rozwińzwiń

Lekcja martwego języka

Okładka książki Lekcja martwego języka Andrzej Kuśniewicz
Okładka książki Lekcja martwego języka
Andrzej Kuśniewicz Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
187 str. 3 godz. 7 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1986-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1977-01-01
Liczba stron:
187
Czas czytania
3 godz. 7 min.
Język:
polski
Tagi:
powieść polska - 20w.
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
113 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
960
960

Na półkach: ,

Jakoś ostatnio bliżej mam do literatury poświęconej odchodzeniu z tego świata. Utarło się, że „Lekcja martwego języka” jest rzeczą o umieraniu i rzeczywiście coś w tym jest. Przyznaję, nie znałem dotąd tej książki, natomiast przed wielu laty jako nastolatek oglądałem w kinie film z niesamowitą kreacją Pana Olgierda Łukaszewicza. Wtedy ten obraz wydał mi się niezrozumiały, zawiły, wręcz nużący. Dziś wydaje się dużo bardziej zrozumiały.
Odnoszę wrażenie, że w książce udało się uchwycić… schyłkowość. Kończy się wojna, za chwilę upadnie monarchia, jesień przynosi woń rozkładu i próchna, dobiega końca życie głównego bohatera. I ta prywatna pasja ocalania artefaktów z dawnych czasów, choćby miał to być kruchy talerz, filiżanka, czy prawosławna ikona. Pozostają obrazy, wspomnienia, kołaczące się gdzieś pod czaszką. Czy można pozostać estetą w czasie wojny ? Czy specyficzne kolekcjonerstwo przyczynia się do ratowania pozostałości materialnych po nieistniejących miejscach i osobach ? Niezwykła książka, choć z racji specyficznego stylu raczej nie każdemu przypadnie do gustu. I jeszcze jedna refleksja: czy dziś pisze się jeszcze książki, które stanowią podstawę dla dobrego scenariusza filmowego ?

Jakoś ostatnio bliżej mam do literatury poświęconej odchodzeniu z tego świata. Utarło się, że „Lekcja martwego języka” jest rzeczą o umieraniu i rzeczywiście coś w tym jest. Przyznaję, nie znałem dotąd tej książki, natomiast przed wielu laty jako nastolatek oglądałem w kinie film z niesamowitą kreacją Pana Olgierda Łukaszewicza. Wtedy ten obraz wydał mi się niezrozumiały,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1161
1137

Na półkach: , , ,

Jesień 1918 r. Powoli rozlatuje się przegniły do cna dziwaczny twór o nazwie Austro-Węgry, czemu towarzyszy gnicie - fizyczne i duchowe - głównego bohatera por. Kiekeritza na wschodniogalicyjskim zadupiu. A w zasadzie on już jest trupem, jak jego Austria.

Rzecz cała należycie przepełniona rozpadem, schyłkiem, upadkiem. Oraz śmiercią: i rozważaną, i zadawaną i doznawaną - dla niektórych może nawet ponad miarę - a z Erosem i to męskim związaną. Wielka Wojna wprawdzie się kończy, ale za to inna, choć mniejsza polsko-ukraińska, już czeka za progiem.

Klimaty melancholijno-nostalgiczne, barwy przygaszone, nastroje oczekiwania na Nieznane. Wszystko to dla mnie przepiękne, jak wycyzelowane zdania Autora. Idealnie oddaje to koniec formacji, której zresztą niektórzy wkrótce zaczną żałować- no może nie jej samej, ale tej spokojnej trwałości, którą gwarantowała…

W tej napisanej wyrafinowanym językiem książce (chyba nawet lepszej od równie świetnego ”Króla Obojga Sycylii”) Kuśniewicz - niezależnie jakim był łajdakiem w PRL, donosząc na kolegów pisarzy, m.in. Kisiela czy Jasienicę – jest lepszy, a dokładnie: głębszy, od Josepha Rotha a niemal dorównuje mistrzowskiej „Soli ziemi” Józefa Wittlina, żeby się odnieść do porównywalnych dzieł z tego czasu i tych miejsc…

Wysmakowanej powieści niewiele ustępuje jej ekranizacja Janusza Majewskiego. Film polecam, jest w sieci, ale ma jedną wadę. Gdy upadła nieboszczka Austria, władzę w regionie obejmuje Zachodnioukraińska Republika Ludowa (z którą będziemy zaraz walczyć o Lwów). W książce jest to niemal jasno powiedziane. W filmie (cenzura mocniejsza niż wobec książki - ten czas miał być w PRL nieznany) świadczy o tym wyłącznie błękitno-żółta flaga na budynku dworca. Konia z rzędem temu, kto – wyjąwszy najstarszych – znał te kolory w 1979 r., kiedy film powstał (nb. wybitna tu epizodyczna rola młodego Juliusza Machulskiego) …

Jesień 1918 r. Powoli rozlatuje się przegniły do cna dziwaczny twór o nazwie Austro-Węgry, czemu towarzyszy gnicie - fizyczne i duchowe - głównego bohatera por. Kiekeritza na wschodniogalicyjskim zadupiu. A w zasadzie on już jest trupem, jak jego Austria.

