Peanatema

Okładka książki Peanatema
Neal Stephenson Wydawnictwo: Mag fantasy, science fiction
960 str. 16 godz. 0 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Anathem
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Liczba stron:
960
Czas czytania
16 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7480-126-3
Tłumacz:
Wojciech Szypuła
Tagi:
technologia człowiek SF
Średnia ocen

                8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
319 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1560
697

Na półkach: ,

Mamy do czynienia z książką z gatunku fantazy, kompletnie zakręconą, i niewątpliwie dającą do myślenia. Jak lubicie trochę intelektualnego zamieszania, to was ta książka nie zawiedzie. Inspirowana jest "Imieniem Róży" Umberto Eco i to widać, ale niech to was drodzy czytelnicy nie zniechęci, bo jednak ta książka jest równie dobra co oryginał i warto 'Peanatemę" przeczytać. Różnica jest taka, że z tej książki autor zrobił fantastykę, ale wszelkie inne walory filozoficzne zostały zachowane. Ponadto czytanie tej książki to niezła łamigłówka lingwistyczna, słownik wyrazów obcych trzymajcie pod ręką, jeśli chcecie coś z tego zrozumieć. Zapewniam, że warto porządnie przyłożyć się do czytania tej książki. Peanatema – dosłownie pieśń przeklętych, wyklętych, rytualna pieśń śpiewana w czasie rytuału voco, w którym wyrzucano niepokornych deklarantów z kręgu wspólnoty matemowej. Jest to sposób dyscyplinowania niepokornych. Inkwizycja czuwa, nad przestrzeganiem dyscypliny.

Miejsce akcji Arbre – planeta, gdzieś w kosmosie. Społeczność tej planety dzieli się na dwa nurty według stylu życia tzw zwykłych ludzi zrzeszonych w tzw państwie sekularnym i koncentach. Koncent to rodzaj klasztoru zawierających matemy, czyli kongregacje. Mnisi różnych matemów, w zależności od stopnia wtajemniczenia, żyją obok siebie, są dziesiętnicy, setnicy i tysięcznicy. Bierze się to stąd, że klasztor jest otwierany, dla matemu dziesiętników raz na 10 lat na 10 dni, w tym czasie tzw apertu deklarant ma prawo opuszczać klasztor i zdecydować czy chce dalej spędzić życie w matemie, czy chce podążyć własną drogą życiową. Dla setników wielkie wrota konceptu otwierają się raz na 100 lat, a dla tysięczników raz na 1000 lat, przy czym długość życia, normalnego człowieka jest zbliżona do naszej ziemskiej, choć są podejrzenia, że tysięcznicy coś kombinują i potrafią żyć znacznie dłużej, ale jak to robią to tajemnica i czy w ogóle to prawda. W sumie nie wiem porównanie matemów do klasztorów to najwłaściwsze porównanie, bo tak naprawdę matemy, to ośrodki naukowe, w której zamknięto deklarantów. Zaskakujące jest to że prowadzą działalność naukową pozbawieni najlepszej aparatury badawczej, a jednak drogą rozważań teoretycznych dochodzą do ciekawych, zaskakujących wniosków badawczych i koncepcji naukowych.

Deklaranci - to członkowie wierni dyscyplinie Kartaskiej, żyjący w świecie matemowym, w klasztorach, a nie w państwie sekularnym, przy tym w matemach zostali zamknięci ludzie piśmienni, intelektualiści, naukowcy. Fraa - deklarant mężczyzna. Suur - deklarant kobieta. Deklaranci dobrowolnie poddawali się dyscyplinie, która była ważniejsza od jakiegokolwiek dogmatu, każdy miał prawo myśleć co chciał, nawet wiara bądź niewiara w Boga, była dopuszczalna przez dyscyplinę. Tolerowane były również niektóre rodzaje romansów, a więc fraa i suur, mogli nawiązywać pewne rodzaje relacji damsko męskich, wystarczyło tylko publicznie ogłosić, że są parą. Dyscyplina, bardzo szczegółowo te i wszystkie inne sprawy życia w koncepcie regulowała. Deklaranci zajmowali się przyziemnymi sprawami np uprawą ogródka, a w wolnych chwilach zajmowali się refleksją naukową. Oprócz kary ostatecznej klątwy, trochę mniej surowa karą było czytanie pewnej księgi, która zawierała 9 rozdziałów, przejście przez wszystkie to nie lada wyzwanie, tylko największy twardziele byli w stanie przez to przejść i nie zwariować. Na karę przeczytania całej księgi niegdyś skazany był niegdyś fraa Jaad, tysięcznik, jeden z głównych bohaterów i rzeczywiście, normalny to on nie jest, chyba mu ta zdarzeniówka złącza pomieszała.

Głównym bohaterem, z którego perspektywy obserwujemy wydarzenia jest Erasmas 19 latek, deklarant dziesiętnik, poznajemy go tuż przed jego pierwszym apertem, przypominam, otwarciem klasztoru, w tym czasie odbywa się też rekrutacja nowych deklarantów jak się okazuje. Po zamknięciu klasztoru Erasmas i jego kumple rówieśnicy mieli zdecydować do którego zakonu chcą być przyjęci. Erasmas został Edharczykiem, a więc trafił do zakonu najbardziej prestiżowego. W ostatniej chwili, trafił na rekrutację, bo został ukarany przeczytaniem 5 rozdziałów księgi, trzeba było zdać egzamin przed komisją, że odbyło się karę.

