Dragon Ball Super #4: Ostatnia wyprawa Hope'a

Okładka książki Dragon Ball Super #4: Ostatnia wyprawa Hope'a Akira Toriyama, Toyotarou
Okładka książki Dragon Ball Super #4: Ostatnia wyprawa Hope'a
Akira ToriyamaToyotarou Wydawnictwo: J.P. Fantastica Cykl: Dragon Ball Super (tom 4) komiksy
199 str. 3 godz. 19 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Dragon Ball Super (tom 4)
Tytuł oryginału:
ドラゴンボール超 (Dragon Ball Super)
Wydawnictwo:
J.P. Fantastica
Data wydania:
2018-12-17
Data 1. wyd. pol.:
2018-12-17
Liczba stron:
199
Czas czytania
3 godz. 19 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374717342
Tłumacz:
Paweł Dybała
Tagi:
Dragon ball super tom 4 ostatnia wyprawa manga
Średnia ocen

8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Dragon Ball Super #22: Saikyō no Shitei Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 7,0
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...
Okładka książki Dragon Ball Super #20: Wszystkie ręce na pokład Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 7,3
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Dragon Ball: Odrodzony jako Yamcha Akira Toriyama, dragongarow LEE
Ocena 7,3
Dragon Ball: O... Akira Toriyama, dra...
Okładka książki Amazing Spider-Man: Globalna Sieć. Wrogie Przejęcie. Giuseppe Camuncoli, Dan Slott
Ocena 5,9
Amazing Spider... Giuseppe Camuncoli,...
Okładka książki One-Punch Man tom 14 - Na skraju rozpaczy Yusuke Murata, ONE
Ocena 8,1
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...
Okładka książki Punisher Max, tom 4 Giulia Brusco, Garth Ennis, Leandro Fernandez, Lan Medina, Bill Reinhold, Raul Trevino
Ocena 8,1
Punisher Max, ... Giulia Brusco, Gart...
Okładka książki Punisher Max, tom 5 Howard Chaykin, Edgar Delgado, Garth Ennis, Lee Loughridge, Goran Parlov
Ocena 7,7
Punisher Max, ... Howard Chaykin, Edg...

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
65 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
543
539

Na półkach: ,

Dawniej, ba!, o wiele, wiele dawniej, z 5-8 lat temu, gdy na dobre popkulturowo zacząłem wkręcać się w najpierw oglądanie samego anime a potem w samą kulturę, obyczaje i historię tego kraju, uważałem że - co wielokrotnie, ale nie co inaczej, w szerszym kontekście, zdarza mi się o tym wspomnieć - i dość solidnie stałem niczym przyparty murem przy tym stanowisku, że Świat Dragon Balla to taki ,,meszek", czyli coś aż nadto podobnego do... innych mu podobnych Światów rozrywki, w których liczą się nietuzinkowe przygody, zapadające w pamięć postaci, które obdarzone są jakimś wyjątkowymi umiejętnościami. Że to coś, co nie pójdzie w indywidualnym, nowym i bardzo ambitnym kierunku, tylko zajmie się w większości powielaniem wcześniej stworzonych w popkulturze podstaw fabuły, schematów, styli etc. Tak już było, że obok ,,Smoczych Kul", Goku, Ki, Mistrza Roshi i masy innych wątków z tej rzeczywistości przechodziłem, ot tak od niechcenia… obojętnie. To była młodość i brak doświadczenia - myślałem, że Dragon Ball to taka śmieszkowa podpierdółka i nic więcej. I jak to się mówi... ,, tak było aż do czasu".

