Końcówka: czerwiec 1985 - styczeń 1989

Okładka książki Końcówka: czerwiec 1985 - styczeń 1989 Michał Głowiński
Okładka książki Końcówka: czerwiec 1985 - styczeń 1989
Michał Głowiński Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie językoznawstwo, nauka o literaturze
418 str. 6 godz. 58 min.
Kategoria:
językoznawstwo, nauka o literaturze
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1999-01-01
Liczba stron:
418
Czas czytania
6 godz. 58 min.
Język:
polski
ISBN:
8308029752
Średnia ocen

4,5 4,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pamiętnik literacki nr 4 / 2019 Piotr Bogalecki, Dariusz Doliński, Adam Dziadek, Piotr Fast, Michał Głowiński, Zbigniew Kloch, Piotr Krupiński, Marcin Kula, Jerzy Madejski, Magdalena Popiel, Adam Poprawa, Eugenia Prokop-Janiec, Redakcja Pamiętników Literackich, Andrzej Skrendo, Wojciech Tomasik, Marta Tomczok, Aleksandra Ubertowska, Krzysztof Uniłowski
Ocena 0,0
Pamiętnik lite... Piotr Bogalecki, Da...
Okładka książki Pamiętnik Literacki nr 1 / 2019 Zdzisław Jerzy Adamczyk, Marta Baron-Milian, Marian Bielecki, Marcin Całbecki, Aleksandra Chomiuk, Michał Głowiński, Inga Iwasiów, Tomasz Kunz, Redakcja Pamiętników Literackich, Artur Żywiołek
Ocena 0,0
Pamiętnik Lite... Zdzisław Jerzy Adam...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
259
255

Na półkach:

Na jego książkach poznawałam tajniki polszczyzny podczas studiów. Po latach z zainteresowaniem czytałam obszerne wywiady, w których mocno już dojrzały człowiek mówił o swoim życiu naznaczonym dwiema traumami - pochodzeniem i orientacją seksualną.
Postanowiłam poznać inne książki zmarłego niedawno M. Głowińskiego, bo okazało się, że pisał nie tylko naukowe. Okazało się to trudne, biblioteki w moim mieście mają niewiele. I teraz czekam w kolejce do autobiografii.
Tymczasem więc zajrzałam do "Końcówki" - zbioru ni to felietonowe, ni krótkich esejów o języku elit i czasów w latach przewrotu, czyli końca lat 80. ub.w. Pisane przez kilka lat, wydane w 1999 r.
No i powiem wprost - dzisiaj nie da się tego czytać. Z jednego tylko powodu - może i celne uwagi autora (bo jednak nie wszystkie) są niemal za każdym razem podsumowywane w stylu " mówią tak, bo są głupi, a są głupi, bo są komunistami". Koniec argumentów.
Cóż, życie przez całe lata w ukryciu naznaczyło autora mocno. Z obu szaf wyszedł w w zasadzie jako starzec. I już niewiele to w jego życiu zmieniło. mało tego, niewielu ludzi obeszło. Zmieniły się czasy, sytuacja... Stracił tamte lata i nic tego nie zawróci.
Takie to czasem losy...

Na jego książkach poznawałam tajniki polszczyzny podczas studiów. Po latach z zainteresowaniem czytałam obszerne wywiady, w których mocno już dojrzały człowiek mówił o swoim życiu naznaczonym dwiema traumami - pochodzeniem i orientacją seksualną.
Postanowiłam poznać inne książki zmarłego niedawno M. Głowińskiego, bo okazało się, że pisał nie tylko naukowe. Okazało się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
610
567

Na półkach:

„W sklepie osiedlowym, w którym robię codzienne zakupy, widzę napis w dziale nabiału : masło rotacyjne. Z początku nie wiedziałem, o co chodzi, do tej pory bowiem masło dzieliło się na eksportowe, śmietankowe, luksusowe itp. Dopiero po jakimś czasie pojąłem, że masło rotacyjne to masło stare, wyciągnięte z magazynów i rozprowadzane w wolnej sprzedaży po zniesieniu kartek na ten artykuł. Nawet w socjalistycznym handlu nie można obwieścić kupującym, że chodzi o towar stary, trzeba więc było znaleźć jakąś formułę, która kamuflowałaby ten przykry stan rzeczy. I znaleziono, urzędnicza wyobraźnia językowa nie obawia się śmieszności. Nie umiem zrekonstruować toku rozumowania, który do utworzenia tej nazwy doprowadził, może wiąże się ona z wewnętrznym slangiem biurokratycznym...” (s. 14)

