rozwińzwiń

Astra kolaboratis

Okładka książki Astra kolaboratis Grzegorz Nieckarz
Okładka książki Astra kolaboratis
Grzegorz Nieckarz Wydawnictwo: Wydawnictwo Poligraf fantasy, science fiction
386 str. 6 godz. 26 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Poligraf
Data wydania:
2018-12-20
Data 1. wyd. pol.:
2018-12-20
Liczba stron:
386
Czas czytania
6 godz. 26 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381590273
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
346
344

Na półkach:

W większości powieści s-f można złapać się na tym, że przerzuca się kolejne strony bez odpowiedniej uwagi. Innym razem zwroty akcji uderzają ze zdwojoną siłą. Taka właśnie jest Astra kolaboratis, lektura niełatwa, ale oferująca świetne pomysły.

Głównego bohatera Kesjasza “Torcha” poznajemy w momencie wizyty u Pulsa na planecie Tendlonix, stolicy Sieci. Ów drugi z Panów zleca protagoniście specjalną misję. Razem z grupą wybranych specjalistów ma polecieć na nieznaną planetę i ją zbadać. Nie zwlekając, Kesjasz przystępuje do przygotowań.

Wbrew skrótowemu przedstawieniu fabuły, od pierwszych stron historia jest skomplikowana i trudno odnaleźć się w natłoku informacji, jakimi jesteśmy bombardowani. Początek to również pierwsze przemyślenia głównego bohatera, rozbudowane i negatywnie oceniające sytuację, w jakiej się znalazł, a także uderzające w politykę. Wprawy i uważny czytelnik szybo zrozumie, że historia skupia się wokół postaci Kesjasza. To on jest tu centrum, a dodatkowe persony stanowią jedynie pretekst dla poruszania kolejnych pokładów jego myśli. Idealnym przykładem jest tu bliski kolega Cezario, który zdaje się nieco bardziej ludzki niż główny bohater, ale za to nie mniej inteligentny i prowokuje kolejne dywagacje.

Z każdą kolejną stroną protagonista wpędza czytelnika w coraz obszerniejsze pokłady przemyśleń filozoficznych o naturze ludzi, ich ekspansji w kosmosie, dążeniu do celu, czy dostosowywaniu otoczenia do swoich potrzeb. Jedne wydają się mniej znaczące, a inne trafne i w kontekście naszych czasach. Bohater wszystko poddaje chłodnej analizie, przez co momentami wydaje się irytujący, często nie tylko zamyślony i analityczny, lecz niemal bezwzględny, choć jednocześnie nie można napisać, że jest mściwy czy brutalny. Dążąc do swojego celu, używa środków najbardziej “obiecujących”, nawet jeśli miałyby one stać w sprzeczności z wartościami moralnymi. A takich momentów trochę będzie.

Więcej wrażeń z książki znajdziecie na Wypowiemsie.pl:
http://wypowiemsie.pl/recenzja-astra-kolaboratis/

W większości powieści s-f można złapać się na tym, że przerzuca się kolejne strony bez odpowiedniej uwagi. Innym razem zwroty akcji uderzają ze zdwojoną siłą. Taka właśnie jest Astra kolaboratis, lektura niełatwa, ale oferująca świetne pomysły.

Głównego bohatera Kesjasza “Torcha” poznajemy w momencie wizyty u Pulsa na planecie Tendlonix, stolicy Sieci. Ów drugi z Panów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2649
1547

Na półkach:

Od zawsze zadajemy sobie pytanie: Co po nas zostanie? Coraz szybciej zbliżamy się do odpowiedzi: zgliszcza. W końcu to Człowiek jest panem wszelkiego stworzenia, a idąc za przekonaniem o własnej boskości od wieków pracujemy nad pomnikiem wszechpotężnych Zdobywców - Niszczycieli. A gdy wreszcie uda nam się dobić macierzystą planetę, czas ruszyć na podbój nowych światów.
Książka nieoczywista, piękna w swym okrucieństwie, serwująca bolesną prawdę w fantastycznej otoczce, stawiająca wiele pytań, ale nie narzucająca jednoznacznych odpowiedzi. Momentami trudna do przebrnięcia, ale w przeważającej części nie do oderwania. Opowieść o gwiezdnych podróżach staje się pretekstem do rozważań nad granicami człowieczeństwa. Czy istnieje jedna, uniwersalna moralność, kto (i czy ktokolwiek) ma prawo wyrokować o tym, co jest dobre lub złe? Czy życie dla samej egzystencji, bez typowo ludzkiego dążenia do rozwoju ma sens? A nawet jeśli nie, to co z tego?

