Żywoty pań swawolnych
- Kategoria:
- klasyka
- Tytuł oryginału:
- Les dames galantes
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo MG
- Data wydania:
- 2019-10-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 1957-01-01
- Liczba stron:
- 450
- Czas czytania
- 7 godz. 30 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377795835
- Tłumacz:
- Tadeusz Boy-Żeleński
Brantome, jako rasowy Francuz, widział przede wszystkim kobietę. Patrzy na to osobliwe stworzenie oczyma naiwnego zaciekawienia; wszystko go w niej interesuje: anatomia, umysłowość, skłonność, obyczaje, wszystko to opisuje wiernie ze współczesnych żywych wzorów, czerpanych w najwyższych, często koronowanych sferach, nie przebierając z goła w wyrażeniach, wciskając subtelne nieraz obserwacje w język zabawnie kłócący się ze swoim tematem, czasem paradny naiwnością, czasem monstrualny bezwstydnym obnażeniem i lubowaniem się w szczegółach, a mimo to zawsze okraszany na wskroś sceptycznym i filuternym uśmiechem dworskiego bywalca. Ostrzegamy, że książka Brantome'a ma opinię wysoko gorszącą choć jednocześnie stanowi cenny dokument obyczajowości epoki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 390
- 216
- 98
- 9
- 5
- 5
- 5
- 4
- 4
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Pierwszy raz czytałem z wypiekami na twarzy pod koniec podstawówki. Znalazłem na półce w domu. Książka była ukryta. Dlaczego? No bo to jest rodzaj opowieści pornograficznych nie z tej epoki. Pan Brantôme lubił powtarzać co zasłyszał. A wysłuchał setek anegdot, które spisał. Ciekawe jest spojrzenie na dawne czasy dzisiejszym okiem. Ale chyba jeszcze ciekawsze przyglądanie się niezdarności autora, który wyraźnie nie miał wystarczającej wiedzy, by rozumieć to co pisze. Za dziwne upodobanie uważał na przykład pana, który lubił być biczowany przed dopuszczeniem do panny. Dziś wiemy, że opisywał masochistę. Brantôme nie znał takiego terminu, takiej klasyfikacji preferencji seksualnych.
Oddzielny i ciekawy jest wątek metod uwodzenia i sortowania osób uwodzonych – o wzroku w miłości, o słowach w miłości, czy warto podrywać panny (uważał, że nie, bo traci się dużo czasu i energii a skutek wciąż niepewny),o uwodzeniu mężatek (warto, ale jest to niebezpieczne, bo może trafić się zazdrosny mąż ze szpadą u boku i trzeba wiać oknem),o miłości wdów (to jest miód – połączenie doświadczenia, chęci na baraszkowanie, rozbuchanej chuci z bezpieczeństwem no bo wdówka jest swobodna w swych wyborach i nie przyprawia nikomu rogów).
W sumie, dla szukających pikantności pod pretekstem czytania dzieła historycznie wartościowego lektura jak znalazł.
Pierwszy raz czytałem z wypiekami na twarzy pod koniec podstawówki. Znalazłem na półce w domu. Książka była ukryta. Dlaczego? No bo to jest rodzaj opowieści pornograficznych nie z tej epoki. Pan Brantôme lubił powtarzać co zasłyszał. A wysłuchał setek anegdot, które spisał. Ciekawe jest spojrzenie na dawne czasy dzisiejszym okiem. Ale chyba jeszcze ciekawsze przyglądanie...
więcej Pokaż mimo toBrantome swawolny, Boy - Mistrz :)
Brantome swawolny, Boy - Mistrz :)
Pokaż mimo toPowiem tak: dawno już przeczytanie jakiejś książki nie zabrało mi tyle czasu, ile poświęciłam na „Żywoty pań swawolnych”. I wcale nie wynika to z tego, że książka jest kiepska, bo taka nie jest. Cały kłopot w tym, że tłumaczenie, a właściwie transkrypcja ze starofrancuskiego na coś, co ma przypominać staropolszczyznę koszmarnie utrudnia odbiór. Permanentne używanie litery „y” w miejsce „i” oraz „j”, czy spolszczenia francuskich nazwisk, nazw i terminów bardzo spowalniają czytanie i niemalże zmuszają do głośnego odczytania poszczególnych zdań, żeby zrozumieć ich sens. Owszem, można się z czasem przyzwyczaić do tego dziwnego zapisu, ale potrzeba wytrwałości i pewnego samozaparcia, aby osiągnąć płynność w czytaniu. Obawiam się więc, że większość czytelników, którym książka wpadnie w ręce zmęczy się po kilku stronach i ją odłożą bezpowrotnie na najwyższą możliwą półkę.
