Sądzę, że największym problemem tej książki jest to, że została bardzo rozreklamowana. Podana nam na tacy, jak "Harry Potter", jako pozycja dla każdego. Niestety podobnie jak "Harry Potter" nie jest dla każdego.
Może gdybym miała trzynaście lat oszalałabym na punkcie tej dość słabej historii, zakochała się w nierealnym, rozhisteryzowanym Edwardzie i rozumiała rozterki dziwnej Belli. Przełknęłabym pewnie nawet ten dziwacznie wykorzystany motyw wampirów, który autorka zdecydowanie zbezcześciła. Laski w tym wieku lubią brokatowe świecidełka...
Gdybym miała lat 17 jak Bella, już uznałabym tę historyjkę za łzawą i nudną.
Dziś jestem znacznie starsza i nie umiem jej do końca ocenić bo po prostu nie jest przeznaczona dla mojej grupy wiekowej. Gdybym miała nastoletnią córkę odradzałabym jej "Zmierzch" jako pozycję bezwartościową, ale nie zabraniałabym czytać. W najgorszym wypadku, nawet jeśli się spodoba, nic złego z tego nie wyniknie, prócz ewentualnie chwilowego ogłupienia... no może na chwilę straciłabym też szacunek do własnego dziecka... ale tylko na chwilę.
Pamiętam, że sama czasem też sięgałam po jakieś łzawe, nastoletnie romansidła. To nie różni się od tych modnych w moim dzieciństwie niczym prócz śmiesznego motywu ukochanego-wampira (w moich czasach był to zwyczajny ukochany-buntownik... wiem, wiem... jakież to przyziemne!).
Jedyny mój poważny zarzut to język. Książka jest napisana potocznym językiem, rażącym swoją potocznością nie tylko w dialogach, ale także narracji. Nastoletnia narratorka nie jest dla mnie wytłumaczeniem dla takiego zaniedbania. O ile stylizację potoczną w wypowiedziach nastoletnich postaci zrozumiałabym, o tyle bohaterowie stuletni i niby nieprzeciętna w swej inteligencji Bella-narratorka mogliby się postarać. Ewidentne zaniedbanie słabej autorki.
Podsumowując: jest to pozycja odmóżdżająca, pasująca do sytuacji skrajnej nudy, ewentualnie dla nastolatek i to tylko niektórych. Dla mnie bezwartościowa.

Sądzę, że największym problemem tej książki jest to, że została bardzo rozreklamowana. Podana nam na tacy, jak "Harry Potter", jako pozycja dla każdego. Niestety podobnie jak "Harry Potter" nie jest dla każdego.
Może gdybym miała trzynaście lat oszalałabym na punkcie tej dość słabej historii, zakochała się w nierealnym, rozhisteryzowanym Edwardzie i rozumiała rozterki...