Od zawsze zadajemy sobie pytanie: Co po nas zostanie? Coraz szybciej zbliżamy się do odpowiedzi: zgliszcza. W końcu to Człowiek jest panem wszelkiego stworzenia, a idąc za przekonaniem o własnej boskości od wieków pracujemy nad pomnikiem wszechpotężnych Zdobywców - Niszczycieli. A gdy wreszcie uda nam się dobić macierzystą planetę, czas ruszyć na podbój nowych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2249
2193

Na półkach: ,

Nie czuję, nie umiem poczuć tematyki tak daleko sięgającej w przyszłość.
Nie mam wprawy w rozróżnianiu wszelkich zawiłości przyszłego świata.
Bardzo rzadko sięgam po pozycje z gatunku sci-fi.
Powieść czytało mi się niezwykle ciężko.
Czasami kilkakrotnie czytałem tę samą stronę, próbowałem ogarnąć treść.
Rzadko udawało mi się podążyć za rozmyślaniami bohaterów.

Autor stawia wszakże zmuszające do rozmyślań pytania.

Jak daleko posuniemy się w swoim samouwielbieniu ?
Czy zaślepiająca nas pycha, przeświadczenie, że jesteśmy najdoskonalszą istotą we wszechświecie ma jakiekolwiek uzasadnienie ?
Dokąd zaprowadzi nas niszcząca wszystko wokół megalomania ?
Czy naprawdę tylko my a po nas choćby potop ?

Moja ocena powieści tak naprawdę nie jest oceną. Nie mogę ocenić czegoś, co nie do końca zrozumiałem.
'Zaprawieni w bojach' z fantastyką przez duże 'F' zapewne odbiorą powieść
Nieckarza dużo wiarygodniej, ocena będzie wyższa.

Składam podziękowania dla autora za możliwość przeczytania powieści.

Nie czuję, nie umiem poczuć tematyki tak daleko sięgającej w przyszłość.
Nie mam wprawy w rozróżnianiu wszelkich zawiłości przyszłego świata.
Bardzo rzadko sięgam po pozycje z gatunku sci-fi.
Powieść czytało mi się niezwykle ciężko.
Czasami kilkakrotnie czytałem tę samą stronę, próbowałem ogarnąć treść.
Rzadko udawało mi się podążyć za rozmyślaniami bohaterów.

Autor...

więcej Pokaż mimo to

avatar
788
146

Na półkach:

Wstęp
Gdy sięgałam po debiutancką powieść Grzegorza Nieckarza „Astra kolaboratis” towarzyszyły mi pewne obawy. Rzadko czytam typowe powieści z gatunku fantastyki. Zdecydowanie wolę fantasy – magię, miecze, inne rasy. Tutaj bałam się, że opisy technologii, statków kosmicznych będą mnie nużyły. Jednak już po kilku przeczytanych stronach odkryłam, że Autor umiejętnie wplata te opisy w treść fabuły, co sprawia, że Czytelnik poznając nowe zdobycze ludzkości wręcz jest ciekawy co dalej. Naprawdę chciało się czytać o tym nowym świecie i wizji Autora dotyczącej przyszłości gatunku ludzkiego. Akcja jest wartka, a poglądy filozoficzne głównego bohatera doskonale ją dopełniają. To nie jest typowa fantastyka, to połączenie wizji przyszłości, w której Autor wykreował nowy świat, oraz chwila zastanowienia nad przeszłością i tym, co ludzkość utraciła i zniszczyła obierając drogę nieustannego rozwijania swoich zdobyczy. Czytelnik pozna tutaj obraz przyszłości, który może przerazić, gdyż moim zdaniem taki rozwój ludzkości jest bardzo prawdopodobny.

Tendlonix
Akcja powieści rozgrywa się w przyszłości, gdy ludzie już dawno opuścili starą, wyniszczoną Ziemię i przenieśli się na nowe planety. Główną siedzibą ludzi przyszłości jest planeta Tendlonix, zwana „Ziemią Odrodzenia.” To miejsce wyjałowione. Nie znajdziemy tutaj fauny ani flory, a przyrodę możemy podziwiać tylko dzięki hologramom. Na tej planecie, leżącej w centrum Systemu stworzonego przez ludzi, rządzi Tendloxer, zwany Pulsem. Do jego zadań należy kontrola innych planet, które ludzie nieustannie odkrywają i eksploatują na potrzeby dalszego rozwoju. Zawołaniem Pulsa jest łacińska sentencja: Per aspera ad astra – przez trudy/ciernie do gwiazd. To mnie zachwyciło. Już sam tytuł mnie przyciągnął, gdyż uwielbiam sentencje łacińskie. Te słowa mają przypominać ludziom, co udało im się osiągnąć i jakim kosztem. Jednak czy wszyscy pamiętają właśnie o ponoszonych kosztach pewnych działań?