„Slogan przedwyborczy. Sloganów takich pojawiło się dużo, występują samodzielnie bądź w większych tekstach propagandowych. (...) . Do analizy wybrałem slogan, który widziałem wypisany na transparencie w śródmieściu Sanoka 29 sierpnia [1985]. Brzmi jak następuje : "W wyborach do Sejmu potwierdzamy najsłuszniejszą drogę w jutro naszej ojczyzny Polski". Ujawnia on kilka godnych zastanowienia cech propagandowej mowy. Przede wszystkim zwraca uwagę osobliwe użycie liczby mnogiej. Jest ona trochę inna od zwykłego partyjnego "my", które w pełni już się zrytualizowało. Owo zwykłe "my" włącza zazwyczaj by tak powiedzieć podmioty partyjne zwracające się do innych, reprezentuje władzę, partię (...) Takie posłużenie się liczbą mnogą wiąże się z następną właściwością tego sloganu (typowego, co należy podkreślić). Z tym mianowicie, że ma on formę zdania oznajmującego. Agitator z pozoru do niczego nie namawia, nie używa trybu rozkazującego w żadnej jego postaci, stwierdza prawdę oczywistą, nie podlegającą dyskusji, dotyczącą każdego. Podmiot, który ją obwieszcza, pozostaje w ukryciu, jakby nie chciał zostać zidentyfikowany i określony. Jedno jest tylko pewne : jego autorytatywność nie może budzić wątpliwości, jest on z góry upoważniony do formułowania tego rodzaju zdań ogólnych i obwieszczania ich wszystkim. Dalsza właściwość to superlatywizm. Jak wiadomo, przymiotnik „słuszny” należy do najbardziej wytartych i nadużywanych słów w komunistycznej mowie. Tu jednak już nie wystarcza, musi więc być „najsłuszniejszy”. Sama metafora jest zresztą fatalna, w normalnych wypowiedziach droga nie może być słuszna, określać ją można rozmaicie, ale nie w ten sposób. Mieści się ona jednak świetnie w tradycjach nowomowy. (...) Charakterystyczny jest także naddatek patosu. Służy temu synonimiczny szereg : nasza ojczyzna – Polska. I znów jest to właściwość typowa, teksty tego rodzaju formułowane są tak, jakby jeden z elementów nie wystarczał, za mało bowiem powiedzieć "Polska" czy "nasza ojczyzna", tautologia ma uwznioślać i podporządkować slogan regułom mowy uroczystej. Warto też zwrócić uwagę na językowe niezręczności, tak w tym zdaniu widoczne. Niezręczna, bo niewyklarowana, jest sama sytuacja retoryczna. Niezręczne są formuły, przede wszystkim "droga w." Po polsku w żaden sposób tak powiedzieć nie można. Słowo to z przyimkiem "w" występuje rzadko i tylko w specyficznych związkach frazeologicznych ("droga w nieznane"),nie może zaś być użyte wówczas, gdy pojawia się po nim kategoria taka jak "jutro" (choć skądinąd możliwa byłaby "droga w przyszłość"). O tym, że drogi nie można potwierdzać, nawet już pisać nie warto. Niezręczności te świadczą o tym, że mowa partyjna, kiedy ucieka od najbardziej utartych wzorów, popada z reguły w mowę równie kaleką co w klasycznych tekstach nowomownych. Kalekość ta zostaje szybko zinstytucjonalizowana i podlega konwencjonalizacji. Nie może być inaczej, jeśli się uwzględni zasięg i intensywność propagandy. Swoistości sanockiego sloganu nie wyczerpują się na właściwościach formalnych. Jest on reprezentatywny dla stylu propagandy przedwyborczej także przez swą ogólnikowość.” (s. 29)

„W komunistycznym cyrku nic już niemal nie ma prawa nazywać się swoim własnym imieniem, nawet jeśli imię to jest historyczne i było używane przez stulecia. Właściwe powszechnie przyjęte, a w przypadku, który mnie teraz interesuje, także prawnie usankcjonowane nazwy nie wystarczają. Sejm przestaje powoli być sejmem, staje się parlamentem. Jak się zdaje, nie chodzi tu o to, że "parlament" może być traktowany jako nazwa ogólna, w której mieszczą się nazwy poszczególnych zgromadzeń poselskich w różnych krajach. Ważne jest co innego, "sejm" jakby się już zużył, "parlament" brzmi uroczyściej i być może w sposób bardziej bezpośredni wiąże się z demokracją, wiąże się ściśle werbalnie, skoro istnieje powszechnie przyjęta, funkcjonująca na forum międzynarodowym, formuła "demokracja parlamentarna", nie ma zaś "demokracji sejmowej". Oficjalna doktryna głosi wprawdzie, że demokracja parlamentarna jest burżuazyjnym oszustwem, nie przeszkadza to jednak temu, by dyskontować formułę. Wybory do polskiego parlamentu były przecież w pełni demokratyczne, posłowie zostali wybrani. Coraz chętniej nazywa się ich zresztą parlamentarzystami, to w uszach majstrów od propagandy brzmi lepiej, bardziej światowo. Mówi się o posiedzeniu parlamentu na Wiejskiej, o debacie parlamentarnej, a w okresie "przedwyborczym" wciąż padały słowa "wybory parlamentarne". Komuniści zdali sobie może sprawę, że za ich rządów sejm zdyskredytował się w opinii społecznej, zdyskredytował zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy głównym jego zajęciem było uchwalanie ustaw represyjnych i, jak zwykle, zgadzanie się na wszystko, czego życzy sobie partia, postanowiono go więc uwznioślić.” (s. 41)

