rozwiń zwiń

Nocna plaga

Okładka książki Nocna plaga
Graham Masterton Wydawnictwo: Rebis Cykl: Wojownicy Nocy (tom 3) horror
300 str. 5 godz. 0 min.
Kategoria:
horror
Cykl:
Wojownicy Nocy (tom 3)
Tytuł oryginału:
Night Plague
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2004-07-27
Data 1. wyd. pol.:
2004-07-27
Liczba stron:
300
Czas czytania
5 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
8373015698
Tłumacz:
Grzegorz Jasiński
Tagi:
zło szatan choroba
Średnia ocen

                6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
315 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
50
35

Na półkach: ,

Sytuacja sprzed lat kilku…nastu. Mała biblioteka blisko domu babci.

- Proszę paaaani, bo ja chcę coś strasznego!
-A rodzice aby ci pozwolą?
- <po chwili kalkulacji> Tak, na pewno tak.
- No to może Mastertona? Tylko to jest naprawdę straszne.
- No i dobrze…

To swoje „no i dobrze” przeklinałam w myślach co najmniej kilkanaście razy. Powtarzałam je sobie, niemal robiąc po gaciach w domku nad jeziorami, gdzie było zupełnie ciemno. I w pokoiku w mieszkaniu u wujostwa. I biegnąc pod prysznice na polu campingowym. I w wielu innych miejscach, gdzie tą książkę brałam ze sobą. Wtedy to był „Szary diabeł”, którego nie dokończyłam czytać, bo niestety wyobraźnia działała zbyt dobrze.

Graham Masterton opisuje wszystko bardzo obrazowo i drobiazgowo. Flaki, jelita i cała garmażeria wypełnia 3/4 książki. Każdy musi zostać zamordowany w jakiś malowniczy sposób. Dosłownie malowniczy. Kolory płynów ustrojowych również są uwzględnione. No i oczywiście sceny seksu. Musielibyście zobaczyć moją minę w wieku dziewięciu, dziesięciu lat, kiedy dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak seks francuski. Było co najmniej zabawnie.

„Szarego diabła” dokończyłam czytać w liceum. Z większym dystansem, bardziej śmiejąc się, niż przejmując opisami rozpruwanych ciał. W międzyczasie natknęłam się jeszcze na „Pogromcę wampirów” i jeszcze jakąś krótką książkę, której tytułu nawet nie pamiętam. Wszędzie to samo. Podobna fabuła, dużo motywów indiańskich i demony, robiące z ludzi sałatkę.

Czemu więc do licha znowu sięgnęłam po książkę tego niezbyt normalnego gościa? Bo chciałam się pobać, poczuć znowu ten dreszczyk emocji. A natknęłam się na niezbyt porywającą historię o zgwałconym muzyku, który załapał przez stosunek seksualny chorobę nazywaną „chorobą bardów”. No i o tym, jak całe jego otoczenie zaczęło odnosić się do niego z odrazą. W to wplątany nieporadnie jakiś wątek fantastyczny, który niby miał być straszny. Cóż… To nieprawda, że na świecie istnieją tylko dobre książki.

Wiecie co? Mam wrażenie, że z książkami z gatunku „horror” jest dokładnie tak samo jak z filmami. Albo jest strasznie albo obrzydliwie.

Znowu pojawia się motyw cofania się w czasie. Główny bohater myli rzeczywistość ze snem, inni tłumaczą mu, że trwa w jakiejś psychozie. Też byłam w stanie w to uwierzyć. Co więcej, cały wątek był tak naciągany, że wierzyłam w tę psychozę wiernie do końca, nawet znając „logiczne” wytłumaczenie całej sprawy.