Do tej ,,mieszanki" mojej dragonballowej niepewności, którą to wyrażałem dość dawno, a która tyczyła się anime i mangi z wybitnego Uniwersum, które dał ludzkości Akira Toriyama, chciałbym dodać jedno: ,,gubiące ludzi pozory". Tak, dla Dragon Ball pozory mogą namieszać w głowie - zwłaszcza jeśli spojrzy się na to, jak wizualnie wygląda pierwsze 10 lat historii anime w materii omawianego Uniwersum. Rysunki, tła, rodzaj konturu, barwa i temperatur koloru, jego często używana ,,familijna pastelowość” tak widoczna w serii GT czy niektórych odcinkach klasycznego DB lub ,,DB Z” – to nie przypomina na pierwszy rzut oka stricte z perspektywy ewentualnego waloru graficznego tej wyczekiwanej przez geeka tematu bezpardonowej akcji, którą przykładowo dorosły lub młodzieżowy widz wręcz by żądał patrząc się na cokolwiek starszego z DB lub nawet i nowszego. Ale... człowiek to istota niedoskonała: mięso osadzone na rusztowaniu z wapna i fosforu, z ,,puszką” na samym szczycie, w której ukrywa się galaretowaty narząd odpowiedzialny za wszystko co kryje się pod pojęciem ,,człowiek", stanowiący sedno jego istnienia. Stąd to nasze uczenie się na błędach. A każdy, kto uległ powierzchownej warstwie pozoru Świata DB, ten wie, że ta rzeczywistość to bodaj najlepszy przykład, który można zaczerpnąć z kultury masowej (albo i przynajmniej jeden z lepszych) służący uwydatnieniu esencji w stylu ,,a nie mówiłem?!" - tego ,,eteru" który wyciska się z licznych tytułów serialowych i filmowych kinowych z mitycznego Świata, gdzie dominują Smocze Kule, uwalniania energia Ki i boostowanie swojej mocy ponad granice możliwości; gdzie istotne jest odwieczne i kanoniczne dla tego wymiaru dążenie do łapania się w coraz to nowsze i nowsze przygody przez jego bohaterów tudzież sprawdzania swoich możliwości tam, gdzie zabierze ich zew przygody. I zawsze, za każdym razem, gdy odkrywam w Dragon Ball coś nowego, np. coś czego nie widziałem lub zwyczajnie informacyjnie nie miałem o tym pojęcia, ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu ten Wszechświat okazuje mi swoje kolejne dobre strony, o których wcześniej nie miałem pojęcia, które przykrywają liczne braki obecne w treściach Dragon Ball. Istotne jest to, że na poczet tejże ,,esencji", o której wspominam wyżej duże znaczenie ma oryginalność wymiaru rozrywki, które ponad 35 lat temu zaczął opowiadać między innym Son Goku, jego przyjaciele i tajemnicze Smocze Kule - to jest tak inny, wręcz nie dający się zamienić i z niczym podrobić tygiel specyfiki budowanego Uniwersum, że nawet średnio spójna fabuła i cała ta logika tu obecna odchodzą ,w odstawkę". To ogólnie i z racji podsumowania istoty jego istnienia, jest genialny Świat z racji tego, że jest po prostu... genialny. Cóż, fenomenu Dragon Balla, w tym istoty postaci Goku, Vegety i całej, całej reszty, której jest astronomicznie dużo do wymienienia, nie da się wytłumaczyć żadnymi wioskami i multum fanowskimi rozkminami. To jest zbyt zakotwiczone w popkulturze, aby na jednym opracowaniu skończyła się analiza tego Multiświata rozrywki.

Ludzkość... cała, nie ważne czy ze sobą skłócona, czy pogodzona w aspekcie fandomu popkulturowego. My wszyscy, bez wyjątku, dziękujemy Akirze Toriyamie, za to że był, że tworzył, że oddał w swej pasji twórczej całego siebie. Skupienie, niepewne emocje, a może żal, smutek lub zwykła radość i uśmiech na twarzy z racji wspomnienia geniuszu tej persony. Każdy z nas inaczej będzie wyobrażał sobie dokonania zmarłego niedawno bardzo niespodziewanie naszego Mistrza, wszechojca w anime, pradziada dla Świata Dragon Balla. Tak, śmierć Akiry nasuwa pewne niepokojące wnioski: czy Studio/Współtwórcy, właściciele praw do tak znanej marki, dystrybutorzy, mieli i mają jakieś zabezpieczenie czy też plan rozwojowy na wypadek śmierci Toriyamy? A jak dobrze wiemy, od kilku dni nie ma go już wśród nas, i czysto hipotetycznie nie ma kto mieć oka na tego rodzaju projekt, co np. Dragon Ball Super oraz DB Daima? Co z tym wszystkim będzie? Co z Kanonem Multiversum, co z mangą, co z powstałą, ale jeszcze nie emitowaną ,,Daimą”? Czy 2025, 2026 rok będzie ,,dragonballowo” martwy?