Z tego powodu uważam, że zwykle nieoceniony Boy- Żeleński takim przekładem zrobił ogromną krzywdę dziełu Brantôme’a.
Bo przy zapisie bardziej czytelnym i zrozumiałym współczesnemu czytelnikowi, dużo więcej osób mogłoby się przekonać, że „Żywoty pań swawolnych” to miejscami bardzo odważny jak na swoje czasy utwór, do tego zabawny, otwarcie rozprawiający o obyczajach i moralności nie tylko pań, ale też panów, żyjących w epoce, która kojarzy nam się z rozłamem w kościele katolickim, powstawaniem wyznań protestanckich, hołdującym surowym obyczajom, z inkwizycją, czy prymatem zasad religijnych nad życiem świeckim. Taki ascetyczny obrazek znamy z podręczników historii, tymczasem Brantôme ukazuje nam zupełnie inną stronę tej samej monety. W książce pełno jest opowieści zaczerpniętych z życia europejskich dworów królewskich i nie brak w nich chyba żadnej ułomności ludzkiej. Od zdrad małżeńskich, przez zawieranie związków dla pieniędzy i władzy, po uśmiercanie niewygodnych/ kłopotliwych/ niewiernych partnerów. O fortelach zdradzających pań, które imały się najróżniejszych sposobów, by ukryć skoki w bok przed swymi małżonkami, nie wspominając.
Cóż, nic dziwnego, że ówcześni ludzie cięgiem przesiadywali w kościołach, bo widzę, że mieli się z czego spowiadać…
Warto też zauważyć, że autor jest chyba pierwszym feministą w historii, który otwarcie wstawia się za kobietami i nie odmawia im praw do tych samych przyjemności, które dozwolone są mężczyznom. Mało tego, niejednokrotnie broni pozycji niewiast, usprawiedliwia je i gani ich karanie. Trzeba przyznać, że to bardzo odważne słowa, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę patriarchalne czasy, w jakich Brantôme pisał swoje dzieło i ówczesną, niską rolę kobiety w społeczeństwie.
Generalnie książka fajna i interesująca, ale polski przekład czyni z niej pozycję trudną do przebrnięcia. Uważam jednak, że warto się pomęczyć :)
Powiem tak: dawno już przeczytanie jakiejś książki nie zabrało mi tyle czasu, ile poświęciłam na „Żywoty pań swawolnych”. I wcale nie wynika to z tego, że książka jest kiepska, bo taka nie jest. Cały kłopot w tym, że tłumaczenie, a właściwie transkrypcja ze starofrancuskiego na coś, co ma przypominać staropolszczyznę koszmarnie utrudnia odbiór. Permanentne używanie litery...
więcej Pokaż mimo toWyobraźmy sobie zdjęcie pornograficzne, na podstawie którego malarz namalował kunsztowny portret. Oto, czego dokonał Boy, tłumacząc "Żywoty...". Na potrzeby przekładu stworzył właściwie sztuczny język. Stylizacja na staropolszczyznę na pewno utrudnia odbiór, ale bez niej nic nie zostałoby z ducha epoki. Lektura tej pełnokrwistej, epikurejskiej kroniki obyczajów na pewno zajmie wiele czasu, jednak koniecznie trzeba się w niej rozsmakować.
Najlepiej powoli, małymi dawkami w zimowe wieczory i przy kieliszku wytrawnego, czerwonego wina.
Polecam piękne wydanie PIW z 1957 r.
Wyobraźmy sobie zdjęcie pornograficzne, na podstawie którego malarz namalował kunsztowny portret. Oto, czego dokonał Boy, tłumacząc "Żywoty...". Na potrzeby przekładu stworzył właściwie sztuczny język. Stylizacja na staropolszczyznę na pewno utrudnia odbiór, ale bez niej nic nie zostałoby z ducha epoki. Lektura tej pełnokrwistej, epikurejskiej kroniki obyczajów na pewno...
więcej Pokaż mimo toMonotonne, dosadne, swawolne, momentami też ekscytujące. Dodatkowego smaczku dodaje język stylizowany na, chyba, staropolski, choć przyznaję przez pierwsze strony trochę wkurzał.
Jak otrząśniemy się z zafascynowania "tymi rzeczami" prezentowanymi w nadmiarze i pzresycie, to docenimy narrację Brantoma pozwalająca poznać świat mody i obyczajów ówczesnej Francji.
Moje wydanie to wersja MINI - pełna, ale ma 8 x 8 x 6 cm - i zawiera także ilustracje (przyznaję niemoralne:)) nakreślone ołówkiem co dodatkowo pobudza wyobraźnię.
