rozwińzwiń

Płonący Union Jack

Okładka książki Płonący Union Jack Marcin Mortka
Okładka książki Płonący Union Jack
Marcin Mortka Wydawnictwo: Agencja Wydawnicza RUNA Cykl: Karaibska krucjata (tom 1) fantasy, science fiction
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Karaibska krucjata (tom 1)
Wydawnictwo:
Agencja Wydawnicza RUNA
Data wydania:
2005-08-31
Data 1. wyd. pol.:
2005-08-31
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
8389595184
Tagi:
piraci morze przygoda humor
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
206 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1670
211

Na półkach:


avatar
444
302

Na półkach:

Morska przygoda, pełna akcji, z charakternymi postaciami i humorem charakterystycznym dla autora doczekała się pięknego wznowienia. Spędziłam naprawdę bardzo przyjemny czas z tą książką i szczerze polecam ją każdemu, kto jest amatorem morskich wojaży, lubi się pośmiać i potrzebuje oderwać się na kilka godzin od rzeczywistości.

Historię wykłada czytelnikowi kapitan William O'Connor, który wraz ze swoimi przyjaciółmi Edwardem oraz Vincentem wplątują się w masę kłopotów. Mają na głowie wściekłego gubernatora, Hiszpanów, piratów i kogo tam jeszcze wiatr przywieje. Powieść jest dynamiczna, pełna ekspresyjnych dialogów, wyszukanych pokładowych inwektyw i okrętowej atmosfery, która na każdym kroku przypomina filmy przygodowe. Choć główni bohaterowie nie są piratami, to ich załoga i cała otoczka klimatem przypominała mi "Piratów z Karaibów" i ekipę z Czarnej Perły. Każda postać jest tutaj inna i na swój oryginalny sposób ubarwia tę opowieść.

Fabuła jest prosta, ale potrafi zaskakiwać i bardzo zaangażować. Znalazły się tu nawet elementy nadnaturalne, które dodają historii uroku, a także pobudzają ciekawość i wyobraźnię. Z niecierpliwością czekam na wznowienie kolejnego tomu!

Morska przygoda, pełna akcji, z charakternymi postaciami i humorem charakterystycznym dla autora doczekała się pięknego wznowienia. Spędziłam naprawdę bardzo przyjemny czas z tą książką i szczerze polecam ją każdemu, kto jest amatorem morskich wojaży, lubi się pośmiać i potrzebuje oderwać się na kilka godzin od rzeczywistości.

Historię wykłada czytelnikowi kapitan William...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2370
2322

Na półkach:

Marcin Mortka nieplanowanie spełnił moje czytelnicze marzenia, ponieważ od dawna chodziła za mną morska przygoda. Niewiele jest powieści rozgrywających się na statkach, wodach i w pirackim otoczeniu a tu proszę: nagle otwiera się przede mną cykl, w którym wszystko zamyka się w jedną całość.

Jeśli nie straszna jest Wam choroba morska a przygoda na otwartej wodzie przyprawia Was o dreszcze ekscytacji – nie zastanawiacie się długo! Oto przed nami historia, podczas czytania której rzeczywistość przestaje na moment mieć znaczenie. Uciekamy w wir wielkiej przygody i to największy atut całej książki, ponieważ tylko zabawa, niebezpieczeństwa czy pokonywanie przeciwności stają nam na drodze do odkrywania kolejnych tajemnic. To nie jest książka, która ma nas umoralniać czy dawać lekcje życia – nie! Ona ma bawić i angażować a styl autora oraz jego nieograniczona wyobraźnia perfekcyjnie radzą sobie z tym wyzwaniem.

Porucznik Royal Navy William O’Connor miał zupełnie inne plany co do swojego życia a jednak los zadecydował za niego. Marzył, by zostać kapitanem okrętu wojennego i chociaż jego plany się ziściły to nie w taki sposób i nie z taką załogą jak oczekiwał. Ale czy można mieć pretensje do życia, że realizuje nasze cele? Porucznik próbuję zatem zaangażować swoich niechętnych do współpracy towarzyszy, by wraz z nim kontynuowali misje. Nie będzie łatwo, gdy ściga cię pech a nieprzyjemne wydarzenia wydają się przyciągać porucznika niczym magnes, ale kto mówił, że będzie łatwo?

