Ostatni prorok
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Wydawnictwo:
- Genius Creations
- Data wydania:
- 2018-09-14
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-09-14
- Liczba stron:
- 306
- Czas czytania
- 5 godz. 6 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379952144
- Tagi:
- fantastyka prorok
Damian dorasta w latach dziewięćdziesiątych, spędzając czas na podwórku i w salonach gier. Po śmierci przyjaciela zaczyna miewać wizje, których się boi i których nie rozumie. Zamykając oczy, widzi opustoszały świat.
Agata uciekła z małego rodzinnego miasteczka, by szukać szczęścia w Krakowie. Nie potrafi się jednak odnaleźć w realiach dużego miasta, jego zgiełk doprowadza ją na skraj załamania nerwowego. Jakby tego było mało, jej ukochany Damian twierdzi, że nadchodzi koniec świata.
Ksawery, designer w branży elektronicznej rozrywki, przyjaźni się z Agatą i Damianem. Nie może jednak stanowić dla nich oparcia, gdyż głębokie uzależnienie od wirtualnej pornografii doprowadza go na skraj psychozy.
Czy nadchodzi kres dni i świat stanie w obliczu zagłady? Czy może tylko każdy z nas żyje w piekle skrojonym na swoją miarę?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Depresja jako koniec świata
Książek o końcu świata, moi Państwo, z pewnością nie brakuje, ale trudno nie zgodzić się ze twierdzeniem, że tyle rodzajów apokalipsy, ilu piszących o niej autorów. I choć przez kilka ostatnich lat zbiorowa wyobraźnia wielu pisarzy zdawała się skrępowana ogromnym sukcesem „Metra 2033” oraz jego pochodnych – wydawało się, że ludzkość skazana jest na zejście do tuneli i schematy typowe dla fabuł przygodowych – to temat wielkiego finału z całą pewnością nie został wyczerpany. Przypomina o tym Marcin Kiszela – jego koniec świata okazuje się bardzo intymny, tragicznie smutny, wyjątkowo dziwny i niemal całkowicie pozbawiony efektów specjalnych.
Kiszela, wbrew pozorom, nie jest debiutantem – wręcz przeciwnie, to autor płodny i obecny na rynku od lat („Prawy, lewy, złamany”, jego pierwsza samodzielna powieść, ukazała się w 2007 roku),tyle że do tej pory podpisywał się jako Dawid Kain. Gdybym miał wskazać jedną rzecz, która zarazem wyróżnia i łączy jego dotychczasowe książki, powiedziałbym: dziwność. Decyzja o ozdobieniu okładki „Ostatniego proroka” własnym nazwiskiem nic w tej kwestii nie zmieniła – to kolejny reprezentant literatury nieoczywistej, zaskakującej, oryginalnej; w skrócie: nie tyle pachnącej indywidualizmem autora, ile śmierdzącej nim na kilometr.
W najnowszej powieści Kiszeli mieszają się elementy, których połączenie trudno uznać za oczywiste: dzieciństwo w latach 90. z automatami do gier na czele, przemoc domowa i samobójstwo, psychodeliczna muzyka, błyskawiczny rozwój techniki, życie rodzinne, światowy spisek... a książka liczy ledwie trzysta stron! Najważniejszym spoiwem tej polifonicznej narracji jest czarna rozpacz jednego z trójki głównych bohaterów – to jego naznaczony depresją życiorys staje się kanwą kolejnych tragicznych wydarzeń. Bardzo długo udaje się Kiszeli rzutować obiektywne i subiektywne dramaty Damiana na powolny upadek cywilizacji – najsilniejszym magnesem „Ostatniego proroka” jest intymność, jaka rodzi się między przytłoczonym codziennością protagonistą a czytelnikiem. Powstaje ona w dużej mierze za sprawą zręcznie wybranej perspektywy: odbiorca nie ogląda zmagań bohaterów bezpośrednio, lecz poznaje je z ust zagadkowego postczłowieka, który apokalipsę ma już za sobą. Ów narrator, mimo swego – cóż za zaskoczenie – tragicznego położenia, wlewa w tę opowieść mnóstwo ciepła, momentami wręcz rozczula się nad Damianem, a spora część tych pozytywnych uczuć rozlewa się na odbiorcę. Zresztą z szeroko rozumianym budowaniem tła, które niekoniecznie ma ścisły związek z główną osią opowieści, Kiszela radzi sobie bardzo dobrze – wątki problemów rodzinnych Agaty czy borgesowsko zakochanego w literaturze Ksawerego poprowadzone zostały wyjątkowo sprawnie.