Monotonne, dosadne, swawolne, momentami też ekscytujące. Dodatkowego smaczku dodaje język stylizowany na, chyba, staropolski, choć przyznaję przez pierwsze strony trochę wkurzał.
więcej Pokaż mimo toJak otrząśniemy się z zafascynowania "tymi rzeczami" prezentowanymi w nadmiarze i pzresycie, to docenimy narrację Brantoma pozwalająca poznać świat mody i obyczajów ówczesnej Francji.
Moje wydanie...
Niestety nie udało mi się przejść przez ten język już na początku.
Może kiedyś zrobię drugie podejście.
Niestety nie udało mi się przejść przez ten język już na początku.
Pokaż mimo toMoże kiedyś zrobię drugie podejście.
Jeśli ktoś lubi "Dekameron", nie będzie zawiedziony "Żywotami". Dodatkowym atutem polskiego wydania dzieła Brantome'a jest archaizowany przekład autorstwa wszędobylskiego Boya, choć staropolska ortografia może sprawiać na początku kłopoty.
Nieuchronnej z racji objętości oraz ostatecznej sprowadzalności do dwóch organów monotonii opowieści łatwo można zaradzić, dozując sobie lekturę i przekładając ją barziei przyzwoitemi pozycyami.
Jeśli ktoś lubi "Dekameron", nie będzie zawiedziony "Żywotami". Dodatkowym atutem polskiego wydania dzieła Brantome'a jest archaizowany przekład autorstwa wszędobylskiego Boya, choć staropolska ortografia może sprawiać na początku kłopoty.
więcej Pokaż mimo toNieuchronnej z racji objętości oraz ostatecznej sprowadzalności do dwóch organów monotonii opowieści łatwo można zaradzić, dozując sobie...
Fascynujący (i dzięki niepohamowanemu gadulstwu Brantome'a, bardzo wszechstronny) dokument, świadectwo nie tylko obyczajów seksualnych czy mody, ale także gustów literackich, stosunku do bogactw i zaszczytów, piękna i brzydoty, starości i młodości w renesansie. Na przykładzie Brantome'a łatwo spostrzec, jak na przełomie dziejów przedefiniowały się takie pojęcia, jak cenność przedmiotów, wierność czyjejś pamięci, stosowność danego zachowania czy - może zwłaszcza - granica między dobrym żartem i okrucieństwem; jak różne szczegóły danych opowieści interesowały ludzi tej epoki, a jakie interesują nas dzisiaj. Obejrzymy mnóstwo obrazków z życia dworu, od paradnego fetowania świąt, turniejów i polowań po podglądanie panien w latrynie; poznamy jego wysublimowane i zupełnie ordynarne rozrywki. Przyjrzymy się nawet wyobrażeniom ówczesnych ludzi na temat starożytności i obcych krajów - czasem zadziwiająco dokładnym i poprawnym (biorąc pod uwagę dzisiejszy stan badań),innym razem nieprawdopodobnie naiwnym.
Nie rekomenduję każdemu czytelnikowi stylizowanego na staropolszczyznę przekładu Boya-Żeleńskiego, w którym miałam okazję zapoznać się z tym dziełem - co prawda udało mi się dość szybko nauczyć płynnego czytania przyjętej przez niego karkołomnej ortografii, ale łatwo zapomnieć, że to, co otrzymujemy, stanowi tylko (dziś już ponad stuletnią!),spekulację na temat tego, jak przełożono by 'Żywoty...' w czasach Reja i Kochanowskiego, i jako taka musi być obarczona masą błędów. Osobiście raziło mnie także spolszczanie francuskich nazw własnych - tłumacz wyjaśnia, że tak najpewniej zrobiliby nasi przodkowie, ale ujmuje to w moim odczuciu prozie Brantome'a sporo uroku i autentyczności; Żeleński nie zamieścił również wykazu oryginalnych nazw (co jest prawdziwym koszmarem dla kogoś, kto nie uczył się nigdy francuskiego, a pragnąłby poszukać na mapie miejscowości i zamków czy zidentyfikować interesującą go postać, aby pozyskać gdzieś więcej informacji o jej życiu).
Fascynujący (i dzięki niepohamowanemu gadulstwu Brantome'a, bardzo wszechstronny) dokument, świadectwo nie tylko obyczajów seksualnych czy mody, ale także gustów literackich, stosunku do bogactw i zaszczytów, piękna i brzydoty, starości i młodości w renesansie. Na przykładzie Brantome'a łatwo spostrzec, jak na przełomie dziejów przedefiniowały się takie pojęcia, jak cenność...
więcej Pokaż mimo to