Przykra wiadomość o śmierci Akiry Toriyamy, niedawno oglądana (tym razem po raz trzeci z kolei) animacja pełnometrażowa z Sagi DB Super, pt. "Dragon Ball Super: Super Hero", która swoją drogą jest niezwykle udanym filmem, z świeżą i technicznie odważną szatą graficzną – wszystko to, a także omawiane we wcześniejszych akapitach: nietuzinkowe aspekty oryginalności całości istnienia Uniwersum mistrza Toriyamy, skłoniło mnie do uważnej lektury tomu 4 mangi cyklu ,,Super”. Rzecz jasna, scenarzystą, projektantem postaci oraz osobą decyzyjną, co do ostatecznego kształtu całości tomu, był Śp. Akira Toriyama; kwestie rysunku, tuszu, cieniowania – czyli klasyczna robota mangaki i ilustratora-grafika – pozostawiono niebywale uzdolnionemu Toyotarou. Nie trzeba za bardzo skracać i wyjaśniać wydarzeń finału z poprzedniego tomu; no.4 rozpoczął się dosłownie: praktycznie w moment po finale wydarzeń poprzednika, bardzo płynnie kontynuując jego historię. A skończyło się, a tym samym i zaczęło w omawianym tomie 4-tym, na tym, że… Multiversum Dragon Ball stanęło w obliczu zagłady ze strony Black Goku i Zamasu, a tak właściwie dwóch Zamasu, gdzie jeden z nich – wiadomo który – ukradł w wyniku manipulacji czasoprzestrzenią pewnej wersji Goku... jego ciało. Nikt, absolutnie nikt spośród herosów i zwykłych postaci Dragon Balla tu kreowanych nie ma pojęcia, jak powstrzymać duet ,,podwójnych panów Z”. I taki start tej mangi wprawia czytelnika w cholernie ,,dobre zakłopotanie", ciągnące się przez całą zawartość: odczujemy lekki suspens, dynamikę wydarzeń, poruszenie i lekką trwogę o los naszych postaci, trwające ze zmiennością emocji do samego końca tomu, a także na deser trochę stonowanego humoru ze strony Goku, Whisa i ekipy, gdzie wszystko to ,,doprawi” i podkreśli miękko-ostrym stylem rysowania (czyżby lekko on w 4-tej z cyklu mandze ewoluował, czy raczej jest to moje subiektyne wrażenie?) mistrzowski w swej pracy Toyotarou. Dzięki jego zaangażowaniu oraz zapewne słuchaniu finalnych ,,dygresji" pana Akiry, dostaliśmy w niniejszym zbiorze rozdziałów mangi subtelną, nie aż tak ostrą, co jest wg. mnie zaskakujące, kreskę dla kreacji pojedynków i momentów akcji i eksplozji energii rozmaitego sortu, a także dla konturów i wypełnień w wyrażaniu emocji przez postaci.

