Pożoga

Okładka książki Pożoga Terry Goodkind
Okładka książki Pożoga
Terry Goodkind Wydawnictwo: Rebis Cykl: Miecz Prawdy (tom 9) Seria: Fantasy fantasy, science fiction
590 str. 9 godz. 50 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Miecz Prawdy (tom 9)
Seria:
Fantasy
Tytuł oryginału:
Chainfire
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
590
Czas czytania
9 godz. 50 min.
Język:
polski
ISBN:
9788373016736
Tłumacz:
Lucyna Targosz
Tagi:
chainfire Kahlan Siostry Mroku szkatuły Ordena Rahl
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
1124 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
87
69

Na półkach:

Jedna z dwóch ulubionych przeze mnie część. Super mi się czytało. Może dlatego, że prawie w ogóle nie było Kahlan, tylko Richard i Nicii, a jak była to nawet te rozdziały były ok, bo nie pamiętała kim jest :D

Jedna z dwóch ulubionych przeze mnie część. Super mi się czytało. Może dlatego, że prawie w ogóle nie było Kahlan, tylko Richard i Nicii, a jak była to nawet te rozdziały były ok, bo nie pamiętała kim jest :D

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
382
270

Na półkach:

W końcu powrót do lepszej formy, po dwóch ostatnich mocno średnich tomach i to głównie dlatego, że chyba najgorzej napisana postać kobieca, a z pewnością najbardziej irytującą, pojawia się tutaj raptem na kilkudziesięciu stronach.
Przez to pojawia się interesująca dynamika z innymi kobiecymi postaciami i więcej czasu otrzymują te ciekawsze i lepiej napisane bohaterki. Wyszło to nadwyraz dobrze, a sama historia również nabiera tempa i w zasadzie od początku do końca skupia uwagę czytelnika.

W końcu powrót do lepszej formy, po dwóch ostatnich mocno średnich tomach i to głównie dlatego, że chyba najgorzej napisana postać kobieca, a z pewnością najbardziej irytującą, pojawia się tutaj raptem na kilkudziesięciu stronach.
Przez to pojawia się interesująca dynamika z innymi kobiecymi postaciami i więcej czasu otrzymują te ciekawsze i lepiej napisane bohaterki....

więcej Pokaż mimo to

avatar
484
160

Na półkach:

Pożoga to w mojej ocenie dotychczas najlepszy tom cyklu. Przebija wcześniej najmilej przeze mnie wspominaną Duszę Ognia, a o tomie poprzedzającym w ogóle nie ma co wspominać gdyż Bezbronne Imperium to ścisła topka najgorszych książek fantasy jakie kiedykolwiek czytałem. Koszmar. Więc tutaj jest przyjemnie, dalej najwyżej przeciętnie ale dla tego cyklu są to jakościowe wyżyny.

Fajny jest pomysł. Główny bohater budzi się w świecie gdzie jego ukochana Kahlan nie tylko zniknęła ale nikt jej nie pamięta ani nie ma po niej żadnych śladów. Jakby nigdy nie istniała, a on zwariował. Cóż, biorąc pod uwagę, że dla mnie Kahlan jest najgorszą postacią cyklu, niesamowicie irytującą, odpychającą, a miłość i zachwyt jaki we wszystkich wzbudza nieustająco mnie zadziwia, to świat bez niej od razu staje się dużo bardziej ciekawy. Zwłaszcza, że niemal każda inna postać kobieca w cyklu stanowi atrakcyjniejszy potencjał na "love interest" dla Richarda i jest lepiej napisana. Teraz gdy wszystkie te postacie z haremu Richarda (tak, w nomenklaturze anime ta seria zdecydowanie zahacza o tzw. haremówkę) zaczynają dostrzegać cienie szansy dla swoich uczuć to pojawiają się też nowe fajne dynamiki między nimi. Podobało mi się tutaj zwłaszcza znaczne pogłębienie relacji Richarda z Carą i z Nicci. Właściwie cały czas kibicowałem aby Kahlan faktycznie okazała się urojeniem choć wiedziałem eh, że nie ma na to żadnych szans.