Na planetę przybywa główny bohater i narrator tej historii – Kesjasz. To człowiek kochający naturę, badający inne planety. Nie znosi technologii, stawia naturę ponad zdobycze ludzkości. Tęskni za nią. Tendlonix absolutnie mu się nie podoba:

„Nienawidzę tej planety. Tu nie ma życia… Wszystko zachowuje się, jakby było zaprogramowane, a najgorsi byli ludzie, którzy jedynie szli przed siebie i pracowali…”

Kesjasz widzi ludzi tylko i wyłącznie skupionych na pracy. Stroni od maszyn, które wykonują większość czynności, Gardzi wręcz zdobyczami technicznymi ówczesnych ludzi. On marzy o świecie, jaki znany jest z historii. O powrocie do natury i życiu w zgodzie z nią:

„Technologia. Ile to już razy wymawiałem to słowo z goryczą w gardle, z drżącymi pięściami. Kiedyś świat był piękny… Pełen zieleni, w miarę czystego powietrza. Pełen cudów, a jedynym prawdziwym bóstwem była rządząca się swoimi prawami natura. Na tej planecie górowała stal! Miasta były pełne żelaznych elementów. Nie… To nie były elementy, ale całe budynki z niewielką zawartością szkła.”

Kesjasz spotyka się z Pulsem w Sali nazywanej Szachownicą (swoją drogą, ta sala również bohaterowi się nie podobała). Tutaj dowiaduje się, że ma wziąć udział w tajnej misji. Odkryto nową planetę i to on ma być jednym z jej badaczy. Dlaczego właśnie Kesjasz? Otóż jest to postać wzbudzająca wiele emocji. Pisze prace na temat wyższości natury nad technologią, nazywa ludzi wirusami, wspomina o człowieczeństwie. Jego prace i poglądy wzbudzają u niektórych podziw. Dlatego też Puls postanawia go wysłać na nieznaną planetę, gdyż boi się wybuchu buntu. Buntu przeciwko temu co tak ukochał – technologii. Kesjasz postanawia, że jeśli się tylko uda przetrwać na obcej planecie, nie pozwoli jej zniszczyć. Ma plan stworzenia tam pewnego rodzaju arkadii. Jednak co jego zdaniem jest pełnią szczęścia?

„Niszczymy wszystko, z czym się stykamy. Kiedy miejsce naszego postoju nie nadaje się już do życia, odrywamy korzenie od gruntu i zapuszczamy je dalej, by stamtąd znów ruszyć przed siebie, zostawiając za sobą spalone mosty. Nie jesteśmy ssakami… Jesteśmy wirusami.”

Takie poglądy prezentuje nam główny bohater. Trudno się z nimi nie zgodzić. Człowiek dla własnej wygody potrafił przekształcić naturę, podporządkować sobie inne żyjące na Ziemi gatunki. Ciekawe, czy tak jak przedstawia to Autor w swojej powieści, będziemy w przyszłości niszczyć inne planety, inne życia?

Wyprawa
Kesjasz wyrusza na misję zleconą przez Pulsa. Zabiera ze sobą swojego przyjaciela Cezaria. Tutaj jest ciekawy wątek ukazujący znajomość i związki pomiędzy tymi mężczyznami. Niby są przyjaciółmi, a jednak… Zaczyna dziać się coś niepokojącego. Czytelnik będzie miał wiele do odkrycia. Na statku należącym do Kesjasza – Cytadeli prócz nich przebywa też kilka innych osób tworzących załogę, której głównym celem jest badanie nowej planety. Co do samego statku – choć nie lubię opisów statków kosmicznych, to Autor mnie zaciekawił. Mamy tutaj pewien paradoks – Kesjasz niby nie znosi technologii, a jednak ma statek wyjątkowy, bardzo nowoczesny, to jego chluba. Troszkę mnie tu powiało hipokryzją.

Załoga składa się z osób, mających różne poglądy i doświadczenia. Każdy uczestnik ma pełnić konkretną funkcję. Podobały mnie się tutaj opisywane relacje pomiędzy nimi. Bardzo zaciekawiła mnie historia Jeny:

„W jej zachowaniu brakowało jedynie kolejnego walnięcia pięścią w stół. Zamiast tego zebrała rozsypane fragmenty rozumu i zgniatając je w dłoniach, ulepiła bardzo ciekawą historię. Zamieniłem się w słuch…”

Jena opowiedziała o pewnej wyprawie, w której przed laty uczestniczyła. Poszukiwała legendarnego krzewu o właściwościach odmładzających. Koniecznie przeczytajcie jej historię! Cytadela dociera na obcą planetę i w tym miejscu rozpoczyna się nowa opowieść. Czy załodze uda się poznać planetę i jej mieszkańców? O wszystkim Czytelnik dowie się z Dziennika Obcego, który prowadzi Kesjasz. Czy to jest to miejsce, którego bohater poszukiwał?

