- tytuł oryginału
- Dewey. The Small-Town Library Cat Who Touched the World
- data wydania
- sierpień 2008 (data przybliżona)
- ISBN
- 978-83-240-1012-7
- liczba stron
- 280
- kategoria
- Literatura piękna
- język
- polski
- dodała
- foolosophy
Opowieść o kocie Deweyu nie mogła zacząć się gorzej: w najzimniejszy dzień roku został wrzucony do metalowej skrzyni na książki Biblioteki Publicznej w Spencer w stanie Iowa. Nikt nie przypuszczał, że w chwili, gdy zaopiekuje się nim szefowa biblioteki Vicki Myron, odmieni się los całego zagrożonego kryzysem miasteczka. Dzięki urokowi, mądrości i idącym z nią w parze psotom Deweya niepozorna...
Ta podnosząca na duchu historia to nie tylko dzieje niezwykłego kota, który podbił świat, ale też poruszająca historia podobnych nam ludzi i ich problemów.
Historia Deweya jest ciekawa, ale sama książka nie jest jakoś szczególnie zachwycająca. Podobało mi się to, że Dewey jest kotem bibliotecznym i opisy różnych jego zachowań związanych ze specyfiką miejsca, w którym mieszkał. Z pewnością był fascynującym zwierzęciem, na pewno bardzo zdyscyplinowanym, to bardzo intrygujące, że np. nie niszczył książek. Za dobry zabieg literacki uważam dodanie do historii kota także opisów Spencer i ogólnie Iowa. Osobiste przeżycia Vicki nie były niezbędne, ale z pewnością dodawały historii wiarygodności i czyniły z niej coś więcej niż tylko relację kociej maniaczki. Jedyne, co naprawdę mnie raziło to nachalne gloryfikowanie roli Deweya jako kota, który wpłynął na życie całego miasta i te konstrukcje w stylu: "Nie twierdzę, że Dewey był najlepszym, co mogło się przydarzyć temu miastu, ale...". Oczywiście na pewno kot wpłynął pozytywnie na wizerunek biblioteki i wprawiał w dobry nastrój ludzi, którzy mieli ochotę z nim obcować. Ale nie można powiedzieć, że poprawił ich sytuację, zwłaszcza, że autorka wspomina, ale bagatelizuje reakcje ludzi, którzy kotów nie lubią i bali się Deweya, kiedy np. spał na skrzynce z potrzebnymi im formularzami.
Ogólnie najlepiej podsumować to tak, że jest to książka ciekawa, ma swój urok, pozwala poszerzyć wiedzę o jednym ze stanów w Stanach Zjednoczonych i mentalności jego mieszkańców. Jest też niewątpliwie gratką dla miłośników kotów. Nie można jej jednak z pewnością nadać miana opowieści, która znacząco wpłynie na czyjekolwiek życie.

Moja Biblioteczka
Opinie czytelników
O książce:
Stary człowiek i morze
Nie było i nie ma na świecie lepszego pisarza niż Hemingway. Może kiedyś będzie, ale jest to równie prawdopodobne jak przybycie kosmitów z misją pokoj...