Mama mordercy

Okładka książki Mama mordercy Ida Linde
Okładka książki Mama mordercy
Ida Linde Wydawnictwo: Lokator literatura piękna
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Mördarens mamma
Wydawnictwo:
Lokator
Data wydania:
2019-04-24
Data 1. wyd. pol.:
2019-04-24
Język:
polski
ISBN:
9788363056568
Tłumacz:
Justyna Czechowska
Tagi:
matka morderstwo
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
47 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
512
264

Na półkach: ,

"Kiedy byłam mała, mama mawiała, że szczęście przychodzi nocą jak złodziej. Teraz myślę sobie, że szczęście raczej włamuje się w biały dzień, kiedy wszyscy mogą je zobaczyć i właśnie dlatego udaje mu się zabrać wszystko, co chce."

Ida Linde w niewielkiej formie zamknęła wulkan niebezpiecznych i trudnych do okiełznięcia emocji. Tu gorszy i przeraża dosłownie wszystko. Źródłem tej złej energii jest przede wszystkim główna bohaterka Henrietta, nadopiekuńcza matka piastująca z wielką zawziętością "swe" dziecię. Kobieta wyzuta z własnych potrzeb, chorobliwie wpatrująca się w zamknięte drzwi pokoju syna, odliczająca sekundy do jego powrotu, który ma być ratunkiem przed samą sobą. Zamknięta w świecie niepokojących myśli, koszmarów, które stają się także zmorą jej pociechy. Wiecznie spłoszona, przeżywająca swe smutne życie w wielkiej samotności.
Pewne zdarzenie zmienia raz na zawsze codzienność głównej bohaterki. Jak wskazuje tytuł, staje się matką mordercy - stygmat ten już zawsze będzie nosić wypisany na czole. W którą stronę pójdzie rozżalona matka, domagająca się współczucia ze strony innych? Jak udźwignie ten ciężar życia w pojedynkę, daleko od "Tego", który był jej całym światem?

"Mama mordercy" to opowieść niedomknięta; miesza prawdę z kłamstwem, miesza zeznania, przez co czytelnikowi ciężko jest po lekturze dojść do jakichś konkretnych wniosków. Co tu się tak naprawdę wydarzyło? Po czyjej stronie leży wina? To pytania, na które właściwie musimy odpowiedzieć sobie sami, łatając luki, które autorka specjalnie w swoim tekście zostawiła. Ten tytuł to jedno wielkie niedopowiedzenie. Coś szalenie emocjonującego, nie tylko ze względu na wstrząsającą fabułę, ale i właśnie fakt, że najważniejsze kwestie pozostawia się bez rozwiązania. Czytelnik głowi się, czekając na końcowe sceny, liczy przecież, że one odsłonią prawdę. Nic bardziej mylnego. Tu jest wiele prawd, wiele też jest kłamstw. Tu każdy ma swoją wersję wydarzeń. Tu każdy zamknięty we własnym szaleństwie, buduje swój prywatny świat złożony z wersji wygodnych do życia.

Frapująca lektura.

"Kiedy byłam mała, mama mawiała, że szczęście przychodzi nocą jak złodziej. Teraz myślę sobie, że szczęście raczej włamuje się w biały dzień, kiedy wszyscy mogą je zobaczyć i właśnie dlatego udaje mu się zabrać wszystko, co chce."

Ida Linde w niewielkiej formie zamknęła wulkan niebezpiecznych i trudnych do okiełznięcia emocji. Tu gorszy i przeraża dosłownie wszystko....

więcej Pokaż mimo to

avatar
913
910

Na półkach:

