Kiedy umieram

Okładka książki Kiedy umieram William Faulkner
Okładka książki Kiedy umieram
William Faulkner Wydawnictwo: Czytelnik Seria: Nike literatura piękna
290 str. 4 godz. 50 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nike
Tytuł oryginału:
As I Lay Dying
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1968-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1968-01-01
Liczba stron:
290
Czas czytania
4 godz. 50 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Ewa Życieńska
Tagi:
Strumień świadomości Faulkner Southern Gothic literatura amerykańska
Inne
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
224 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
198
198

Na półkach:

W ostatnim czasie Wydawnictwo Znak wznawia kolejne dzieła Williama Faulknera w nowych tłumaczeniach. Drugim w kolejności jest tytuł “Gdy leżę, konając”, czyli nowa wersja “As I Lay Dying” (poprzednio: “Kiedy umieram”),w znakomitym tłumaczeniu Jacka Dehnela.

Addie Bundren czuje, że to jej ostatnie dni na tym świecie. Leży w łóżku, otoczona dziećmi i mężem, i czeka na śmierć. Jej pierworodny syn, Cash, tworzy dla niej drewnianą trumnę, a Addie nadzoruje prace, uważnie obserwując syna przez okno. Przed śmiercią przypomina jeszcze o obietnicy, którą złożył jej mąż, a mianowicie, że spełni jej prośbę o pochówku w rodzinnym mieście Addie, Jefferson. Gdy umiera, cała rodzina wyrusza więc z nieboszczką w długą podróż przez nawiedzany ulewnymi deszczami stan. Po drodze dowiadujemy się więcej o każdym z bohaterów, ich sekretach, przewinieniach i przywarach, a rodzeństwo i ojciec dają się poznać sobie nawzajem z czasem zupełnie nieznanej im strony.

“Gdy leżę, konając” jest powieścią drogi, w której podróż do miejsca pochówku stanowi oś fabuły. Wydarzenia, które mają miejsce w jej trakcie, obnażają prawdę na temat więzów rodzinnych, konwenansów społecznych i dwulicowości bohaterów. Powieść pełna jest symboliki i metafor, napisana jest ciekawym, momentami prostym, wiejskim językiem, świetnie oddanym przez tłumacza. Utrzymana jest poniekąd w konwencji strumienia świadomości, co nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak jest to książka, która mówi dużo w tak naprawdę niewielu słowach.

To wydanie opatrzone jest wyczerpującym posłowiem tłumacza, który nie tylko odwołuje się do pierwotnego przekładu i wyjaśnia, skąd pomysł na nowe tłumaczenie tego dzieła, lecz także opisuje symbolikę tekstu i jego odnośniki do innych dzieł, m.in. do mitu o Odyseuszu. Jest to bardzo pomocne w pełnym zrozumieniu książki, jako że czytanie klasyków jest jednak dość wymagające. Dodatkowo książka jest przepięknie wydana (twarda, papierowa okładka ❤️),więc jest to zdecydowanie coś, co musi znaleźć się na półce! 😀

W ostatnim czasie Wydawnictwo Znak wznawia kolejne dzieła Williama Faulknera w nowych tłumaczeniach. Drugim w kolejności jest tytuł “Gdy leżę, konając”, czyli nowa wersja “As I Lay Dying” (poprzednio: “Kiedy umieram”),w znakomitym tłumaczeniu Jacka Dehnela.

Addie Bundren czuje, że to jej ostatnie dni na tym świecie. Leży w łóżku, otoczona dziećmi i mężem, i czeka na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
493
337

Na półkach:

Addie umiera. Niebawem cała rodzina wyruszy na cmentarz w odległym Jefferson. Leżącą w trumnie Addie, jej męża i pięcioro dzieci czeka podróż przez wszystkie żywioły. A nad wozem ciągniętym przez zabiedzone muły kołuje coraz więcej sępów. Droga do celu będzie wymagała od wszystkich wiele wytrwałości.

Ważnymi elementami składowymi w tej powieści są więzi rodzinne, motyw drogi, poszukiwanie szczęścia, dążenie do realizacji marzeń, przedmiotowe traktowanie kobiet, uprzedzenia czy bezkompromisowość w relacjach międzyludzkich. Można doszukiwać się jeszcze wielu innych motywów, wszystko zależy od odbioru powieści i właśnie to jest fascynujące u Faulknera. W sumie w takiej prostej historii potrafił zawrzeć tak dużo.