Marcin Mortka z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru prowadzi nas przez morską przygodę, podczas której wszystko może się wydarzyć. Nie przykładajcie dużej wagi do logiczności niektórych momentów, ponieważ króluje tutaj misz-masz wątkowy, ale nie w złej wierze a po to, by namieszać w głowie czytelnika i zagwarantować podwójną zabawę. Główny bohater ściąga na siebie liczne problemy, niechętnie i niekoniecznie świadomie pakuje się w niebezpieczne akcje, ale ma jednocześnie u swojego boku wiernych przyjaciół, którzy zawsze służą pomocną ręką. I właśnie to doceniam w powieściach autora. Dopracowanie, precyzję, nawiązanie do konkretnych, ponadczasowych wartości a także nieograniczoną zabawę, która nieustannie angażuje nas w rozwijającą się przygodę. Śmiało mogę zatem powiedzieć, że wszystko w tej powieści było na swoim miejscu.

"Karaibska krucjata. Płonący Union Jack" zaprasza nas w nieznane i gwarantuję iście mortkową dobrą zabawę. Smaczne poczucie humoru, charyzmatyczna kreacja bohaterów a także zabawa, która wydaje się nie mieć końca prowadzą nas przez fabułę w zaskakująco szybkim tempie. Bawiłam się lepiej niż dobrze przy przerzucaniu kolejnych stron a jedyne czego żałuję to faktu, że książka skończyła się szybciej niż myślałam, ponieważ taką przygodę i takie emocje chce się kontynuować bez końca. Nie jesteście jeszcze przekonani? Nie ma na co czekać! Porzućcie wszystkie codzienne obowiązki na rzecz leniwego popołudnia i karaibskiej przygody.

Marcin Mortka nieplanowanie spełnił moje czytelnicze marzenia, ponieważ od dawna chodziła za mną morska przygoda. Niewiele jest powieści rozgrywających się na statkach, wodach i w pirackim otoczeniu a tu proszę: nagle otwiera się przede mną cykl, w którym wszystko zamyka się w jedną całość.

Jeśli nie straszna jest Wam choroba morska a przygoda na otwartej wodzie przyprawia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
349
216

Na półkach: , , ,

*Książka otrzymana dzięki uprzejmości wydawnictwa.

Marcin Mortka tak jak w przypadku cyklu o Madsie Voortenie, wraz z wydawnictwem SQN postanowił wznowić cykl o przygodach Williama O’Connora. Po “Karaibskiej Odysei”, otrzymaliśmy prequel tej historii pt “Karaibska Krucjata - Płonący Union Jack”.

Ten tom przybliża nas do różnych początków. Początku przyjaźni trzech kamratów Billiego, Edwarda i Vincenta. Początku objęcia roli kapitana Magdaleny, przez Billiego i pozyskania statku czy początku znajomości O’Connora z temperamentną Manuelą.
Tak jak w przypadku poprzednich książek autora, nie brakuje tu zabawnych sytuacji, humoru, chaosu czy solidnego mordobicia. Do tego dochodzą piraci, morskie bitwy i niewytłumaczalne zjawiska.

Styl przywódczy Billiego głównie opiera się na dużej dawce szczęścia i umiejętności kreowania takiego zamieszania jakiego świat nie widział. Czasami przez to gubiłam się w akcji, by za chwilę tak jak nasz kapitan wypłynąć z tego zamieszania i brnąć dalej w przygodę. To kto z kim walczy, kto kogo nie lubi i kto z kim się brata, by za chwilę go wystrychnąć na dudka, pozwoliło mi dojść do jedynego sensownego wniosku, że po prostu kto się napatoczy to z tym walczymy, nie ważne czy to Diabeł morski, Pirat, Hiszpan, Francuz czy Anglik. Billie całkiem przypadkowo ma dar do wpadania w tarapaty i rozpętywania strasznej rozróby. Na szczęście potrafi przemówić do zbieraniny zdemoralizowanych leni, pijaków, ślepców, złodziejaszków, półgłówków, piromanów, morderców czy panikarzy zwanych jego załogą, którzy jakimś cudem w obliczu bitki stają się całkiem przyzwoitą załogą.

