Pierwsza książka w całości przeczytana w 2014 roku.
Wiem, że moja recenzja będzie niepełna. To z tej przyczyny, że nie miałam dostępu do pierwszej części. Mam jednak wrażenie, iż była ona słabsza od poprzedniczki (jak wiele drugich części). Przede wszystkim brakowało mi akcji, napięcia oraz opisów przeżyć wewnętrznych. Bo chyba szczególnie ze względu na to ostatnie ludzie czytają romanse, czyż nie? Tutaj natomiast mamy chwilami suche opisy wydarzeń z punktu widzenia trzech dziewczyn: Shuyler, Mimi i Bliss. Każda jest inna, ale jednakowo pusta. Przypominały marionetki poruszające się według ściśle określonego schematu: Schuyler jest odrzuconą buntowniczą, Mimi arogancką, zazdrosną bogaczką, a Bliss jej "przyjaciółką", która okazuje milsza i lepsza od złej Mimi. Wszystkie trzy są oczywiście pięknymi, seksownymi wampirzymi modelkami. Ziew... Żadnego zaskoczenia.
Jednocześnie książkę czytało się szybko i trochę bardziej negatywnych refleksji dostała już po lekturze. Jednakże nie zasiadałam do niej jak do ambitnej powieści; to miał być "odstresowywacz" i spełnił się w tej roli idealnie. Po prostu mózgosieczka pozwalająca zapomnieć o ciężkim dniu. Szczerze współczuję wszystkim fankom tego gatunku :)
Natomiast co do samej tematyki pragnę pogratulować Melissie de la Cruz, która znalazła oryginalny pomysł, by wpasować się w wampirze trendy. Bo sam pomysł jest świetny i stracił już u mnie starcie ze względu na gatunek.
Polecam.

Pierwsza książka w całości przeczytana w 2014 roku.
Wiem, że moja recenzja będzie niepełna. To z tej przyczyny, że nie miałam dostępu do pierwszej części. Mam jednak wrażenie, iż była ona słabsza od poprzedniczki (jak wiele drugich części). Przede wszystkim brakowało mi akcji, napięcia oraz opisów przeżyć wewnętrznych. Bo chyba szczególnie ze względu na to ostatnie ludzie...