Rzecz cała należycie przepełniona rozpadem, schyłkiem, upadkiem. Oraz śmiercią: i rozważaną, i zadawaną i doznawaną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2594
795

Na półkach: , , , ,

Bardzo depresyjna lektura, krążąca wokół śmierci, śmierci zadawanej ludziom i zwierzętom, śmierci przyrody, gdyż nadchodzi zima, śmierci głównego bohatera i śmierci pewnej epoki. Ostatnie dni I Wojny Światowej dla porucznika armii austro-węgierskiej Kiekeritza, gdzieś na krańcach jego imperium, w Galicji są czasem powolnego umierania. Trudno jednak zadufanego w sobie i w swoją wyjątkowość porucznika polubić, czy choćby mu współczuć. Zamknięty w swoim świecie przeżywa swoje fascynacje estetyczne i chwile kiedy panował nad życiem innych ludzi. Co dla porucznika stanowi największą wartość, co trzeba zachować i uratować? Czym jest śmierć dla porucznika Kiekeritza, jego śmierć, śmierć innych ludzi. Uniwersalnym wymiarem tej książki jest człowiek w obliczu śmierci i jak tą śmierć oswaja.
Nie jest to moja ulubiona książka, chociaż naprawdę jest świetnie napisana.

Bardzo depresyjna lektura, krążąca wokół śmierci, śmierci zadawanej ludziom i zwierzętom, śmierci przyrody, gdyż nadchodzi zima, śmierci głównego bohatera i śmierci pewnej epoki. Ostatnie dni I Wojny Światowej dla porucznika armii austro-węgierskiej Kiekeritza, gdzieś na krańcach jego imperium, w Galicji są czasem powolnego umierania. Trudno jednak zadufanego w sobie i w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
527
258

Na półkach: ,

Nigdy więcej.

Nigdy więcej.

Pokaż mimo to

avatar
1086
26

Na półkach: ,

Ależ ta książka jest dobra.

„Lekcja martwego języka” to krótka historia o służącym w armii CK Monarchii poruczniku Kiekeritzu. Umierającym na gruźlicę miłośniku sztuki i starożytnych ideałów, wypełnionym pragnieniami, których ujawnienie z pewnością zakończyłoby jego wojskową karierę, a może i życie.

Wypełniona mistyczną nieomal symboliką i bardzo sugestywnymi obrazami historia toczy się powoli, nieśpiesznie, co jakiś czas dając do zrozumienia czytelnikowi, że świat, który obserwuje na kartach książki, powoli się kończy. Tym światem są przede wszystkim Austro-Węgry, które za niedługo przestaną istnieć. To również Galicja – kraina, w której obok siebie żyją między innymi Słowacy, Austriacy, Polacy, Ukraińcy czy Żydzi, a która za niedługo zostanie poprzecinana wszelkiego rodzaju granicami oraz ideologiami. Zniknie również sam porucznik i jego świat, w którym piękno i okrucieństwo istnieją tuż obok siebie na równych zasadach. Zostaną po nim jedynie dzieła sztuki, które uratował przed zapomnieniem, lub po prostu zabrał z rozpadających się cerkwi i zniszczonych, spalonych dworków szlacheckich.

Wspaniała, kontemplacyjna opowieść, napisana bardzo eleganckim językiem, przypominająca trochę Maraia z tym jego wiecznym przeświadczeniem o zbliżającym się końcu świata. Jeżeli szukacie wyciszającej lektury na wieczór, „Lekcja martwego języka” będzie jak znalazł. Polecam mocno.

Ależ ta książka jest dobra.

„Lekcja martwego języka” to krótka historia o służącym w armii CK Monarchii poruczniku Kiekeritzu. Umierającym na gruźlicę miłośniku sztuki i starożytnych ideałów, wypełnionym pragnieniami, których ujawnienie z pewnością zakończyłoby jego wojskową karierę, a może i życie.