To historia napisana w sposób niespotykany.Niby nie dzieje się w tej opowieści nic spektakularnego gdyż nawet morderstwo zostało potraktowane lapidarnie, natomiast emocje aż kipią z tej krótkiej formy... tak jak i miłość do chłopaka który nie jest jej... Autorka pozwala nam na wiwisekcję umysłu matki. Mamy okazję odczuwać tęsknotę. Nie brak i ostracyzmu społecznego przykrytego płaszczem zbudowanym z niezrozumienia dla sytuacji w której się główna bohaterka i jej chłopiec znaleźli. Najważniejsze jednak dla mnie było poczucie osamotnienia, a chęć zostania przytulonym do serca( chociaż na chwilę) i bycia ważną przygniata jak głaz.Sporo tu literówek, formuła wybranych zdań też leży,papier mnie denerwował. Przewracanie stron to była udręka. Nie zmienia to jednak faktu, że to jest lektura osiadająca na dnie serc na lata..nie do zapomnienia.
Będziecie smutni, składali się z tęsknoty, miłości i niespełnionych pragnień. Będą to uczucia często cierpkie i bolesne ale i tak nie będziecie chcieli się z tej książki wynurzać. Dziwny twór ale i wyjątkowy. Ciężko nazwać zachwytem poczucie melancholii siedzące na kolanach po lekturze, ale książki mają poruszać najczulsze struny- autorce się to udało.

To historia napisana w sposób niespotykany.Niby nie dzieje się w tej opowieści nic spektakularnego gdyż nawet morderstwo zostało potraktowane lapidarnie, natomiast emocje aż kipią z tej krótkiej formy... tak jak i miłość do chłopaka który nie jest jej... Autorka pozwala nam na wiwisekcję umysłu matki. Mamy okazję odczuwać tęsknotę. Nie brak i ostracyzmu społecznego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
197
19

Na półkach:

Kiedy brałam tę książkę do ręki myślałam, że dostanę opowieść o silnej, lecz trudnej matczynej miłości. Mam jednak wrażenie, że to nie relacja z dzieckiem wysuwa się tu na pierwszy plan i że jest to raczej opowieść o samotności, o kłamstwach i przemilczeniach, o funkcjonowaniu naszej pamięci i wypieraniu rzeczywistości.

Ida Linde kreśli portret kobiety wycofanej i niezauważanej. Henrietta uczestniczy w życiach swoich sąsiadów, podglądanych co wieczór z okna w kuchni, ale w swoim własnym życiu wydaje się być nieobecna. Widzimy jej rutynowe czynności, przyglądamy się jej gdy po raz kolejny kroi warzywa do zupy czy rozkłada kanapę do snu, czasem też śledzimy jej drogę do pracy (o której zresztą niewiele wiemy). Powtarzalność wszystkich tych wydarzeń buduje napięcie i rodzi w czytelniku przekonanie, że oto zaraz wydarzy się coś, co zaburzy porządek. I tak się faktycznie dzieje. W życiu Henrietty pojawia się nowa osoba i pożądanie, a w głowach czytelników rodzą się kolejne pytania, które Ida Linde pozostawia bez odpowiedzi.

Przedziwna, niepokojąca i mroczna historia.

Kiedy brałam tę książkę do ręki myślałam, że dostanę opowieść o silnej, lecz trudnej matczynej miłości. Mam jednak wrażenie, że to nie relacja z dzieckiem wysuwa się tu na pierwszy plan i że jest to raczej opowieść o samotności, o kłamstwach i przemilczeniach, o funkcjonowaniu naszej pamięci i wypieraniu rzeczywistości.

Ida Linde kreśli portret kobiety wycofanej i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
157
27

Na półkach:

To bardzo ciekawy pomysł ale jakoś nie do końca dopracowany. Momentami zgrzytało tłumaczenie (w co trudno uwierzyć, bo przełożyła Justyna Czechowska!). Niestety zawiodła też korekta co przy takiej, nieco poetyckiej, prozie ma znaczenie. Dlatego tylko sześć gwiazdek a nie więcej. Ale nie żałuję wieczoru z tą książką.

To bardzo ciekawy pomysł ale jakoś nie do końca dopracowany. Momentami zgrzytało tłumaczenie (w co trudno uwierzyć, bo przełożyła Justyna Czechowska!). Niestety zawiodła też korekta co przy takiej, nieco poetyckiej, prozie ma znaczenie. Dlatego tylko sześć gwiazdek a nie więcej. Ale nie żałuję wieczoru z tą książką.

