"Złodziej pioruna" trafił w moje ręce zupełnie przypadkowo. Pewnego dnia przeglądając bibliotekę na lubimyczytać.pl rzuciła mi się w oczy właśnie ta pozycja - okładka, która trochę mnie zaintrygowała, ale przede wszystkim jednak wysoka ocena czytelników i porównywanie jej do Harrego Pottera, którego uwielbiam. I tak to się zaczęło.

Porównanie do Harrego Pottera nie było przypadkowe, o czym szybko sama przekonałam się na własnej skórze. Już w pierwszym tomie tej powieści rzuca się w oczy kilka podobieństw:
a) bohaterowie:
- Percy Jackson, który nagle dowiaduje się, że ma pewne zdolności magiczne; wkrótce będzie ratował świat z pomocą dwójki przyjaciół(-> jak Harry Potter), poza tym nie znosi atmosfery w swym domu z powodu wrednego ojczyma (-> Harry zaś miał koszmar z powodu opieki wujostwa)
- Grover - przyjaciel Percy'ego, razem z nim wyrusza na misję; nie jest zbyt bystry, do tego trochę niezdarny, ale za to oddany i przyjacielski (-> jak Ron Wesley)
- Annabeth - inteligentna, bystra, trochę przemądrzała; wraz z dwójką przyjaciół wyrusza na misję (-> jak Hermiona)
b) wyżej wymienionym bohaterom przeszkadzają różne potwory, wysłannicy od pogniewanych bogów, np. Erynie (-> W "HP" to Lord Voldemort i Śmierciożercy)
c) magiczne przedmioty, np. czapka niewidka Annabeth (-> w "HP" peleryna niewidka Harrego) oraz magiczne miejsca, np. ogromna posiadłość Zeusa nad miastem, na 600 piętrze, które nie istnieje dla zwykłych śmiertelników (-> W "HP" to np. Peron 9 i 3/4 oraz Hogwart)

Podobieństw jest naprawdę sporo i każdy, kto wcześniej czytał Harrego Pottera, bardzo szybko je zauważy. Czy jest lepsza od Harrego? Każdy oczywiście może mieć własną opinię, według mojej jednak nie jest w stanie przebić serii Harrego, która była naprawdę magiczna i stworzyła inny, odmienny świat magii, pełen humoru i wzruszeń. Ale kto wie, być może kolejne tomy przygód Percy'ego Jacksona sprawią, że zmienię zdanie.

"Złodziej pioruna" jest osadzony w świecie bogów olimpijskich, ale... jednocześnie przy tym odnosząc się do czasów dzisiejszych. Autor wpadł na całkiem ciekawy pomysł, gdyż dosyć dziwnie jest czytać o potężnych, starożytnych bogach żyjących w obecnych czasach - telefonów komórkowych i Mc'Donald'ów. Mnie osobiście najbardziej rozbawiła postać boga wojny - Aresa, poruszającego się na motocyklu... ;) Jeśli ktoś jest fanem mitologii, to z pewnością powinien zajrzeć do tej pozycji.

"Złodziej pioruna" trafił w moje ręce zupełnie przypadkowo. Pewnego dnia przeglądając bibliotekę na lubimyczytać.pl rzuciła mi się w oczy właśnie ta pozycja - okładka, która trochę mnie zaintrygowała, ale przede wszystkim jednak wysoka ocena czytelników i porównywanie jej do Harrego Pottera, którego uwielbiam. I tak to się zaczęło.

Porównanie do Harrego Pottera nie było...