Wypełniona mistyczną nieomal symboliką i bardzo sugestywnymi obrazami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

Andrzej Kuśniewicz swą pasję literacką realizował dwutorowo: lewą ręką ochoczo spisywał donosy na swoich kolegów, prawej używał zaś do tworzenia literatury rozumianej bardziej tradycyjnie. Nie jestem powołany, by oceniać czy rozliczać działalność lewicy; spodobało mi się jednak, co czyniła prawica.

Trwa ostatni rok Wielkiej Wojny, nazwanej później I wojną światową. Porucznik armii austro-węgierskiej, Alfred Kiekeritz, zjeżdża do niewielkiej miejscowości w Galicji, by z dala od frontu leczyć się z gruźlicy. Tylko czy porucznika, trochę zapóźnionego i nieco skarlałego dekadenta, cokolwiek jest jeszcze w stanie uratować?

Toczy go bowiem nie tylko choroba ciała, ale i duszy. Za dużo napatrzył się na wojnę, zbyt często zabijał. Zobojętniał i zatracił miarę moralną. Nie przypadkiem w końcowym stadium swej choroby zwraca się ku Nietzschemu. Na tym jednostkowym przykładzie widać, jak I wojna światowa, która dzięki rozwojowi techniki wzniosła machinę śmierci na nowy poziom, przekroczyła pewną granicę, przyszykowała w powszechnej świadomości grunt pod wydarzenia drugiej.

Co ciekawe (i niezbyt poprawne politycznie),w ujęciu autora wyrazem degeneracji porucznika jest również jego nie do końca uświadomiony, najwyraźniej mocno w myśl nauk Freuda wyparty homoseksualizm. Zastępczą satysfakcję seksualną znajduje więc narrator w akcie zabijania, co szczególnie czytelne staje się pod koniec powieści.

A ta jest cała przeniknięta symboliką śmierci. Kończą się istnienia zwierząt zamienionych w myśliwskie trofea. Kończy się życie porucznika, kończy się wojna i kolejny rozdział niewinności człowieka. Kończy się jesień i cykl przyrody. Kończy się wreszcie Monarchia Austro-Węgierska, pewien porządek świata. I fascynuje mnie, jak pojawiające się pod koniec utworu autotematyczne wstawki w dziwny sposób wpisują w ten wszechogarniający nastrój, dyktat Kostuchy. Bo przecież kończy się i sama powieść.

A „Lekcja martwego języka” okazuje się ostatecznie lekcją dość uniwersalną, bo obok zbiorowego wymiaru ludzkiego miotania, niesie również opis egzystencjalnego dramatu, z którym każdy z nas musi się zmierzyć samotnie. Porucznik Kiekeritz próbuje oswoić śmierć poprzez nadanie jej mitologicznego znaczenia, poprzez zastąpienie religii sztuką i choć czyni to w sposób głęboko wykoślawiony, sama recepta nie jest może wcale ostatnią z możliwych dróg uporania się z ludzką kondycją.

Andrzej Kuśniewicz swą pasję literacką realizował dwutorowo: lewą ręką ochoczo spisywał donosy na swoich kolegów, prawej używał zaś do tworzenia literatury rozumianej bardziej tradycyjnie. Nie jestem powołany, by oceniać czy rozliczać działalność lewicy; spodobało mi się jednak, co czyniła prawica.

Trwa ostatni rok Wielkiej Wojny, nazwanej później I wojną światową....

więcej Pokaż mimo to

avatar
437
39

Na półkach: , , ,

Po jej skończeniu mam mieszane uczucia.

Styl pisania, czyli brak rozdziałów to nie styl, który uwielbiam czytać. Jednak sama książka mnie zaciekawiła.

Próbowałam ją czytać w tramwaju i autobusie, ale zdecydowanie nie jest to książka na takie miejsca. Przy jej lekturze trzeba się skoncentrować, a momentami zaszyć się w swoim własnym świecie refleksji.

"Lekcja martwego języka" nie stała się dla mnie ulubioną książką, ale cieszę się, że ją przeczytałam. Chociaż kilkakrotnie miałam ochotę już ją skończyć, ze względu na czasami pojawiające się w niej brutalne opisy. Mimo wszystko ma coś w sobie co do niej zachęca i kusi, aby kontynuować lekturę.

Po jej skończeniu mam mieszane uczucia.

Styl pisania, czyli brak rozdziałów to nie styl, który uwielbiam czytać. Jednak sama książka mnie zaciekawiła.

Próbowałam ją czytać w tramwaju i autobusie, ale zdecydowanie nie jest to książka na takie miejsca. Przy jej lekturze trzeba się skoncentrować, a momentami zaszyć się w swoim własnym świecie refleksji.