Autor stworzył wyrazistych bohaterów, każdy na swój sposób wydawał się nieszczęśliwy. Ta książka wywołała u mnie ogromne emocje i została w głowie. Skończyłam czytać wczoraj i do tej pory nie mogę przestać o niej myśleć. Zdecydowanie warta polecenia.

Addie umiera. Niebawem cała rodzina wyruszy na cmentarz w odległym Jefferson. Leżącą w trumnie Addie, jej męża i pięcioro dzieci czeka podróż przez wszystkie żywioły. A nad wozem ciągniętym przez zabiedzone muły kołuje coraz więcej sępów. Droga do celu będzie wymagała od wszystkich wiele wytrwałości.

Ważnymi elementami składowymi w tej powieści są więzi rodzinne, motyw...

więcej Pokaż mimo to

avatar
33
24

Na półkach:

Wczoraj skończyłam czytać książkę noblisty Williama Faulknera pod tytułem Gdy leżę, konając.
Jest to powieść rozpisana na role. Każdy rozdział, to myśli lub słowa innego członka rodziny. Z pozoru wszystko wydaje się normalne, choć akcja rozgrywa się w cieniu tragedii. Umiera Addie, żona Ansego i matka pięciorga dzieci. Jej ostatnią wolą było pochowanie jej w oddalonej miejscowości, wśród krewnych.
Najbardziej gorliwy w spełnieniu tej obietnicy jest Anse, który za wszelką cenę chce dojechać na do Jefferson- nie przeszkadza mu w tym powódź, urwane mosty, złamana noga syna, czy szaleństwo jednego z dzieci, które kończy się podpaleniem stodoły. W trakcie tej podróży, dowiadujemy się więcej o każdym z członków rodziny. Mamy i chorobę psychiczną i niechcianą ciążę. A wszystko to odbywa się po cichu- każdy ma swoje tajemnice i każdy zaczyna patrzeć wilkiem na drugiego. Najbardziej chyba zaskoczyło mnie samo zakończenie, gdy dowiadujemy się o motywach podróży ojca rodziny.
To oczywiście wierzchnia warstwa. Ta książka pokazuje jak rodzina może gnić od środka. Jak tajemnice i sekrety, potrafią wpłynąć na rozwój wydarzeń i zmienić życie każdego z nas. Przerażająca jest też w tej lekturze bieda, kompleks niższości nad ludźmi z miasta.
Co ciekawe, książka powstała w ciągu sześciu tygodni i jednego dnia, a właściwie i jednej nocy, bo Faulkner pisał po nocach, w pracy.
Gdy leżę, konając, to nowe tłumaczenie tego działa, dzięki czemu zyskuje na aktualności. Ja przeczytałam ją z przyjemnością.

Wczoraj skończyłam czytać książkę noblisty Williama Faulknera pod tytułem Gdy leżę, konając.
Jest to powieść rozpisana na role. Każdy rozdział, to myśli lub słowa innego członka rodziny. Z pozoru wszystko wydaje się normalne, choć akcja rozgrywa się w cieniu tragedii. Umiera Addie, żona Ansego i matka pięciorga dzieci. Jej ostatnią wolą było pochowanie jej w oddalonej...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
391
391

Na półkach:

Z Faulknerem jest jak z dobrym winem, im dłużej we mnie leży i dojrzewa, tym bardziej dostrzegam wybitność tego dzieła, choć tuż po zakończeniu dwukrotnie sprawdzałam znaczenie słowa "arcydzieło".
"Gdy leżę, konając" przeniesiona na ekran w 2013r. jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych powieści tego autora.


Umiera Addie, cała rodzina wyrusza wraz z nią do miejsca pochówku, który wyznaczyła, widzimy zatem, że będzie to powieść drogi. Czytelnik będzie tu mamiony poprzez chór głosów, niekiedy przybierający technikę strumienia świadomości, momentami nie wiedząc do kogo dany głos należy. Fabuła nie jest do końca przejrzysta, momentami niejasna, przebija z niej brutalność. Autor stawia na indywidualność, gdyż każdy z bohaterów mówi własny głosem, stylem i językiem. Przed oczami przewijają się obrazy biedy, ubóstwa, słowem apogeum rodzinnych patologii.
Komizmu w niej nie dostrzegłam, bardziej makabrę.
Nie każdy czytelnik od razu zespoli się z fabułą, pisarzowi nie do końca udaje się wprowadzić w świat przedstawiony, niepoukładane elementy musimy już złożyć sami.
Duży nacisk położono na sportretowany kłębiących się myśli, na drobiazgowość.


