Radość katastrof

Okładka książki Radość katastrof Giuseppe Ungaretti
Okładka książki Radość katastrof
Giuseppe Ungaretti Wydawnictwo: Lokator poezja
105 str. 1 godz. 45 min.
Kategoria:
poezja
Tytuł oryginału:
Allegria di naufragi
Wydawnictwo:
Lokator
Data wydania:
2019-10-01
Data 1. wyd. pol.:
2019-10-01
Liczba stron:
105
Czas czytania
1 godz. 45 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363056612
Tłumacz:
Grzegorz Franczak
Tagi:
poezja włoska
Inne
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Literatura na Świecie nr 10-11-12/2002 (375-377) Blaise Cendrars, Fernando Pessoa, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Antonio Tabucchi, Giuseppe Ungaretti
Ocena 8,0
Literatura na ... Blaise Cendrars, Fe...
Okładka książki Rimbaud, Apollinaire i inni. Wybór przekładów Anna Achmatowa, Gennadij Ajgi, Rafael Alberti, Guillaume Apollinaire, Louis Aragon, Wystan Hugh Auden, Charles Baudelaire, Yves Bonnefoy, Jorge Luis Borges, André Breton, René Char, Clovis Hesteau de Nuysement, Guillaume Colletet, John Crowe Ransom, Edward Estlin Cummings, Robert Desnos, Emily Dickinson, T.S. Eliot, Pierre Emmanuel, André Frénaud, Robert Frost, Jorge Guillén, Langston Hughes, Victor Hugo, Gyula Illyés, Robinson Jeffers, Siergiej Jesienin, Tristan L'Hermite, Louise Labé, Jules Laforgue, Robert Lowell, Artur Lundkvist, Antonio Machado, Osip Mandelsztam, Andrew Marvell, Edgar Lee Masters, Thomas Merton OCSO, Henri Michaux, Artur Międzyrzecki, Oskar Miłosz, Molier, Eugenio Montale, Borys Pasternak, Octavio Paz, Edgar Allan Poe, Conrad Potter Aiken, Salvatore Quasimodo, Raymond Queneau, Jean Racine, Arthur Rimbaud, Edwin Arlington Robinson, Theodore Roethke, Umberto Saba, Dawid Samojłow, Maurice Scève, William Shakespeare, Borys Słucki, Wallace Stevens, Genevieve Taggard, Arseniusz Tarkowski, Allen Tate, Giuseppe Ungaretti, Jacques Vallée Des Barreaux, Walt Whitman, William Carlos Williams, Charles d'Orléans, Alfred de Musset, Gérard de Nerval, Marc de Papillon de Lasphrise, Jean de Sponde
Ocena 7,7
Rimbaud, Apoll... Anna Achmatowa, Gen...
Okładka książki Literatura na świecie nr 11/1987 (196) Paolo Barbaro, Georges Dumézil, Eugeniusz Kabatc, Halina Kralowa, Jarosław Mikołajewski, Eugenio Montale, Sandro Penna, Salvatore Quasimodo, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Umberto Saba, Maria Składanowska, Italo Svevo, Joanna Szymanowska, Giuseppe Ungaretti
Ocena 9,0
Literatura na ... Paolo Barbaro, Geor...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
744
698

Na półkach: ,

Niewyrażalne jest intrygujące i być może pamiętał o tym Giuseppe Ungaretti, kiedy starał się aby jego głos był poetyckim krzykiem świata. Jego słowa łamały się w połowie, wydając przy tym szorstki odgłos przechodzącej wojny. To wyczuwalne przeze mnie połamanie wszelkich treści wyśmienicie wpisuje się w awangardowy charakter tej poezji. Brzmi przy tym jak reformowanie i redukowanie znaczeń do ich samego rdzenia. Słowo po słowie i futurystycznie, włoski poeta eksponuje zawarte w jego kompozycji kontrasty. Użycie tego swoistego poetyckiego światłocienia świadczy o tym, że Ungaretti dociera tam, gdzie inni boją się nawet przestąpić próg swojej wyobraźni. Obdarowuje przy tym swoich wyznawców niewyczerpanym sekretem. Tajemnicą marzenia o dobrym czasie i życiem występującym z brzegów dostępnych nam wyobrażeń.