Nie oznacza to jednak, że nie zdarzają się autorowi potknięcia. Rozbuchany, barokowy niekiedy język, który charakteryzuje jego twórczość od samego początku, niekiedy zawodzi, szczególnie gdy ma się stać substytutem niezwykle ważnej w powieści muzyki. Mimo mnożenia słów pisarzowi raczej nie udaje się oddać magii, która bierze Damiana we władanie – metafory, mimo wybujałości, wydają się puste. Osobistym rozczarowaniem był dla mnie także finał. Kiszela długo, bardzo długo budował obraz dziwnego, zagadkowego, tajemniczego końca świata, podsycał nerwową, paranoiczną atmosferę, żeby zaproponować rozwiązanie... proste? Zbyt proste.
„Ostatni prorok”, mimo swoich wad, jest powieścią nietuzinkową i oryginalną. Miłośnicy prozy Dawida Kaina bez obaw mogą sięgnąć po tekst Marcina Kiszeli – zmieniło się nazwisko, ale cała dziwność, cały szalony indywidualizm zostały na swoim miejscu.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 45
- 40
- 13
- 4
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Jak dla mnie dość ciężka pozycja, momentami nie wiedziałem gdzie jestem i co się dzieje, za to jest kilka smaczków do przemyśleń dla czytelnika
Jak dla mnie dość ciężka pozycja, momentami nie wiedziałem gdzie jestem i co się dzieje, za to jest kilka smaczków do przemyśleń dla czytelnika
Pokaż mimo toCiężka ,to przeczytania.Jeszcze gorsza to zrozumienia.
O trudnym dzieciństwie.
Miło małej formy,wielka.
Ciężka ,to przeczytania.Jeszcze gorsza to zrozumienia.
Pokaż mimo toO trudnym dzieciństwie.
Miło małej formy,wielka.
Książkę powinien przeczytać każdy, nasza przyszłość, niedaleka, w Polsce... człowiek jest zbędnym ogniwem między sztuczną inteligencją a nanorobotami. Książkę słuchałam, wciągała historia każdego z bohaterów ku przestrodze, ku opamiętaniu abyśmy nie trafili tam gdzie zmierzamy. Nie chcę spamować, ale wg mnie bardzo ciekawa opowieść o przyziemnej (bez podbojów kosmosu i obcych na planecie) przyszłości.
Książkę powinien przeczytać każdy, nasza przyszłość, niedaleka, w Polsce... człowiek jest zbędnym ogniwem między sztuczną inteligencją a nanorobotami. Książkę słuchałam, wciągała historia każdego z bohaterów ku przestrodze, ku opamiętaniu abyśmy nie trafili tam gdzie zmierzamy. Nie chcę spamować, ale wg mnie bardzo ciekawa opowieść o przyziemnej (bez podbojów kosmosu i...
więcej Pokaż mimo toDla mnie bomba!
Są takie książki podczas czytania których trzeba się mocno postarać aby nie utracić wciąż umykającego, mało interesującego wątku, albo też czytając nie myśleć o czymś innym, ciekawszym. Są też i takie, przy których trzeba się równie mocno starać aby wrócić do rzeczywistości, wszak trzeba czasem coś zjeść, albo zrobić herbatę. Ten Marcin Kiszela ma talent, skubany! Jest to pierwsza pozycja tego autora, którą poznałem, dlatego teraz muszę poznać resztę. Za karę!
Dla mnie bomba!
więcej Pokaż mimo toSą takie książki podczas czytania których trzeba się mocno postarać aby nie utracić wciąż umykającego, mało interesującego wątku, albo też czytając nie myśleć o czymś innym, ciekawszym. Są też i takie, przy których trzeba się równie mocno starać aby wrócić do rzeczywistości, wszak trzeba czasem coś zjeść, albo zrobić herbatę. Ten Marcin Kiszela ma talent,...
Książka z gatunku fantastyki, więc mnie, zważywszy na to, że nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, nie zachwyciła. Przedstawiony świat trzech bohaterów jest dość specyficzny: rok 2033 chyba, więc przyszłość, nowoczesne technologie, jakieś wirtualne doznania, a także krótki skok do lat 90. i tym samym do okresu dzieciństwa głównej postaci. Postaci... nie są jakość zbytnio ciekawie pokazane, ciężki mi było się ustosunkować do tych ludzi. Nie wiedziałam, czy im współczuć, czuć, wspierać, czy żałować. Trochę tacy bohaterowi tylko po to, żeby o kimś jednak ta powieść była, ale czy wyniosłam coś z ich poznania, to raczej nie. Na pewno jest to opowieść z tych ponurych, smętnych, smutnych i mrocznych. Bohater główny, na ten przykład, miewa okropne wizje prorocze i żyje w ciągłej obawie. Ma dziewczynę z podobnie jak on sam, paskudnym bagażem doświadczeń. W tych dwóch przypadkach wina leży po stronie ich rodziców. Zatem, jeśli czytelnik, podobnie jak ta dwójka, boryka się z sytuacją, gdy jego rodzic nie jest taki, jakby to sobie wyobrażał, i miałby ochotę na fikcyjne zmierzenie się z być może analogiczną sytuacją, niech śmiało sięga po tego Kiszelę. Zachęcam również tych, którzy dzieciństwo przeżywali w latach 90. tak jak postać książkowa. Przypomną sobie te wyjątkowe czasy poprzez kilka luźno rzuconych tytułów i sytuacji. Ogólnie rzecz ujmując, czytało mi się to raczej ciężko i nie było w tej czynności ogromnego zaciekawienia. Ot jakaś tam historia napisana w sposób skomplikowany, a to za sprawą tego, iż, tak myślę, autor pojechał czasami tak filozoficznie, że odrywało to od fabuły nieco agresywnie, ale to już kwestia przyzwyczajenia do tego gatunku, który mnie jest raczej obcy.