Książkę należy traktować w kategoriach literackiego wyzwania, gdyż proza Faulknera do najłatwiejszych nie należy.

Z Faulknerem jest jak z dobrym winem, im dłużej we mnie leży i dojrzewa, tym bardziej dostrzegam wybitność tego dzieła, choć tuż po zakończeniu dwukrotnie sprawdzałam znaczenie słowa "arcydzieło".
"Gdy leżę, konając" przeniesiona na ekran w 2013r. jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych powieści tego autora.


Umiera Addie, cała rodzina wyrusza wraz z nią do miejsca...

więcej Pokaż mimo to

avatar
104
93

Na półkach:

Bardzo nieoczywista książka. Napisana prawie 100 lat temu, w nowym przekładzie, trudna, wciągająca, zaskakująca. Książkę czyta się dość ciężko przez specyficzny język autora. Podzielona jest na króciutkie rozdziały dające głos poszczególnym bohaterom. Cała akcja trwa zaledwie 10 dni, ale jest to czas wystarczający na to, aby odsłonić głęboko ukryte tajemnice i prawdy o bohaterach. Powieść jest prosta, bez ozdobników, niekiedy brutalna. Nie można jej ocenić nie dochodząc do końca. Kończąc czytanie kompletnie zmieniłam zdanie o książce. Uważam ją za znakomitą, przenikliwą, niezwykle oryginalną. Na końcu znajduje się obszerne słowo od tłumacza, które jest wartością samą w sobie. Można z niego dowiedzieć się wielu ciekawych informacji, a także rozwiewa ono pojawiające się podczas czytania wątpliwości. Wielki plus za tę część. Na wspomnienie zasługuje też wspaniałe wydanie książki. Fantastycznie zaprojektowana okładka.

Bardzo nieoczywista książka. Napisana prawie 100 lat temu, w nowym przekładzie, trudna, wciągająca, zaskakująca. Książkę czyta się dość ciężko przez specyficzny język autora. Podzielona jest na króciutkie rozdziały dające głos poszczególnym bohaterom. Cała akcja trwa zaledwie 10 dni, ale jest to czas wystarczający na to, aby odsłonić głęboko ukryte tajemnice i prawdy o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1150
608

Na półkach: ,

Na pewno w latach trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy książka powstała była utworem fenomenalnym. Pisana nocami w kotłowni na odwróconej taczce, miała zapewnić autorowi zabezpieczenie finansowe rodziny, którą stworzył. Dziś, poruszana tematyka już trochę trąci upływem czasu. Mnie znudziła, nie byłam w stanie się nad nią skupić - z całym szacunkiem dla pracy p.p. Dehnela i Tarczyńskiego, którzy dokonali ponownego, współczesnego przekładu. Forma audiobuku mistrzowska.

Na pewno w latach trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy książka powstała była utworem fenomenalnym. Pisana nocami w kotłowni na odwróconej taczce, miała zapewnić autorowi zabezpieczenie finansowe rodziny, którą stworzył. Dziś, poruszana tematyka już trochę trąci upływem czasu. Mnie znudziła, nie byłam w stanie się nad nią skupić - z całym szacunkiem dla pracy p.p. Dehnela i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
156
156

Na półkach:

Jak większość powieści Williama Faulknera i ta ma miejsce w fikcyjnym hrabstwie Yoknapatawpha. Wszystko zaczyna się od śmierci pogrążonej w agonii Addie, matki i żony. Wkrótce cała jej rodzina, mąż i pięcioro dzieci wyruszy do odległego Jefferson, które zmarła wybrała na pochówek. Podróż jaką przyjdzie im przebyć będzie nie tylko dosłowna, ale i wewnętrzna. Dlatego są mocne podstawy, by Gdy leżę, konając uznać za powieść drogi. Jest to opowieść wielogłosowa, bo każde z dzieci Addie, jak i jej mąż są bardzo różni. Każdy inaczej patrzy na świat, ma inne problemy, wady czy zalety. Jedno pozostaje niezmienne wszyscy są bardzo ludzcy, w tym jak trochę z ich samej winny, trochę z powodu okoliczności ich rodzina się rozpada. Pełno tu emocji, głównie tych negatywnych, żalu, zawiści czy najzwyklejszej podłości, co czyni książkę smutną, ale musimy pamiętać, że jest to też rzecz o umieraniu, więc może nie powinno to aż tak nas dziwić. To nie jest łatwa lektura, mimo że da się tu wyczuć poza przygnębieniem dużo groteski i czarnego humoru. To książka, którą docenia się dopiero po przeczytaniu całości i wie się, że ta opowieść będzie w nas pobrzmiewać jeszcze długo po jej odłożeniu na regał. Czy to jest arcydzieło? Myślę, że tak, bo da się odczuć, że amerykański noblista jak nikt potrafi zajrzeć w zakamarki ludzkiej duszy i charakterów i je opisać tak, byśmy mogli żyć emocjami bohaterów, a tym samym bardziej zrozumieć ich motywy i decyzje. Faulkner do dziś pozostaje więc tym amerykańskim pisarzem, który najlepiej potrafi zgłębić kondycję ludzką i pochylić się nad nią, w swój charakterystyczny sposób, dając nam powód do refleksji i zadumy. Mistrzostwo. Serdecznie polecam!!!
Za książkę dziękuję @znak_literanova i @monika_i_ksiazki

Jak większość powieści Williama Faulknera i ta ma miejsce w fikcyjnym hrabstwie Yoknapatawpha. Wszystko zaczyna się od śmierci pogrążonej w agonii Addie, matki i żony. Wkrótce cała jej rodzina, mąż i pięcioro dzieci wyruszy do odległego Jefferson, które zmarła wybrała na pochówek. Podróż jaką przyjdzie im przebyć będzie nie tylko dosłowna, ale i wewnętrzna. Dlatego są mocne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
543
151

Na półkach:

Jest upalny lipiec. Przez otwarte okno, do środka pomieszczenia, a dokładniej do Addie Bundren, nieustannie wdziera się zapach nadgryzionego przez piłę drewna i dźwięk rżniętych desek. W agonii, której doświadcza kobieta, może jeszcze podejmować decyzje: wybierać te odpowiednie deski, z których powstanie trumna. Ostatnie życzenie, którego spełnienie przyobiecał jej mąż, Anse, wypowiedziała już dawno: chce zlec w odległej ziemi; w tej, w której przyszła na świat. Gdy więc konanie przeistacza się w zgon, rodzina Bundrenów wybiera się w podróż do przyrzeczonego zmarłej miejsca…

Śmierć kobiety rozpoczyna podróż – zarówno dosłowną, jak i wewnętrzną. Z tego powodu „Gdy leżę, konając” Williama Faulknera można uznać za powieść drogi; za opis pewnego procesu, który ogarnie każdą postać uwikłaną w agonię i śmierć Addie.

Opowieść rozpisana została na wiele zróżnicowanych psychologiczne i językowo głosów, które wzajemnie się przenikają i uzupełniają dalszą część historii. Ta stopniowo zmienia swój ton: od poważnej i smutnej, aż po… zabawną – groteskową i miejscami makabryczną.

Za nowy przekład odpowiada Jacek Dehnel. Nie mam porównania z poprzednim, ale w tym wydaniu Faulkner brzmi doskonale [np. piła, która podczas cięcia desek „wchrapuje” się w drewno (s. 45)].

„Gdy leżę, konając” odsłoniło przede mną inne oblicze Faulknera, którego znałem do tej pory ze „Wściekłości i wrzasku”, „Światłości w sierpniu” i „Flagi pokrył kurz”. W przeciwieństwie do tych trzech pozycji, „Gdy leżę, konając”, zawiera w sobie mnóstwo groteski i czarnego humoru. Przy tym wszystkim, książka wciąż jest iście „faulknerowska”: mistrzowsko napisana, genialnie poprowadzona i z barwnymi postaciami. Wyśmienita lektura. 👍

Egzemplarz książki do recenzji otrzymałem od Znak Literanova w ramach współpracy barterowej.

Dłuższa recenzja na mojej stronie - link: https://karols.pl/gdy-leze-konajac-william-faulkner-recenzja/

Jest upalny lipiec. Przez otwarte okno, do środka pomieszczenia, a dokładniej do Addie Bundren, nieustannie wdziera się zapach nadgryzionego przez piłę drewna i dźwięk rżniętych desek. W agonii, której doświadcza kobieta, może jeszcze podejmować decyzje: wybierać te odpowiednie deski, z których powstanie trumna. Ostatnie życzenie, którego spełnienie przyobiecał jej mąż,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
408
214

Na półkach:

Ciekawy tytuł, ciekawy zarys fabuły, wybitny pisarz, a czy wybitna książka?