Tak jak on, można się wpatrywać w zapalne punkty świata ale nie każdy przy tym potrafi tak umiejętnie dostroić swoje emocje w nieznającej pojęć czasu i miejsca poezji. U Giuseppe Ungarettiego polega to na bazowaniu na każdej przeżytej już wcześniej chwili i jednoczesnym zdawaniu sobie sprawy z uwięzienia pośród śmiertelnych rzeczy. Dlatego też doświadczenia I wojny światowej odcisnęły tak wielkie piętno na jego uczestnictwie w szalonym ruchu świata. Pędzi i czasami w tym biegu widać jego traumę. Twierdzi, że jest jednym z potrzebnych włókien wszechświata a wspiera bunt człowieka, świadomego swojej kruchości wobec przewagi niewyrażalnej ludzkim językiem potęgi. Dlatego też nietrudno przy tym o pragnienie Boga, Ungaretti jest poetą próbującym zjednać sobie wieczność, więc mnie to wcale nie dziwi.

Giuseppe Ungaretti wiele w życiu wycierpiał ale i wieloma rzeczami się rozkoszował. Można to zresztą zauważyć, śledząc wersy jego poezji. Jest oczywiste, że czas zużywa ludzi, trawi ich a na koniec uśmierca. Jednak wiersze tego poety są momentami osnute czułą lekkością i kiedy ma się wrażenie, że poeta przebywa sam na sam z własnymi myślami, to tak jakby się pogodził ze swoim przeznaczeniem. Poznał je i podzielił na krótkie części, nie umniejszając przy tym ich całkowitego znaczenia. To abstrakcja. Coś niemającego odpowiednika w żadnej innej sytuacji i zarazem trudnego do zrozumienia. Może jednak toczy go gorączka pełni życia a on sam męczy się nad porzuconym w nieskończoność głównym motywem swojej poezji. Wydaje mi się, jakby ten urodzony w Aleksandrii futurysta nie mógł zaznać spokoju w żadnym miejscu na świecie.

"Radość katastrof" przewrotnie odpowiada na pytanie jak ulżyć cierpieniu, wykorzystując do tego złudzenie. Chodzi przecież o serce, które będąc najbardziej narażonym na ukazywanie bolesnego oblicza świata, można chronić a nawet przyzwyczajać do monotonii braku. Ponieważ w poszukiwaniu krainy niewinności należy się liczyć z tym, że przeorana przez wojnę poezja nie odmaluje wszystkich kwestii w różowych barwach. Stąd też od czasu do czasu to popadanie przez Ungarettiego w wojenny reportaż, konkretne nazywanie po imieniu zbrodni na uczuciu. Nie wszystko jednak bywa przesycone ciemnością. W "Radości katastrof" zauważyłem też nanizane na słoneczne promienie diamenty. W ten sposób wyrażone pragnienie pogoni za pogodnym wszechświatem ukazało mi ukryte oblicze Ungarettiego. Rozświetlone mgnieniem uśmiechu, przynajmniej na chwilę.

Niewyrażalne jest intrygujące i być może pamiętał o tym Giuseppe Ungaretti, kiedy starał się aby jego głos był poetyckim krzykiem świata. Jego słowa łamały się w połowie, wydając przy tym szorstki odgłos przechodzącej wojny. To wyczuwalne przeze mnie połamanie wszelkich treści wyśmienicie wpisuje się w awangardowy charakter tej poezji. Brzmi przy tym jak reformowanie i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
867
328

Na półkach: ,

We wrześniu czytałem „Pogrzebaną poezję” Anity Kłos, którą zaserwowałem sobie jako wprowadzenie do dzieła Ungarettiego. W przypadku mojego mózgu już niewielki dystans robi swoje, więc choć wpierw (przed lekturą tomiku) zmartwiłem się, że ww. książka zaciemni mi jego „bezpośredni” odbiór, to po chwili uświadomiłem sobie, że w sumie niewiele z niej pamiętam i uradowałem się (o naiwności-nieświadomości!). Czytając tomik zmartwiłem się jednak ponownie, bo (jednak) przypomniał mi się główny zarzut Kłos wobec polskich tłumaczy – nieumiejętności przeniesienia muzycznych walorów frazy Ungarettiego w polszczyznę.

