Podobno to czytadło dla dziewcząt. Nie zgadzam się - gdy byłam w wieku czytelnika docelowego ani tego nie czytałam ani nie obejrzałam, uwielbiałam za to przezabawne recenzje, od których roi się w internecie. Z wyższością traktowałam tych, którzy zachwycali się czymś pozbawionym akcji, z bohaterką typu Mary Sue i jej wyidealizowanym chłopakiem, który błyszczy w słońcu, oraz monotematycznymi dialogami o naiwnej miłości.

Ale gdy urodziło mi się dziecko i chronicznie niewyspana ruszyłam wydeptywać osiedlowe chodniki z wózkiem w jednej ręce i czytnikiem w drugiej, zmieniłam zdanie. Ktoś kto uważa, że w "Zmierzchu" nie ma akcji nie czytał chyba "Dumy i uprzedzenia", skądinąd jednej z moich ulubionych książek. Bella może i jest ciapowata, aspołeczna i powinna zrobić sobie czasem przerwę od Edwarda, ale też ciągle ze swoich przywar i dziwnej sytuacji żartuje, co ją w moich oczach ratuje. Rozumiem też, co ludzi tak w tej książce pociąga, poza trochę koślawą infantylną fabułą. To pewien klimat obcości - niedopasowania do rówieśników, w nowym ponurym miejscu, w nieakceptowanym związku, który w tajemnicy przed całym światem rozjaśnia życie bohaterki. Znany motyw, który zawsze urzeka.

Podobno to czytadło dla dziewcząt. Nie zgadzam się - gdy byłam w wieku czytelnika docelowego ani tego nie czytałam ani nie obejrzałam, uwielbiałam za to przezabawne recenzje, od których roi się w internecie. Z wyższością traktowałam tych, którzy zachwycali się czymś pozbawionym akcji, z bohaterką typu Mary Sue i jej wyidealizowanym chłopakiem, który błyszczy w słońcu, oraz...