Powieścią "Erynie" Krajewski początkuje nowy cykl kryminałów. Dla mnie zupełnie nowy, bo było to moje pierwsze spotkanie z panem Markiem. Autor zabiera nas do Lwowa, w lata trzydzieste ubiegłego wieku. Jesteśmy świadkami okropnego mordu na małym chłopczyku. Sprawa jest tak trudna i skomplikowana, że rozwiązać ją może tylko detektyw Edward Popielski, ale on jakoś nie chce jej tym razem przyjąć. Na miasto padł strach, już nikt nie może czuć się bezpiecznie...
Zacznę od tego, co mnie w powieści urzekło. Z całą pewnością jest to styl Krajewskiego. Język bandziorów miesza się tutaj z językiem wykształconych ludzi takich jak policjanci, patolodzy kliniczni, itp., mamy wtłoczoną w tekst bardzo charakterystyczną hmm... gwarę (chyba mogę to tak nazwać) lwowską.
Następnie fabuła. Pomysł może nie jest najbardziej oryginalny, jednak samo poprowadzenie czytelnika przez fabułę bardzo mi się podobało. Popielski prowadzi śledztwo intensywne, choć jego metody mogą wzbudzać kontrowersje i niekoniecznie wszystkim się podobać. Trafia on na wiele śladów, w tym niesmowitą ilość fałszywych tropów, które powodują, że już wierzymy, że ten człowiek będzie mordercą, po czym okazuje się, że jednak nie i zabawa rozpoczyna się od początku.
Bohaterowie są wyraziści. Każdy z nich jest typową indywidualnością. Jedno co mnie raziło, to to, że nie da się ich polubić. Edward Popielski jest bowiem typem człowieka, który niby stoi na granicy prawa i pilnuje porządku, jest więc postacią pozytywną, jednak jego metody działania, jego dążenie po trupach do celu odstraszało mnie od tego by go polubić. Jego córka to osoba nieodpowiedzialna, egoistka, licząca się tylko z własnym szczęsciem i dobrem, nawet jej mały synek się dla niej nie liczy. I chyba właśnie jedynym bohaterem, którym wzbudził we mnie pozytywne emocje jest jej synek.
Zakończenie w zasadzie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego rozwoju całej sprawy i takich powiązań bohaterów ze sobą.

Powieścią "Erynie" Krajewski początkuje nowy cykl kryminałów. Dla mnie zupełnie nowy, bo było to moje pierwsze spotkanie z panem Markiem. Autor zabiera nas do Lwowa, w lata trzydzieste ubiegłego wieku. Jesteśmy świadkami okropnego mordu na małym chłopczyku. Sprawa jest tak trudna i skomplikowana, że rozwiązać ją może tylko detektyw Edward Popielski, ale on jakoś nie chce...