Ponadto relacje i charaktery wróciły znowu do pewnego poziomu z początków cyklu. Zwłaszcza Richard znowu jest Richardem, a nie pustym nośnikiem filozoficznych przemyśleń Goodkinda. Dzięki temu inni też zachowują się normalniej bo nie muszą już mu ciągle z zachwytem potakiwać. Co więcej wszyscy jego najbliżsi uznają go za wariata i są gotowi nawet przemocą go „naprawiać”. Coś się więc wreszcie dzieje. Właśnie, dzieje się, jest tempo i dynamika. Może znowu kosztem sensu świata i jego rozmiarów ale na tym etapie już mi to nie przeszkadza. Bohaterowie po prostu znowu skaczą po świecie z pełną pogardą dla logiki odległości tak jak w pierwszych tomach. Jest tu też masa nawiązań do początków cyklu, które mile uspójniają dotychczasową podróż.

Co do braku irytujących postaci, nie tylko przez większość książki Kahlan nie istnieje, nie występuje tu też inny największy idiota notorycznie niosący zażenowanie – Imperator Jagang. Jego armia tam sobie gdzieś powoli tupta w tle, ale za to my porządnie wracamy do osi konfliktu jaki mieliśmy w Kamieniu Łez. Groźbie Opiekuna, która wówczas byłą wyeskalowana mocno za wcześnie ale tutaj jest już w sam raz. Szkatuły Ordena znów są w grze i to wraz z innymi pradawnymi magicznymi dinksami z czasów Wielkiej Wojny. To wszystko jest na plus.

Oczywiście, bez przesady. Wciąż napisane i skomponowane jest to wszystko dość topornie. Kahlan niestety pojawia się po 80% książki i choć jej sytuacja wciąż pozostaje nierozwiązana to szkoda, że nie wpadamy na nią w skutek działań Richarda tylko po prostu po jakimś czasie Autor wreszcie stwierdza: no dobra, powiem wam wreszcie co u niej. Odkrycie co się z nią dzieje znowu nie jest zasługą bohaterów ale deus ex machin, naciąganego timingu poszczególnych wydarzeń, szczęścia i pojawiania się przypadkiem tam gdzie trzeba w określonych momentach. Znowu nowe rozwiązania magiczne są wyciągane z nie wiadomo skąd. To wciąż jest najwyżej przeciętna książka.

Ale czytało się ją przyjemnie, a po Bezbronnym Imperium wręcz z poczuciem ulgi. Wróciliśmy na stare, lepsze tory. Jest przygodowo, nawinie magicznie i całkiem sympatycznie. 6+/10

Pożoga to w mojej ocenie dotychczas najlepszy tom cyklu. Przebija wcześniej najmilej przeze mnie wspominaną Duszę Ognia, a o tomie poprzedzającym w ogóle nie ma co wspominać gdyż Bezbronne Imperium to ścisła topka najgorszych książek fantasy jakie kiedykolwiek czytałem. Koszmar. Więc tutaj jest przyjemnie, dalej najwyżej przeciętnie ale dla tego cyklu są to jakościowe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
745
409