Matka o imieniu Addie umiera. Niebawem jej dzieci wraz z mężem i z nią w trumnie wyruszają w podróż na cmentarz, aby ją pochować. Śledzimy rodzinę, która na przestrzeni absurdalnych wydarzeń gnije i rozpada się niczym ciało nieboszczki. Każdemu poświęcona jest chwila. każdy prowadzi swoją rozgrywkę.

Faulkner wykorzystał strumień świadomości, aby poprowadzić czytelnika przez opowieść. Połączenie tej techniki z językiem, którym się posługuje, nie jest najłatwiejszy, również dla czytelnika, choć nie sposób nie cenić pisarskiej wartości tekstu. Brak tutaj kwiecistych neologizmów, bardziej powinniśmy się skupić na użytych wyrazach, szyku zdania i konstrukcjach wypowiedzi.

Podzieliłbym tę książkę na trzy części. Wprowadzający początek przed wędrówką, wędrówkę i zakończenie akcji. Najpierw czułem zainteresowanie samym pomysłem, potem znużenie gęstą, lecz niejasną akcją, a na końcu dostałem intrygujące zakończenia. To taki rodzaj książki, która podczas czytania nie wydaje się wybitna, dopiero kiedy ją skończymy, trochę w nas poleży to nabiera większej wartości. Trzeb zauważyć, że genialnym posunięciem wydawnictwa jest danie przestrzeni tłumaczowi, który w posłowiu wyposaża czytelnika w kontekst tworzenia opowieści i samego przekładu.

Z pewnością zostanie we mnie ta książka, choć nie wbiła mnie w fotel, to kawał literatury, z którym polecam Wam się zapoznać.

Instagram: Mateusz o książkach

.

Ciekawy tytuł, ciekawy zarys fabuły, wybitny pisarz, a czy wybitna książka?

Matka o imieniu Addie umiera. Niebawem jej dzieci wraz z mężem i z nią w trumnie wyruszają w podróż na cmentarz, aby ją pochować. Śledzimy rodzinę, która na przestrzeni absurdalnych wydarzeń gnije i rozpada się niczym ciało nieboszczki. Każdemu poświęcona jest chwila. każdy prowadzi swoją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
85
85

Na półkach:

Książka wirtuozerska, majstersztyk, w którym nie ma zbędnych słów. Wielkie dzieło, w którym można zatopić się na kilka wieczorów.

Nowy przekład Jacka Dehnela wzbudza kontrowersje samą zmianą tytułu, ale była ona konieczna, o czym za chwilę kilka słów napiszę.

Co tu się wyczynia? To pytanie towarzyszy czytelnikowi powieści Faulknera od pierwszego jej zdania. "Jewel i ja wracamy z pola, idąc ścieżką gęsiego". Kim jest Darl, narrator pierwszego fragmentu "Kiedy leżę, konając"? Co się dzieje w szopie, z której dochodzi dźwięk piły Casha? I dlaczego "Addie Bundren nie mogłaby sobie wymarzyć lepszego cieśli, lepszej skrzyni, coby w niej lec"? Strona po stronie, narratorzy powieści Faulknera odkrywają przed nami swój świat. Ale nigdy do końca. Zawsze bohater, czy narrator wiedzą więcej niż my. Naszym zadaniem podczas lektury jest układanie puzzli. I zagłębianie się w dziwny, mroczny świat bohaterów tej powieści.

Napisano o tej książce już tomy, ma hasło w odpowiednich encyklopediach, więc wyjaśnień akcji państwo poszukają w sieci. Skupić bym chciał się na dwóch intuicjach, które towarzyszyły mi podczas lektury.

Czytając Faulknera wydaje mi się, że jednym z tematów tej powieści jest godność i walka o nią. Amerykański pisarz nie spodobały się współczesnym coachom życia. Cierpienie tu nikogo nie uszlachetnia. Ubóstwo jest po prostu ubóstwem, a "moja matka jest rybą", jak mówi Vardaman, jeden z synów - być może najmłodszy, ale to nie jest oczywiste - Addie Bundren. Temat godności pojawia się już na samym początku "Kiedy leżę...". Oto Addie Bundren umiera i patrzy jak jej syn Cash z mozołem przygotowuje dla niej trumnę. Jednak słowo "trumna" pojawia się tu dopiero po dłuższej chwili. Gdy Addie żyje, żaden z narratorów nie odważa się go wypowiedzieć.