Tom 4 "DB Super" zaskakuje tego rodzaju mangowicza, który lubi lepszą fabularnie narrację kosztem grafiki. Wchłonęła mnie właśnie historia tu wyłożona, jej zaskoczenia, zmiany tempa, sam ,,mięsisty" i odczuwalny udział postaci w nadaniu tej opowieści ,,tego czegoś”. Bo jak wiemy w grę wchodziło pozostawienie Multiversum w naturalnej równowadze, a nie jego zniszczenie przez… skrajnie narcystycznych i zaburzonych Black Goku i Zamasu. Gusta gustami - tak się bardzo, bardzo często mówi; z mojej perspektywy tego rodzaju rozszerzenie istotnego dla dragonballowej rzeczywistości wątku/Sagi ,,Trunksa z Przyszłości", jakim jest najistotniejszy w tym tomie ,,kryzys planetarno-wszechświatowy" z możliwością zgładzenia wszystkich istot, których będą chciały się pozbyć Zamasu i... drugi ,,przebrany" Zamasu, tak aby konsekwentnie rządzić rzeczywistością tego ich planu godną, było solidne, ,,na miejscu", jakby dość rozsądne. Ale... pojawiają się drobne niedogodności: akcja wyraźnie zbyt przyspiesza, ale w okolicy 80% całości przebiegu wydarzeń tomu - kosztem rzecz jasna logiki przedstawianej fabuły i jej konsekwentności oraz spójności, co jest dość dziwne przy i tak ponadprzeciętnej dynamice narracji Dragon Ball Super odczuwalnej w medium mangowym.

Zdecydowanie, bardzo zdecydowanie!, w ostatnich 20-30 stronach... za dużo dzieje się naraz, i dzieje się z lekka przewidywalnie. Nie oszukujmy się, trzeba wyłożyć kilka słów ,,łopatologią stosowaną”: uważam, że roztropny i oddany dragonballowej pasji czytelnik, a zwłaszcza ten, który zna serial "DB Super" zorientuje się ,,jak i dlaczego" ów plan Zamasów i cała ta bitwa ostateczna w iście dualistycznym epickim stylu, o przetrwanie ludzkości z wielu Wszechświatów, po prostu się zakończy. Możemy podejrzewać, że na pewno ,,coś się podzieje” w tomie no.5 lub nawet i 6. Toriyama lubiał być... Toriyamą: był sam dla siebie sędzią i egzekutorem, mógł więc do woli kształtować i zmieniać scenariusz swoich dzieł, przeprojektowywać postaci, elementy budowanej rzeczywistości etc., dlatego po najsłynniejszym panie Akirze w dziejach spodziewać się po ciągnięciu ,,im dalej w las… ‘’ fabuły danej historii, możemy wszystkiego. I nie mam za Chiny Ludowe pojęcia jak bardzo w mandze ogólną Sagę "Trunksa z Przyszłości" wyłożył nam jej twórca oraz jego grafik. Tylko sięganie po kolejne tomy z serii przyniosą upragnioną odpowiedź. Jak na mój gust najlepiej owe rozdziały, w których syn Vegety z innych czasów gra zdecydowaną rolę skrócić, do góra 2 tomów albo i jednego - było by to bardziej przychylnie i logicznie do eleganckiego w tym temacie i Sadze serialu: "Dragon Ball Super".

Dawniej, ba!, o wiele, wiele dawniej, z 5-8 lat temu, gdy na dobre popkulturowo zacząłem wkręcać się w najpierw oglądanie samego anime a potem w samą kulturę, obyczaje i historię tego kraju, uważałem że - co wielokrotnie, ale nie co inaczej, w szerszym kontekście, zdarza mi się o tym wspomnieć - i dość solidnie stałem niczym przyparty murem przy tym stanowisku, że Świat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
140

Na półkach: , , , , , ,

Z jednej strony Zamasu - jeden z ciekawszych antagonistów w Dragon Ballu. Ktoś, kogo nie można nazwać złym z samego faktu bycia złym, ale popadania w coraz większą obsesję. Ten tom to dosłownie peak jego szaleństwa i obserwowanie jak z chwili na chwilę coraz bardziej w nim się zatraca, aż do momentu, gdy zyskuje ogromną siłę… i jakiekolwiek hamulce, które mógł mieć do tej pory pękają. On nie był potworem, on się nim dopiero stał i mogliśmy cały czas oglądać tę drogę.