Książka z gatunku fantastyki, więc mnie, zważywszy na to, że nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, nie zachwyciła. Przedstawiony świat trzech bohaterów jest dość specyficzny: rok 2033 chyba, więc przyszłość, nowoczesne technologie, jakieś wirtualne doznania, a także krótki skok do lat 90. i tym samym do okresu dzieciństwa głównej postaci. Postaci... nie są jakość...
więcej Pokaż mimo toTeoretycznie ta książka ma wszystkie elementy, które książka mieć powinna - pomysł, który całkiem zgrabnie dopina się na koniec, parę smaczków, całkiem interesującą choć okropną wizję przyszłości - ale zdecydowanie brak jej tego "czegoś". Bohaterowie nie wzbudzają za grosz sympatii, a jak tu kibicować komuś, kogo się nie lubi? Ja rozumiem, że autor chciał pokazać "zwykłych" ludzi, takich jak "my" i w ogóle, ale co za dużo, to niezdrowo. Nagromadzenie nieszczęść z dzieciństwa, fobii, lęków i słabości charakteru to taka sobie droga w przypadku bohaterów powieści, bo na pewnym etapie to nagromadzenie zaczyna nużyć, traci na sile oddziaływania. No i sprawia, że śledzenie losów bohaterów nie jest szczególnie zajmujące. Podobne odczucia miałam czytając Małeckiego - nie wystarczy pognębić bohaterów i wdeptać ich w chodnik, by uczynić ich ciekawymi.
Podsumowując - przeczytałam szybko, bo też książka nie jest duża, ale z umiarkowanym zainteresowaniem. Na rynku jest wiele ciekawszych pozycji, więc jeśli macie coś bardziej zajmującego pod ręką, spokojnie możecie z "Ostatniego proroka" zrezygnować.
Teoretycznie ta książka ma wszystkie elementy, które książka mieć powinna - pomysł, który całkiem zgrabnie dopina się na koniec, parę smaczków, całkiem interesującą choć okropną wizję przyszłości - ale zdecydowanie brak jej tego "czegoś". Bohaterowie nie wzbudzają za grosz sympatii, a jak tu kibicować komuś, kogo się nie lubi? Ja rozumiem, że autor chciał pokazać...
więcej Pokaż mimo toZnałem twórczość Dawida, ale jakoś najnowsza książka pod nazwiskiem jego własnym, wydawała mi się być czymś bardziej dla potocznego czytelnika. Jednak kiedy już wkroczyłem w historię, widziałem, że to kolejna niesamowita opowieść tego NIEDOCENIONEGO autora. Naprawdę jestem zaskoczony tym, że na podstawie książek Dawida nie kręci się filmów. Taki pomysł, jaki został zrealizowany w "Ostatnim proroku" jak i w wydanym u nas wznowieniu "Oczy pełne szumu" to wyprzedzenie scenariuszy "Black Mirror", którymi się tak chętnie zachwyca wielu. Do tego jeszcze ta narracja, odniesienia do zaburzeń psychicznych (nieprzypadkowe, ale silnie zespolone z fabułą),układanka czasowo-fabularna. Coś naprawdę niezwykłego.
Znałem twórczość Dawida, ale jakoś najnowsza książka pod nazwiskiem jego własnym, wydawała mi się być czymś bardziej dla potocznego czytelnika. Jednak kiedy już wkroczyłem w historię, widziałem, że to kolejna niesamowita opowieść tego NIEDOCENIONEGO autora. Naprawdę jestem zaskoczony tym, że na podstawie książek Dawida nie kręci się filmów. Taki pomysł, jaki został...
