Papierowi ludzie

Okładka książki Papierowi ludzie William Golding
Okładka książki Papierowi ludzie
William Golding Wydawnictwo: Rebis Seria: Salamandra literatura piękna
180 str. 3 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Salamandra
Tytuł oryginału:
The Paper Men
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
1995-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1988-01-01
Liczba stron:
180
Czas czytania
3 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
83-7120-036-6
Tłumacz:
Leszek Stafiej
Tagi:
krytyka humor pisarz krytyk literacki
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
125 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
327
327

Na półkach:

Bohaterem powieści (choć nie myślę, że to alter ego Goldinga) jest dojrzały pisarz, samotnik, ze skłonnością do alkoholu. Tematem zaś książki są jego zmagania ze sobą, popularnością, odrzuceniem przez żonę. Najbardziej jednak nie może pogodzić się z upływającym czasem. Nie mogę pogodzić się z niskimi ocenami, bo to prawdziwe cudo.

Bohaterem powieści (choć nie myślę, że to alter ego Goldinga) jest dojrzały pisarz, samotnik, ze skłonnością do alkoholu. Tematem zaś książki są jego zmagania ze sobą, popularnością, odrzuceniem przez żonę. Najbardziej jednak nie może pogodzić się z upływającym czasem. Nie mogę pogodzić się z niskimi ocenami, bo to prawdziwe cudo.

Pokaż mimo to

avatar
156
146

Na półkach:

Kiedy zabrałam się za „Papierowych ludzi” Williama Goldinga, autora „Władcy much”, spodziewałam się, że od pierwszych stron będzie mi towarzyszyć nastrój grozy. Okładka i tytuł sugerowały jednak, że będzie inaczej. Okładka i tytuł miały rację.
Przez pierwsze kilkadziesiąt stron wybuchałam śmiechem. Przygody pisarza, Wilfreda Barclay’a i zajmującego się jego pisarstwem badacza, Ricka Tuckera, z początku są groteskowo śmieszne.
Z czasem jednak śmiech zanika. Miejsce złośliwości i utarczek zajmują obsesja i obłęd, w dużej mierze alkoholowy. Potworny egoizm Barclay’a, niezdolnego do utrzymania jakichkolwiek relacji, zderzony z desperacją Tuckera, usiłującego zdobyć materiały do jego biografii, tworzą coraz bardziej toksyczną mieszankę.
W książce jest wiele tropów literackich i religijnych, przy niektórych wiedziałam, że coś dzwoni, ale nie wiedziałam, w którym, nomen omen, kościele. Jest chyba taka linia interpretacyjna, wedle której zapijaczony Barclay niesie swój krzyż niemalże jak Chrystus, ale jeśli tak, to kompletnie się z tym nie zgadzam. Wizyty w kościołach, raczej budzą w pisarzu poczucie grzechu i winy. W zasadzie słusznie, tylko że nie próbuje win naprawić.
No, ale żeby interpretować, to trzeba najpierw przeczytać, do czego serdecznie zachęcam

Kiedy zabrałam się za „Papierowych ludzi” Williama Goldinga, autora „Władcy much”, spodziewałam się, że od pierwszych stron będzie mi towarzyszyć nastrój grozy. Okładka i tytuł sugerowały jednak, że będzie inaczej. Okładka i tytuł miały rację.
Przez pierwsze kilkadziesiąt stron wybuchałam śmiechem. Przygody pisarza, Wilfreda Barclay’a i zajmującego się jego pisarstwem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
36

Na półkach: ,

Powieść ciężka i przykra, w jej trakcie śledzimy właściwie rozkład człowieka, bo nawet już nie upadek. Osuwanie się w coraz głębszą samotność, na którą bohater sam siebie skazuje, w coraz większe i większe szaleństwo, odrzucenie wszystkiego - w imię ucieczki, ucieczki, ucieczki.

Powieść ciężka i przykra, w jej trakcie śledzimy właściwie rozkład człowieka, bo nawet już nie upadek. Osuwanie się w coraz głębszą samotność, na którą bohater sam siebie skazuje, w coraz większe i większe szaleństwo, odrzucenie wszystkiego - w imię ucieczki, ucieczki, ucieczki.

