“Odziedziczone zło” to pierwsza część nowej serii autorstwa Yrsy Sigurdardóttir. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale po tej lekturze, jestem przekonana, że inne tytuły muszę szybko nadrobić.
Już sam Prolog niezwykle mnie zaintrygował. Trójka rodzeństwa, jakieś tragiczne wydarzenie i decyzja urzędników, by rozdzielić dzieci i posłać do różnych rodzin adopcyjnych.
Po pierwszym rozdziale, w którym niesamowicie wyczuwa się strach, moje zainteresowanie wzrosło do maksimum.
Poznajemy Elisę, żonę i matkę trójki dzieci. W nocy do jej sypialni przychodzi córka Margret i twierdzi, że w domu ktoś jest. Kobieta, mimo iż nie wierzy córce, idzie sprawdzić. Dziewczynka ma rację, ale niestety jest już za późno. Włamywacz dopada kobietę, gdy ta wraca do swojej sypialni. Okazuje się, że Margret ta nie ma. Mężczyzna robi swoje. Zabija kobietę w nienormalny, straszliwy sposób, ale wcześniej opowiada jej pewną historyjkę. Jaką?
Do sprawy zostaje przydzielony detektyw Huldar. Jest to jego pierwsze samodzielne śledztwo. Oprócz świadka, córki ofiary, którą znaleźli pod łóżkiem oraz kartki z zagadkowym ciągiem liczb Detektyw Huldar nie ma żadnych innych śladów. Miejsce zbrodni jest czyste. Na początku tej historii poznajemy także Freyję, psycholog dziecięcą, która kieruje schroniskiem dla nieletnich po traumatycznych przejściach. Uczestniczy ona w przesłuchaniu dziewczynki. Czego ona i Huldar dowiedzą się od dziewczynki? Czy pomoże im to schwytać mordercę? Czy morderca uderzy jeszcze raz?
W moim odczuciu jest to świetny kryminał! Żałuję tylko, że nastrój z pierwszego rozdziału nie utrzymał się przez książki. W dalszym ciągu było tajemniczo, ale jednak niestety mało przerażająco. Morderstwa w tej książce były owszem makabryczne, ale cała reszta była jak w typowym kryminale. Nie mniej jednak bardzo dobrze mi się to czytało. Mamy tutaj genialną, wielowątkową fabułę. Mamy mnogość postacie opisanych bardzo szczegółowo. No i najważniejsze mamy zagadkę. Ciąg liczb, co on oznacza? Mnie się ten wątek bardzo spodobała. Tak samo, jak wątek Huldara i Freyi. Niby nic się między nimi nie działo, a jednak coś. Mam nadzieję, że ich znajomość będzie kontynuowana w kolejnej części.
Tę książkę charakteryzuje mnogość opisów, jednak ja nie miałam z tym problemu. Napędzała mnie ciekawość rozwikłania sprawy oraz tajemnicze wydarzenie sprzed prawie trzydziestu lat. Przez całą książkę zastanawiałam się jaki związek miały te wydarzenia z wydarzeniami obecnymi. W głowie stworzyłam swój scenariusz i zakończenie tej historii. Wyobraźcie sobie, jakie było moje pozytywne rozczarowanie, gdy okazało się, że zakończenie jest całkiem inne. Dałam się zwieść. Super! Polecam ogromnie.

“Odziedziczone zło” to pierwsza część nowej serii autorstwa Yrsy Sigurdardóttir. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale po tej lekturze, jestem przekonana, że inne tytuły muszę szybko nadrobić.
Już sam Prolog niezwykle mnie zaintrygował. Trójka rodzeństwa, jakieś tragiczne wydarzenie i decyzja urzędników, by rozdzielić dzieci i posłać do różnych rodzin adopcyjnych.
Po...