rozwiń zwiń

Koniec wieczności

Okładka książki Koniec wieczności
Isaac Asimov Wydawnictwo: Amber Seria: Mistrzowie SF i Fantasy fantasy, science fiction
190 str. 3 godz. 10 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Mistrzowie SF i Fantasy
Tytuł oryginału:
The End of Eternity
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2003-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2003-01-01
Liczba stron:
190
Czas czytania
3 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
8372455880
Tłumacz:
Adam Kaska
Tagi:
Asimov imperium podróże w czasie powieść amerykańska
Średnia ocen

                7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Tajemnica Ramy Arthur C. Clarke, Gentry Lee
Ocena 7,2
Tajemnica Ramy Arthur C. Clarke, G...
Okładka książki Piknik na skraju drogi Arkadij Strugacki, Borys Strugacki
Ocena 7,7
Piknik na skra... Arkadij Strugacki, ...
Okładka książki Pozytronowy człowiek Isaac Asimov, Robert Silverberg
Ocena 7,8
Pozytronowy cz... Isaac Asimov, Rober...
Okładka książki Burza słoneczna Stephen Baxter, Arthur C. Clarke
Ocena 7,1
Burza słoneczna Stephen Baxter, Art...
Okładka książki Droga Do Science Fiction. Od Wellsa Do Heinleina Isaac Asimov, Edgar Rice Burroughs, Aldous Huxley, Murray Leinster, Jack London, H.P. Lovecraft, Lester del Rey, Olaf Stapledon, Herbert George Wells, Jack Williamson, Alfred Elton van Vogt
Ocena 7,2
Droga Do Scien... Isaac Asimov, Edgar...

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
119 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
543
539

Na półkach:

Wszechświat, królestwo wszechrzeczy, kosmos. Bez względu na to, jak nazwiemy przestrzeń, która nas otacza, w której to zakresie faluje, drga i rozciąga się tkanka, gdzie zanurzone są jakby zastygłe, będące w bezruchu planety, gwiazdy, obłoki protomaterialne i cała gama materii gwiezdnej, to i tak jest ona tak ogromna, tak niezmierzona, że wydaje się być absolutnie nieskończona. Dlatego też Wszechświat sam w sobie jest dla naukowców potężnym wyzwaniem. Jego natura, mimo iż wydawać by się mogło, że wiemy o nim dość sporo, jest niezgłębiona, w ten sposób wychodząc naprzeciw naszym umysłom niczym gigantyczny kotłujący się znak zapytania. Przestrzeń, w której zanurzone jest kosmiczne, wszech-galaktyczne życie to taka gigantyczna osobliwość. Jest ona tak mała i tak duża, że z naszej perspektywy jest po prostu nieskończona, jakby istniała wiecznie, wiecznie miała swój początek i wiecznie sie rozszerzała. Jednak najdziwniejsze jest to, że jakby nie patrzeć na najbardziej fundamentalnym poziomie jest ona po prostu nieskończenie minimalna, ale jednak skończona, gdzie według grawitacji kwantowej nic nie może być mniejsze od tzw. długości Plancka, czyli długości fizycznej mniejszej o 10 do 20 potęgi rzędów od rozmiaru protonu, której to wartość jak widać jest hiper-absurdalnie niska. Natomiast górne granice pomiarowe tej gigantycznej jednostki, organizmu, superbytu – jak zwał tak zwał - jakim jest nasz Wszechświat są takie, że, mówiąc krótko: kiedyś on jednak powstał, miał swój początek, i mimo że wciąż się rozrasta, jak niekontrolowana masa ciasta w piekarniku, to kiedyś się on skończy, nawet za tryliony lat, gdy wygasną ostatnie cząstki subatomowe i pozostanie tylko chmura prawdopodobieństw – wirtualnych cząstek, dziwnych ziarnistości i fluktuacji kwantowych.