Pokaż mimo to

avatar
247
65

Na półkach:

Mam mieszane uczucia po tej książce. Zastanawiam się, czy Golding pisząc starał się stworzyć wrażenie dzieła napisanego przez starzejącego się alkoholika z coraz bardziej szwankującym umysłem i stąd te wszystkie szarpane zdania i chotyczny sposób prowadzenia narracji. To oczywiście by pasowało, taki świadomy zabieg literacki można chyba spokojnie przypisać nobliście. Z drugiej strony, mnie, jako prostego czytelnika, raczej mało interesuje jak prawdziwie twórca oddał język alkoholika, jeżeli efekt końcowy mocno przeszkadza mi w lekturze.

Sam pomysł - biografa ścigającego pisarza na przestrzeni lat, przy czym obaj, i biograf, i pisarz zaczynają mieć na tym punkcie obsesję - jest całkiem dobry. Jest też w tej powieści coś, co mimo wszystko nie pozwala odrzucić ją z niesmakiem (noblista czy nie noblista). Same dialogi, chociaż pourywane, miejscami bezsensowne, w gruncie rzeczy są realistyczne, bo przecież ludzie faktycznie często tak właśnie rozmawiają.

Ale jednak - ten styl, ten styl!

Dlatego na koniec nie mogę dać więcej niż 6, a i nad tą szóstką długo się zastanawiałem.

(I nieważne, noblista to napisał, czy nie noblista)

Mam mieszane uczucia po tej książce. Zastanawiam się, czy Golding pisząc starał się stworzyć wrażenie dzieła napisanego przez starzejącego się alkoholika z coraz bardziej szwankującym umysłem i stąd te wszystkie szarpane zdania i chotyczny sposób prowadzenia narracji. To oczywiście by pasowało, taki świadomy zabieg literacki można chyba spokojnie przypisać nobliście. Z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
523
510

Na półkach:

Golding za mądry dla maluczkich, Golding za nudny dla maluczkich... No cóż Władcy much - rewelacyjni i postawieni jak chłop krowie na rowie..Spadkobiercy level hard ale da się ogarnąć. Papierowi ludzie hmmm no cóż..pretensjonalni, absurdalni, pełni rozbuchanej alegorii i wielkiej siły własnego ja pisarza.. To już ten etap kiedy pisarz mówi- będę pisać jak chce a ty się czytelniku dostosuj albo zgiń! Powieść ciężka, ale bardzo ludzka, wszystkie wady ludzkie pokazane jak na dłoni. Końcówka taka jak w każdej powieści Goldinga smutna i nie dająca złudzeń ale jakże typowo ludzka! Jak każda powieść pisarze, (mimo, że ta jest dosyć pretensonalna- ale to ze względu na temat, bo o pisarzu, więc musi taka być)..powieść obdziera nas z mięsa do łysej kości.

Golding za mądry dla maluczkich, Golding za nudny dla maluczkich... No cóż Władcy much - rewelacyjni i postawieni jak chłop krowie na rowie..Spadkobiercy level hard ale da się ogarnąć. Papierowi ludzie hmmm no cóż..pretensjonalni, absurdalni, pełni rozbuchanej alegorii i wielkiej siły własnego ja pisarza.. To już ten etap kiedy pisarz mówi- będę pisać jak chce a ty się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
908
723

Na półkach:

Uwielbiam ją (y)

Uwielbiam ją (y)

Pokaż mimo to

avatar
139
135

Na półkach: ,

Wilfred Barclay opisuje swoją historię, której główny wątek polega na tym, iż Rick L. Tucker stara się napisać biografię autora, a ten się nie zgadza. Bohaterowie to się ścigają, to uciekają przed sobą, a przez stres widzą różne nieprawdziwe rzeczy. Ostatecznie Wilf postanawia sam napisać biografię, z czym Rick nie może się pogodzić, gdyż na szukanie pisarza poświęcił całe życie.