Na półkach: , ,

Jak na razie jest to najsłabszy tom cyklu. Zupełnie odbiega jakością od pozostałych. Jest całkowicie zbędny, podejrzewam że można by go spokojnie wsadzić jako część kolejnego tomu. Książka ma prawie 600 stron a treści starczyłoby max na 200 stron w miarę sensownego czytadła.
W tym tomie Richard traci ukochaną Khalan, nikt oprócz niego jej nie pamięta. Pierwsze 500 stron to w zasadzie w większości przepychanka między Richardem a jego przyjaciółmi, mniej więcej w tym klimacie:
-No mówię wam, Khalan istnieje i ją kocham
-Nie istnieje, to twoje mrzonki, jest wynikiem twojej choroby
-Nie, ona na prawdę istnieje
-Biedaku, pogódź się z prawdą, nie istnieje
I tak dookoła Macieju. Do tej pory mistrzem głupich gadek była zaginiona Khalan, teraz godnie zastępuje ją czarodziejka Nicci.
W tej książce nic się nie dzieje, jest nudna i napuszona górnolotnymi dialogami, których żywi ludzie nigdy w życiu by nie przeprowadzili.
No i ostatnia sprawa - powtórzenia. Czy nie można by dać streszczenia przed głównym tekstem? Nie, trzeba zmuszać czytelnika żeby po raz kolejny czytał o zdarzeniach, które miały miejsce w poprzednich tomach bo główny bohater złapał chwilę refleksji i ckni mu się.
Straciłam trzy dni czytania, poszło szybko bo większość powtórzeń i rozwlekłych opisów tylko omiatałam wzrokiem. Bardzo chciałam skończyć tą pozycję i nigdy więcej już do niej nie wrócić.

Jak na razie jest to najsłabszy tom cyklu. Zupełnie odbiega jakością od pozostałych. Jest całkowicie zbędny, podejrzewam że można by go spokojnie wsadzić jako część kolejnego tomu. Książka ma prawie 600 stron a treści starczyłoby max na 200 stron w miarę sensownego czytadła.
W tym tomie Richard traci ukochaną Khalan, nikt oprócz niego jej nie pamięta. Pierwsze 500 stron to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
37
2

Na półkach:

Najszybciej przeczytana z całej sagi, genialna.

Najszybciej przeczytana z całej sagi, genialna.

Pokaż mimo to

avatar
7
4

Na półkach: ,

jak w poprzednich częściach do 80% wieje nuda, pod koniec jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystkie watki który ciągnęły się do obrzydzenia rozwiązują się na ostatnich kilku kartkach, sam się sobie dziwie ze nie rzuciłem sagi w chol... no i nieśmietelne powtórzenia wszystkich wątków z poprzednich ksiąg, jaby auto wierzył ze ktoś naprawdę zacznie lekturę od akurat tej części, takie shity po prostu trzeba przeskakiwać.

jak w poprzednich częściach do 80% wieje nuda, pod koniec jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystkie watki który ciągnęły się do obrzydzenia rozwiązują się na ostatnich kilku kartkach, sam się sobie dziwie ze nie rzuciłem sagi w chol... no i nieśmietelne powtórzenia wszystkich wątków z poprzednich ksiąg, jaby auto wierzył ze ktoś naprawdę zacznie lekturę od akurat tej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
637
411

Na półkach: ,

W dziewiątym tomie sagi autor unikał pisania tego, co mu ewidentnie nie wychodzi, a więc rozważań politycznych i egzystencjalnych, bitew i wprowadzania nowych postaci. Wrócił do źródła, to jest powieści podróżniczej, przygodowej, z elementami intrygi, miłością pośrodku i krótszymi, dużo lepszymi dialogami. W tym celu kolejny raz powielił motyw porwania Kahlan, ale... opłaciło się! Wszystko w tej książce jest napisane lepiej niż w kilku poprzednich.

Richard na przykład przestał być zarozumiały i agresywny, odkąd świat zaczął uważać go za obłąkanego. Piękna była jego walka o godność, szacunek, jego wdzięczność za nieoceniającą przyjaźń, godzenie się na upokorzenia, zwątpienie we własny rozum. Lord od militarystycznych przemówień stał się na powrót zwykłym, młodym chłopakiem, który wierzy we własne cele ale i potrzebuje wsparcia. Kapitalnie opisane osuwanie się Richarda w zwątpienie i szaleństwo, zwieńczone sceną obłąkańczego rozkopywania grobu autentycznie mnie poruszyło. Nie przypominam sobie, żeby główny bohater wcześniej dosłownie stał nad przepaścią i myślał, by skoczyć.