Powiecie, piszę tyle piszę i piszę, a właściwie niewiele było co się właściwie działo w książce, ale innej opcji nie było, żeby było to w miarę zrozumiałe o co w tym chodzi. Teraz powoli przechodzę do wydarzeń w książce. Bo jak się okazuje w całym koncencie jest jakiś ferment, peanatema rozbrzmiewa co chwila, wyrzucani są kolejni deklaranci, a to widoczny znak, że coś się dzieje się coś niesłychanego. W pewnym momencie został wyrzucony fraa Orolo, mistrz, mentor Erasmusa, który prowadził jakieś obserwacje kosmosu. A więc jego zbrodnią było, że dowiedział się za dużo. Wyrzucenie fraa Orolo'a i innych nic nie dało, bo prawda rychło ujrzała światło dzienne. Okazało się, że mieszkańcy planety Arbre mają niespodziewanych gości, przybyszy z obcej planety, ba nawet z obcego kosmosu. Wszystko na to wskazuje, że nie mają dobrych zamiarów, że wojna kosmiczna, nazywana tutaj łupieżą, wisi w powietrzu. Tymczasem Erasmas, paru kumpli, wspomniany bardzo sędziwy fraa Jaad, nawet on sam nie pamieta ile ma lat, może cwaniak nie chce się przyznać, nie potrafi używać większości urządzeń technicznych świata sekularnego, za to nadrabia błyskotliwa inteligencją i stąd to nie przypadek, że znalazł się w tej grupie, zostali wyznaczeni do misji specjalnej, między innymi mieli odszukać fraa Orolo'a. Bo obecności kuzynów, zwanymi też Geometrami, z tego tytułu, że mieli na statku wymalowane jedno z twierdzeń geometrycznych już nie da się ukryć. Tym bardziej, że jedna bombka wybucha gdzieś w Arbre, fraa Orolo ginie śmiercią tragiczną. Sprawa jest poważna Arbre nigdy w swojej historii nigdy nie była tak zagrożona, przeciwnika nie wolno zlekceważyć.

Pisałem, że Arbe leży gdzieś w kosmosie, a właściwie tak naprawdę leży w jednym z kosmosów. Bo tu mamy przyjęte filozoficzne założenie, że istnieje wiele wszechświatów, a przynajmniej jeden metawszechświat. Ciekawe jest to, że istnieje więc możliwość podróżowania między kosmosami, a nawet majstrowanie przy historii, przeszłość można zmieniać, tworzyć dowolnych nieskończenie wiele kombinacji tzw linii czasu. A więc jeśli przyjąć teorię wielości kosmosów, to jeżeli w jednym kosmosie jest tylko jedna planeta taka jak Ziemia, nadająca się do zamieszkania i jest zamieszkana przez istoty rozumne, które tworzą cywilizacje, to nie ma możliwości, żeby w wielu kosmosach tak było, a więc pewne jest w fantastycznym świecie Stephensona, że kosmici istnieją. Zazwyczaj wyobrażamy sobie kosmitów jako zielone ludki, a co jeżeli kosmici są dokładnie tacy sami jak my? Wręcz nie do odróżnienia, że np mieszkańcy jednej planety bardziej różnią się między sobą niż przybysze z kosmosu różnią się od nas, przecież tego wykluczyć się nie da. Dotychczas zakładano, że kosmita to obcy, a więc musi obcy być zielony. Skoro obcość utożsamiano z kolorem skóry, widać autor chce nam uświadomić, że nie ma większej głupoty, niż utożsamianie obcości kosmicznej z prymitywnym ziemskim rasizmem i ksenofobią. Oczywiście gdyby ufoki istniały, to wywróciłoby całą ziemską naukę do góry nogami. Teorię wszystkich nauk trzeba by pisać od nowa, no i wzbogacać je o mądrości kosmitów. Podobnie trzeba napisać od nowa historię religii, bo przecież na Ziemi religii jest pełno, a w wielu kosmosach musi być ich nieskończenie wiele, a więc trzeba napisać całą teologię od nowa, chociażby istotnym problemem teologicznym może być, czy kosmita, nawet jeżeli uzna wyższość naszego Ziemskiego Boga może być zbawiony? Czy w raju, w czyścu i piekle jest wystarczająco dużo miejsca, żeby jeszcze tam ufoków upychać? Oczywiście jeśli przyjąć założenie, że kosmici będą chcieli z nami rozmawiać, a nie będą chcieli nas zniszczyć. Jak to autor nazwał wysłać megazabójców, czyli atomówki, czy inne diabelstwo zdolne rozpieprzyć planetę po prostu i po zabawie...

Jak skończyła się, ta cała konfrontacja mieszkańców planety Arbre z siłami kosmicznymi, to zobaczycie sami, zapraszam do lektury. Powiem w sekrecie, że warto...
Czytając "Peanatemę" czytelnik przeżyje niesamowitą przygodę intelektualną, jak już pisałem ta do łatwych i przyjemnych nie należy, ale takie książki są zdecydowanie najciekawsze. bo zmuszają, do tego, żeby czytelnikowi szare komórki w mózgownicy rozruszały się troszkę.

Zdecydowanie polecam...

Mamy do czynienia z książką z gatunku fantazy, kompletnie zakręconą, i niewątpliwie dającą do myślenia. Jak lubicie trochę intelektualnego zamieszania, to was ta książka nie zawiedzie. Inspirowana jest "Imieniem Róży" Umberto Eco i to widać, ale niech to was drodzy czytelnicy nie zniechęci, bo jednak ta książka jest równie dobra co oryginał i warto 'Peanatemę"...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    3 035
  • Przeczytane
    943
  • Posiadam
    462
  • Teraz czytam
    82
  • Ulubione
    69
  • Fantastyka
    50
  • Chcę w prezencie
    30
  • Science Fiction
    21
  • Do kupienia
    12
  • Literatura amerykańska
    11

Cytaty

Więcej
Neal Stephenson Peanatema Zobacz więcej
Neal Stephenson Peanatema Zobacz więcej
Neal Stephenson Peanatema Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także