Najmocniejszą stroną tej książki są William O’Connor, Edward Love i Vincent Fowler, trzech gości, którzy nie mogliby się bardziej różnić od siebie, tworzą świetną grupę przyjaciół, idealnie się uzupełniając. Podobają mi się kontrasty między nimi, każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy, a gdy postawić ich naprzeciwko jednego wroga, ten z góry ma przechlapane. Dynamika tych postaci, robi większą część roboty w tej książce. Widać, że znają się jak łyse konie i że doskonale wiedzą, jak się motywować i na siebie wpływać.

Tak jak pisałam w recenzji dotyczącej tomu poprzedniego Manuela jest moją najmniej ulubioną postacią, na szczęście w tym tomie nie wydała mi się, aż taką wariatką jak w tomie poprzednim (kolejnym),wręcz byłam w stanie dostrzec w niej przebłyski tego, co tak urzekło naszego kapitana. Z jakiegoś powodu autor uwielbia obdarowywać głównych bohaterów książek cechą pantoflarstwa. I mimo, że krzyczą, tupią, walczą i rządzą w swoich małych królestwach, to do kobiet w swoim życiu nie podskakują. Scena z nurkowaniem w cyckach rozbawiła mnie do łez, a to jak nasz kochliwy Billie przepadał było równie zabawne.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to naprawdę dużo się dzieje, uważam jednak, że dobrze jest się dać porwać w wir akcji i przygód, odkrywając kolejne niespodzianki samemu, dlatego nie chcę za dużo zdradzać.

To nie tajemnica, że książki pana Marcina bardzo mi leżą, szczególnie w kategorii rozrywki i humoru. Kolejnych tomów będę wyczekiwać. A was zachęcam do poznania twórczości autora i do wzięcia udziału w tych morskich przygodach.

*Książka otrzymana dzięki uprzejmości wydawnictwa.

Marcin Mortka tak jak w przypadku cyklu o Madsie Voortenie, wraz z wydawnictwem SQN postanowił wznowić cykl o przygodach Williama O’Connora. Po “Karaibskiej Odysei”, otrzymaliśmy prequel tej historii pt “Karaibska Krucjata - Płonący Union Jack”.

Ten tom przybliża nas do różnych początków. Początku przyjaźni trzech...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
45

Na półkach: ,

🐚🦑 Wiem co powiecie - że dopiero marzec, do lata w sumie daleko i że to nie jest pora na wakacyjne książki. Wiem aleee, tak bardzo mi tego brakuje; słonka, ciepłego wiatru, turkusowej wody i pysznego jedzenia. To wszystko zebrane razem sprawiło że z przyjemnością złapałam za książki będące totalnie POZA moją strefą czegokolwiek.

🐚🦑 Warto wspomnieć też o tym że to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Marcina. Przez to niestety nie umiem porównać ich do innych (: ale, no właśnie ale..

🐚🦑 Bawiłam się tu przepysznie - niczym ta szczęśliwa 🦦 w rzece. Styl jest lekki, opisy barwne a humor wręcz wylewa się z kartek. To sprawiło że przy obu tomach nie sposób się nudzić ! Trójkąt o nazwie O'Connor - Edward - Vincent zwyczajnie doprowadza do łez wierzcie mi 😉

🐚🦑 Obie książki są zapisem przygód pewnego pechowego porucznika. William O'Connor na samym początku był pełny ambicji. Chcial poprzez swoje zasługi zostać znanym kapitanem okrętu. CÓŻ wszyscy wiemy że życie bywa przewrotne i często złośliwe - wobec tego William dosyć szybko zostaje kapitanem pewnego okrętu którego akt własności zostawia wiele do życzenia - zwlaszcza gdy pech chłopaka ściąga na niego gniew morskiego diabła! A Żeby tylko jego..

🐚🦑 W Karaibskiej odyseji dalej podążamy śladami Williama. Tym razem jednak zobaczycie co się wydarzy gdy po ważnych zmianach w życiu bohatera znów wszystko wywróci się do góry nogami. A powrót na łajbę będzie szybszy niż się wszystkim wydaje..