„Dając się uwieść pysze, oddalamy się od otaczającego nas świata. Uważamy się za lepszych, mimo że natura stworzyła nas jako ostatnich.”

Czy to właśnie tutaj będzie mógł żyć w zgodzie z naturą? Co zrobi, by osiągnąć szczęście? Przez prawie całą powieść bardzo lubiłam bohatera, ceniłam jego poglądy, choć były momenty niepewności. Jednak zauważyłam też postępujące w nim zmiany, a może i nawet kiełkujące szaleństwo. Przeczytajcie tę powieść, by odkryć prawdziwe oblicze Kesjasza. Zakończenie może Was zaskoczyć.

Podsumowanie
„Astra kolaboratis” autorstwa Grzegorza Nieckarza to dobrze napisany debiut, który mnie dosłownie „porwał.” Nie jest to tylko powieść fantastyczna ukazująca możliwą przyszłość gatunku ludzkiego. Autor w fabułę doskonale wplata wątki poruszające kwestie człowieczeństwa i jego zatracania. To traktat filozoficzny. Oczami Kesjasza obserwujemy jaki wpływ ma technologia na otoczenie i samego człowieka. Skłoniło mnie to do wielu przemyśleń. Moim zdaniem wizja świata przedstawiona przez Autora – świata, w którym niepomiernie rządzi technologia, może się sprawdzić. Jeżeli oczywiście człowiek przetrwa i będzie zdolny do podróży kosmicznych na szeroką skalę. Być może kiedyś wyniszczymy tak naszą planetę, że ludzkość będzie zmuszona szukać alternatywy. O ile oczywiście wcześniej nie zginie przez wirusy bądź wojnę atomową.

Osobiście nie chciałabym żyć w świecie wykreowanym przez Grzegorza Nieckarza. Myślę, że bardziej skłaniam się ku poglądom Kesjasza. Kocham naturę, technologia jest bardzo przydatna i ułatwia nam życie, ale powinniśmy pamiętać o naturze i jej pielęgnowaniu. Niestety, jesteśmy bardzo ekspansywnym i tak naprawdę „pazernym” na wszystko gatunkiem. Tutaj Autor ma rację, że jesteśmy wirusami. Często zamiast budować, niszczymy, zamiast pielęgnować, wykorzystujemy ekosystemy maksymalnie. Czy kiedyś czeka nas los mieszkańców Tendlonix? A może coś zupełnie innego?

Powieść „Astra kolaboratis” składa się z trzech ksiąg. W pierwszej Autor przedstawia nam planetę Tendlonix, w której przybliża nam swoją wizję przyszłości, gdzie na pierwszym miejscu stawiana jest technologia i jej nieustanny rozwój. Tutaj też poznajemy Kesjasza i jego odbiegające od tych utartych, poglądy. Księga druga dotyczy podróży na obcą planetę. Tutaj poznajemy załogę. Autor przedstawił nam kilka typów ludzi, którzy będąc razem na pokładzie statku muszą nauczyć się wspólnie funkcjonować, co nie jest łatwe. Każdy z uczestników wyprawy jest inny, ma inne poglądy, a wiadomo, że różnice mogą powodować pewne konflikty. Tutaj też znajdziemy tajemnice i spiski… czy są one prawdziwe? Czy może funkcjonują tylko w wyobraźni Kesjasza? Ostatnia księga moim zdaniem jest najciekawsza. Oczami Kesjasza Autor przybliża nam obcą planetę. Doskonale widać bogactwo wyobraźni Grzegorza Nieckarza. Bardzo mnie się podobała jego wizja tej planety.

Zakończenie powieści bardzo mnie zaskoczyło i myślę, że dzięki temu, że nie jest oczywiste, każdy Czytelnik może je na swój sposób zinterpretować. Właśnie to w „Astrze kolaboratis” mnie ujęło – jest tutaj „drugie” dno, Czytelnik sam musi odkryć pewne fakty, zinterpretować wydarzenia. Ogromnie lubię w powieściach wątki filozoficzne, które skłaniają mnie do refleksji. To moim zdaniem dodatkowy atut tej historii. Bo czy możemy jeszcze mówić o człowieczeństwie w świecie, w którym inne planety są niszczone i maksymalnie wykorzystywane w imię technologii? Jeżeli lubicie czytać powieści ukazujące wizje przyszłości ludzkości, chcecie zetknąć się z nieoczywistymi rozwiązaniami, lubicie tajemnice, a przede wszystkim chcecie poznać zdobycze technologii przyszłości, to gorąco polecam Wam ten debiut!

