytycy tańca.

Książka skończyła się na opisie 1921 roku, gdy Izadora Duncan wybierała się do bolszewickiej Rosji (dostała zaproszenie od tamtego rządu). W tym momencie wierzyła w ideały Lenina, a Europę powojenną postrzegała jako obszar rozpanoszenia się nierówności, niesprawiedliwości, brutalności. Dlatego chciała uciec od takiej Europy, była zawiedziona sytuacją polityczną, gospodarczą jaka została wytworzona poprzez wojnę, grypę hiszpankę i sytuację do wiosny 1921 roku. Ostatnie dwa zdania jej wspomnień były wykrzyknikowe: "Żegnaj, Stary Świecie! Pozdrawiam Świat Nowy!" – tak się żegnała wyjeżdżając do Rosji.

Według mnie ta książka stała się jednym z dokumentów epoki, który ukazywał stosunki społeczne, obyczajowość szlachty i burżuazji.

14 września 1927 roku długi szal wkręcił się w koła samochodu i to uśmierciło Izadorę na drodze w Nicei.

Taniec był jej życiem – taniec to po prostu cała Izadora Duncan. Była modernistką, dokonała rewolucji w tańcu. Taniec wiązała z muzyką poważną – to bardzo ważne – dlatego nie spodobała się jej muzyka jazzowa ani tańce podobne charlestonowi.

Dobra lektura dla artystów i dla ludzi, którzy chcą zrozumieć postępowanie prawdziwych artystów.

Czytałem wydanie trzecie z grudnia 1982 roku. Na okładce z tyłu krótką i ciekawą zachętę do przeczytania napisała poetka Wisława Szymborska. Książka miała formę pamiętnika trochę naznaczonego egzaltacją Izadory [użyłem spolszczonej formy imienia, tak jak tłumacz w książce] Duncan. Rewelacyjny wstęp autorki, która w całej książce przedstawiła wspaniałe, trafne przemyślenia....

więcej Pokaż mimo to

avatar
167
115

Na półkach:

Jak najbardziej osobiste opowieści "Dunkanichy" o swoim życiu

Jak najbardziej osobiste opowieści "Dunkanichy" o swoim życiu

Pokaż mimo to

avatar
836
554

Na półkach: , ,

Moje życie nie wydaje się zbyt oryginalnym tytułem. Życie Isadory Duncan jest jednak zupełną odwrotnością – ta kobieta była niezwykle oryginalna jak na swoje czasy… Zmieniła oblicze tańca. Miała też na tyle odwagi, żeby na przełomie XIX i XX wieku robić to, co chce. Bez męża, bez zobowiązań, żyć na całego.

Nazywali ją bosonogą tancerką, ale ona nienawidziła tego określenia. Ponieważ dla niej taniec to nie był tylko ruch, to była cała filozofia życia! Za jej bosymi stopami oraz prześwitującymi sukienkami w stylu antycznym, stała idea. Duncan silne dążyła do powrotu do źródeł, czyli starożytnych sztuk greckich.

Isadora wszystko interpretowała i przekładała na ruch. Głównie były to naturalne ruchy fal, gałęzi drzew, czy chmur, ale także statyczne przedmioty jak rzeźby, czy obrazy. Inspirowała się Schopenhauerem, a taniec nazywała “największą poważną sztuką, która na nowo spowoduje rozbudzenie wszystkich innych”. A przynajmniej miała taką nadzieję.

Genialna utracjuszka

Wszystkie pieniądze, które zarobiła, a często to nie były małe sumy, potrafiła wydać na spełnienie swoich wizji. Kilkakrotnie podchodziła do założenia szkoły, w której uczyłaby dzieci jej formy tańca. Gdy w końcu jej się to udało (przy pomocy pewnego milionera),to wysiłki przerwała I Wojna Światowa oraz jej osobista tragedia – straciła swoje dzieci w wypadku. Po tym już nie udało się jej pozbierać psychicznie.

Zmarła śmiercią tragiczną, choć na pewno oryginalną. W posłowiu tłumacz wyjaśnia, że podczas przejażdżki samochodowej jej zbyt długi szal wkręcił się w koła i skręcił jej kark… Nawiasem mówiąc, tłumacz naprawdę mógł się bardziej postarać, żeby ukryć swoją niechęć wobec Duncan. Uważam, że komentarze oceniające jej zachowanie, są nie na miejscu.

Szalona tancerka

Książka Moje życie napisana jest w bardzo egzaltowany sposób. Niektórzy zapewne uznają, że to utrudnia czytanie tych wspomnień, bo Duncan przesadnie zachwyca się chyba wszystkim. Ja jednak uważam, że jest to dodatkowy smaczek. Dzięki takiemu “prawdziwemu” przekazowi poznajemy prawdziwą Isadorę, czy może raczej kreację, którą postanowiła po sobie zostawić.