W skrócie – mamy wysłanników szatana, którzy roznoszą chorobę i pięciu Wojowników nocy, którzy mają pozbyć się zarazy, zabijając tą najbardziej złą postać w książce. Ta piątka jest przedstawiona prawie tak jak Witch – czarodziejki. Nagle zbierają się w pustym pokoju i jakaś osoba (podobno zesłana przez boga) po kolei prezentuje im ich fantastyczne moce. Scena była tak głupia, że aż śmieszna. Sami zobaczcie:

- facet, któremu chłopcopies (tak, połączenie psa z głową chłopca) odgryzł rękę, ma wyrzutnię w nadgarstku, która wystrzeliwuje nowo wytworzone dłonie
- kobieta zgwałcona przez głównego bohatera, okazuje się fantastyczną łyżwiarką, która… jeździ na łyżwach i zabija przy tym wrogów
- główny bohater ma komputer w głowie i przekształca wzory Einsteina i innych fizyków, na przykład po to, by przyspieszyć ruch ziemi i przenieść się we śnie o 60 mil dalej w 12 sekund (naprawdę nie mogli wytworzyć we śnie samochodów, skoro przywoływali zbroje?)
- syn głównego bohatera (lat jedenaście) jest świętym nożownikiem, którego rolą jest robienie sałatki z wrogów
- a piąty Wojownik… nie wiem. Już nawet nie pamiętam. Staruszek, alkoholik, który poczuł misję… Jaką miał moc? Naprawdę nie mam pojęcia.

A jak zakończenie? To Masterton. Przecież wiadomo, że wszystkich uratowali… Doczytałam do końca, ostatnie rozdziały męcząc prawie jak Sienkiewicza. Frajdy w tym było niewiele, za to sporo frustracji. Przynajmniej w miarę wygodnie się to wszystko czytało (poza małymi wyjątkami). Kompozycja sprawia wrażenie odcinkowej i każdy rozdział tworzy w miarę zamkniętą całość. Na uwagę zasługują też złote myśli autora. Zapisałam sobie dwie z nich, chociaż różnych kwiatków było o wiele, wiele więcej. -”Możesz naciągnąć twarz, podciągnąć cycki, ale nigdy nie uda ci się zmienić swych dłoni”
-”Smakuje jak podszewka torebki starej panny”

Jakieś pytania?

Jeśli chodzi o samo banie się… Chyba jednak już jestem na to za duża. Bardziej podziałał na mnie opis gnijącej kobiety wychodzącej z wanny w „Lśnieniu” Stephena Kinga, niż… jak to było? „Ciało, które po tym, jak wylały się z niego flaki i wątroba, wyglądało jak pusty skórzany worek”.

Dlaczego więc, skoro ta książka była tak ewidentnie kiepska, ciągnie mnie do dwóch tytułów Mastertona z serii „Wojownicy Nocy”? Lubię ciągłości i mam nadzieję że temu autorowi zdarzają się lepsze dni. Z tego co pamiętam „Pogromca wampirów” był naprawdę niezły. A może mi się wydawało? Cóż, na razie odłożę Grahama grzecznie na półkę i poczekam, aż złość za tą kiczowatą książkę mi przejdzie. Za jakiś czas może znajdę na tyle zacięcia, żeby doczytać ten (jak podejrzewam) prequel.

Sytuacja sprzed lat kilku…nastu. Mała biblioteka blisko domu babci.

- Proszę paaaani, bo ja chcę coś strasznego!
-A rodzice aby ci pozwolą?
- <po chwili kalkulacji> Tak, na pewno tak.
- No to może Mastertona? Tylko to jest naprawdę straszne.
- No i dobrze…

To swoje „no i dobrze” przeklinałam w myślach co najmniej kilkanaście razy. Powtarzałam je sobie, niemal robiąc po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    664
  • Chcę przeczytać
    322
  • Posiadam
    114
  • Graham Masterton
    18
  • Horror
    16
  • Ulubione
    13
  • Masterton
    7
  • Chcę w prezencie
    6
  • Teraz czytam
    6
  • Horror
    5

Cytaty

Więcej
Graham Masterton Nocna plaga Zobacz więcej
Graham Masterton Nocna plaga Zobacz więcej
Graham Masterton Nocna plaga Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także