Komu polecę książkę? Absolutnie każdemu! Bo można się tu cudownie bawić niezależnie od wieku.
Książki spokojnie możecie podsunąć komuś młodszemu 😀

🐚🦑 Wiem co powiecie - że dopiero marzec, do lata w sumie daleko i że to nie jest pora na wakacyjne książki. Wiem aleee, tak bardzo mi tego brakuje; słonka, ciepłego wiatru, turkusowej wody i pysznego jedzenia. To wszystko zebrane razem sprawiło że z przyjemnością złapałam za książki będące totalnie POZA moją strefą czegokolwiek.

🐚🦑 Warto wspomnieć też o tym że to moje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
306
103

Na półkach: ,

Poprzez niespotykane wręcz zrządzenie losu porucznik angielskiego Royal Navy William O'Connor zostaje kapitanem korsarskiej fregaty. Wraz ze swoimi dwoma wiernymi kompanami Edwardem i Vincentem wypływają w rejs by zawojować karaibskimi wyspami. I chociaż czekają na nich przygody mrożące krew w żyłach, nawet wśród najstarszych marynarzy, kapitański spryt i hart ducha załogi pomogą uniknąć zagłady. „Karaibska krucjata” to pierwszy tom serii autorstwa Marcina Mortki o przygodach kapitana statku pirackiego Williama O'Connora. Autor zabiera nas w podróż na osiemnastowieczne Wyspy Karaibskie, gdzie przynależność państwowa jest równie stała jak miłość marynarza do kurtyzany z przyportowego burdelu. Po raz kolejny otrzymujemy bardzo emocjonującą powieść, przepełnioną akcją i ogromną dozą humoru, który bawi do łez. Mnie osobiście książka bardzo przypadła do gustu i bardzo serdecznie ją wszystkim polecam.

Poprzez niespotykane wręcz zrządzenie losu porucznik angielskiego Royal Navy William O'Connor zostaje kapitanem korsarskiej fregaty. Wraz ze swoimi dwoma wiernymi kompanami Edwardem i Vincentem wypływają w rejs by zawojować karaibskimi wyspami. I chociaż czekają na nich przygody mrożące krew w żyłach, nawet wśród najstarszych marynarzy, kapitański spryt i hart ducha załogi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
137

Na półkach:

Czasem zachwyca i wciąga w książkę pierwsze zdanie i pierwszy rozdział. Tu obie te rzeczy były idealne. Tylko! Czemu nikt mi nie powiedział, że autor ma takie świetne poczucie humoru! Toż to zaczęłabym tę przygodę wcześniej 😁

Sam pomysł na książkę super, bardzo lubię pirackie klimaty, pewnie w związku z sentymentem do filmów z Jackiem Sparrowem. Dużo akcji, ścigania, ucieczek, prochu, morskich fal i piaszczystych plaż (czyli to czego w zimie mi brakuje). Muszę docenić też opisy morza, statków, wysp i miast z tamtych czasów, dzięki temu mogłam zatopić się w tamtym świecie i zapomnieć o tym naszym. Mało jest tu fantastyki, ale ta książka stoi wspomnianą akcją, intrygami i świetnie wykreowanymi bohaterami. A ich się lubi, albo nie, kibicuje, przeklina i tym podobne. Oprócz sporadycznego wspominania o cudownym kobiecym biuście, które było takie… Nie do końca wpadające w mój gust czytelniczy 😅 muszę stwierdzić, że ogromnym plusem są tu właśnie postaci kobiece, bo mają mocne charaktery, są zadziorne, nie dają sobie wejść na głowę - lubię takie bohaterki i oby w literaturze takich więcej.

Ta część to prequel, postanowiłam że tak właśnie rozpocznę tę serię (zamiast od 1. tomu) i muszę powiedzieć, że bawiłam się świetnie, czytajcie. A ja na pewno sięgnę po inne serie pana Mortki.