Pokaż mimo to

avatar
129
90

Na półkach:

Fascynująca powieść psychologiczna o kobiecie postawionej w ekstremalnej sytuacji, tracącej kontakt z ukochanym synem i znajdującej nową miłość. Na okładce umieszczono nazwisko tłumacza. To w Polsce rzadkość. Jeśli chodzi o literaturę szwedzką, do tej pory tylko dwa razy spotkałam się z takim zjawiskiem – w przypadku „Pół życia” Matsa Strandberga przełożonego również przez Justynę Czechowską i „Zabłąkań” Hjalmara Söderberga przełożonych przez Pawła Pollaka. Czy okładka z nazwiskiem tłumacza świadczy o tym, że czytelnik otrzymuje translatorską perłę? W przypadku „Zabłąkań” nie miałam wątpliwości, że tak, w przypadku „Mamy mordercy” mam ich niestety mnóstwo. Wiele zdań z tej powieści brzmi chropawo. Oto kilka przykładów:

„Oddychanie świszczało przez smarki” (s. 178),
„Nieśmiałe popołudniowe światło wreszcie stało się zrozumiałe” (s. 145),
„Jeśli nie powiedziało się tak miłości do mordercy, to dlaczego miałoby się to robić?” (s. 131-132),
„usta mają swoje pożądanie, ale ludzie nie są wymienni” (s. 118),
„Nie mieszka pani w tę stronę” (s. 95),
„chciałam, żeby miał takie objęcie, w którym także ktoś taki jak ja mógł opłakiwać” (s. 80),
„Sztuka życia w niepewności to sztuka, której nie nauczyłam się szczególnie dobrze, ale niebawem miałam musieć ją opanować” (s. 44-45).

„Miałam musieć ją opanować” – czy w oryginale na pewno były takie potworki językowe? I dlaczego Czechowska, która potrafi dopilnować, by jej nazwisko zostało wyeksponowane na okładce książki, nie radzi sobie z czymś tak prostym jak ortografia? W „Mamie mordercy” można zauważyć takie kwiatki jak „nowonarodzony kociak” (s. 105),„chwyciłam go w pół” (s. 58),„jeśli bym” (s. 161),„wpół do drugiej popołudniu” (s. 137),„zetrzeć mu bród z policzka” (s. 155),„zlizałam bród” (s. 112).

Cała recenzja tutaj https://koczowniczkablog.blogspot.com/2019/12/mama-mordercy-ida-linde_2.html

Fascynująca powieść psychologiczna o kobiecie postawionej w ekstremalnej sytuacji, tracącej kontakt z ukochanym synem i znajdującej nową miłość. Na okładce umieszczono nazwisko tłumacza. To w Polsce rzadkość. Jeśli chodzi o literaturę szwedzką, do tej pory tylko dwa razy spotkałam się z takim zjawiskiem – w przypadku „Pół życia” Matsa Strandberga przełożonego również przez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1102
405

Na półkach: ,

Może taka jest matczyna miłość, bezprawna i potwornie niebezpieczna. – brzmi niemal jak maksyma kondensująca pojęcie matczynej miłości obecnej w najnowszej powieści szwedzkiej autorki. Bo Ida Linde znów to robi. Rozszarpuje na liryczne kawałki mechanizmy działania ludzkiej psychiki. Z charakterystyczną dla siebie wnikliwością uchyla drzwi do domu, w którym za chwilę wszystko się zmieni. Kreśli wewnętrzny portret zatrwożonej matki. Matki, której wewnętrzne przemyślenia i strumień świadomości opętają czytelnika i będą się na nim zacieśniać ze strony na stronę. Zerkamy w sam środek samotności oraz matczynej troski graniczącej z apodyktycznym duszeniem. Matka będzie obserwować jego rozwój, słuchać jego niepokojących snów, przeczuwać coś złego, co nadejdzie. Autorka zręcznie wodzi czytelnika. Nie wiemy nawet do końca czy „chłopiec” to rodzony syn narratorki. Jej „chłopiec” popełni zbrodnię. Policjanci przyniosą złe wieści.