Ta diagnoza potwierdza się niestety także w przypadku „Radości katastrof”. Choć widać duży wysiłek Franczaka do nadania jego przekładom Ungarettiego melodyjności a jednocześnie pewnej awangardowej surowości (którą ponoć przejawiały) to efekt, dla mnie, jest jako całość nie do końca zachwycający. Franczak często ładnie radzi sobie z krótszymi wierszami (jest ich sporo),gdzie lakonicznym prostym językiem potrafi stworzyć krótkie intensywne obrazy przywodzące na myśl trochę poetykę haiku. Jednak miejscami (im dalej tym niestety więcej) zaczynają się dziać rzeczy dziwne. Nie wiem naturalnie na ile wynika to z oryginału, jednak pewne frazy zdają się tu czasem tak wysilone w poszukiwaniu efektów, że aż zgrzytliwe („trzeszczenie świerszczy”),czasem niemal bełkotliwe jak w wierszu „Przedwieczór”: „Życie pustoszeje/ w przejrzyste wstąpienie/ przepełnionych chmur/ przeszywanych słońcem”, a w pojedynczych przypadkach po prostu osuwające się w tandetę na granicy grafomanii jak w tym fragmencie wiersza „Czerwiec”:

„Ważona
na brzmiących
płytach
powietrza będziesz
niczym
pantera

Pod ruchomymi
ostrzami
cienia
stracisz liście

Wyjąc
niema w
w tym pyle
udusisz mnie

Potem
nie domkniesz powiek

Ujrzymy jak nasz miłość zapada
jak wieczór”

Takie efekty końcowe to z pewnością wynik zderzenia ze specyficzną poetyką Ungarettiego, której gęste obrazowanie zastawia niejednokrotnie na tłumacza pułapki frazeologicznych banałów i wizualnych klisz. Nie wyobrażam sobie jednak, by mogło to brzmieć tak (źle) w oryginale, bo do dziś dźwięczy mi w uszach inny fragment Ungarettiego w transkrypcji Herberta (zamykający jego esej o Sienie):

„Znów widzę twoje powolne usta
Nocą morze wychodzi im naprzeciw
Nogi twych koni
W agonii zapadają się
W moje ramiona śpiewające
Widzę sen znów przynosi
Nowe kwitnienie i nowych umarłych

Zła samotność
Którą każdy kochający w sobie odkrywa
Jak grób rozległy
Oddziela mnie na zawsze od ciebie

Kochana w dalekich utopiona lustrach”

Widoczna ta sama nadmiarowość (z tą różnicą, że wiersz zachowuje tradycyjną wersyfikację),to piętrzenie obrazów nie kończy tu się jednak - jak u Franczaka – źle, a pięknie. I dzieje się to w sposób także nieco zagadkowy, bo także jest przecież o krok od kiczu. Ten wiersz jest oczywiście późniejszy i językowo bardziej gładki (może wygładzony przez Herberta?),ale ten herbertowski Ungaretti dla mnie brzmi, płynie.

U Franczaka zaś jakby potyka się zbyt często o własną frazę, kuleje i brzmi ta jego polszczyzna po prostu nienaturalnie. Co prowadzi mnie do zasadniczego domniemanego zarzutu: Franczak za bardzo zdaje się szukać precyzyjnych słownych ekwiwalentów dla zachowania lakoniczności tych wierszy i zarazem brzmieniowej gry pomiędzy poszczególnymi słowami. To bardzo ambitne, ale i ryzykowne rozwiązanie, bo po pierwsze brzmieniowe walory języka włoskiego są chyba zbyt odległe by oddać je w polszczyźnie metodą „słowo w słowo”, po drugie prowadzić może to do tworzenia zestawień, które mimo że nawet satysfakcjonujące na poziomie efektów muzycznych, na poziomie sensu lub naturalności frazeologicznej będą nieprzekonywujące. Tak się dzieje często u Franczaka, i jest to jak się zdaje efekt próby zbyt restrykcyjnie utrzymanego odtworzenia wiersza na poziomie ilości głosek oraz międzywyrazowych powiązań brzmieniowych. Podobny problem jak z Ungarettimi widziałem w przekładach Lorki, dodatkowo u Ungarettiego jego lakoniczna śpiewność chyba stawia po prostu tłumacza przed (zawsze bolesną) koniecznością okrojenia wiersza z części jego oryginalnych walorów.

Ostatecznie po lekturze „Radości katastrof” stwierdzam ze smutkiem, że Ungaretti do mnie nie trafia. To najpewniej kwestia nieuważnego wsłuchania się w głos poety, kwestia słuchu. Pytanie tylko: mojego czy Franczaka?