Podobnie nudnawe małżeństwo zmieniło się w burzę uczuć: niepewność, co się z nią stało ani nawet czy istnieje, tęsknota, którą wszyscy mają za obłęd, wierność mimo innych obowiązków i innych kobiet. Kahlan wystąpiła w jednym rozdziale i też wzruszył mnie on szczerą, niewinną tęsknotą za kochającą duszą. Nawet główny przeciwnik w tym tomie okazał się dla odmiany nie kolejnym zboczeńcem z dziwną mocą, tylko stworem, który za każdym razem zaskakuje i przeraża.

Wadą książki są kolejne "przeczesywania włosów palcami", robienia różnych rzeczy "raz-dwa", i parę niedociągnięć w stylu: gdy coś właśnie zostało skradzione, lepiej odczekać dobę zamiast wysłać wojsko żeby złapało złodzieja. Miło by też było nie słyszeć co chwilę, jak to dobrze jest sobie czasem zatorturować więźnia na śmierć dla informacji. Mimo minusów, uważam ten tom za jeden z lepszych w serii, powrót do stylu pierwszych części. Oby tak dalej.

W dziewiątym tomie sagi autor unikał pisania tego, co mu ewidentnie nie wychodzi, a więc rozważań politycznych i egzystencjalnych, bitew i wprowadzania nowych postaci. Wrócił do źródła, to jest powieści podróżniczej, przygodowej, z elementami intrygi, miłością pośrodku i krótszymi, dużo lepszymi dialogami. W tym celu kolejny raz powielił motyw porwania Kahlan, ale......

więcej Pokaż mimo to

avatar
209
7

Na półkach: , ,

"Pożoga" to już kolejny tom przygód Richarda oraz Kahlan, którzy zmagają się z groźnym i nieustępliwym przeciwnikiem, którym Imperator Jagang. Tym razem do gry dołączają cztery Siostry Mroku, które dzięki sprytowi wymknęły się spod władzy Nawiedzającego Sny, tym samym przysparzając kłopotów całej ludzkości. Wymazanie z pamięci Matki Spowiedniczki ma ogromne konsekwencje lecz jest jedna jedyna osoba, która o niej wciąż pamięta. Oczywiście jest to nie kto inny jak Richard. Chłopak spotyka się z okrutnie ciężką wędrówką do poznania Prawdy, a jego droga usiana jest brakiem wiary w jego przekonania, a najbardziej boli brak ufności w jego słowa ze strony najbliższych mu osób. Poszukiwacz staje także przed wieloma ciężkimi wyborami lecz uparcie brnie w swoje. Czy słusznie?

To już dziewiąty tom z serii Miecza Prawdy i dziewiąty tom, w którym autor ciągle przypomina nam o wielkiej miłości Richarda oraz Kahlan. Zrobiło się to już irytujące poniekąd, a ja osobiście mam już w pamięci wyryte niektóre zdania opisujące to szlachetne uczucie. Raz wspomnieć nie zaszkodzi. Drugi raz także nie lecz każdy kolejny staje się coraz bardziej denerwujący i sprawia, że mam ochotę gryźć. Dosłownie. Jest to tak stały element powieści, że nie ma się wątpliwości w jego pojawienie się w następnym tomie.