Czasem zachwyca i wciąga w książkę pierwsze zdanie i pierwszy rozdział. Tu obie te rzeczy były idealne. Tylko! Czemu nikt mi nie powiedział, że autor ma takie świetne poczucie humoru! Toż to zaczęłabym tę przygodę wcześniej 😁

Sam pomysł na książkę super, bardzo lubię pirackie klimaty, pewnie w związku z sentymentem do filmów z Jackiem Sparrowem. Dużo akcji, ścigania,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
760
714

Na półkach: ,

„Karaibska krucjata” to prequel „Karaibskiej odysei” Marcina Mortki, postanowiłem przeczytać ją w tej kolejności i myślę, że to była dobra decyzja. „Karaibska odyseja” podobała mi się bardziej, ale i ta książka okazała się dobra ;)

Porucznik O'Connor marzy o zostaniu kapitanem na własnym okręcie wojennym, a jego marzenie spełnia się w dość niespodziewany sposób, gdy za sprawą pewnych wydarzeń staje na czele załogi statku „Magdalena”, mając u boku dwóch wiernych przyjaciół, Love'a i Fowlera. Wszystko wskazuje na to, że na Karaibach wybucha właśnie wojna.

Ciekawie było poznać O'Connora w tej wersji – młodego, kochliwego, szalonego. To inna postać niż O'Connor z „Karaibskiej odysei” – tam był nieco rozsądniejszy, wierni żonie, ostrożniejszy. Obu polubiłam ;)

Jeśli chodzi o fabułę, przyznam, że trochę się momentami gubiłam, kto komu źle życzy 😅 Hiszpanie, Anglicy, Francuzi, wygląda na to, że na morzu i w portach nikt nikogo nie lubi. Zakończenie natomiast w moim odczuciu wyszło tak, jakby ktoś urwał książkę w połowie, jakby zapomniano dodrukować ostatnie rozdziały. Domyślam się, że będzie ciąg dalszy, bo obecnie niewiele zostało wyjaśnione. To znaczy... mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy. ;)

To, co mnie niezmiennie zachwyca w tym cyklu, to bardzo subtelne nawiązania do innych elementów popkultury, klasyków literatury itd. Są nienachalne i nie na siłę, ale jeśli uda nam się je wyłapać, zdecydowanie doceniamy. Wyłapałam m.in. nawiązania do wypowiedzi Jacka Sparrowa czy do doktora Dolittle. Głowę dam, że było ich tam jeszcze sporo więcej.

Nie czytało mi się tej powieści tak płynnie i łatwo jak „Karaibskiej odysei” czy serii o Kociołku, ale całkiem miło spędziłam z nią czas. Jeśli lubicie pirackie czy żeglarskie klimaty, spodoba Wam się ;)

„Karaibska krucjata” to prequel „Karaibskiej odysei” Marcina Mortki, postanowiłem przeczytać ją w tej kolejności i myślę, że to była dobra decyzja. „Karaibska odyseja” podobała mi się bardziej, ale i ta książka okazała się dobra ;)

Porucznik O'Connor marzy o zostaniu kapitanem na własnym okręcie wojennym, a jego marzenie spełnia się w dość niespodziewany sposób, gdy za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
400
197

Na półkach: ,

"Karaibska Krucjata" to prawdziwy początek przygód Williama O'Connora. Młody kapitan ma pod swoją opieką i rozkazami liczna załogę — złożoną z wielu indywuduów — oraz przejęty od Hiszpanów statek, "Magdalenę", o którego upomina się "były właściciel". Jest to początek jego kłopotów i jednocześnie wielkiej przygody.
.....

Przyznam, że "Karaibska Odyseja" podobała mi się bardziej od "Karaibskiej Krucjaty". Mam wrażenie, że tam natychmiast wraz z bohaterami weszłam w akcję, tu zaś na.... hm, właściwe tory musiałam trochę poczekać. Oczywiście ma to wiele swoich plusów, gdyż mogłam znacznie lepiej poznać bohaterów, a co za tym szło zrozumieć ich przyszłe wybory oraz to, dlaczego kilka lat później stali się właśnie tacy. Myślę, że jeszcze bardziej polubiłam się z Billy'm, Edwardem i Vince'em, ale do Manueli mam niestety to samo "ale". Zastanawiam się, co właściwie potem sprawiło, że Billy w ogóle się w niej zakochał. Dziewczyna jest zwyczajnie wredna, nie dostrzegam jej uroku. Ale może nasz kapitan po prostu lubi zołzy 😆
.....