Z drugiej jednak strony… im bardziej zaczęłam się zastanawiać CO dokładnie się dzieje, tym bardziej miałam ochotę dać komuś w łeb. Ja wiem, że logika w świecie DB jest czasem traktowana jak szmata do podłogi, jednak tym razem zbliżyło się to do granicy mojej cierpliwości. W czym problem? Choćby w Mafubie. Jak cieszę się, że w końcu przypomniano sobie, że bohaterowie mają takiego asa w rękawie… tak byłoby za prosto, no nie? To zdecydowanie technika zbyt OP i użycie jej pozamiatałoby. Tylko szkoda było kończyć historię w takim momencie. Więc sprawę Mafuby trzeba było jakoś załatwić - tylko czemu w tak idiotyczny sposób!
Ale przede wszystkim - GDZIE, DO CHOLERY, JEST ZENO? Serio nie zauważył, że wszyscy bogowie nie żyją i zrobił się jakiś taki, no nie wiem, pierdolnik?

Tylko że koniec końców, nieważne jak zła bym była na głupotę scenariusza… Zamasu i walka z nim znów mnie udobruchały. Bo głupoty głupotami, ale cała ta walka była po prostu świetna! Vegeta, który może i użył wcześniejszego pomysłu Goku, ale był w stanie go udoskonalić. I znów - pomimo całej swojej dumy - wiedział, kiedy przestać i cofnąć się o krok dając pole Goku. Najpierw w sprawie fuzji, później przyznając, że tylko on ma szanse wygrać. Można to nazwać powtórką z sagi Buu, ale ja patrzę na to jak na dowód, że Vegeta odrobił tamtą lekcję i naprawdę jest innym człowiekiem. Nadal dumnym i upartym, ale przyznającym, że są rzeczy ważniejsze od jego dumy.

Z jednej strony Zamasu - jeden z ciekawszych antagonistów w Dragon Ballu. Ktoś, kogo nie można nazwać złym z samego faktu bycia złym, ale popadania w coraz większą obsesję. Ten tom to dosłownie peak jego szaleństwa i obserwowanie jak z chwili na chwilę coraz bardziej w nim się zatraca, aż do momentu, gdy zyskuje ogromną siłę… i jakiekolwiek hamulce, które mógł mieć do tej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7932
6787

Na półkach: , , , ,

OSTATNIA NADZIEJA ZAWODZI

Dragon Ball to zdecydowanie manga wszech czasów. Mnóstwo jest lepszych opowieści, mnóstwo jest też międzynarodowych hitów z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale żadna inna opowieść – włącznie z Pokémonami – nie zapewniła takiej sławy i rozgłosu na całym świecie, jak właśnie dzieło Akiry Toriyamy. Potwierdzają to również wyniki sprzedaży, bo w rankingu na najlepiej sprzedającą się mangę w historii Dragon Ball ustępuje jednie One Piece, z tym, że ten liczy sobie niemal dwa razy więcej tomów, więc wniosek nasuwa się sam. Ale nie ma się co dziwić sukcesowi DB, bo to po prostu kawał świetnej mangi, która nastoletnich chłopców zachwyci, a w tych starszych (i całkiem starych) obudzi niejeden młodzieńczy sentyment. Seria Super zaś, to po prostu godna kontynuacja całości, którą powinni poznać wszyscy miłośnicy oryginału.

Wielka walka z Gokū Black trwa. Gokū i Vegeta znaleźli się w sytuacji bez wyjścia, kiedy okazało się, że przeciwnik dorównuje im siłą, a na dodatek ma po swojej stronie tutejszego Zamasu, który zdobył nieśmiertelność. Bohaterowie wracają do swoich czasów, by poznać sekrety techniki mafuba, która może pomóc im uporać się z kryzysem. Gdy Gokū zaczyna ćwiczenia, Vegeta stara się jak najbardziej wzmocnić swoje ciało. Tymczasem przed Trunksem czeka nie lada zadanie przetrwania do ich powrotu. Na Ziemi pozostają już tylko on i Mai, a z wrogiem nie mają najmniejszych szans. Czy pojawienie się nieoczekiwanego sojusznika może ich ocalić? A może przechyli szalę zwycięstwa na ich korzyść?
W końcu nadchodzi chwila ostatecznego starcia. Gokū i Vegeta wracają pokazać, na co ich stać. Wydaje się, że mają szansę uratować przyszłość, ale co będą w stanie zdziałać, kiedy ich ostatnia nadzieja zawiedzie? I jaką cenę przyjdzie zapłacić bohaterom za zwycięstwo – jeśli w ogóle będą w stanie je osiągnąć?