Nieco boleśnie odczuwalne jest także ciągłe przypominanie wydarzeń z poprzednich tomów. Nie jest to złe, skąd, bo historia wciąż jest odświeżana lecz z drugiej strony stałemu czytelnikowi, który idzie w zaparte i czyta serię ciągiem, zaczyna to nieco przeszkadzać. Podobnie jak tłumaczenie w każdej części kim są Spowiedniczki bądź Nawiedzający Sny. Na Stwórcę! Ileż można czytać o jednym i tym samym?
Aczkolwiek postawiłam się w roli osoby, która w życiu nie miała do czynienia z tą serią i sięgnęła po losowy egzemplarz cyklu. Nie mając pojęcia o świecie, o bohaterach oraz czym są pełnione funkcje dostaje się wszelkie wyjaśnienia. Dość ogólne, trzeba rzec, ale jednak. Takim osobom na pewno pozwala to zrozumieć funkcjonujący w książce fakt.
jak widać wszystko ma swoje plusy oraz minusy czy też punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

Zadziwiające w książce jest to, że duża część tomu poświęcona jest na przeżywanie niemal każdego dnia przygody bohaterów. Na ich działania, na ich myśli, długie rozmowy. Na ogólne tłumaczenie postępowania dzięki czemu bardziej zżywamy się z taką postacią. Tylko trochę to przypomina mozolne opisywanie życia codziennego każdego dnia miesiąca. A potem się okazuje, że ostatnie sto stron książki to płynna akcja, skakanie z miejsca na miejsce, rozwiązywanie wszelkich niejasności i wychodzi na to, że końcówka tomu przemknęła nie wiadomo kiedy.

Pomijając te "drobne" irytujące elementy, Goodkind zrobił kawał dobrej roboty z wykreowaniem świata i ma się poczucie, że bohaterowie mają naprawdę nie lada problem do rozwiązania jakim jest Jagang.

"Pożoga" to już kolejny tom przygód Richarda oraz Kahlan, którzy zmagają się z groźnym i nieustępliwym przeciwnikiem, którym Imperator Jagang. Tym razem do gry dołączają cztery Siostry Mroku, które dzięki sprytowi wymknęły się spod władzy Nawiedzającego Sny, tym samym przysparzając kłopotów całej ludzkości. Wymazanie z pamięci Matki Spowiedniczki ma ogromne konsekwencje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1560
697

Na półkach: ,

Ciąg dalszy literackiej wędrówki po fantastycznym uniwersum Goodkinda trwa. Kolejna część zatytułowana „Pożoga” mam wrażenie jest bardzo mroczna. Oczywiście w całym cyklu „Miecz prawdy” autor doświadcza Richarda i pozostałych swoich bohaterów, a jednak ta część zaskakuje owa mrocznością. Wcale nie dlatego, że ginie więcej ludzi, bo nie sądzę, żeby ta liczba była tutaj oszałamiająca. Ot chociażby parę magicznych popisów Nicci, które zdrowo dały się we znaki wojskom Imperialnego Ładu. Ten transfer Nicci na stronę D’Hary i Midlandów był niezwykle korzystny, bo dotychczas wszyscy bardziej bali się Nicci, zwanej też panią śmierci, niż samego Jaganga, a więc wytrącenie tego oręża z rąk wroga to jest sukces. Coś takiego tylko Richardowi mogło się udać. Bitwa o Altur Rang, miasto z którego pochodzi imperator Jagang była owszem ciekawa. To było jasne, że po rewolcie w tym mieście imperator ściągnie armię, żeby zrobić porządek.

Jednak mrok tej książki polega na czym innym, to niezwykle niebezpieczny czar zapomnienia. Ten czar zwany chainfire lub pożogą, to swego rodzaju magiczną atomówka, może wykończyć ludzkość. Na razie siostra mroku Ulicia spróbowała szczęścia z Khalan, ukochaną Richarda. Po co do szczęścia Ulicii i jej koleżankom siostrom mroku była potrzebna matka spowiedniczka? Do gry wróciły szkatuły Ordena. A że to nie są zabawki czytelnik cyklu ma okazję przekonać się już w książce „Pierwsze prawo magii”, która rozpoczyna właściwy cykl. Rahl Posępny chciał ściągnąć Opiekuna, przeszkodzi mu Richard. Teraz to samo chcą zrobić cztery siostry mroku. Matka spowiedniczka jako jedyna osoba może zweryfikować wiarygodność „Księgi Opisania mroku”, którą na pamięć zna Richard. A więc znowu tej złej hydrze Richard musi łeb ukręcić.

