Książka napisana pięknym językiem, erudycji i bogatego zasobu słownictwa nie można odmówić autorom. Nie jest to jednak łatwa lektura, zwłaszcza dla osób, które nie interesują się historią XIX-wiecznej Anglii. Bardzo dużo jest polityki, co też jest dla mnie minusem. Wątki zawiłe, nierozwiązane i niestety fabuła nie obfituje w zapierające dech akcje.

Książka napisana pięknym językiem, erudycji i bogatego zasobu słownictwa nie można odmówić autorom. Nie jest to jednak łatwa lektura, zwłaszcza dla osób, które nie interesują się historią XIX-wiecznej Anglii. Bardzo dużo jest polityki, co też jest dla mnie minusem. Wątki zawiłe, nierozwiązane i niestety fabuła nie obfituje w zapierające dech akcje.

Pierwsza książka od jakiegoś czasu której nie skończyłem. Po jakiejś połowie poddałem się. Styl nieciekawy, fabuła powiedzmy że jakaś jest, bohaterowie tak samo. Jednak steampunk dla samego steampunku nie broni się jeżeli nie ma historii.

Pierwsza książka od jakiegoś czasu której nie skończyłem. Po jakiejś połowie poddałem się. Styl nieciekawy, fabuła powiedzmy że jakaś jest, bohaterowie tak samo. Jednak steampunk dla samego steampunku nie broni się jeżeli nie ma historii.

Z racji tego iż jest to pierwsza powieść steampunk, dlatego daję szóstkę. Jeśli natomiast chodzi o samą treść to niezbyt zachwyca, pogmatwana i raczej wygląda na niedokończoną, wątki niewyjaśnione.

Z racji tego iż jest to pierwsza powieść steampunk, dlatego daję szóstkę. Jeśli natomiast chodzi o samą treść to niezbyt zachwyca, pogmatwana i raczej wygląda na niedokończoną, wątki niewyjaśnione.

Trudna książka, ale nie przez przypadek jest w Uczcie wyobraźni Maga. Niemniej fascynująca historia. Gdyby się rzeczywiście wtedy udało, może inaczej historia ludzkości by się potoczyła.

Trudna książka, ale nie przez przypadek jest w Uczcie wyobraźni Maga. Niemniej fascynująca historia. Gdyby się rzeczywiście wtedy udało, może inaczej historia ludzkości by się potoczyła.

W sprawie fabuły bezczelnie powtórzę to, co o Maszynie już napisali inni sceptycznie nastawieni użytkownicy LC: w tej roli występuje w Maszynie niedbała namiastka fabuły. Natomiast w sprawie uniwersum i neologizmów jestem bardziej krytyczny od tychże użytkowników. Owszem, „świat przedstawiony” jest w tej powieści światem oryginalnym, rozbudowanym, kompletnym i spójnym, ale przecież jest to oczekiwanym standardem literatury SF choćby przyzwoitej, łaski autorzy nie robią. Podobnie ze słowotwórstwem – to w wykonaniu duetu Sterling/Gibson robi naprawdę dobre wrażenie, ale przecież właśnie takie „neologizowanie” (jeśli w ogóle się po nie sięga) jest po prostu świętym obowiązkiem twórców, niczym więcej. Inne kwestie? Wrócę do bezczelności i powtórzeń po innych: maniera, dość prymitywna narracja, papierowe postaci.

W sprawie fabuły bezczelnie powtórzę to, co o Maszynie już napisali inni sceptycznie nastawieni użytkownicy LC: w tej roli występuje w Maszynie niedbała namiastka fabuły. Natomiast w sprawie uniwersum i neologizmów jestem bardziej krytyczny od tychże użytkowników. Owszem, „świat przedstawiony” jest w tej powieści światem oryginalnym, rozbudowanym, kompletnym i spójnym, ale...

Nie, zdecydowanie nie moje klimaty. Nawet nie dobrnelam do połowy.

Nie, zdecydowanie nie moje klimaty. Nawet nie dobrnelam do połowy.

Naciągane 8

Naciągane 8

To nie jest opinia, ale nowa wersja portalu wymaga wpisania kilku słów, by dołączyć książkę do biblioteczki.
Pozdrawiam

To nie jest opinia, ale nowa wersja portalu wymaga wpisania kilku słów, by dołączyć książkę do biblioteczki.
Pozdrawiam

Na pewno nie jest to łatwa lektura. Jeśli ktoś nie zna dość dobrze historii XIX-wiecznej Anglii, to przejdzie mu koło nosa naprawdę sporo odniesień (niektóre są bardzo ważne, inne to smaczki). Sam pomysł jest nieźle ograny, nieco gorzej z bohaterami, chociaż konflikt został przedstawiony interesująco.

Na pewno nie jest to łatwa lektura. Jeśli ktoś nie zna dość dobrze historii XIX-wiecznej Anglii, to przejdzie mu koło nosa naprawdę sporo odniesień (niektóre są bardzo ważne, inne to smaczki). Sam pomysł jest nieźle ograny, nieco gorzej z bohaterami, chociaż konflikt został przedstawiony interesująco.

Jak uwielbiam Gibsona, tak "Maszyna różnicowa" jest jakimś niefortunnym wypadkiem przy pracy. Wszystkie komentarze mniej przychylne książce mówią prawdę - to historia nudna, bez puenty i taka, której brakuje wyrazistych postaci. Chciałam ją bardzo skończyć, ale nie jestem w stanie. Dotarłam do połowy w nadziei, że wreszcie się akcja rozkręci, ale nie mam na tyle cierpliwości, by czekać na tę iskrę do ostatniej strony. A wydawałoby się, że ktoś lubiący steampunk i zainteresowany historią nauki odnajdzie się w tej opowieści lepiej niż ktokolwiek inny.

Spotkanie z "Maszyną różnicową" okazało się być rozczarowujące. Steampunk to studnia pomysłów, a tymczasem wszystko tu jest jakieś pospolite i bez polotu. Tak jakby autorzy sami nie byli do końca pewni, co chcą osiągnąć i nie czuli klimatu. Zdaję sobie sprawę, że to klasyczna dla gatunku pozycja, lecz czas obszedł się z nią dość brutalnie. Książka jest napisana ładnym językiem, jednak co z tego, jeśli za nim kryje się jałowa i nieciekawa historia. Bywają żywsze i intrygujące momenty, ale nawet nie wiadomo kiedy wzbudzone zainteresowanie wyparowuje, bo ostatecznie nie dzieje się tutaj zupełnie nic, co trzyma w napięciu i podtrzymuje uwagę czytelnika.

Fajnie natknąć się na historyczne postaci, bo to chyba jedyna gratka podczas lektury. I to też tylko dla osoby, która XIX wiek lubi i nie jest jej obca historia nauki oraz wydarzenia polityczne tamtego okresu. Dla reszty będą to kolejne nazwiska, nawet niewarte zapamiętania. Jest w tej opowieści klimat XIX wieku, ale nie do końca steampunku jako takiego. Boleśnie odbiłam się od "Maszyny..." chociaż gatunek lubię.

Jak uwielbiam Gibsona, tak "Maszyna różnicowa" jest jakimś niefortunnym wypadkiem przy pracy. Wszystkie komentarze mniej przychylne książce mówią prawdę - to historia nudna, bez puenty i taka, której brakuje wyrazistych postaci. Chciałam ją bardzo skończyć, ale nie jestem w stanie. Dotarłam do połowy w nadziei, że wreszcie się akcja rozkręci, ale nie mam na tyle...