I to leżenie, którego niestety oszczędziła nam poprzednia tłumaczka dzieła Faulknera, Ewa Życieńska. Jacek Dehnel przywraca leżeniu i patrzeniu właściwe im znaczenie. Nie jest to przecież leżenie, które jest tylko oznaką słabości. A leżenie momentami wręcz władcze. Świat - przynajmniej przez chwilę - kręci się wokół Addie Bundren.

Faulkner: "She is propped on the pillow, with her head raised so she can see out the window..."

Życieńska: "Pod głowę jej podłożyli poduszkę, żeby mogła wyglądać przez okno..."

Dehnel: "Leży oparta na poduszce, z uniesioną głową, żeby mogła patrzeć przez okno..."

Dwie sprawy uderzają od razu. U Dehnela Addie Bundren patrzy. I to patrzenie jest kluczowe, bo wokół niego rozgrywa się dramat pierwszej części powieści. I leżenia. A nie podłożenia poduszki, nie wyglądania.

"Addie Bundren, co umiera w samotności, skrywając dumę i złamane serce. Zadowolona, że odchodzi. Leży tam, oparta wysoko na poduszkach, coby patrzeć, jak Cash buduje trumnę, mając baczenie, żeby jej nie spartaczył, bo przecież te chłopy to niczym się nie przejmują...".

Addie Bundren leży. I panuje nad sytuacją. "Szorstkim, mocnym, nienadwątlonym" głosem woła syna chwilę przed śmiercią. Scena śmierci i to, co się po niej dzieje, są rozpisane mistrzowsko. Gdy już wydaje nam się, że wszyscy są pogodzeni z odejściem kobiety, spada deszcz, a Vardaman wybiega z chaty w szaleńczym, wizyjnym pędzie. Tu Faulkner mógł sobie pozwolić na wybujały, ekspresjonistyczny język i widać, że jest to pisanie dopracowane co do najdrobniejszej frazy.

Faulkner miesza stylistyki, języki, sposoby opowiadania. Bohaterowie odróżniają się od siebie sposobem formułowania myśli, zbliżaniem się do strumienia świadomości. Dehnel wspaniale to oddaje, a lektura może traci przejrzystość, którą osiągała poprzednia tłumaczka, ale zyskuje na zbliżeniu się do oryginału.

Bardzo podoba mi się również fakt, że - podobnie jak Tarczyński w "Świetle w sierpniu" - Dehnel również przywraca faulknerowskie neologizmy. Mamy zatem, przykładowo, "nieulampioną ścianę" w miejscu "unlamped wall", zamiast "ściany bez lampy", jak tłumaczyła poprzednia tłumaczka. Zdecydowanie wolę nieulampioną ścianę.

Czy czytać? Czytać, próbować zmierzyć się z tym dziełem, bo życie bohaterów Faulknera nie zostaje tu wykorzystane do stworzenia powieści z kluczem, umoralniającej, quasi mitologicznej opowieści o siłach zła i dobra czy naturze.

Faulkner pisze inaczej, nie nakładając na swoich bohaterów gotowych klisz, wsłuchując się w swój/ich język i z niego wyprowadzając cały świat.

Niezwykła lektura.

Książka wirtuozerska, majstersztyk, w którym nie ma zbędnych słów. Wielkie dzieło, w którym można zatopić się na kilka wieczorów.

Nowy przekład Jacka Dehnela wzbudza kontrowersje samą zmianą tytułu, ale była ona konieczna, o czym za chwilę kilka słów napiszę.

Co tu się wyczynia? To pytanie towarzyszy czytelnikowi powieści Faulknera od pierwszego jej zdania. "Jewel i ja...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 695
  • Przeczytane
    617
  • Posiadam
    99
  • Ulubione
    26
  • Teraz czytam
    24
  • Literatura amerykańska
    20
  • Chcę w prezencie
    13
  • Klasyka
    11
  • Nobliści
    7
  • 2012
    6

Cytaty

Więcej
William Faulkner Kiedy umieram Zobacz więcej
William Faulkner Kiedy umieram Zobacz więcej
William Faulkner Kiedy umieram Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także