Powyższa naukowa dygresja jest o tyle istotna, że pozwala nastroić się na meritum niniejszych rozważań, którym będzie literatura beletrystyczna wykorzystująca w swym dorobku wszelkie nieścisłości i nieprawdopodobieństwa Wszechświata, w którym to pierwiastek ludzki ,,znalazł” swój dom: Ziemię. A te nieprawdopodobieństwa, to m.in. trudna do objęcia rozumnemu ,,umysłowi” człowieka nieskończoność Wszechświata. To ona nadaje czasoprzestrzeni, którą odkształcają grawitacyjnie planety, gwiazdy i inne masywne obiekty, abstrakcyjny i iluzoryczny charakter. W swojej normalnej skali Wszechświat jest pusty, nudny i z racji tego, że nie wiemy czy istnieje w nim inne inteligentne życie, niż my sami jest lekko bezsensowny. Rozumiem, że jest to niszczące, nihilistyczne podejście do koncepcji i samego znaczenia Wszechświata, ale taka jest prawda; a dopóki nie nawiążemy kontaktu z inną, na odpowiednim stopniu rozwoju Intergalaktyczną Cywilizacją dopóty wielu z nas będzie przejawiało te z goła ironiczne poglądy odnośnie jego teoretycznie niepraktycznego, bezsensownego celu trwania. Dlatego też pośród pisarzy sci-fi i fantasy z uwzględnieniem zwłaszcza na człon naukowy i futurystyczny są i tacy autorzy, którzy mierzą się z ideą ,,nieskończonego” Wszechświata, z tym czym on jest i ile znaczy dla naszej Cywilizacji, przedstawiając te koncepcje w najróżniejszy sposób. Pośród tych nietuzinkowych artystów, wyjątkowości i mistrzów pióra znalazł się genialny Isaac Asimov, który w środowisku kreatorów fantastyczno-naukowych fikcyjnych wątków i niezwykle barwnych światów, zajmuje – ba, wręcz piastuje - specyficzne stanowisko: jako jeden z prekursorów futurystycznych stawiających ludzkość na pewnym stopniu rozwoju technologicznego, ale dającym jej pewne wyzwanie, szansę na wykazanie się i wykorzystanie swojego potencjału, ot skonfrontowanie się z wieloma wyzwaniami, wizji. A tym wyzwaniem, tą wizją, przez którą Asimov w znaczny sposób wpłynął na fantastyczną popkulturową myśl ludzką było stworzenie całego cyklu opowiadań i powieści o "Robotach", gdzie np. Roboty jako maszyny z modułem ,,świadomości” i humanoidalnym wyglądem stawia się na przeciw ludzi; a my jako gatunek musimy się nauczyć z nimi żyć - tworzyć koegzystujące społeczeństwa. Przykładem takich dzieł może być "Ja, Robot" bądź poruszający książkowy klasyk z tej tematyki: "Pozytonowy Detektyw". Dodatkowo uzupełnienie dla tych pozycji Asimowa może stanowić wielotomowy cykl powieści "Fundacja" będących studium wielkich przemian oraz procesów historycznych w tym politycznych, jakie doświadcza w przyszłości ludzka Cywilizacja, które to wzmacnia literacka szata gatunku sci-fi. Jednakże pomijając te wielkie, jakże znaczące dzieła Asimova, warto zwrócić uwagę na równie mocną, mającą bardziej dramatyczny i profetyczny charakter pozycję literacką: "Koniec Wieczności", gdzie z perspektywy gatunku człowieka i gigantycznych zbiorowości, które on tworzy, osiągnięto tak niesłychany, aż przerażający stopień rozwoju technologiczno-kulturowego, że koncepcja Przestrzeni i Osi Czasu przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Wystarczy otworzyć tę powieść, przeczytać jej pierwsze kilkanaście stron, scalić się z jej wydarzeniami, fabułą i problematyką, by dojść do wniosku, że i tu istnienie Wszechświata nie ma sensu, skoro nic nie biegnie naturalną koleją rzeczy, a liczby takie jak 27, 482 czy 2456 służą do określania numeru wieku bądź tysiąclecia, w których podróżujący poza czasem i przestrzenią mogą dokonywać zmian, by coś ocalić, coś zyskać.

Nie-przestrzeń, nie-czas, Wiecznościowiec i Czasowiec. Tak, poprzez użycie tych konkretnych, jednych z wielu określeń, Asimov buduje prosty, ale i po części skomplikowany system powieści, w którym umieszcza gatunek ludzki; w którym to wciąga czytelnika, zaburzając mu ogólne pojęcie czasoprzestrzeni. Głównym bohaterem tej specyficznej o profetycznym, mroczno wizjonerskim wieszczącym koniec jakiegoś ważnego okresu tytule, książki, jest pewien ciekawski, czasami nadgorliwy młodzieniec - dwudziestokilkuletni - ale fizjologicznie - Harlan, który ze zwykłego człowieka egzystującego w normalnej rzeczywistości, gdzie czas płynie normalnym sielankowym rytmem, staje się początkującym Wiecznościowcem, pewną osobą, agentem, ,,sierżantem czasu” - a ciężko to w ogóle nazwać z racji tego jak przedstawiana jest tu macierz, ba, lub nie-macierz, w której rozgrywają się wszystkie wydarzenia - lub nawet Bogiem, czyli kimś, kto po wynalezieniu Pola Czasu w 24 stuleciu i skonstruowaniu Wieczności w 27 wieku, zmienia Rzeczywistość zaczynając od małych niegroźnych zmian przez małe ,,z”, a kończąc na ingerowaniu w Płaszczyznę Egzystencji przez duże „Z”. Harlan zostaje technikiem – jednym z początkujących specjalistów od kwestii społeczno-politycznych nie Ziemi, nie Świata, lecz Ludzkości, co ponownie podkreślam, iż ciężko jest wyobrazić sobie jakiekolwiek istnienie, w jakiejś nieskończonej odrębności poza normalnym biegiem technologicznym i kulturowym Cywilizacji, gdzie wszystko dojrzewa do pewnych wytycznych, osiąga określone cele, a w będącej poza czasem Wieczności całość, którą doświadczyć może ludzkość trzeba założyć, że zawsze miała ona miejsce, że zdarzyła się ona wczoraj lub zdarzyła się za kilka stuleci. Problemem nie jest, to, co będący pod opieką starszych rangą specjalistów – tzw. ,,Kalkulatorów”, m.in. Twissella i Finge’a, Andrew Harlan ma za zadanie wykonać, lecz w jakim otoczeniu przyjdzie mu to zrealizować, z jak spaczoną, chłodną, pozbawioną życia, tak, jak pozbawiona jest czegokolwiek Wieczność klasą ludzi będzie współpracował. Jednostajny oziębły rytm, bez szerszego postrzegania tego co osiągnęli Ziemianie; a w gruncie rzeczy jest to nie potrzebne, skoro przeskakuje się jak wprawny skoczek przez płotki, z 482 do 575 wieku. Lata przed wynalezieniem Pola Czasowego, z którego wyciągnięto potem „Wieczność” Mallansohna nazywa się "Prymitywem".