Wstęp
Gdy sięgałam po debiutancką powieść Grzegorza Nieckarza „Astra kolaboratis” towarzyszyły mi pewne obawy. Rzadko czytam typowe powieści z gatunku fantastyki. Zdecydowanie wolę fantasy – magię, miecze, inne rasy. Tutaj bałam się, że opisy technologii, statków kosmicznych będą mnie nużyły. Jednak już po kilku przeczytanych stronach odkryłam, że Autor umiejętnie wplata te...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
226
174

Na półkach:

Kesjarz jest szanowanym człowiekiem. Jego teksty są podziwiane i wchłaniane przez ludzi. Został zaproszony na spotkanie z Głową Rządu, który trzyma piecze nad ludem, w najwyższym budynku – Baszcie. Kesjarz dostał propozycje nie do odrzucenia albo poleci na nową odkrytą planetę, albo zostanie aresztowany. Planeta ma być szybko zbadana, aby można ją było wykorzystać gospodarczo.
Jednym z moich postanowień czytelniczych na ten rok, to czytanie większej ilości książek polskich autorów. Gdy więc nadarzyła się taka okazja, sięgnęłam po tę książkę, która jest debiutem autora. Powieść wymaga od czytelnika skupienia i uwagi, wiele rzeczy jest trudnych i ciężkich do wyobrażenia, zrozumienia. Nowy świat, technologia, podróże kosmiczne, nie jest to łatwy temat. Na pierwszych stronach podany jest cel, do którego bohater, a z nim również my, będziemy dążyć. Podróż oraz zbadanie nowej planety. Autor wykreował nowy świat, w dużej mierze oparty na technologii. Kesjarz ma za uchem takie małe urządzenie, które potrafi wskazać mu drogę do jakiegoś miejsca, obudzić go, tłumaczyć języki, czy rozmawiać z nim. Można zamówić taksówkę, przemieszczać się pojazdami, które wznoszą się w powietrzu. Świat jest pełen wieżowców, szkła, ogromnych budowli. Nachodzi mnie myśl, rzeczywistość opisywana w tej historii, poniekąd jest wyobrażeniem, o tym co w przyszłości będzie z naszą Ziemią. Czy nie słyszy się o tym, że technologia zacznie rządzić nami, oraz wszystkim dookoła? Autor opisuje świat, widziane zjawiska, ale także emocje i uczucia dokładnie i skrupulatnie. Język nie jest infantylny ani wulgarny. Na całą książkę były zaledwie dwa, trzy brzydkie zwroty. Jeśli chodzi o język, jestem na tak. Jestem zwolenniczką akcji, niżeli filozoficznych aspektów. Główny bohater zadaje sobie wiele pytań i rozmyśla na wiele tematów, siedząc w jego głowie, poznajemy to wszystko. Wole, gdy więcej się dzieje, ale z drugiej strony nie wiem, czy bym się we wszystkim połapała, ponieważ nieraz zatrzymywałam się na czymś i czytałam to drugi raz, aby lepiej zrozumieć. Głównie jest to związane z działaniem świata. Mój zarzut odnosi się do zmiany perspektyw, w większej części historii narratorem jest Kesjarz, ale następują zmiany narracji, nie jest to zaznaczone żadnym dopiskiem, trzeba samemu się domyśleć, wprowadza to dekoncentracje, nagle nie wiedziałam, o co chodzi i musiałam się cofnąć się o fragment. Pomysł oraz wykonanie jest dobre, ale książka nie wciągnęła mnie tak bardzo, że chciałam cały czas czytać, a główną postać nie polubiłam tak bardzo, że z zapartym tchem śledziłam jego losy.
Podsumowując, „Astra kolaboratis” to dobry debiut polskiego autora. Książka jest trudna, przez swój świat na nowo stworzony, wymaga od czytelnika uwagi. Czytanie jej zajęło mi więcej czasu, niż się spodziewałam. Sądzę, że nie jest to powieść na jeden zimowy wieczór, a raczej na kilka. Bohater nie jest moim ulubiony, ale też mnie nie irytował, był mi obojętny. Uważam, że książka spodoba się fanom gatunku, a może i też osobom, które z takimi książkami nie mają styczności. Warto sprawdzić i się przekonać.
Dziękuje autorowi, za możliwość przeczytania tej książki.

Kesjarz jest szanowanym człowiekiem. Jego teksty są podziwiane i wchłaniane przez ludzi. Został zaproszony na spotkanie z Głową Rządu, który trzyma piecze nad ludem, w najwyższym budynku – Baszcie. Kesjarz dostał propozycje nie do odrzucenia albo poleci na nową odkrytą planetę, albo zostanie aresztowany. Planeta ma być szybko zbadana, aby można ją było wykorzystać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
533
226

Na półkach:

Astra kolaboratis to kosmiczno-filozoficzna powieść; trochę inna, trochę pogmatwana, trochę mroczna.