A tymczasem wszyscy zapomnieli o istnieniu matki spowiedniczki z wyjątkiem Richarda, którego przed działaniem magii uchronił miecz prawdy. Richard rozpacza, bo po pierwsze zastanawia się, co też się przydarzyło Khalan, a po drugie, skoro można było sprawić, że choć jedna osobę wcięło, oznacza to tyle, że światu może grozić zagłada. Bo nie sposób przewidzieć jak zadziała czar, czy jego działanie można powstrzymać. Nietrudno się domyśleć, że Richard mówiący o kobiecie, która w przekonaniu wszystkich, nawet jeżeli istniała, to z Richardem nie miała żadnego związku, bo w tej alternatywnej wersji wydarzeń Khalan zmarła zanim poznała Richarda, jest uznawany w najlepszym wypadku za kogoś kto ma urojenia, a niektórzy podejrzewają, że ześwirował. Implikacje tego stanu rzeczy byłyby poważne, no bo jak władca, który jest świrem może wygrać jakąkolwiek wojnę, skoro osoba podejrzana o chorobę psychiczną na skutek schorzenia bez przerwy wtłacza błędne dane do analizy i w efekcie nie potrafi wyciągać racjonalnych wniosków, a to kończy się podejmowaniem błędnych działań.

Dlaczego tyle rozwodzę się na temat zdrowia psychicznego Richarda? Ponieważ robi to sam Goodkind. Koniecznie trzeba przypomnieć, że akcja cyklu „Miecz prawdy” toczy się w dwóch wymiarach. Jeden to jest wojna, a drugi psychika poszczególnych bohaterów. Te dwa wymiary teoretycznie funkcjonują oddzielnie, a w praktyce są ściśle ze sobą powiązane i nie można ich ze sobą rozdzielać. Bo jeżeli Richardowi udowodniono by chorobę psychiczną w efekcie oznaczałoby to wygraną Jaganga. Bo to co robi Richard i co ma Richard zrobić przepowiadają tysiące proroctw. Ale na skutek tego, że wcięło Khalan, to chainfire zaczęło zjadać wszystkie proroctwa. Nie chodzi tu nawet o białe plany w księgach, ale o to, że nawet osoby, które czytały te księgi zapomniały co było w tych zagubionych proroctwach, bo one miały coś wspólnego z Khalan, a jeżeli nie ma Khalan, nie ma proroctw jej dotyczących. Richard jako poszukiwacz prawdy rozumiał powagę sytuacji. Udał się do wiedźmy Shoty i ta naprowadziła go na niezbędne informacje. A że nie ma nic za darmo zażądała od Richarda miecza prawdy, który przejął poprzedni, tzw. fałszywy poszukiwacz, Samuel, podopieczny wiedźmy. Po utracie miecza Samuel przemienił się w dziwnego stwora, bo tak zadziałała na niego magia miecza. Osamotniony Richard próbuje rozwikłać zagadkę, wspierają go Nicci i morth sith Cara, przyjaciółki Richarda, co ciekawe robią to mimo, że nie wierzą w istnienie Khalan. A więc „Pożoga” traktuje również o pięknie przyjaźni.