Jaka kobieta była w stanie w tamtych czasach stawiać na swoim? To ona wymyśliła i upowszechniła kostium kąpielowy odsłaniający nogi. Ona jako pierwsza tańczyła boso, ona również zapoczątkowała trend w skracaniu spódnic tancerek klasycznych, nawet pomimo tego, że jasno określała się jako wróg baletu jako sztuki fałszywej, bo niezgodnej z naturą.

W tamtych czasach…

Duncan była niewątpliwie silną kobietą i niezwykłą tancerką. Jeśli teraz patrzy się na nieliczne tańce, które zostały uwiecznione na taśmie (zerknij na Youtube),to właściwie można uznać, że nie jest to nic odkrywczego. Trzeba jednak pamiętać, że koniec XIX wieku to nadal były siermiężne, konserwatywne czasy, w których m.in. uprzedmiotowienie kobiet wciąż miało się dobrze, a sztuka była mocno cenzurowana pod kątem moralnym.

W ogóle mnóstwo jest w tej książce smaczków z ówczesnego świata. Duncan pisze wiele o swoich podróżach i różnych przeciwnościach, które napotykała. Na przykład w Stanach Zjednoczonych podróże kochanków były zakazane prawnie (tylko małżeństwa mogły spać w jednym pokoju). Albo pisze, że dzieci przywiezione z greckich wiosek do Paryża właściwie były półdzikie. Dużo też pisze na temat kobiet, bezlitośnie komentuje ówczesne prawa i stosunki społeczne. Jest wielką orędowniczką wyzwolenia spod patriarchatu.

Ale bywała też okrutna i próżna. Zachowywała się paskudnie wobec brzydkiego akompaniatora. Gdy ewidentnie miała coś za uszami, to spłycała temat i całą opowieść skracała do kilku zdań. Takie momenty w jej życiu także są i tancerka niezbyt dobrze sobie radzi z ich zacieraniem. Ciekawe jak wiele ich pomija…

Zbyt wrażliwa

Na końcu książki, jak wspomniałam, jest jeszcze posłowie tłumacza, które króciutko opisuje losy Isadory po wydaniu tych wspomnień. Okazuje się, ze miał to być dopiero pierwszy tom. Pisanie drugiego jednak przerwała tragiczna śmierć tancerki.

W wielu momentach książki odnosiłam wrażenie, że egzaltacja Duncan jest na pokaz. Tancerka w różnych miejscach pisze, w zawoalowany, ale jednak wyraźny sposób, że życie często ją przytłaczało. Wcale nie była szczęśliwa ze swoją sztuką. Dzisiaj prawdopodobnie zdiagnozowano by jej depresję albo coś innego, ale wtedy nikt nie przejmował się za bardzo „humorami” (w szczególności kobiet). Wydaje mi się, że emocje poukrywane pomiędzy słowami mogą być kluczem do zrozumienia tej skomplikowanej i niewiarygodnej kobiety.

Moje życie nie wydaje się zbyt oryginalnym tytułem. Życie Isadory Duncan jest jednak zupełną odwrotnością – ta kobieta była niezwykle oryginalna jak na swoje czasy… Zmieniła oblicze tańca. Miała też na tyle odwagi, żeby na przełomie XIX i XX wieku robić to, co chce. Bez męża, bez zobowiązań, żyć na całego.

Nazywali ją bosonogą tancerką, ale ona nienawidziła tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
968
358

Na półkach:

Jedna z nielicznych biografii, które przeczytałam. Historia o niesamowicie barwnym życiu, opowiedziana może ze zbyt wielką egzaltacją, nieco grafomańska, ale biorąc pod uwagę, ze jest to właściwie pamiętnik tancerki- można wybaczyć.

Jedna z nielicznych biografii, które przeczytałam. Historia o niesamowicie barwnym życiu, opowiedziana może ze zbyt wielką egzaltacją, nieco grafomańska, ale biorąc pod uwagę, ze jest to właściwie pamiętnik tancerki- można wybaczyć.

Pokaż mimo to

avatar
419
75

Na półkach: , ,

Książkę przeczytałam jako nastolatka i bardzo mi się podobała, a postać Isadory zafascynowała. Potem, po obejrzeniu filmu "Isadora" z oscarową rolą Vanessy Redgrave, jeszcze raz po nią sięgnęłam i moje wrażenia się nie zmniejszyły, a wręcz przeciwnie.

Opowieść jest 'egzaltowana' , ale mnie się to podoba...nie mam nic przeciwko artystycznej egzaltacji. Film to wspaniale, barwnie pokazuje. Polecam :)

Książkę przeczytałam jako nastolatka i bardzo mi się podobała, a postać Isadory zafascynowała. Potem, po obejrzeniu filmu "Isadora" z oscarową rolą Vanessy Redgrave, jeszcze raz po nią sięgnęłam i moje wrażenia się nie zmniejszyły, a wręcz przeciwnie.