Książka nie jest łatwa, wymaga od czytelnika skupienia i poświęcenia się jej w pełni. Są momenty wręcz genialne, porywające i godne postawienia autorowi pomnika; są i takie, przy których mózg się zupełnie wyłącza.
Całość skupia się na przeżyciach i przemyśleniach głównego bohatera, który nawet po przeczytaniu ostatniej strony, pozostaje dla mnie zagadką. Mamy wprawdzie inne postacie, przeskoki narracji i oddzielne wątki, ale to Kesjasz gra tu pierwsze skrzypce.
Jest to bohater niewątpliwie intrygujący, z głową pełną mądrych przemyśleń, nieprzewidywalny i trudny do rozszyfrowania. Coś jest w tej postaci takiego... magnetycznie nieszablonowego?, że pewnie jeszcze długo będę o niej pamiętać.

Powieść czytało mi się i dobrze, i źle. Jestem nią częściowo zachwycona, częściowo zawiedziona. Uwiódł mnie styl pisania autora, ten kosmiczny klimat, ta niepokojąca atmosfera, te zwalające z nóg zwroty akcji. Niestety, czegoś mi tu zabrakło, coś nie pozwalało mi do końca wniknąć w ten świat... po prostu nie zaiskrzyło tak jakbym chciała.

Astra kolaboratis to dobry debiut, może nie zwala z nóg, ale jednak wyróżnia się na tle tego, co obecnie jest wydawane. To nie jest książka, która urzeknie wszystkich, lecz miłośnicy klimatów galaktycznych, połączonych z odrobiną filozofii, mogą w niej znaleźć to, co lubią najbardziej.
Myślę, że warto dać jej szansę!

Astra kolaboratis to kosmiczno-filozoficzna powieść; trochę inna, trochę pogmatwana, trochę mroczna.

Książka nie jest łatwa, wymaga od czytelnika skupienia i poświęcenia się jej w pełni. Są momenty wręcz genialne, porywające i godne postawienia autorowi pomnika; są i takie, przy których mózg się zupełnie wyłącza.
Całość skupia się na przeżyciach i przemyśleniach głównego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
202
79

Na półkach: ,

Książka stosuje inną formę przedstawiania akcji niż zwykle, większość czasu siedzimy w głowie głównego bohatera i słuchamy jego rozważań na temat aktualnej sytuacji w jakiej się znalazł czy problemów świata przedstawionego, mimo to mało się dowiadujemy o lore tego uniwersum. W rozmowach czy przemyśleniach zostały podane wielkie wydarzenia, które wstrząsnęły znaną częścią wszechświata, jednak praktycznie nic poza tym, te luki w świecie przedstawionym utrudniają wczuwanie się w przygodę, która jest serwowana.

Zakończenie pierwszej księgi pokazuje, że z postacią głównego bohatera może być coś nie halo, to co się wydarzyło było niespodziewane, musiałem chwilę ochłonąć, przemyśleć, przy jego dalszych odpałach czułem coraz większą pogardę do tej postaci.
Przechodząc do reszty postaci, wszechpotężny Tendloxer intryguje i fajnie by było jakby ta postać była rozwinięta bardziej, blondynka z drugiej księgi przedstawia ciekawy mit o poszukiwaniu magicznej roślinki, reszta nijaka.

Dużą i dość irytującą wadą jest przedstawianie czyichś myśli bez podpisu w czyjej głowie aktualnie siedzi czytelnik, może to tylko ja jestem nie ogarem, a może coś w tym jest. Większość rozmyślań należy do głównego bohatera, lecz kilka razy się zdarzyło, że nastąpiła zmiana bohatera, dopiero po fragmencie tekstu coś mi świtało, że to może być ktoś inny niż Kezjasz. Nie spodobał mi się ten zabieg ponieważ musiałem czytać fragment od początku i przestawić sobie w głowie, że to jednak inna postać, przez taki nieodpowiedzialny zabieg wyobrażenia i kreacja różnych postaci mogą się po prostu “pokiełbasić”.

Wraz z czytaniem kolejnych ksiąg (są 3) jest coraz lepiej, oceniam je następująco 5-6-7,ostatnia księga była najbardziej interesująca, ale nie mam zamiaru zdradzać co się tam działo, to już trzeba samemu sprawdzić. Mimo przedstawienia wielu wad, myślę że jest to dobra książka i skoro jest to debiut to liczę w przyszłości na coś co najmniej równie dobrego.