Trochę na temat wątku paranormalnego — podobnie jak w poprzednim tomie był bardzo ładnie wpleciony w fabułę. Dało się uwierzyć zarówno w przesądy, jak i wszelkie diabły morskie. To zaś, w którą stronę poszła fabuła i końcówka tej części sprawia, że jestem bardzo ciekawa, co jeszcze spotkało Billi'ego i jego załogę.
.....

"Karaibska Krucjata" to przyjemny wstęp do tej serii i polecam zacząć właśnie od tego tomu przygodę z załogą Williama O'Connora. Mnie niestety tom 1 (prequel) nie podszedł tak bardzo jak późniejsze przygody bohaterów. Nie zdołałam wciągać się od razu, ale potem to się zmieniło. Nie żałuję czasu spędzonego z lekturą. Będę wyczekiwać kolejnej części. 7/10 ⚓

"Karaibska Krucjata" to prawdziwy początek przygód Williama O'Connora. Młody kapitan ma pod swoją opieką i rozkazami liczna załogę — złożoną z wielu indywuduów — oraz przejęty od Hiszpanów statek, "Magdalenę", o którego upomina się "były właściciel". Jest to początek jego kłopotów i jednocześnie wielkiej przygody.
.....

Przyznam, że "Karaibska Odyseja" podobała mi się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
439
88

Na półkach: , , ,

Karaibska krucjata opowiada o początkach Williama O'Connora jako kapitana okrętu. Młody, ambitny porucznik pełen ideałów i chęci wykazania się nie spodziewał się, że jego kariera skręci w zupełni innym kierunku niż służenie Royal Navy. Bohatera prześladuje pech, załoga składająca się z najgorszych typów spod ciemnej gwiazdy boi się nawiedzającego diabła morskiego, a wiadomo że nie tak łatwo wybić żeglarzom takie obawy z głowy. Na dodatek serce nie sługa i kapitan wzdycha do niewłaściwych panien, a w tle szykuje się wojna między potężnymi mocarstwami, do której Billy niechcący się przyczynia.

William i jego ekipa nie zostali moimi ulubionymi bohaterami wykreowanymi przez autora. Billy to dobry, trochę naiwny, ale nadrabiający szalonymi planami bohater, który wzbudza sympatie, ale na poziomie znajomego, z którym od czasu do czasu można wymienić uprzejmości, sprawdzić co u niego słychać. Nie tak jak Kociołek czy Mads, z którymi chciałoby się wyprawić na drugi koniec świata.

W tym tomie naprawdę dużo się działo, akcja nie zwalniała ani na chwilę, co sprawiło że książkę naprawdę się pochłaniało. Spodobał mi się morski klimat, walki z piratami i co najważniejsze humor, z którego Marcin Mortka słynie. Jestem ogromnie ciekawa skąd autor czerpał inspiracje do wymyślenia tych wszystkich kreatywnych wyzwisk. Bluzgi naprawdę pierwsza, tfu piracka klasa.

Największym minusem tej serii jest postać Manueli. Nie mogę znaleźć w niej żadnej cechy, za którą mogłabym ją polubić. Na szczęście w tym tomie było jej malutko, choć coś mi się wydaje, że w kolejnej części zostanie to nadrobione. Podobają mi się za to członkowie załogi - bosman O'Neil, cieśla Sanchez i nawigator Millard.

Warto także zwrócić uwagę na sposób wydania serii. Okładki po prostu zachwycają!

Karaibska krucjata opowiada o początkach Williama O'Connora jako kapitana okrętu. Młody, ambitny porucznik pełen ideałów i chęci wykazania się nie spodziewał się, że jego kariera skręci w zupełni innym kierunku niż służenie Royal Navy. Bohatera prześladuje pech, załoga składająca się z najgorszych typów spod ciemnej gwiazdy boi się nawiedzającego diabła morskiego, a wiadomo...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    574
  • Chcę przeczytać
    400
  • Posiadam
    213
  • Ulubione
    23
  • Fantastyka
    21
  • Teraz czytam
    14
  • Fantasy
    14
  • Audiobook
    8
  • Audiobooki
    8
  • 2014
    7

Cytaty

Więcej
Marcin Mortka Płonący Union Jack Zobacz więcej
Marcin Mortka Płonący Union Jack Zobacz więcej
Marcin Mortka Płonący Union Jack Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także