Mam wrażenie, że osiągnięcia ludzkości są dla ludzi jak Twissell i dla bardziej doświadczonych Wiecznościowców czymś tak zwykłym, jak ,,bardzo normalne" jest powietrze potrzebne nam do oddychania. Asimov po prostu miał to we krwi; wiedział jak zbudować "Koniec Wieczności"; wiedział, jak uwzględnić każdy element powieści, w której główne osobistości będą poruszać się poza ramami dostrzegalnej i objętej przez percepcję czasoprzestrzeni. Ów pisarz nie używał niewiadomo, jak skomplikowanych opisów wyglądu przestrzeni, subprzestrzeni, wymiarów bądź Niebytu czy Wieczności, ponieważ niezwykłym wyzwaniem byłoby wykreować pod względem literackim coś w czym fikcyjni bohaterowie żyją, poruszają się, tworzą nowe ,,Rzeczywistości”, coś, co mogłoby nie mieć trzech wymiarów lub być czymś wciąż się zmieniającym. Za stały ląd Harlanowi czy innemu specjaliści służyły zapewne poszczególne stulecia, choć ciężko być do końca pewnym, by w ich przypadku ograniczać się tylko do tego sposobu odczucia namacalnej przestrzeni. Asimov, co bardzo istotne, wiedział również, jak nadać temu dziełu lekką cząstkę ludzkiego, czyli bardziej uczuciowego, moralizującego i filozoficznego charakteru, a zrobił to poprzez stworzenie więzi między Andrew Harlanem a Noys – kobietą, która do ostatnich stron książki była zagadką, która widziała, co działo się z kulturą i techniką człowieka po 100 000 wiekach, która doprowadziła Andrew do zniszczenia mechanizmu Kotła, zniknięcia Wieczności i nadejścia ,,Nieskończoności”. Nie zapomnijmy, jak twórca sprawnie ominął paradoksy nadszarpywania struktury Osi Czasu i inne anachronizmy. ,,Nie bawił” się sylwetkami postaci i faktem, że mogły one do woli podróżować w czasie, skoro to, tą klasyczną ,,podróżą” nawet nie było. Tu chodziło o coś więcej. Tworzyło się Rzeczywistości i to nagminnie, a Harlan miał okazję spotkać się z samym sobą, co w żadnym stopniu nie wpłynęło na bieg wydarzeń przyszłych stuleci, czy stuleci w innych Uniwersach. Wolałbym być świadkiem powolnej adaptacji i ewolucji naszej Cywilizacji, niż egzystować w paradoksalnej Wieczności.

Wszechświat, królestwo wszechrzeczy, kosmos. Bez względu na to, jak nazwiemy przestrzeń, która nas otacza, w której to zakresie faluje, drga i rozciąga się tkanka, gdzie zanurzone są jakby zastygłe, będące w bezruchu planety, gwiazdy, obłoki protomaterialne i cała gama materii gwiezdnej, to i tak jest ona tak ogromna, tak niezmierzona, że wydaje się być absolutnie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 530
  • Chcę przeczytać
    1 453
  • Posiadam
    366
  • Ulubione
    54
  • Fantastyka
    38
  • Teraz czytam
    29
  • Science Fiction
    25
  • Chcę w prezencie
    22
  • 2022
    18
  • Audiobook
    15

Cytaty

Więcej
Isaac Asimov Koniec wieczności Zobacz więcej
Isaac Asimov Koniec wieczności Zobacz więcej
Isaac Asimov Koniec wieczności Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także