W trakcie czytania.
Jestem.. "sama-nie-wiem-co" tą książką.. takie rzeczy się tu dzieją, że nie wiemczy się śmiać czy płakać.. Specyfikę ma dziwną, jeżeli komuś to nie wadzi to pewnie można książkę uznać za dobrą. mnie trochę to przerosło.

o czym mowa?

Agentka Sherlock dostaje pierwszą w życiu pracę - zaraz po akademii dostaje się do prestiżowej jednostki FBI. Ową jednostką zarządza.. Dillon. Dillon z miejsca zapała miłością do bohaterki, i ten fragment powieści jest straaasznie denerwujący. Pominę więc.
Ciekawa jest przeszłość Sherlock - jej siostrę zamordował seryjny morderca, którego Ona całe życie stara się odnaleźć..

I właśnie trafiła na jego trop..

Brzmi jak typowy thriller. To dobrze."Mdlący wątek miłosny" (pokochałam to sformułowanie) trochę gorszy, ale powiedzmy że standardowy.

Oprócz tego książka uderza jakimś.. takim.. nie wiem jak to nazwać. Kiczem? Czasami coś czytam i mam ochotę powiedzieć: 'no weeeź, kto Ci w to uwierzy? Głupoty.. ' np. stosunek ojca do śmierci Belindy i znalezienia jej mordercy - obojętny (może jestem głupia i okaże się że to ma sens..:), stosunek Sherlock do mordercy w trakcie zasadzki i w szpitalu.. i jego do niej .. ' no weeeź'. no dokładnie to odczuwam.

Właśnie taka jest ta książka..

tak po głębszym przemyśleniu stwierdzam, że to może być syndrom złego zarysowania charakteru postaci. Ot.

ale.. nadal czytam zobaczymy może jakoś się to wszystko jeszcze ładnie poskłada do kupy. i będę szczekać pod stołem. odszczekiwać w sensie.

W trakcie czytania.
Jestem.. "sama-nie-wiem-co" tą książką.. takie rzeczy się tu dzieją, że nie wiemczy się śmiać czy płakać.. Specyfikę ma dziwną, jeżeli komuś to nie wadzi to pewnie można książkę uznać za dobrą. mnie trochę to przerosło.

o czym mowa?

Agentka Sherlock dostaje pierwszą w życiu pracę - zaraz po akademii dostaje się do prestiżowej jednostki FBI. Ową...