Był to pierwszy raz kiedy czytałem książkę w postaci ebooka, doświadczenie to było zdecydowanie gorsze w porównaniu do pierwotnej, papierowej formy. Czytanie z ekranu zdawało się dłużyć i dłużyć, trochę odrzucało, nie było tego poczucia postępu w czytaniu, przez co będę dalej sięgał po papierowe wersje.

Książka stosuje inną formę przedstawiania akcji niż zwykle, większość czasu siedzimy w głowie głównego bohatera i słuchamy jego rozważań na temat aktualnej sytuacji w jakiej się znalazł czy problemów świata przedstawionego, mimo to mało się dowiadujemy o lore tego uniwersum. W rozmowach czy przemyśleniach zostały podane wielkie wydarzenia, które wstrząsnęły znaną częścią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
364
218

Na półkach: , , ,

Dziękuję Grzegorzu za egzemplarz do recenzji! :-)

Drugi raz w życiu przypadło mi w zaszczycie przeczytać książkę o tematyce since-fiction. Ale czy można te "fiction" określić jako fikcję? Moim zdaniem mnóstwo opisów, historii tej książki to nasza niedaleka przyszłość. Czytająć początek, byłam trochę przerażona ekspozycją życia głownego bohatera. Z czasem zaczęłam się przyzwyczajać to tamtego świata, jego założeń, funkcjonowania. Autor postawił wysoką poprzeczkę mojej wyobraźni. Mądrze i filozoficznie przedstawia swoje przemyślenia, bo w wiekszości z nich składa się lektura. Orginalne zagadnienia i wręcz poruszające i ciekawe jest spojrzenie na świat samego bohatera Kesjasza, jego ciągła walka piękna z ochydną rzeczywistością.
Astra kolaboratis była przemyślana w stu procentach. Myślę, że autor Grzegorz Nieckarz chciał nam przekazać te wszystkie ważne wartości, które poznajemy w życiu, których doświadczamy właśnie poprzez jego dzieło. Udało mu się otworzyć oczy w szczególności moje oczy na to by doceniać świat, w którym obecnie żyję i cieszyć się naturą i prawdziwością, jeszcze istniejącą prawdziwością, gdyż przyszłość może pozostawić nam tylko marzenia i wyobraźnię.
Świetna książka naszych czasów! Polecam z całego serca!

Dziękuję Grzegorzu za egzemplarz do recenzji! :-)

Drugi raz w życiu przypadło mi w zaszczycie przeczytać książkę o tematyce since-fiction. Ale czy można te "fiction" określić jako fikcję? Moim zdaniem mnóstwo opisów, historii tej książki to nasza niedaleka przyszłość. Czytająć początek, byłam trochę przerażona ekspozycją życia głownego bohatera. Z czasem zaczęłam się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
267
257

Na półkach:

Mam mieszane uczucia. Tak naprawdę nie potrafię ocenić tej książki. Świat przyszłości przedstawiony ze szczegółami. Czytało się różnie. Były fragmenty ciekawe i wciągające, ale były też takie, w których ciężko się było połapać. Książka raczej trudna, trzeba czytać uważnie. Myślę,że sf to jednak nie moje klimaty, chociaż debiut w miarę udany, a wyobraźnia autora na wysokim poziomie.

Mam mieszane uczucia. Tak naprawdę nie potrafię ocenić tej książki. Świat przyszłości przedstawiony ze szczegółami. Czytało się różnie. Były fragmenty ciekawe i wciągające, ale były też takie, w których ciężko się było połapać. Książka raczej trudna, trzeba czytać uważnie. Myślę,że sf to jednak nie moje klimaty, chociaż debiut w miarę udany, a wyobraźnia autora na wysokim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
584
510

Na półkach: , , , ,

„Astra kolaboratis” to debiutancka powieść Grzegorza Nieckarza, która ukazała się nakładem wydawnictwa Poligraf. Niestety kilkakrotnie zetknęłam się już z sytuacją, kiedy z powodu braku zainteresowania książką dobrą, autorzy są zmuszani do pewnych form ‘samodzielnego wydawania’. Nie ma wtedy rozgłosu, egzemplarzy recenzenckich, a o coś tak abstrakcyjnego jak patronat medialny, trzeba się starać we własnym zakresie. Z tego też powodu zgodziłam się wykonać recenzję tej powieści, bo rozumiem autora, który chce aby jego utwór był czytany, oceniony i zapamiętany.

Historia jest nam przedstawiona w momencie, kiedy Torch Kesjasz jest wezwany przed oblicze Tendloxera, człowieka nieprzewidywalnego, który twardą ręką zarządza imperium ludzkim. Potęga się rozrasta, pojawiają się znamiona buntu i konfliktu, na tle rosnącej technologii i eksploracji światów. I to jest właśnie moment, w którym nasz bohater zostaje wysłany na tajną misję zbadania kolejnej planety, która mogłaby zostać potencjalnie wykorzystana dla jej zasobów.