„Ze sprawozdania wynika, że partia i jej akolici nie mają nic do zaproponowania, że są w stanie bądź powtarzać policyjne wezwania, bądź klepać banały, jakie wypowiedzieć mógłby każdy człowiek w każdej sytuacji, jeśli chciałby kogoś pouczać. Wyzute jest to gadanie z jakichkolwiek konkretów i nawet nie udaje, że jest czymś więcej niż gadaniem.” (s. 97)

O Czarnobylu
„Wielkie trucie radioaktywne budzi – co zrozumiałe – obawy, lęki, może nawet przerażenie; wielkie trucie słowne wywołuje odrazę i działa jak płachta na byka. W komunistycznym świecie są to zjawiska sprzężone.” (s. 120)

Wywiad z Krawczukiem z nadtytułem „Rzymianin dobru Rzeczypospolitej podporządkował wszystko” („Trybuna Ludu” nr 196 z 23–24 sierpnia 1986). „Jak wiadomo, patent na wyobrażenia polskiej przyszłości, a także na zabieganie o narodowe dobro mają tylko komuniści. Krawczuk nie powtarza tej zasadniczej teraz tezy propagandowej, ale o wszystkim mówi w ten sposób, by ją wspierać. Kiedy wywiad ten czytałem, odnosiłem wrażenie, że mam przed sobą wypowiedzi karierowicza bezwzględnego, wyzbytego wszelkich skrupułów, choć na tyle zręcznego, że umiejącego nadać swym wywodom pozór obiektywności i racjonalizmu. A także , że mam przed sobą enuncjacje profesora w pełni znormalizowanego, który zinterioryzował pogrudniowy program partii. Stanowią one wręcz typ empiryczny wypowiedzi delikatnie mówiąc – oportunistycznej. Krawczuk deklaruje, że zajął się starożytnością przede wszystkim dlatego, iż w kulturze antycznej wszystko było podporządkowane dobru rzeczypospolitej a więc interes państwa znajdował się zawsze na pierwszym planie, to on właśnie dominował nad religią, sztuką, sprawami prywatnymi. Tak więc podstawowe zawołanie partii, kierowane do anarchistycznie zorientowanego narodu polskiego, przełożone zostało na język historii i podparte autorytetem tych, co stali u początków kultury europejskiej. (...) wyznaje przecież, że dzięki tej dominacji państwa świat antyczny jest dzisiaj wzorem aktualnym. W przeciwieństwie do tego, co robili polscy buntownicy w XIX wieku. Taka formuła wprawdzie nie pada, ale atak na romantyzm nie jest nie jest niczym innym jak pośrednim zakwestionowaniem tego, co najlepsze i największe w literaturze polskiej, zakwestionowaniem podstaw narodowej tradycji (charakterystyczne, że Krawczuk nie wspomina o buntach w czasach starożytnych, choć było ich niemało, minęły czasy, kiedy propaganda komunistyczna lubiła przywoływać rewolty helotów w Sparcie czy powstanie Spartakusa, świat starożytny jest tu światem cesarskim). Romantyzm to po prostu przedłużenie ciemnego średniowiecza – i dlatego m. in. należy nawiązać do antyku. Nie można nie zacytować tego, co Krawczuk o romantyzmie mówi : "Przyzwyczajono nas do jakże innych niż greckie i rzymskie, bardzo skomplikowanych wzorów myślowych i literackich. Wszystko to, co najważniejsze w naszej literaturze powiedziano w języku romantycznym, pełnym megalomanii, cierpiętnictwa, grającym na emocjach. Uczymy piękna ojczystej mowy na treściach zupełnie archaicznych. W XXI wiek wkroczymy z bagażem marzeń i urojeń, jakże odległych od realiów naszej epoki. Wielka literatura klasyczna, na której kształci się cała Europa, jest u nas w ilościach śmiesznie małych". W PRL – u systematycznie usuwano ze szkolnictwa łacinę (by nie wspominać o grece),teraz zaś ma nastąpić zwrot do antyku bo może on zaćmić czy wręcz wyrugować wzory romantyczne. I o to właśnie Krawczukowi chodzi, a z nim komunistycznej propagandzie. Komuniści a romantyzm – to byłby temat na ważną książkę; wielkość polskiego romantyzmu polega między innymi na tym, że komuniści w żaden sposób nie mogą go sobie przyswoić, ale także nie mogą z polskiej kultury wyrzucić.” (s. 159n)
Zasługi romantyzmu wydają mi się przesadzone, należałoby dodać: wiedza Krawczuka o starozytności pozostawia dużo do życzenia.

„W sklepie osiedlowym, w którym robię codzienne zakupy, widzę napis w dziale nabiału : masło rotacyjne. Z początku nie wiedziałem, o co chodzi, do tej pory bowiem masło dzieliło się na eksportowe, śmietankowe, luksusowe itp. Dopiero po jakimś czasie pojąłem, że masło rotacyjne to masło stare, wyciągnięte z magazynów i rozprowadzane w wolnej sprzedaży po zniesieniu kartek na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Końcówka: czerwiec 1985 - styczeń 1989


Podobne książki

Przeczytaj także