"Lekcja martwego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1775
724

Na półkach: , , ,

Nie przebrnęłam nawet przez dwadzieścia stron. Kompletnie nie mój styl pisania, po dwóch stronach zasypiałam.

Nie przebrnęłam nawet przez dwadzieścia stron. Kompletnie nie mój styl pisania, po dwóch stronach zasypiałam.

Pokaż mimo to

avatar
973
451

Na półkach: ,

Lekcja umierania.

Nawet nie wiem, od czego zacząć (chociaż na dobrą sprawę już zaczęłam). Może od ogólnych wrażeń. Czyta się fantastycznie mimo braku rozdziałów i podziałek.

Jedno z mglistych skojarzeń podczas czytania to "Na wspak" Huysmansa - bo rzeczywiście mamy do czynienia z kimś w rodzaju dekadenta - porucznik Alfred Kiekeritz to kolekcjoner dzieł sztuki religijnej i nie tylko. Aczkolwiek jego pasję nazwać można też zbieractwem, bo gdzieżby szukać w jego kolekcji oryginalnych dzieł? Możemy niekiedy nadziać się też na tandetę! Ale nie o wartość artystyczną czy materialną tu chodzi - najważniejszy jest symbol i mit.

A właśnie; mitologizacja świata. Główny bohater sprawia wrażenie, jakby nie żył rzeczywiście, tylko we własnym wyobrażeniu. Każda osoba lub wydarzenie może zostać przez niego skonfrontowane z jakimś symbolem lub przeobrażone w mit.

Takie podejście jest z tylko z jednej strony wewnętrzną wrodzoną potrzebą, ale przede wszystkim przeważa próba oswojenia nieuchronnie nadciągającej śmierci. Oczywiście, każdy umrze, ale chorujący przewlekle muszą żyć z myślą o tym, że nie przeżyją starości, a zatem starają się żyć bez myślenia o problemie, jakim jest choroba, inni myślą o niej nieustannie, a taki porucznik Kiekeritz zamierza oddać się kontemplacji sztuki.

Co ciekawe, wszystkie jego artystyczne inspiracje dotyczą właśnie śmierci, jednak jego podejście jest zastanawiające. Czuje, że umiera, a jednocześnie wyznaje nietcheańskie idee myśląc o sobie jako o panu życia i śmierci. Jako niemiecki żołnierz, dowódca pułku egzekucyjnego obcuje na co dzień ze śmiercią, zadaje ją skazańcom, obserwuje ją, a nawet fotografuje z wielką fascynacją. Oczywiście w godzinie własnej śmierci nieco zmienia swoje spojrzenie na kwestię mitu śmierci.

Świat się kończy. Może nawet nie ma w tym przesady. Dla dekadentów z prawdziwego zdarzenia koniec wieku XIX był momentem przełomu. Alfred K. przesuwa swoją granicę końca na okres Wielkiej Wojny. Bo czymże ona jest, jeśli nie upadkiem wartości moralnych, etycznych, kultury i człowieczeństwa? Bohater zdaje sobie z tego sprawę jednocześnie wiedząc, że sam jako wyznawca idei nadczłowieka, pozbawiony jest moralności.
Koniec wojny. Koniec życia. Przypadek?
Może mitologizacja bohatera?
Oprawcy, którego przez całą powieść obserwowałam z... sympatią - starając się go zrozumieć?

Fenomenalna książka do wielokrotnego czytania. Ja swoje wrażenia spisałam p[o czytaniu numer jeden, ale ta analiza i interpretacja jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej.

Lekcja umierania.

Nawet nie wiem, od czego zacząć (chociaż na dobrą sprawę już zaczęłam). Może od ogólnych wrażeń. Czyta się fantastycznie mimo braku rozdziałów i podziałek.

Jedno z mglistych skojarzeń podczas czytania to "Na wspak" Huysmansa - bo rzeczywiście mamy do czynienia z kimś w rodzaju dekadenta - porucznik Alfred Kiekeritz to kolekcjoner dzieł sztuki religijnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1158
362

Na półkach:

Cóż można rzec o tej książce...Jedyny sens jaki w niej dostrzegam, to chyba faktycznie 1 lekcja martwego języka...

Cóż można rzec o tej książce...Jedyny sens jaki w niej dostrzegam, to chyba faktycznie 1 lekcja martwego języka...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    165
  • Chcę przeczytać
    103
  • Posiadam
    24
  • Ulubione
    8
  • Literatura polska
    5
  • Teraz czytam
    5
  • 2020
    3
  • Studia
    2
  • Literatura polska
    2
  • Proza
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Lekcja martwego języka


Podobne książki

Przeczytaj także