Powieść jest podzielona na trzy części i napisana spójnie. Wydarzenia w głównej mierze poznajemy poprzez pryzmat głównego bohatera, jednak czasem inny narrator przejmuje pałeczkę. I miałam niekiedy problem z tymi przejściami, bo dopiero po chwili orientowałam się kto mówi. Cóż, być może był to motyw zamierzony, jednak troszkę mi przeszkadzał. Poza tym drobnym zgrzytem, czytało się szybko, występowały futurystyczne pojęcia, ale bez przesady, więc narracja w pierwszej osobie czasu przeszłego wyszła przyzwoicie. Jeśli natomiast chodzi o bohatera, to przepraszam, ale się z nim kompletnie nie polubiłam. Mam w głowie taki klik, że muszę czuć sympatię do kogokolwiek w książce i trzymam się nawet takiej drugoplanowej postaci, która daje mi nadzieję na polepszenie sytuacji, na jakiś promyczek. Pierwsza część książki zakończyła się jednak w taki sposób, że nie potrafiłam już z zaufaniem spojrzeć ku Kesjaszowi, a pozostali bohaterowie byli momentami poodcinani jak nożami, więc nie mogłam się w nich doszukiwać otuchy. Cóż, to mój pierwszy zarzut, a o kolejnym napiszę za chwilę.

„Stworzono mnie jako istotę rozumną po to, abym swój rozum miał za przewodnika. Stworzono mnie istotą czułą, aby serce wypierało racjonalne wybory i było moim nauczycielem, a spod każdej opieki trzeba się kiedyś wybić. Jedno wyklucza drugie…”

Znacie zapewne kultową serię filmów o Obcym. Jeśli żadnego nie widzieliście, to raczej na pewno słyszeliście kiedyś w swoim życiu o tych niesamowitych hitach. Całkiem niedawno powstał również Prometeusz, który przedstawiał historię stworzenia życia na planetach, mówił o eksploracji kosmosu i wprowadzał postać Davida. Tenże słodki android, który co tu dużo mówić, z powodu braku ograniczeń w oprogramowaniu, był kompletnie walniętym tworem, mającym gdzieś ludzi, a zafascynowanym rozwojem życia jako takiego i dziwnymi eksperymentami, od pewnego momentu tak bardzo zaczął mi przypominać głównego bohatera, że odczuwałam wewnętrzną niechęć. Jakieś wątki wydawały mi się zbieżne i powtarzalne i przez to, czytając dalej, nie potrafiłam chyba oczyścić umysłu z nawiązań i wciągnąć się w akcję. Co tu dużo mówić, negatywne nastawienie do bohatera nie pomogło.

„Uwielbiam marzyć, ale nie fantazjować. Łatwo się o tę granicę potknąć.”

Oczywiście autor mógł nawet nie widzieć filmu, o którym wspomniałam. To moje skojarzenie i nie wiem czy inni czytelnicy też podobnie by je odebrali. Inne niewyjaśnione wątki również deczko mi ciążyły, stąd muszę przyznać, że mimo całej poprawności akcji, narracji i pewnego rozdźwięku filozoficznego, mimo wszystko brakowało mi czegoś znaczącego. Nie jest to chyba książka dla mnie, a wątki SciFi chyba wolę jednak w lżejszej odsłonie. Komu polecam? Chyba fanom gatunku, którzy lubią historię o odkrywaniu światów, dziwnych zjawiskach, formach życia i innym spojrzeniu na człowieka i jego manipulacje.

https://angeliconpoint.blogspot.com/

„Astra kolaboratis” to debiutancka powieść Grzegorza Nieckarza, która ukazała się nakładem wydawnictwa Poligraf. Niestety kilkakrotnie zetknęłam się już z sytuacją, kiedy z powodu braku zainteresowania książką dobrą, autorzy są zmuszani do pewnych form ‘samodzielnego wydawania’. Nie ma wtedy rozgłosu, egzemplarzy recenzenckich, a o coś tak abstrakcyjnego jak patronat...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    38
  • Chcę przeczytać
    34
  • 2019
    5
  • Posiadam
    4
  • Jednotomowe książki
    1
  • Autorzy Polscy
    1
  • Fantasy
    1
  • Do recenzji
    1
  • 2019
    1
  • 2019 ✔
    1

Cytaty

Więcej
Grzegorz Nieckarz Astra kolaboratis Zobacz więcej
Grzegorz Nieckarz Astra kolaboratis Zobacz więcej
Grzegorz Nieckarz Astra kolaboratis Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także