więcej Pokaż mimo toKażdy ma swoje własne otchłanie
Czasem się słyszy, że świat dwudziestego pierwszego wieku, ze swoim pośpiechem, wyścigiem szczurów, pogonią za pieniędzmi, poddaństwem telewizji, internetowi i technologii sprowadził na ludzi depresje, alienacje i wszelkie inne problemy psychiczne i społeczne. Ludzie już się nie odwiedzają, nie rozmawiają – wolą pisać do siebie w mediach społecznościowych. Nie mają prawdziwych przyjaciół, tylko jakieś ciągi bitów na fejsbukowej liście, za którymi cholera wie kto siedzi. Życie pędzi na złamanie karku, większość z nas spędza je samemu we własnym kokonie wyobrażeń i roszczeń wobec świata, które rzadko kiedy są spełnione. Unikamy jakiejkolwiek głębi w stosunkach międzyludzkich, treściach odbieranych poprzez media czy życiowych refleksjach jakie czasem nas nachodzą – szybko je neutralizujemy jakimś Netflixem czy Instagramem. No tak, kiedyś to było, teraz już nie jest. Tylko, czy aby na pewno?
Dawid Kain krążył wokół tych tematów w swoich dotychczasowych powieściach – wymieńmy chociażby „Prawy, lewy, złamany” wznowioną ostatnio przez Wydawnictwo IX jako „Oczy pełne szumu”, czy „Fobię” wydaną dwa lata temu przez Genius Creations. I krąży dalej, modyfikując i podchodząc do nich z różnych stron – we wrześniu zeszłego roku, nakładem wspomnianego już Genius Creations wyszła powieść „Ostatni prorok”. Na okładce jednak nie znajdziecie nazwiska Dawida Kaina, tym razem autor zrezygnował z pseudonimu twórczego i podpisał się prawdziwym imieniem i nazwiskiem – Marcin Kiszela. I podobnie jak w poprzednich powieściach sprowadza na bohaterów jednostkowe apokalipsy, będące zapowiedzią apokalipsy całej ludzkości. „Ostatni prorok” jest opowieścią o zagładzie świata.
Świat jaki znamy zza okna już nie istnieje – to wiemy na początku powieści. Narratorem jest bliżej nieokreślony (wirtualny, nierzeczywisty, półrzeczywisty, śniący?) byt (człowiek, program komputerowy, diabli wiedzą co?) o którym wiemy tylko tyle, że egzystuje w świecie po apokalipsie i w jakiś dziwny sposób cofa się w czasie i „towarzyszy” trójce głównych bohaterów, komentując (odtwarzając, współuczestnicząc?) najbardziej istotne wydarzenia z ich życia. Narrator od samego początku informuje nas o tym, że jest ostatnim przedstawicielem ludzkiego gatunku, że cierpi, że jest pełen przestróg. Może to jakiś duch przyszłych Świąt Bożego Narodzenia nawiedzający Damiana, Ksawerego i Agatę? A może to oni pełnią tu raczej rolę duchów Świąt Przeszłych?
Damian to zmaltretowany psychicznie przez własnego, przelewającego na niego wszystkie swoje frustracje i niepowodzenia, ojca (tata nigdy nie podniósł na niego ręki, co to, to nie – tylko co z tego?). To hiper-empata, cierpiący bóle całego świata (dosłownie). Agata, jego dziewczyna, obarczona jest bagażem koszmarnego dzieciństwa, w którym pełniła ciągle rolę karty przetargowej w sporze między nienawidzącymi się rodzicami. Ksawery to nadpobudliwy, nie mający celu w życiu korpoludek uciekający ciągle w wirtualne seks-przyjemności. To niespełniony pisarz, nie rozumiejący upadku wysokiej literatury, zastąpionej przez masowo produkowane powieściopodobne twory niejakiego Szymona Mierzwy.
Ciąg dalszy na:
http://plejbekpisze.blogspot.com/2019/01/ostatni-prorok.html
Każdy ma swoje własne otchłanie
więcej Pokaż mimo toCzasem się słyszy, że świat dwudziestego pierwszego wieku, ze swoim pośpiechem, wyścigiem szczurów, pogonią za pieniędzmi, poddaństwem telewizji, internetowi i technologii sprowadził na ludzi depresje, alienacje i wszelkie inne problemy psychiczne i społeczne. Ludzie już się nie odwiedzają, nie rozmawiają – wolą pisać do siebie w mediach...
"Przeczytane" w wersji audio na Legimi. Świetna książka w świetnej interpretacji Wojciecha Masiaka. Podobało mi się nawet bardziej niż "Fobia", którą autor napisał jeszcze pod pseudonimem (Dawid Kain). Nie tylko dla fanów gatunku.
"Przeczytane" w wersji audio na Legimi. Świetna książka w świetnej interpretacji Wojciecha Masiaka. Podobało mi się nawet bardziej niż "Fobia", którą autor napisał jeszcze pod pseudonimem (Dawid Kain). Nie tylko dla fanów gatunku.
Pokaż mimo toTrochę nieskładna, ale wrażliwie napisane historie postaci nadrabiają wartość.
Trochę nieskładna, ale wrażliwie napisane historie postaci nadrabiają wartość.
Pokaż mimo to