Cała recenzja na:

http://naregale.com.pl/perforacja-smutku-czyli-mama-mordercy-i-proza-idy-linde/

Może taka jest matczyna miłość, bezprawna i potwornie niebezpieczna. – brzmi niemal jak maksyma kondensująca pojęcie matczynej miłości obecnej w najnowszej powieści szwedzkiej autorki. Bo Ida Linde znów to robi. Rozszarpuje na liryczne kawałki mechanizmy działania ludzkiej psychiki. Z charakterystyczną dla siebie wnikliwością uchyla drzwi do domu, w którym za chwilę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1023
131

Na półkach: ,

Nie mogę od tego nie zacząć: chciałbym, bardzo chciałbym przeczytać kiedyś tę powieść w innym tłumaczeniu. Nie mam kompetencji, żeby ocenić niniejszy przekład, ale jeśliby właśnie ten tekst był oryginałem po polsku, to przetłumaczenie go na szwedzki (czy jakikolwiek inny język) byłoby prawdziwym wyzwaniem nawet dla Roberta Stillera. „Chciałam, żeby miał takie objęcie...” – to niby o wtulaniu się w czyjeś ramiona, a człowiek ma przed oczami raczej chwytak do balotów. To tylko jedna z rozlicznych niezręczności. Nieporadna składnia, wątpliwości co do tego, czy „ale” nie pomylono z „albo”, nieobecność w druku pewnych z pozoru mniej ważnych, ale cisnących się na myśl słów – to wszystko sprawia, że lektura przypomina rekonstrukcję. Albo spacer w nie do końca opanowanym języku po cienkim lodzie. Wrażenie teletomboli potęgują takie perły polskiego korektorstwa jak „bród” (gdy chodzi o brud, i to dwukrotnie) czy „wziąść”. Dlatego jeszcze raz, wyraźnie: chciałbym – choć trudno się spodziewać, żebym miał mieć kiedyś taką okazję – przeczytać „Mamę mordercy” w innym tłumaczeniu. Po to, żeby mieć porównanie tudzież wybór.

Amatorom spojlerów polecam IV stronę okładki. Tych, którzy spojlerowania nie lubią, uspokajam: od tego, co wygadano, do końca jest jeszcze sporo. Notabene szwedzkie wydanie spojleruje już samą grafiką na froncie. Za to nasza okładka jest rewelacyjna – te linie i literki, ależ one migoczą w świetle nocnej lampki! Byłby naprawdę szał, gdyby tylko mi się na styku nie porozklejało.

Chętnie dałbym tej książce dziesięć gwiazdek. Za punkty wyjścia, za emocjonalną demolkę, za wahania i wyalienowanie, za koincydencje, nieosiągalność i fatum. Ale równocześnie nie wiem, czy wszystko, co brałem za dobrą monetę, te kapitalne sformułowania i frazy, czy to rzeczywiście wyszło spod pióra pisarki, czy samo z siebie zaistniało gdzieś pomiędzy, w efemerycznym stadium tekstu już przetłumaczonego ze szwedzkiego, ale jeszcze nie na polski; czy to aby nie taki piknik na skraju drogi. Komu i za co byłaby tedy ta dziesiątka? Nie daje się ocen chochlikom i żywiołom. Duża część tego skarbu wygląda jednak wystarczająco wiarygodnie, by cytować, a moje ulubione zdanie z tej książki to „Było mi głupio, gdy przechodziłam przez wykrywacz metalu, a nic nie zapiszczało”.

Nie mogę od tego nie zacząć: chciałbym, bardzo chciałbym przeczytać kiedyś tę powieść w innym tłumaczeniu. Nie mam kompetencji, żeby ocenić niniejszy przekład, ale jeśliby właśnie ten tekst był oryginałem po polsku, to przetłumaczenie go na szwedzki (czy jakikolwiek inny język) byłoby prawdziwym wyzwaniem nawet dla Roberta Stillera. „Chciałam, żeby miał takie objęcie...” –...

więcej Pokaż mimo to

avatar
517
359

Na półkach:

Dziwne. Nie podobało mi się.

Dziwne. Nie podobało mi się.

Pokaż mimo to

avatar
134
87

Na półkach:

Bardzo intensywna książka, wchodząca pod skórę, nie dająca o sobie zapomnieć. Dodatkowa przyjemność: dotyk okładki.

Bardzo intensywna książka, wchodząca pod skórę, nie dająca o sobie zapomnieć. Dodatkowa przyjemność: dotyk okładki.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    153
  • Przeczytane
    58
  • Posiadam
    17
  • 2020
    4
  • Teraz czytam
    3
  • 2019
    3
  • Literatura skandynawska
    3
  • Domowa biblioteczka
    2
  • Moje ksiazki
    1
  • 2020
    1

Cytaty

Więcej
Ida Linde Mama mordercy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także