Całość mojej recenzji na portalu NTG: https://nietylkogry.pl/post/recenzja-mangi-dragon-ball-super-tom-4/

OSTATNIA NADZIEJA ZAWODZI

Dragon Ball to zdecydowanie manga wszech czasów. Mnóstwo jest lepszych opowieści, mnóstwo jest też międzynarodowych hitów z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale żadna inna opowieść – włącznie z Pokémonami – nie zapewniła takiej sławy i rozgłosu na całym świecie, jak właśnie dzieło Akiry Toriyamy. Potwierdzają to również wyniki sprzedaży, bo w rankingu na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
981
539

Na półkach: , , , , , ,

Kolejny świetny tomik Dragon Ball Super. Tym razem Vegeta i Goku wracają pokonani do swojego świata, gdzie regenerują siły i trenują do kolejnej walki z wrogami. Muszą się spieszyć, aby zdążyć uratować Trunksa. Historia obfituje o sporo zwrotów akcji, bardzo dobre walki, a także naprawdę rewelacyjne rysunki.

Czyta się płynnie, nie ma żadnych zgrzytów, nawet nie zauważyłam błędów, tłumaczenie świetne i dopracowane. Zachowano charaktery postaci, chociaż widać, że wszyscy w jakiś sposób się zmienili, to jest to pokazane w naturalny sposób. Vegeta nie traci swojej dumy, nawet jak nie udaje obojętności w stosunku do Trunksa, nie jest też super miłym gościem (co tak bardzo przeszkadzało w anime). Tutaj zbalansowano wszelkie głupoty. Mai, tak irytująca w anime, nie przeszkadza jakoś bardzo (pomijając fakt, że nadal nie uważam za dobry pomysł wprowadzenie tej postaci).

Podobały mi się też humorystyczne smaczki. Może i nie było ich za wiele, ale wywoływały uśmiech na twarzy. ;)

Mocne są sceny niszczenia ludzi (chociaż mogłyby być jeszcze mocniejsze, trochę ich mało),a także obsesja Zamasu i Black Goku na punkcie oczyszczenia wszechświata. W anime było to jakieś przejaskrawione, trochę toporne i w pewnym momencie nudne. Tu zaś dobrze poprowadzili tę postać, konsekwentnie i z taką nutą szaleństwa.

Relacje Vegety z Goku czy Trunksem też napisano bez zarzutów, ale mogli je bardziej rozwinąć. Końcówka mimo wszystko mogłaby być odrobinę dłuższa. Jakby dodali więcej dramatyzmu, to też byłoby lepiej.

Ale ogólnie jestem na tak - solidny tomik. ;)

Kolejny świetny tomik Dragon Ball Super. Tym razem Vegeta i Goku wracają pokonani do swojego świata, gdzie regenerują siły i trenują do kolejnej walki z wrogami. Muszą się spieszyć, aby zdążyć uratować Trunksa. Historia obfituje o sporo zwrotów akcji, bardzo dobre walki, a także naprawdę rewelacyjne rysunki.

Czyta się płynnie, nie ma żadnych zgrzytów, nawet nie zauważyłam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    94
  • Posiadam
    51
  • Manga
    23
  • Chcę przeczytać
    21
  • Komiksy
    5
  • Mangi
    4
  • Ulubione
    4
  • 2023
    4
  • Dragon Ball
    3
  • 2019
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dragon Ball Super #4: Ostatnia wyprawa Hope'a


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, Rudyard Kipling, TieKo
Ocena 7,0
Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, ...
Okładka książki Cyberpunk 2077. Blackout Roberto Ricci, Bartosz Sztybor
Ocena 6,3
Cyberpunk 2077... Roberto Ricci, Bart...
Okładka książki Zatracony w innym świecie #1 Hiroshi Noda, Takahiro Wakamatsu
Ocena 10,0
Zatracony w in... Hiroshi Noda, Takah...

Przeczytaj także