Wilfred Barclay opisuje swoją historię, której główny wątek polega na tym, iż Rick L. Tucker stara się napisać biografię autora, a ten się nie zgadza. Bohaterowie to się ścigają, to uciekają przed sobą, a przez stres widzą różne nieprawdziwe rzeczy. Ostatecznie Wilf postanawia sam napisać biografię, z czym Rick nie może się pogodzić, gdyż na szukanie pisarza poświęcił całe...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

Dokładniejszy tytuł powieści brzmiałby „Ludzie papieru” i na pewno lepiej ilustrowałby treść, ponieważ głównymi bohaterami są pisarz oraz badacz chcący napisać jego biografię – obaj na swój sposób grzebią w papierach. I są tak fantastycznie wymyśleni, że trudno nazwać ich postaciami papierowymi.
Golding interesująco i z humorem pokazał środowisko literackie oraz problem życiorysu na sprzedaż, a więc temat coraz bardziej na czasie. Uroku „Papierowym ludziom” dodają opisy szwajcarskich krajobrazów i cytaty z poetów angielskich.

Dokładniejszy tytuł powieści brzmiałby „Ludzie papieru” i na pewno lepiej ilustrowałby treść, ponieważ głównymi bohaterami są pisarz oraz badacz chcący napisać jego biografię – obaj na swój sposób grzebią w papierach. I są tak fantastycznie wymyśleni, że trudno nazwać ich postaciami papierowymi.
Golding interesująco i z humorem pokazał środowisko literackie oraz problem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
104
7

Na półkach: ,

Ciężko mi opisać rozczarowanie tą lekturą. Jako fan Goldinga spodziewałem się na prawdę wiele i nie powiem sam początek wiele obiecuje, ale im bardziej w głąb tym gorzej. Golding, który słynie z tego, że swoim językiem dosłownie uwodzi czytelnika tutaj zaprezentował styl pozbawiony stylu, narracyjnie i fabularnie męczy, nudzi i zniechęca, choć to książka niespełna dwustu stronicowa. Niestety ukryte sensy i wnikliwsza lektura do której zachęca posłowie nieszczególnie mnie interesują, bo niezgrabności tego dzieła nie sposób w żaden sposób naprawić.

Ciężko mi opisać rozczarowanie tą lekturą. Jako fan Goldinga spodziewałem się na prawdę wiele i nie powiem sam początek wiele obiecuje, ale im bardziej w głąb tym gorzej. Golding, który słynie z tego, że swoim językiem dosłownie uwodzi czytelnika tutaj zaprezentował styl pozbawiony stylu, narracyjnie i fabularnie męczy, nudzi i zniechęca, choć to książka niespełna dwustu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
567
443

Na półkach:

W swoim czasie książki Goldinga (szczególnie "Władca much" - także w filmowym ujęciu Petera Brooka - ale i "Spadkobiercy", czy "Chytrus") budziły we mnie niepokój, ale i ciekawość. Tym razem siegnęłam po "Papierowych ludzi" skuszona ich małym wymiarem. Otacza mnie "morze" księżek o Indiach (takie papierowe Indie),więc chciałam pewnego płodozmianu, z góry zakładając, że przeczytanie tej zaledwie 180 stronicowej książki nie zajmie mi dużo czasu.
Książka mnie rozczarowała. W pewnym momencie zaczęłam właściwie znudzona czytać ją po przekątnej, więc to, co piszę jest bardzo subiektywną opinią. Bohater tego monologu to sześćdziesięcioletni pisarz, któremu zdarza się siebie nazywać "klownem, który gubi spodnie", prześladowany kilkoma obrazami nieudanych związków, udręczony krytykiem literackim węszącym wokół niego w poszukiwaniu materiału do napisania jego biografii (hiena krążąca wokół zmęczonego sobą narcyza). Jakieś zdrady, szantaże emocjonalne, jakiś grzech być może mimowolnego i zatajonego morderstwa, wspomnienie chłopięcych erekcji, dużo alkoholu i smutek powrotu do domu, w którym czeka na niego cień kogoś, kiedyś bliskiego, od kogo bohater słyszy słowa" Nie masz wprawdzie pojęcia, co to znaczy opiekować się kimś, ale jesteś za słaby, żeby uciec."
Ogólnie nie polubiłam bohatera. Nie budził mojego współczucia, zdarzało mu się mnie mierzić: np gdy patrząc na zrozpaczoną córkę konstatuje: "Ale ja nie byłem jej ojcem, tylko obcym, który z obrzydzeniem patrzył na to, co kapało jej z oczu i nosa".
No cóż, zaskakujące zakończenie i język powieści czasem zimny, czasem zabawny zwracał chwilami moją uwagę. Golding pisze:

o śmierci:

"przecież nic się nie stało, opadł tylko liść."

o wyborze bohatera: między "poniżającym strachem przed własną świętością a bezpieczną świadomością łotrostwa" (od razu można się domyślić, co wybrał bohater nawiązując do trzech krzyży na Golgocie)
o starzeniu się:

"Tak oto człowiek, który się starzeje, nie potrafi skrócić dystansu między słowami, które ma w głowie i słowami, które ma na języku".

"Opuszczał mnie wiek średni, zbliżało się coś bardziej podeszłego i niezbyt mi się to podobało".

o zobojętnieniu z wiekiem:

"Bywało, że myśl oraz poczucie życia wzbierało we mnie falą zdumienia, które wyzwalało milczący wewnętrzny okrzyk: niemożliwe, żebyś to był ty!. Lecz to byłem ja. Teraz widzę, że dobiegając sześćdziesiątki, ograniczyłem się do stanu, w którym myśli się i odczuwa jak najmniej. Byłem oczami i apetytem."

o pisaniu:

"Zwyczaj wypisywania na papierze kłamstw w takiej formie, że ubodzy umysłem upatrywali w nich wskazówkę, znajdowali pocieszenie i przyjaźń, rzekomo na własną szkodę".

o spostrzeganiu świata:

"Wyższy stopień hedonizmu: człowiek staje się własnymi oczami"

autoironia bohatera

"Z niepokojem poznałem w tym wszystkim palec swojego osobistego nemezis, ducha farsy"

o małżenstwie bohatera:

"Zupełnie nie pasowaliśmy do siebie i jedyne, co potrafiliśmy wspólnie osiagnąć to dysonans (...) Nawet wtedy mieliśmy jeszcze szansę porozumieć się i ciagnąć dalej te nasze konieczne zmagania, dopóki wiek i zobojętnienie nie obdarzyłyby nas wzajemnym poczuciem humoru".

o egotyzmie:

"Słuchałem z rozbawieniem, poddając się przyjemnemu masażowi mojej osobowsci".

o zagubieniu i samotności:

"Pamiętam, jak kiedyś, tylko nieznacznie pijani, sprzeczaliśmy się z pewnym mężczyzną, którego nie spotkałem już nigdy więcej, o kraj, w jakim się znajdujemy, po czym zgodziliśmy się, ze każdy z nas jest w innym. Nie pamiętam, kto miał rację, być może żaden z nas. Były też przecież rozmowy przy barze. W końcu jednak dopadło mnie to uczucie. Byłem samotny".

coś o Indiach:

"Gdy zaczynał mnie nudzić widok z baru czy kawiarni, to - zaraz, zaraz, ktoś coś mówił o przełomie Brahmaputry - leciałem do Kalkuty"

Mimo wypisanych cytatów i ciekawego końca, już zaczynam zapominać tę książeczkę.

W swoim czasie książki Goldinga (szczególnie "Władca much" - także w filmowym ujęciu Petera Brooka - ale i "Spadkobiercy", czy "Chytrus") budziły we mnie niepokój, ale i ciekawość. Tym razem siegnęłam po "Papierowych ludzi" skuszona ich małym wymiarem. Otacza mnie "morze" księżek o Indiach (takie papierowe Indie),więc chciałam pewnego płodozmianu, z góry zakładając, że...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    200
  • Chcę przeczytać
    163
  • Posiadam
    40
  • Teraz czytam
    4
  • Chcę w prezencie
    4
  • Nobliści
    3
  • Niedoczytane
    2
  • Laureaci nobla
    1
  • Wyrzut sumienia
    1
  • Wymienię
    1

Cytaty

Więcej
William Golding Papierowi ludzie Zobacz więcej
William Golding Papierowi ludzie Zobacz więcej
William Golding Papierowi ludzie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także