Interesująca opowieść o tym, że czasem trzeba zapomnieć, aby odmienić swoje życie na lepsze. Jon/Jay budzi się pewnego dnia w szpitalu nic nie pamiętając, nie mając przy sobie nic, co pomogłoby ustalić jego tożsamość. Jedynie wie, że w jego organizmie było mnóstwo narkotyków.
Ląduje w ośrodku da bezdomnych, też tożsamości jest nikim, ale znajduje wokół siebie dobre i wpływowe osoby, które pozwalają mu wyjść na prostą. I w pewnym momencie pojawiła się ona, Delaney, rozpoznała go, kochała go, razem ćpali, razem się staczali. Serce Jaya jest rozdarte pomiędzy teraźniejszością i nowymi uczuciami, a uczuciami z przeszłości, tymi, których nie pamięta. Delaney jest kluczem do jego pamięci. Czy ich miłość przetrwa? Odpowiedzi znajdziemy w książce.

Interesująca opowieść o tym, że czasem trzeba zapomnieć, aby odmienić swoje życie na lepsze. Jon/Jay budzi się pewnego dnia w szpitalu nic nie pamiętając, nie mając przy sobie nic, co pomogłoby ustalić jego tożsamość. Jedynie wie, że w jego organizmie było mnóstwo narkotyków.
Ląduje w ośrodku da bezdomnych, też tożsamości jest nikim, ale znajduje wokół siebie dobre i...

W opinii możliwe SPOILERY!!!



Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy budzimy się pewnego dnia i okazuje się, że doznaliśmy wypadku... a do tego nie pamiętamy kim jesteśmy. Nie pamiętamy niczego z własnego życia. Nie znamy swojej tożsamości. Nie wiemy NICZEGO! Wiemy tylko, że w tamtym życiu mieliśmy styczność z narkotykami... i że wypadku doznaliśmy spadając na tory metra i uderzając się w głowę... I co teraz?

W takiej sytuacji znalazł się... no właśnie, kto? Jak go nazwać? W Stanach mężczyzn o nieznanej tożsamości nazywamy umownie John Doe, dlatego mężczyzna obecnie tak właśnie jest nazywany. Ale co ma począć ze swoim życiem - nie ma tożsamości, nie może dostać numeru ubezpieczenia społecznego, nie może z tego powodu podjąć normalnej pracy, nie może nic... nie wie nic.

Nasz John Doe dochodzi do siebie i na całe szczęście opiekunka społeczna, która się nim zajmuje jest kobietą, która naprawdę chce mu pomóc. John Doe postanawia, że będzie nazywał się Jon Doherty. Wkrótce poznaje uroczą kobietę - Kitty, z którą wchodzi w związek.

Jednak cały czas pozostaje kwestia - kim naprawdę jest Jon Doherty? Jaką miał przeszłość? Kim był? Czy z kimś był? Czy odzyska pamięć?






Kurczę... tego typu historie zawsze mnie hipnotyzują, bo od razu stawiam siebie samą w takiej sytuacji, bo co by było... no co by było jakby mnie coś takiego spotkało? Człowiek znajduje się w impasie.

Nasz Jon wie, że jego przeszłość mogła być wątpliwa. Narkotyki. Czy narkotyki kiedykolwiek oznaczały coś dobrego? Teraz dostał nową szansę... i korzysta z tego, poddaje się wszelkim zaleceniom z góry. Jednak jego życie ponownie wywraca się do góry nogami, gdy przypadkowo spotyka kobietę ze swojej przeszłości. Kobietę, która podobno była miłością jego życia. I co teraz? Nie pamięta jej... ale jego ciało pamięta. Jego "pamięć mięśniowa" mówiła sama za siebie... znał jej ciało, w najmniejszych szczegółach. Ale... ale nie pamiętał niczego. Kurczę jakiego to było frustrujące i przejmujące. Naprawdę. Wiesz, że ci ludzie mimo wielkiej miłości do siebie, mimo destrukcyjnego trybu życia jakie prowadzili, kochali się... kochali się ponad wszystko. To co ich łączyło wydawało sie być wyjątkowe.

Dowiaduje się , że nazywa się Jayson "Jay" Fairbanks. Co to zmienia? Prócz tego, że może dostać numer ubezpieczenia społecznego? Nadal niczego nie pamięta.

Historia mnie wciągnęła od początku do końca. Bardzo ciekawie oglądało się sytuację, gdzie człowiek dostaje nową szansę, a z drugiej strony w każdej chwili mogła (ale nie musiała) powrócić do niego przeszłość... i co by się stało jakby ta przeszłość wróciła? Czy jego obecnie dobre działania nie poszłyby na marne?

Prócz tego, że Jon/Jay wydaje się mimo wszystko naprawdę dobrym facetem, nie jest świętym, nie jest wybielonym bohaterem, jest facetem, który nawet "po wypadku" ma swoje złe i dobre momenty, nie stał się nagle idealnym mężczyzną, jest człowiekiem z zaletami i przywarami, a to mi się strasznie podobało, bo był on dla mnie kimś realnym, rzeczywistym, prawdziwym.

Hmm... kim jest jego "była" miłość? Delaney Carter. Dziewczyna. Kobieta. Niespokojny duch. Odkąd Delaney pojawiła się w książce na dobre... to... uch, to się dopiero zaczęła walka emocjonalna. Podobała mi się ona, podobało mi się, że nie była egoistyczną postacią... Wszystko na czym jej zależało to szczęście Jaya. Zależało jej na tym tak bardzo, że była w stanie poświęcić własne szczęście. Jej miłość była naprawdę prawdziwa i szczera.

Książka zdecydowanie jest warta uwagi, mi się naprawdę podobała. I cieszę się, że zakończenie było takie jak było :).

W opinii możliwe SPOILERY!!!



Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy budzimy się pewnego dnia i okazuje się, że doznaliśmy wypadku... a do tego nie pamiętamy kim jesteśmy. Nie pamiętamy niczego z własnego życia. Nie znamy swojej tożsamości. Nie wiemy NICZEGO! Wiemy tylko, że w tamtym życiu mieliśmy styczność z narkotykami... i że wypadku doznaliśmy spadając na tory metra i...