Mam mieszane uczucia co do tej książki. Akcja rozwija się powoli, po pierwszych kilkunastu stronach miałam ochotę rzucić ją w kąt, ale ponieważ akurat jechałam autobusem, czytałam dalej ;) Około strony czterdziestej którejś na tyle przykuła moje zainteresowanie, że zdecydowałam, iż dam jej szansę. Dokończyłam lekturę, ale jakoś nie mogłam pozbyć się wrażenia, że tracę czas.
"Jeden z najzdolniejszych brytyjskich twórców dark fantasy" (wg okładki) zanudza czytelnika rozwlekłą narracją, rozbudowanymi opisami i wprowadzaniem zbyt wielu wątków. Przy tym chyba postawił sobie za cel epatowanie obrzydliwością. Ja wiem, że dark fantasy ma być mroczne i brutalne - ale tutaj mamy zdecydowanie więcej brutalności niż mroku. Jestem w stanie przełknąć rozwłóczone zwłoki czy martwe ciała nabite na kolce, ale wyjadanie mózgu na żywca to już chyba przesada? Podobno dark fantasy z założenia łączy fantasy i horror - niestety w tym przypadku jest to tryskający krwią horror klasy C.
Dodatkowo lekturę utrudniają niedociągnięcia natury edytorskiej - liczne literówki, niekonsekwentne odmienianie wyrazów czy nawet brak tłumaczeń niektórych nazw (co prowadzi do tak absurdalnych zlepków jak "Blurring Mgła"!)
Szkoda kilku ciekawych pomysłów, jak wyhodowana na mięso rasa strawników czy górnicza społeczność fledżerów żyjąca od pokoleń pod ziemią - jednak po kolejną część raczej nie sięgnę.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Akcja rozwija się powoli, po pierwszych kilkunastu stronach miałam ochotę rzucić ją w kąt, ale ponieważ akurat jechałam autobusem, czytałam dalej ;) Około strony czterdziestej którejś na tyle przykuła moje zainteresowanie, że zdecydowałam, iż dam jej szansę. Dokończyłam lekturę, ale jakoś nie mogłam pozbyć się wrażenia, że tracę...