Opowieść jest 'egzaltowana' , ale mnie się to podoba...nie mam nic przeciwko artystycznej egzaltacji. Film to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
206
7

Na półkach: ,

Pierwsze 200 stron było dla mnie walką: czytać dalej czy nie czytać? W końcu potraktowałem to jak utwór dydaktyczny, mówiący o swojej epoce. Potem zapomniałem, jak cierpiałem przy pierwszych 4352564562247 NAJWYŻSZYCH UNIESIENIACH Isadory Duncan i jednak polecam wytrwałym. Notka od tłumacza wydaje mi się niestosowna.

Pierwsze 200 stron było dla mnie walką: czytać dalej czy nie czytać? W końcu potraktowałem to jak utwór dydaktyczny, mówiący o swojej epoce. Potem zapomniałem, jak cierpiałem przy pierwszych 4352564562247 NAJWYŻSZYCH UNIESIENIACH Isadory Duncan i jednak polecam wytrwałym. Notka od tłumacza wydaje mi się niestosowna.

Pokaż mimo to

avatar
30
13

Na półkach: ,

Książka powinna mieć pysznego pawia na okładce, bo niewątpliwie taka była Isadora Duncan. Z pewnością nie jest to książka dla ludzi, którzy cenią sobie surowość stylu i oszczędność ozdobników. Język pamiętników Duncan jest kwiecisty, czasem, a nawet często do przesady, z wieloma opisami stanów ekstazy, oszołomienia pięknem itd. Sporo w nim ezoteryki i ogrom zachwytów. Miejscami trzeba się mocno zastanowić co autor ma na myśli.
Jednocześnie książka mówi wiele ciekawego o spojrzeniu geniusza (jakim Izadora niewątpliwie była) na taniec, a także o moralności i obyczajach w Europie i USA na przełomie wieków. Isadora była rewolucjonistką i na tym polu, kobietą wyzwoloną zostałaby nazwana nawet w naszych czasach, cóż dopiero 100 lat temu...
Mnie ogromnie bawił zachwyt Duncan nad ludźmi- określenie "najbliższy memu sercu przyjaciel" pojawia się wielokrotnie w odniesieniu do różnych ludzi.
Wrażenie robi konsekwencja Duncan w realizowaniu się jako artystka, jej niesłabnący zapał i miłość do tańca. Sztuka była dla tancerki najważniejszą rzeczą w życiu, nie męczyła jej nigdy. Fragmenty opisujące wyczyny Duncan by rozpowszechnić swój taniec są imponujące.
Książka jest ciekawa, choć momentami nużąca i trochę zabawna- autorka jest w zupełności pozbawiona samokrytyki, tworzy wokół siebie aurę baśniowej postaci, lecz czytelnik w mig wyłapuje mitomańskie skłonności pani Duncan.

Książka powinna mieć pysznego pawia na okładce, bo niewątpliwie taka była Isadora Duncan. Z pewnością nie jest to książka dla ludzi, którzy cenią sobie surowość stylu i oszczędność ozdobników. Język pamiętników Duncan jest kwiecisty, czasem, a nawet często do przesady, z wieloma opisami stanów ekstazy, oszołomienia pięknem itd. Sporo w nim ezoteryki i ogrom zachwytów....

więcej Pokaż mimo to

avatar
285
149

Na półkach: ,

Isadora Duncan bez wątpienia miała interesujące życie i tylko dlatego dobrnęłam do końca tej autobiografii. Tańczyć może potrafiła, ale pisać z pewnością nie. I nie dość, że w całości pełno jest jakiegoś chaosu i niedomówień, to jeszcze stanowczo za dużo samouwielbienia autorki. Początkowo bardzo się wciągnęłam, ale z każdym rozdziałem byłam coraz bardziej zirytowana. Skończyłam i nie będę polecała.

Isadora Duncan bez wątpienia miała interesujące życie i tylko dlatego dobrnęłam do końca tej autobiografii. Tańczyć może potrafiła, ale pisać z pewnością nie. I nie dość, że w całości pełno jest jakiegoś chaosu i niedomówień, to jeszcze stanowczo za dużo samouwielbienia autorki. Początkowo bardzo się wciągnęłam, ale z każdym rozdziałem byłam coraz bardziej zirytowana....

więcej Pokaż mimo to

avatar
35
17

Na półkach:

Nie zachwyciła mnie, niestety, ale nie jest też najgorsza. Gdybym nie musiała robić prezentacji o tej tancerce, pewnie wcześniej już bym zrezygnowała.

Nie zachwyciła mnie, niestety, ale nie jest też najgorsza. Gdybym nie musiała robić prezentacji o tej tancerce, pewnie wcześniej już bym zrezygnowała.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    220
  • Chcę przeczytać
    107
  • Posiadam
    83
  • Teraz czytam
    8
  • Biografie
    8
  • Ulubione
    7
  • Domowa biblioteczka
    4
  • ***Posiadam***
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Taniec
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Moje życie


Podobne książki

Przeczytaj także