Co wynika z tych rozważań dotyczących, prawdziwego lub rzekomego, sfiksowania Richarda? A mianowicie to, że odkrywamy jak wielkie znaczenie ma życie ludzkie Prawdopodobnie my wszyscy nie zdajemy sobie z tego sobie sprawy na ile jesteśmy ważni dla innych, nawet jeśli nie jesteśmy żadną Khalan, ani żadnym Richardem, tylko po prostu zwyczajnymi ludźmi. Myślę, że dopiero gdybyśmy mogli patrzeć z perspektywy innych ludzi zorientowalibyśmy jakie wielkie spustoszenie nasze zniknięcie by poczyniło. I to jest piękne, bo ten cykl traktuje o wartości życia, nawet jeśli my go mamy dosyć. Być może właśnie dlatego Goodkind nakazał Richardowi, przynajmniej chwilowo kompletnie się zeschizować, zdołować, żebyśmy my czytelnicy mogli się dowiedzieć, że załamania mogą przydarzyć się każdemu, nawet tym wielkim. Ale istotne jest, żeby umieć się podnosić i znajdować siły iść dalej. Nie zgadzam się z Goodkindem, że wiara w Boga nie ma żadnego znaczenia, wręcz przeszkadza. Jestem przekonany, że gdyby Richard był człowiekiem wierzącym wszystko poszło by inaczej. No ale autor miał taką koncepcję, a nie inną i według tej swojej koncepcji kreuje swoją rzeczywistość literacką. A my czytelnicy nawet jeżeli się z tym nie zgadzamy, to i tak nie mamy wyjścia, musimy przejść z tym do porządku dziennego. Warto doceniać niesamowity artyzm cyklu „Miecz prawdy” i to ile serca autor w to włożył, żeby ten cykl wyglądał tak niesamowicie, a to jest widoczne.

Tak jak wspomniałem książka zatytułowana „Pożoga” jest bardzo mroczna, ale jest też piękna, bo traktuje o niesamowitej miłości Richarda i Khalan. Richard o tą miłość jest w stanie walczyć, nawet z całym światem i w tym tkwi sedno miłości doskonałej. Czytelnik kibicuje Richardowi z całego serca, żeby znalazł Khalan, a na świecie zapanował porządek.

Zdecydowanie polecam.

Ciąg dalszy literackiej wędrówki po fantastycznym uniwersum Goodkinda trwa. Kolejna część zatytułowana „Pożoga” mam wrażenie jest bardzo mroczna. Oczywiście w całym cyklu „Miecz prawdy” autor doświadcza Richarda i pozostałych swoich bohaterów, a jednak ta część zaskakuje owa mrocznością. Wcale nie dlatego, że ginie więcej ludzi, bo nie sądzę, żeby ta liczba była tutaj...

więcej Pokaż mimo to

avatar
239
74

Na półkach: ,

Muszę stwierdzić, iż ta część Miecza Prawdy jest naprawdę ciekawa. Co prawda głównym wątkiem, jak w wielu poprzednich częściach, było chronienie/odnalezienie Kahlan, ale w tej części wydawało mi się do całkowicie zrozumiałe. No i takie.. życiowe. Nic nie było idealizowane, wszystko przedstawiono - przynajmniej według mnie - tak, jak powinno to wszystko wyglądać. Determinacja, poświęcenie, wiara we własne siły...
A także to, jaki wpływ może mieć na nas druga osoba i co może się stać, gdy o niej zapomnimy. Zapomnienie.. Najgorsze, co może nas spotkać...

Muszę stwierdzić, iż ta część Miecza Prawdy jest naprawdę ciekawa. Co prawda głównym wątkiem, jak w wielu poprzednich częściach, było chronienie/odnalezienie Kahlan, ale w tej części wydawało mi się do całkowicie zrozumiałe. No i takie.. życiowe. Nic nie było idealizowane, wszystko przedstawiono - przynajmniej według mnie - tak, jak powinno to wszystko wyglądać....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 687
  • Chcę przeczytać
    735
  • Posiadam
    396
  • Ulubione
    104
  • Fantastyka
    42
  • Fantasy
    28
  • Chcę w prezencie
    21
  • Miecz Prawdy
    15
  • Teraz czytam
    14
  • Terry Goodkind
    11

Cytaty

Więcej
Terry Goodkind Pożoga Zobacz więcej
Terry Goodkind Pożoga Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także