We wrześniu czytałem „Pogrzebaną poezję” Anity Kłos, którą zaserwowałem sobie jako wprowadzenie do dzieła Ungarettiego. W przypadku mojego mózgu już niewielki dystans robi swoje, więc choć wpierw (przed lekturą tomiku) zmartwiłem się, że ww. książka zaciemni mi jego „bezpośredni” odbiór, to po chwili uświadomiłem sobie, że w sumie niewiele z niej pamiętam i uradowałem się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
306
36

Na półkach:

Wspaniała poezja, wzór jak wiele treści można zawrzeć w minimalnej ilości słów. O całości nie chce mi się pisać, będzie tylko o dwóch wierszach, które zapamiętałem od razu. Mam nadzieję, że zachęcę kogoś do przeczytania „Radości katastrof”.

Wiersz „Żołnierze”: „Jest się/jak jesienią/na drzewach/są liście”. Osiem słów w polskim tłumaczeniu. Pierwsze, co się nasuwa: kruchość życia, oczywiste. Ale myśląc dalej, liści jest dużo. Liście spadają z całego drzewa i ze wszystkich drzew w lesie. I tak co roku, od milionów lat. Dziwne i wbrew naturze, gdyby nie spadły. Wiosną wzrosną nowe. Wieczny powrót w ośmiu słowach.

„Przeznaczenie”: „Obróceni w cierpienie/tak jak każde
włókno stworzenia/czemu my jedni płaczemy?”. Włókno w połączeniu ze słowem przeznaczenie brzmi jak coś związanego z Parkami, Mojrami, czy jak jeszcze mogłyby się nazywać. Nie mamy za wiele do gadania, gdy zechcą wpleść cierpienie w tkaninę naszego życia. Więcej, nie powinniśmy się przeciwstawiać. Cały świat żyje i zmaga się z przeciwnościami, nie jesteśmy sami. Nie użalajmy się, ufajmy raczej, że jest stworzony rozumnie.

Poeta-żołnierz z krawędzi między życiem a śmiercią miał świetny widok na obie strony. Warto zapoznać się z doświadczeniami Ungarettiego. To ledwo kilkadziesiąt stron, a żywe obrazy pozostają w pamięci na długo.

Wspaniała poezja, wzór jak wiele treści można zawrzeć w minimalnej ilości słów. O całości nie chce mi się pisać, będzie tylko o dwóch wierszach, które zapamiętałem od razu. Mam nadzieję, że zachęcę kogoś do przeczytania „Radości katastrof”.

Wiersz „Żołnierze”: „Jest się/jak jesienią/na drzewach/są liście”. Osiem słów w polskim tłumaczeniu. Pierwsze, co się nasuwa:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
139
67

Na półkach:

Trochę pięknych fraz, a trochę tandety.

Trochę pięknych fraz, a trochę tandety.

Pokaż mimo to

avatar
906
596

Na półkach: , , ,

bardzo tkliwe wiersze, wiadomo, chwilami trochę się osuwają w grafomanię, ale jednak można czytać i coś poczuć, a to już wiele

bardzo tkliwe wiersze, wiadomo, chwilami trochę się osuwają w grafomanię, ale jednak można czytać i coś poczuć, a to już wiele

Pokaż mimo to

avatar
1099
402

Na półkach:

To tomik, który trwale zapisał się w poezji XX wieku. Giuseppe był włoskim imigrantem z egipskiej Aleksandrii, który jako ochotnik włoskiej armii trafił do Italii, gdzie przeżył niewypowiedziane piekło, ale przede wszystkim stworzył w okopach debiutancki tomik Pogrzebany port, który zostanie później włączony właśnie w Radość katastrof. To najwyższa próba odczuwania słów i niebywały talent do ubierania w język niewypowiedzianego:

Przez całą noc

Poległy w pobliżu

zmasakrowanego

towarzysza

o ustach

wyszczerzonych

ku pełni księżyca

o przekrwionych rękach

które wnikły

w moje milczenie

pisałem listy pełne miłości



Nigdy

nie byłam aż tak

uwieszony życia.

To tomik, który trwale zapisał się w poezji XX wieku. Giuseppe był włoskim imigrantem z egipskiej Aleksandrii, który jako ochotnik włoskiej armii trafił do Italii, gdzie przeżył niewypowiedziane piekło, ale przede wszystkim stworzył w okopach debiutancki tomik Pogrzebany port, który zostanie później włączony właśnie w Radość katastrof. To najwyższa próba odczuwania słów i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    22
  • Przeczytane
    18
  • Posiadam
    7
  • Poezja
    4
  • Dostałam w prezencie
    1
  • Poezye
    1
  • #poezja i okolice
    1
  • 2020
    1
  • Ulubione
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Radość katastrof


Podobne książki

Przeczytaj także