Wyobraźcie sobie, że każdego dnia budzicie się w innym ciele i na jedną dobę przejmujecie ciało losowej osoby. Nigdy nie możecie być pewni, w jakim kraju (ba! nawet na jakim kontynencie!) zagościcie jutro. Dla jednych może to być coś ekscytująco, jednak sądzę, że po pewnym czasie może okazać się uciążliwe. Zastanówcie się nad tym, nic w waszym życiu nie jest stałe, ludzie, miejsce zamieszkania, sytuacja finansowa, a nawet płeć. Tak, osobiście nie chciałabym doświadczyć czegoś podobnego.

Jednak tak właśnie prezentuje się życie A, który codziennie budził się jako ktoś inny, żeby później bez śladu przenieść się do innego ciała. Dotychczas nikt nie odkrył jego sekretu.. nikt poza Rhiannon, która chcąc nie chcąc zakochała się w nim. W nim, a nie w osobie, której ciałem zawładnął. Jednak nie jest łatwo kochać kogoś, kto każdego dnia jest kimś innym. To boli, jednak A woli myśleć, że bolałoby bardziej, gdyby znali się dłużej. Jednak oprócz rozterek sercowych, bohaterzy muszą zmierzyć się z jeszcze innymi problemami. Nathan po tym jak zniknął mu jeden dzień życia, w głowie miał tylko jedno słowo: Rhiannon. Postanawia ją odnaleźć i poprosić o pomoc w wyjaśnieniu dziwnej luki w jego głowie. Ponadto A odkrywa, że nie jest jedyną osobą (istotą?), która podróżuje z ciała do ciała. Jest ich więcej, co z pewnością może zwiastować nadejście kłopotów.

Jak już pisałam na moim Instagramie, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Davida Levithana, jednak druga książka jego autorstwa, którą goszczę na mojej biblioteczce. Co prawda mimo iż nie czytałam pierwszego i drugiego tomu - z czego szczerze ubolewam - i mimo iż na samym początku byłam przekonana że "Dzień za dniem" jest odrębną historią, a nawiązanie do "Każdego dnia" jest jedynie powiadomieniem czytelnika, że to ten sam autor; postanowiłam kontynuować moją przygodę z twórczością tego pisarza i dopiero później, gdy zechcę zapoznać się z całą serią od samego początku - co już powoli planuję - sięgnę także po "Każdego dnia"

David Levithan to autor i współautor wielu książek, między innymi "Księgi wyznań Dasha i Lily", "Mój pierwszy bal", "Will Grayson" oraz bestsellera, który przyniósł mu olbrzymią rozpoznawalność: "Każdego dnia", a także jego kontynuacji. Niektórzy porównują go do Johna Greena i może słusznie, gdyż ich publikacje objęte są mniej więcej w tej samej tematyce, jednak według mnie, od autora "Gwiazd naszych wina" dzieli go olbrzymia luka. Z tego co się orientuję, "Każdego dnia" doczekało się wielu kontynuacji, prequeli, sequeli, ogólnie od razu można dostrzec iż jest to tak zwany zabieg "jestem rozpoznawalny to muszę korzystać, puki moje książki się sprzedają" i ok, jestem w stanie to zrozumieć, jednak w tym wypadku autor odrobinę przedobrzył. Jak już pisałam, nie czytałam poprzednich części, jednak z tego co się orientuję oraz co wywnioskowałam intuicyjnie, "Każdego dnia" musiało być znacznie lepsze od książki "Dzień za dniem", co nie znaczy, że jest ona zła. Nic z tych rzeczy. Jest interesująca, jednak ile można czytać o jednym i tym samym?

Styl autora (przynajmniej według mnie) jest nieco zbyt prosty, jednak rozwinięcie i zarys postaci prezentuje się naprawdę dobrze. Już teraz jestem w stanie powiedzieć, że gdy tylko nadarzy się taka okazja, zaopatrzę się w poprzednie części, żeby mieć porównanie, czy tylko ta część wypadła wyjątkowo słabo, czy też te wszystkie minusy utrzymywały się od samego początku.

Wyobraźcie sobie, że każdego dnia budzicie się w innym ciele i na jedną dobę przejmujecie ciało losowej osoby. Nigdy nie możecie być pewni, w jakim kraju (ba! nawet na jakim kontynencie!) zagościcie jutro. Dla jednych może to być coś ekscytująco, jednak sądzę, że po pewnym czasie może okazać się uciążliwe. Zastanówcie się nad tym, nic w waszym życiu nie jest stałe, ludzie,...