Wyjątkowo podeszły mi artykuły w tym numerze. Nie wszystkie, jak zawsze, recenzje też bez szału, ale ogólnie numer na plus. Wynalazłam sobie archiwalne numery w internecie, pozamawiałam, czytam namiętnie. Jest to masochizm niewątpliwie, nie mam wątpliwości, bo zdecydowanie wolę czytać same książki niż o książkach, ale chyba dopada mnie FOMO w wersji literackiej. (fear of missing out). Zdarzają się wszak ciekawe artykuły i nie chciałabym czegoś pominąć, zdarzają się ciekawe zestawienia książek (tematyczne) i polecenia pisarzy/tytułów, które warto znać. Z tego numeru dowiedziałam się o istnieniu Stefana Grabińskiego i czuję się mocno zachęcona do sięgnięcia po jego twórczość.

Nic tak nie łączy jak wspólny wróg - sprawdziło się mnie i Książkom tym razem, wspólnie wątpimy w szczerość i wartość literacką Neli Małej Reporterki, oburzamy się antysemityzmem Marii Dąbrowskiej. Powyśmiewaliśmy się też z Redakcją z poradników o hygge, logom i innych pierdołach.

Doskonały artykuł podważający warsztat Katarzyny Bondy, o jakże się to dobrze czytało! Dobrze czytało się też, o tym jak zrobić bestseller w Polsce i jaki sobie wybrać wibrator, w pakiecie z historią histerii. Wspaniałe felietony o egzorcystach w zacofanej psychiatrycznie Polsce i o przegranej Hillary Clinton.

Trochę średnich i słabych (zwyczajnie nudnych) artykułów, jak np. ten o autorce Frankensteina czy ten o Foucault, ale cały numer oceniam bardzo dobrze.

Wyjątkowo podeszły mi artykuły w tym numerze. Nie wszystkie, jak zawsze, recenzje też bez szału, ale ogólnie numer na plus. Wynalazłam sobie archiwalne numery w internecie, pozamawiałam, czytam namiętnie. Jest to masochizm niewątpliwie, nie mam wątpliwości, bo zdecydowanie wolę czytać same książki niż o książkach, ale chyba dopada mnie FOMO w wersji literackiej. (fear of...

Jak to "Książki" - kilka dobrych artykułów, kilka słabych.

Jak to "Książki" - kilka dobrych artykułów, kilka słabych.